Polskie Radio

Rozmowa z Januszem Piechocińskim

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2012 07:15

Mariusz Syta: Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusz Piechociński. Dzień dobry, panie pośle.

Janusz Piechociński: Dzień dobry.

M.S.: Pan ostatnio proponował utworzenie nowego stanowiska ministra ds. Euro 2012, a ja się zastanawiam, może by się przydał minister tylko i wyłącznie do spraw A1, A2 i A4. Nie sądzi pan?

J.P.: Zwracam uwagę, że ja mówiłem o takim wizualnym koordynatorze, który w ostatnich stu dniach dochodzenia do Euro spina te wszystkie procesy logistyczne, mobilizuje stosowne służby odpowiedzialne. To nie chodziło o stworzenie nowego resortu. I poniekąd taki fakt miał miejsce, że powołano taki stały zespół bodajże pięciu ministrów, który właśnie takie funkcje koordynujące pełni. No a co zaś do dróg, no to rozumiem, że nawiązujemy do tych ostatnich fatalnych informacji o tych uszkodzeniach...

M.S.: Uszkodzenia są poważne A1, A2, nie wiadomo tak do końca, co z A4. I wbrew temu, co mówią inwestorzy, to tak naprawdę zdaniem ekspertów to jednak jest ich wina, a nie wykonawców, że te drogi są uszkodzone.

J.P.: Nie no, poczekajmy na bardziej poważne analizy już z placu budowy, te odwierty i to będzie bardzo istotne. Pamięta pan, że kiedyś także w tym studio sygnalizowałem, i to był rok 2009, że wszystkie te zadania, które oddamy wykonawcom, place budów dobrze przygotowane do czerwca 2009 roku, to nie powinno być zagrożenia, jeśli chodzi o zrealizowanie na czerwiec 2012, a później, każde kolejne pół roku później wchodzenia wykonawcy na plac budowy to będziemy robić w ramach zapalenie płuc, na wczoraj wszystko.

No i choćby przypomnę scenariusz tego roku, to więc po zejściu Chińczyków ta A2, szczególnie na odcinku Konotopa–Stryków, ma swoją historię. Mieliśmy w lipcu bardzo poważne, szczególnie na Mazowszu, opady deszczu, rekordowy, historyczny wysoki poziom wód gruntowych, a później trzy miesiące wspaniałej pogody do roboty i m.in. dlatego drogowcy na drogach krajowych po raz pierwszy w historii wykonali  w ujęciu kasowym 26 z kawałkiem miliarda złotych. Poprzednio taki rekord to było około 20–21, a wcześniej to było poniżej 20 miliardów, mimo że planowaliśmy na dużo wyższym poziomie. I najlepiej jest z punktu widzenia...

Ja nie jestem technologiem budowy dróg, ja jestem tylko ekonomistą, wiceprzewodniczącym sejmowej komisji infrastruktury, która w tym procesie uczestniczy, monitoruje, nadzoruje, dyskutuje, także z wykonawcami, z fachowcami. Najlepiej jest, kiedy po tych latach... intensywnych pracach ziemnych obok walcy popracuje po prostu przyroda, kiedy ta pospółka, te piachy, te tłucznie przygniecione walcami poleżą sobie, podlegają naturalnemu wsiąkaniu wody, są mrożone, później wiosną to wszystko się rozmraża, to wtedy po prostu w sposób naturalny odpowiednio osiada.

I teraz pytanie jest takie: czy w tym przypadku, a zwracam uwagę, że mamy dużo większą liczbę spękań na tych odcinkach, gdzie były zmiany wykonawców, niż na tych odcinkach, gdzie wykonawca robił od samego początku ten sam, mamy problem związany właśnie z tymi wysokimi mrozami i wysokim poziomem wód gruntowych i chodzeniem nawierzchni, to też jednak sięga do tego podglebia drogi (używam niefachowego języka), tego poniżej korony  asfaltowej. No i wtedy trzeba się liczyć z tym, że koszty naprawy, odtworzenia tego odcinka będą zupełnie inne.

M.S.: Czyli czekamy na ekspertyzę, do Euro jeszcze 104 dni, za to za nami już 100 dni rządu, 100 dni mija właśnie dziś. I właściwie wszyscy, łącznie z szefem rządu, z premierem Donaldem Tuskiem przyznają, że to nie było dobre otwarcie gabinetu. To właściwie w czym jest problem? To jest problem w ekipie? To jest problem w złych posunięciach? Czy to jest po prostu, nie wiem sam, polityczny pech jakiś?

