Polskie Radio

Rozmowa z Markiem Sawickim

Ostatnia aktualizacja: 22.06.2012 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi,  jest naszym gościem. Witamy, panie ministrze.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

K.G.: Komu Podlasie wczoraj kibicowało: Czechom czy Portugalczykom?

M.S.: Nie wiem, komu Podlasie kibicowało, bo ja byłem w województwie łódzkim, wróciłem do Warszawy tuż przed meczem. Ja kibicowałem oczywiście Czechom.

K.G.: Oczywiście? I oczywiście się nie udało.

M.S.: Efekt wszyscy znamy, no ale tak to już jest.

K.G.: No to dzisiaj mamy Greków z Niemcami.

M.S.: No i dzisiaj będę jednak kibicował znów sąsiadom, a więc Niemcom.

K.G.: No to konsekwentnie, jak by się nie udało, to mamy całkiem interesujące wydarzenia sportowe.

M.S.: Tak, to będzie ciekawy układ.

K.G.: Portugalczycy, Grecy, południe Europy to biedniejsze.

M.S.: Południe biedniejsze...

K.G.: Bardziej rolnicze.

M.S.: ...więc być może bardziej im się należy to zwycięstwo, trochę ożywi ich gospodarkę, nastroje. Takie zwycięstwo sportowe jest potrzebne, również gospodarce.

Daniel Wydrych: No to idąc tym tropem, to Grecy powinni dzisiaj wygrać.

M.S.: No więc skoro to już pan redaktor zasugerował, że kibicowałem Czechom, to wygrali Portugalczycy, to jak będę kibicował Niemcom, być może wygrają Grecy.

K.G.: Słówko o Polakach, panie ministrze, czy nie ma pan ochoty?

M.S.: Myślę, że trzeba podziękować przede wszystkim polskim kibicom, ale także polskiej drużynie, bo w mojej ocenie w tak krótkim okresie przygotowań naprawdę ta drużyna nie jest zła. Oczywiście z nią trzeba jeszcze pracować i ja wierzę, że w mistrzostwach świata już zajmie znaczącą pozycję.

K.G.: W mistrzostwach świata, czyli sugeruje pan, że zakwalifikujemy się do mistrzostw świata.

M.S.: Ja sugeruję, że z tą drużyną mamy duże możliwości zakwalifikowania się.

K.G.: Będziemy o tym pamiętali, panie ministrze, jak się uda, to pan był pierwszy, który to przepowiedział. Dobrze?

M.S.: Ja jestem pełen optymizmu, bo rzeczywiście wiele akcji, które ta drużyna przeprowadziła i w meczu z Czechami, i w meczu z Rosją, były rzeczywiście ciekawe, natomiast była to drużyna nie na cały mecz i jeśli popracują tak, żeby ich wydolność i taktyka wystarczyły na cały mecz, to z pewnością mają szansę osiągać dobre wyniki.

K.G.: Przypominamy państwu, że rozmawiamy z urzędującym ministrem rolnictwa, urzędującym w fazie odwołania? To właściwe sformułowanie?

M.S.: Trudno powiedzieć, zobaczymy jeszcze, jak będzie wyglądał ten wniosek...

K.G.: Klub Palikota złożył...

M.S.: ...klubu Palikota. Powiem szczerze już raz pod takim wnioskiem byłem. Dzisiaj, jeśli będziemy dyskutowali o wynikach polityki w Polsce, a także zaangażowaniu w ramach dyskusji o wspólnej polityce rolnej, merytorycznie, spokojny jestem, obronię się w tej debacie. Natomiast oczywiście wiem, że tu jest picie do kwestii informacji dotyczącej wspólnej polityki rolnej. I chcę wyraźniej podkreślić, że...

K.G.: I telewizyjnej.

M.S.: Tak. Że ta...

 

K.G.: To się nazywa spotem lub reklamą.

