Maszyna została przekazana do Agencji Mienia Wojskowego jeszcze na jesieni ubiegłego roku, ale na razie nie może być wystawiona do przetargu, ponieważ prokuratorzy prowadzący śledztwo smoleńskie prowadzą na niej eksperymenty niezbędne do tej sprawy. Ministerstwo czeka do końca lutego na zakończenie tych czynności.
Minister Marcin Idzik przypomniał w rozmowie z dziennikarzami, że utrzymywanie samolotu w gotowości do ewentualnych czynności prokuratorskich, wymaga sporych nakładów. Wiceszef MON tłumaczył, że im dłużej samolot stoi w hangarze, tym więcej będzie potem kosztowało doprowadzenie go do "stanu używalności".
Idzik nie chciał mówić konkretnie o kosztach, ale jeśli maszyna ma latać po sprzedaniu, musi najpierw przejść remont u producenta, czyli w rosyjskiej Samarze.
42 miliony za samolot
Z kolei prezes Agencji Mienia Wojskowego Krzysztof Michalski pytany o procedury sprzedaży Tupolewa powiedział, że Agencja jest już przygotowana do przetargu i teraz czeka tylko na wyznaczenie konkretnej daty ogłoszenia sprzedaży. Michalski podkreślił, że AMW nie będzie mieć większych problemów ze sprzedaniem samolotu. Będzie to normalna, komercyjna procedura. Już zrobiono rozeznanie na rynku potencjalnych odbiorców. W grę wchodzą takie państwa, jak Azerbejdżan, Uzbekistan czy Kuba.
Z wyliczeń Agencji wynika, że samolot w tak dobrym stanie technicznym można wycenić nawet na 42 miliony złotych. Prezes Agencji Mienia Wojskowego dodał, że tę kwotę tuż przed przetargiem porówna się z cenami na innych rynkach i bez większych problemów Tupolew znajdzie nabywcę. - Sprzedaliśmy wysłużone samoloty Jak-40 na Ukrainę to z Tupolewem też sobie poradzimy - powiedział Michalski.
Tupolew o bocznym numerze 102 to bliźniacza maszyna do tej, która rozbiła się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. W tym czasie samolot, który chce obecnie sprzedać MON, był na remoncie generalnym w Samarze. Wcześniej remont przechodził Tupolew, który uległ katastrofie. Ministerstwo zapłaciło za oba remonty 70 milionów złotych.
TU-154 M o bocznym numerze 102 jest obecnie w bazie lotniczej w Mińsku Mazowieckim. Trafił tam po tym, jak szef MON zdecydował, że 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, w którym stacjonowały oba Tupolewy, zostanie zlikwidowany. Rozformowanie jednostki to konsekwencja katastrofy, w której zginął między innymi prezydent Lech Kaczyński z małżonką.
ZOBACZ GALERIĘ DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
IAR, to