J.P.: Myślę, że wszystkiego po trochu, ale tak naprawdę problem tkwi głębiej. Otóż coraz bardziej nasze życie się komplikuje, także w tym wymiarze regulacji. Nie wystarczy napisać nawet niezłą ustawę, trzeba dopilnować, żeby w terminie były rozporządzenia, żeby odbiorcy tego prawa w porę się do tego przygotowali i zrealizowali cele, które tam legislacja przed nimi stawia. Nie wystarczy powołać ministra, kiedy... nawet który rozumie procesy informatyzacji, globalnego wymiaru Internetu, kiedy za jego plecami zespół odpowiedni półtora roku temu czy dwa lata temu nie wykonał na odpowiednim poziomie jakości i sprowadził to do dyskusji w zakresie prawa tylko autorskiego i w związku z tym te konsultacje ograniczyły się i rozstrzygnięcia, i opinia w końcu rządu polskiego, ograniczyła się do tego, co działo się w Ministerstwie Kultury w zakresie Internet a twórcy i prawa własności i prawa majątkowe, prawda? Kiedy okazało się, że sprawa ACTA sięga bardzo głęboko.

No i myślę, że nie tylko polityków, ale opozycji, ale także obywateli dziwi, że taki fakt ma miejsce, że jest to drugi rząd tej samej koalicji po wyborach i tak szybko rozpadł się ten impet powyborczy. Tym jesteśmy myślę zaskoczeni.

Ale tak naprawdę, i obserwuję to z wielką uwagą, i to choćby widać w tych procesach, o których mówiliśmy przed chwilą, czyli w tych procesach jeszcze poważniejszych, np. budowa dróg, linii kolejowych, udostępnianie pieniędzy, reagowanie na to, co dzieje się w przestrzeni europejskiej gospodarki, na pewne zagrożenia, wzrost ceny pieniądza, analizy pomiędzy... relacje pomiędzy inwestorem a rynkiem wykonawstwa, to jest problem zbyt małej wydolności instytucji i aparatu państwowego, a tu chodzi...

M.S.: No to dobrze, że w tym gabinecie zderzaków, jak to na początku kadencji powiedział premier Tusk, teraz są tylko spotkania z ministrami, a nie ma roszad, wymiany, rekonstrukcji?

J.P.: Nie no, nie oszukujmy się, że w ciągu stu dni można rozpoznać rzeczywistą jakość danej osoby na danej funkcji. A po drugie w polskiej rzeczywistości za bardzo to przypisujemy nazwiskom. Nawet gdyby zamiast Nowaka dalej ministrem był Grabarczyk albo gdybyśmy sięgnęli do opozycyjnego ministra, pana posła Polaczka, to ten asfalt źle wylany zapewne albo źle posadowiony na podłożu też by popękał i też mielibyśmy co, personalne uwagi. Otóż te problemy tkwią zdecydowanie głębiej...

M.S.: Czyli teraz zmiana minister Muchy też nie zmieni sytuacji dotyczącej Stadionu Narodowego na przykład.

J.P.: No właśnie, i dlatego, wie pan, trzeba...

M.S.: Minister Arłukowicz też nie poprawi sytuacji...

J.P.: ... w czas pozytywny...

M.S.: ...w służbie zdrowia.

J.P.: ...w pozytywnym sensie uciekać do przodu, bo to, co musi martwić, to, że nie to,  że błędy popełniamy, ale że czasami tkwimy w błędzie. Ta wczorajsza informacja dotycząca tego, że jeszcze raz rząd polski ponoć ma wystąpić o przeniesienie pieniędzy z kolei na drogi, 12 miesięcy minęło i mamy negat Komisji Europejskiej, no i teraz chcemy jeszcze raz to zrobić, podczas gdy kolejarzom brakuje pieniędzy. Ja siedzę w Warszawie, tylko także jeżdżę w teren, wczoraj byłem na dużej konferencji w Krakowie poświęconej modernizacji węzła krakowskiego, budowie połączenia kolejowego już pełnego, a nie takiej protezy, pomiędzy lotniskiem Balice a Krakowem Głównym, dyskutowaliśmy o powołaniu szybkiej kolei aglomeracyjnej na bazie istniejącej infrastruktury, którą trzeba zmodernizować, o pewnego... zwiększeniu intensywności działań na styku miasto – samorząd województwa, inwestycje centralne.

I wtedy, kiedy się schodzi właśnie na ten poziom operacyjny, na co zbyt rzadko schodzi wielka polska polityka, także po stronie opozycji, bo z łatwością dzisiaj można rząd punktować, z łatwością można powiedzieć, że uruchomił procesy drożyzny w oderwaniu od tego, co dzieje się na południu Europy, w oderwaniu od tego, co dzieje się z szaleńczymi cenami ropopochodnych na rynkach międzynarodowych, w oderwaniu od wzrostu ceny pieniądza w procesach inwestycyjnych i trudności w jego pozyskaniu, zmniejszeniu się napływu inwestycji zagranicznych, gdzie Polska jest naprawdę na dobrej pozycji na tle swojego otoczenia.