M.S.: ...że ta polityka informacyjna to nie jest tylko i wyłącznie mój pomysł, to jest także zalecenie Komisji Europejskiej. My w ramach realizacji wspólnej polityki rolnej mamy określone środki  na najpierw jej promocję, a później informowanie o jej efektach. Grupa wysokiego szczebla ds. promocji  wspólnej polityki rolnej wręcz zaleca, żeby w tych programach informacyjnych brali udział ministrowie, żeby bardziej tę debatę i informację uwiarygodniać. Źle się stało, że akurat w tym czasie i w tym momencie korzystając z dobrej oferty telewizyjnej, a przypomnę, nie oferty skierowanej do nas, tylko oferty otwartej, moim urzędnicy użyli akurat tego spotu, w którym byłem ja. I to oczywiście jest niezręczność i za to przepraszam. Natomiast to, że akurat informowaliśmy o wspólnej polityce rolnej w tym czasie reklamowym, to efektywność tej reklamy jest rzeczywiście wysoka.

K.G.: No ale wygląda na to, że nic panu raczej nie grozi, bo i Platforma, i PSL to oczywiste, ale także Prawo i Sprawiedliwość, Sojusz Lewicy Demokratycznej są przeciwne odwoływanie pana ze stanowiska.

M.S.: Więc ja myślę, że będzie to być może dobra okazja do tego, żeby rzeczywiście podyskutować o rolnictwie, o wspólnej polityce rolnej, bo ja zauważam, że i z mediów komercyjnych, i z mediów publicznych informacja o dobrych zdarzeniach, informacja o dobrym rolnictwie ucieka, natomiast wtedy, kiedy pojawia się coś złego, to oczywiście nasilenie tej informacji jest. W Polskim Radio mamy pasmo przed 6 rano, w którym możemy mówić o rolnictwie, ale tak naprawdę już w godzinach późniejszych rzadko znaleźć materiał, informację o dobrych polskich produktach, o wartości eksportu polskich produktów, a przypomnę, że od 2006 roku Polska podwoiła swój ekspert artykułów rolno-żywnościowych.

K.G.:  A to pan się skarży na Polskie Radio, że tylko rano, a potem... Przecież to nieprawda.

M.S.: Nie, ja nie skarżę się, informuję o tym, żeby tych informacji o rolnictwie było więcej, to wtedy z pewnością byśmy nie musieli uciekać się do programów informacyjnych.

K.G.: Panie ministrze,  co pan ma do powiedzenia w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników tych unijnych? Bo według Jarosława Kaczyńskiego pan w tej sprawie w gruncie rzeczy to nie ma nic do powiedzenia.

M.S.: Ja chcę powiedzieć tak, że...

K.G.: To jest sprawa, którą powinien załatwiać premier.

M.S.: ...że dopłaty w Unii Europejskiej nie będą zależały od tego, jak intensywnie nawzajem tu  w Polsce będziemy się popędzali, tylko od tego, jak będziemy prowadzili europejską debatę. O ile wiem, konserwatyści, frakcja, w której Prawo i Sprawiedliwość przecież uczestniczy, są nie tylko przeciwni dopłatom i wspólnej polityce rolnej... są przeciwni dopłatom i wspólnej polityce rolnej, a więc nie ma mowy także  o tym, żeby zabiegali o wyrównanie. Więc trzeba najpierw przekonać swoich do tego, żeby dążyli do tego wyrównania.

Po drugie chcę powiedzieć panu Kaczyńskiemu, że od czasu, kiedy on był premierem, dopłaty dla polskich rolników podwoiły się z niecałych 8 miliardów złotych w tym roku wypłaciliśmy 14,5 miliarda złotych

 I po trzecie – w ramach dyskusji o wspólnej polityce rolnej, Polska, polski premier, polski minister spraw zagranicznych mają jednoznaczne stanowisko i ono zostało wyrażone w stanowisku przyjętym przez rząd, także prezentowanym, w sejmie. Całymi siłami i środkami dyplomatycznymi dążymy do tego, żeby wyrównać, tylko tu stawiam pytanie, bo jeśli pan Jarosław chce, żebyśmy wyrównali do starych państw Unii Europejskiej, to pytanie: do kogo równać? Do Portugalii? Do Wielkiej Brytanii? Tam mają dopłaty niższe niż polscy rolnicy, więc warto mówić także w Polsce, że poziom dopłat w starych państwach Unii Europejskiej też jest zróżnicowany.

