Zdaniem sygnatariuszy listu do prezydenta, w którym wezwali Lecha Kaczyńskiego do zawetowania przepisów wprowadzających rejestr, plany rządu to próba wprowadzenia cenzury w internecie.
Premier do tej pory tłumaczył, że poprzez wprowadzenie nowych rozwiązań pozwalających na blokowanie stron internetowych rząd chce "zapobiegać wykorzystywaniu Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych, a nie ograniczać wolność w sieci".
Teraz chce skonfrontować swoje argumenty z drugą stroną, tak aby wyjaśnić jak najwięcej nieporozumień - podkreśla rzecznik rządu Paweł Graś.
Tymczasem organizatorzy debaty sygnalizują, że najczęściej powtarzające się pytania do premiera dotyczą wolności słowa w internecie. Minister Graś zapewnia, że jej ograniczanie nie jest intencją premiera.
W czwartek, w przerwie zeznań przed hazardową komisją śledczą Donald Tusk mówił, że większą tremę czuje przed spotkaniem z internautami, niż pytaniami śledczych.
Organizator debaty Maciej Budzich, wyjaśnia że najczęściej powtarzające się pytania do premiera dotyczą wolności słowa w internecie i rozwoju internetu. Maciej Budzich zapewnił, że z debatę będzie można oglądać w internecie.
Przelała się czara goryczy
Prezes Fundacji Nowoczesna Polska Jarosław Lipszyc, jeden z sygnatariuszy listu protestacyjnego jest przekonany, że przyjęcie ustawy wprowadzającej rejestr stron i usług niedozwolonych jest powołaniem cenzury. Zdaniem Lipszyca wprowadzenie rejestru nie da zamierzonego skutku a stworzenie tego systemu będzie bardzo kosztowne.
Z kolei według prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wacława Iszkowskiego planowane przez rząd zapisy przelały czarę goryczy społeczności internetowej. Zdaniem Iszkowskiego ogromna rzesza osób jest zainteresowana korzystaniem z sieci w taki sposób, by chronione były ich dane osobowe, oraz by czuli się częścią międzynarodowej społeczności internetowej. Planowane zapisy - podkreśla Iszkowski - zachwiały te zasady.
Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego Marek Hołyński podkreśla, że internauci są oburzeni zapisami w ustawie, które dają możliwości ingerencji służb, w prywatną strefę. Jego zdaniem to, że policja może dostać uprawnienia do wchodzenia w prywatne komputery i instalowania tam oprogramowania oraz pomysł zmuszenia operatorów telekomunikacyjnych do zapisywania wszystkiego co dzieje się w sieci i w komórkach jest wyjątkowo niebezpieczny. Zdaniem Hołyńskiego taka sytuacja może w przyszłości zostać wykorzystana do stworzenia państwa policyjnego.
Debata ocenzurowana?
Piątkowa „Rzeczpospolita” pisze, że zgodnie z zapowiedziami Kancelarii Premiera, debata Tuska z internautami miała być jak Internet – wolna i nieskrępowana. Jednak jak ustaliła gazeta, do dyskusji nie zaproszono krytykujących premiera internautów. Nie przewidziano udziału między innymi blogerki Kataryny, czy Martina Lechowicza, którzy byli wśród inicjatorów protestu, czy autora strony TuskWatch.
"Nie dostałem zaproszenia. Poszedłbym powiedzieć, że nie ma żadnych negocjacji dotyczących wprowadzenia Rejestru – mówi „Rz” Matrin Lechowicz, autor strony konteStacja.pl.
Dziennik wyjaśnia, że o liście uczestników debaty decydował współorganizator - Maciej Budzich, autor blogu mediafun.pl. Jak przekonuje w "Rzeczpospolitej", musiał ograniczyć listę do około 300 osób i nie dla wszystkich starczyło miejsca. Więcej w "Rzeczpospolitej".
Niezaproszonym pozostaje zadawanie pytań za pośrednictwem sieci na żywo w trakcie debaty (www.premier.gov.pl/centrum_prasowe). Ale te będą cenzurowane. „Muszą być moderowane, nie ma możliwości, by premier został zasypany pięcioma tysiącami pytań i wyzwisk” – broni się Budzich.
„Jeżeli nie będę miał możliwości zadać pytania bez moderacji, nie będę brał udziału w tym cyrku” – mówi Lechowicz.
Ale trudnych pytań Tuskowi nie uda się uniknąć. – Chciałbym np. wiedzieć, kto wymyślił nazwę „Rejestr stron i usług niedozwolonych” – mówi „Rz” Piotr Waglowski, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. A Jakub Śpiewak, szef fundacji Kidprotect.pl zajmującej się zwalczaniem pedofilii w Internecie, dodaje: „Może uda się przekonać premiera, że z pedofilią w Internecie nie można walczyć nakazem blokowania stron, który technologicznie łatwo ominąć”.
Co piąty boi się cenzury
Według sondażu Homo Homini dla "Dziennika Gazety Prawnej" co piąty Polak boi się cenzury Internetu.
Badanie zamieszczone w "Dzienniku" wskazuje, że aż 37 procent respondentów uważa rządowe założenia ustawy hazardowej za dobry pomysł. Ich zdaniem bowiem, niektóre strony powinny być odgórnie blokowane. "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że kolejne 40 procent badanych jest wobec tych planów obojętna.
Natomiast 20 procent uważa, że zapisy ustawy antyhazardowej stanowią poważne zagrożenie dla wolności.
Wszyscy zainteresowani transmisją mogą ją oglądać na internetowej stronie www.zapytajpremiera.pl
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)