Więc ja namawiam całą czołówkę polityczną, także polityków opozycji, do tego, żeby schodzić na ten szczebel operacyjny, aby odnajdować pola do współpracy, do współdziałania w takich obszarach, w których np.w  zamówieniach publicznych trzeba dokonać fundamentalnej zmiany, no bo te problemy, które są na polskich drogach czy liniach kolejowych biorą się z prostego kryterium – najniższa cena. Otóż jakby... oP napisaniu specyfikacji przy udziale już często na niektórych odcinkach drogowych dwudziestu, piętnastu, dwudziestu sześciu podmiotów, które zgłaszają swoją ofertę, efektem tego jest rozstrzygnięcie przetargu na poziomie 60–80% ceny kosztorysu. A materiały zdrożały, a energia zdrożała, a paliwa zdrożały...

M.S.: Przepraszam, powiedział pan, że łatwo teraz punktować rząd, i wymienił... dał kilka przykładów. Na pewno łatwo teraz punktować w związku z propozycjami dotyczącymi zmian w systemie emerytalnym. I tutaj, jeżeli o to chodzi, to zastanawiam się, czy w poniedziałek, kiedy będzie posiedzenie szefostwa i Platformy, i PSL-u, koalicjantów, czy wtedy czeka nas rodzaj przełomu, czy się dogada koalicja w sprawie emerytur?

J.P.: Dotknął pan sprawy, która pokazuje po prostu chorobę także polskiej polityki, bo wielokrotnie także w tym studio przypominaliście państwo, jak polscy czołowi politycy zmieniają w zakresie nie tylko reformy ubezpieczeń społecznych swoje zdanie w zależności od tego, czy są w koalicji, czy w rządzie, czy są w opozycji, prawda? I jesteśmy zakładnikami słów, które poprzednio z taką łatwością wydobywaliśmy z siebie, no i dzisiaj każdy były minister zdrowia już wie ponoć, jak uleczyć służbę zdrowia, kiedy zostaje ministrem, to z tym „wiedzeniem” okazuje się dużo gorzej. Spodziewam się, że w poniedziałek na spotkaniu kierownictw politycznych, koalicji posuniemy się do przodu w zakresie konsensusu i zakresu kompromisu, który w tej sprawie trzeba zrobić.

M.S.: Czyli będzie bliżej sześćdziesięciu siedmiu, wyrównania wieku przechodzenia na emeryturę...

J.P.: Nie wiem, w którą stronę będzie...

M.S.: ...co proponuje Platforma, czy...

J.P.: ... w którą stronę będzie bliżej, ale już po stronie rządu i koalicji trzeba ograniczać tę ilość różnic i pokazywać, co możemy zrobić razem, bo choćby ta dyskusja społeczna, która jest bardzo potrzebna i się rozpoczęła, pokazała bardzo wyraźnie napięcia, różnice zdań, emocji. Skończył premier rozmawiać z partiami politycznymi, zaczęła się wielka debata społeczna ze związkami, z reprezentacją kobiecą i widzimy, jakie argumenty padają – od elementów upodmiotowienia kobiety na rynku pracy po rozbudowanie systemu polityki prorodzinnej, budowę żłobków, przedszkoli, aż po bezwzględnie, bez wyboru 67 lat pracy. I teraz jak się to podsumuje i zobaczy, na co nas stać realnie, także w polityce demograficznej, w polityce prorodzinnej, w polityce społecznej, to to musi być bardzo silnie skorelowane, aby to nie była pusta dyskusja.

No i dla mnie najważniejsze jest pewne doświadczenie, które ma ta koalicja ze sobą w tym obszarze. Kiedy w emeryturach pomostowych zdecydowaliśmy się na rozmowę i kompromis, to pamiętamy, zakończyło się to sukcesem. Kiedy zaś kolejne rządy i kolejne koalicje chciały fundamentalnie także społeczeństwu narzucić pewne rozwiązanie w tym obszarze, a dotyczyło to tylko kilkuset tysięcy przecież ludzi, a nie milionów dziś i milionów w przyszłości, to okazywało się, że politycy są niestety bezradni.

M.S.: Czyli, panie pośle, czekamy na rozmowy poniedziałkowe. Bardzo dziękuję. Poseł Janusz Piechociński...

J.P.: Dziękuję bardzo.

M.S.: ...Polskie Stronnictwo Ludowe.

(J.M.)