I kiedy stawiam problem bardzo jednoznacznie w debatach, dyskusjach, to minister rolnictwa Włoch mówi, że on sobie nie wyobraża, żeby np. we Włoszech doszło do wyrównania płatności pomiędzy rolnikami. To byłaby, mówi, rewolucja, której rolnictwo włoskie by nie wytrzymało. Mówię o tym z ministrem rolnictwa Austrii, on też sobie nie wyobraża, żeby w tak małym państwie, jak Austria, doszło do wyrównania płatności dla rolników wewnątrz tego państwa. Więc to nie są problemy, które są tylko na styku nowe-stare państwa Unii Europejskiej, ale to są problemy także wewnątrz poszczególnych państw unijnych.

Ten system polityki kształtował się przez 50 lat, to jest zły system, to jest system kosztowny, bardzo zbiurokratyzowany. I gdybyśmy mieli siły, a tych sił w starej Unii Europejskiej, brakuje, my je mamy, i dokonali głębokiej reformy, przebudowy systemu, to można by ze wspólnej polityki rolnej uczynić instrument bardzo prosty, bardzo czytelny i bardzo efektywny, jeśli chodzi o rozwój, bo nie potrzeba, żebyśmy w ramach wspólnej polityki rolnej płacili za gotowość produkcyjną, za bycie rolnikiem, ale trzeba więcej pieniędzy przeznaczać na inwestycje, na innowację, na modernizację, na budowanie rolnictwa konkurencyjnego wobec rolnictwa światowego, bo dzisiejsza wspólna polityka rolna jest szyta na potrzeby lat 80., 90. poprzedniego stulecia...

K.G.: No, mamy XXI wiek...

M.S.: Świat poszedł do przodu i świat potrzebuje ogromnych ilości żywności. Jeden miliard ludzi głoduje, a my w Europie przygotowujemy... my mówię wspólna polityka rolna, Komisja Europejska przygotowuje reformę, która jest tak naprawdę reformą stagnującą, reformą utrzymującą poziom produkcji sprzed 20 lat.

K.G.: Panie ministrze,  zostawmy na chwilkę rolnictwo. Mówiliśmy o tym kilkanaście minut temu, mniej więcej pół godziny temu. Jaka będzie decyzja ludowców w sprawie projektu ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina dotyczącego sądów rejonowych, małych sądów rejonowych, które mają stać się wydziałami zamiejscowymi innych, większych sądów? Krótko mówiąc, likwidacja małych sądów grodzkich.

M.S.: Ja wierzę, że w tej sprawie będzie jeszcze spotkanie koalicyjne, że jeszcze premier Pawlak i premier Tusk głęboko zastanowią się. My zwracamy uwagę od ponad roku czasu, że nie potrzeba kroić powiatów po kawałeczku, tak, żeby długo bolało. Jeśli chce się przeprowadzić poważne reformy, to trzeba usiąść i przedyskutować, czy obecny poziom administracyjny państwa jest właściwy, a nie odbierać samorządom powiatowym tym, które dostały te kompetencje nie tak dawno, po kawałeczku pewne zadania. To dotyczy także sądów. Przecież tak naprawdę sądy rejonowe funkcjonują prawidłowo, tam na sprawę oczekuje się bardzo krótko, natomiast problem jest w dużych sądach, w Warszawie, w Katowicach, w Krakowie. I tu myślę, że minister Gowin powinien się zająć przede wszystkim reformą tego segmentu sądownictwa.

K.G.: Czyli z tego, co pan mówi, na razie PSL mówi: nie.

M.S.: Nie no, jasno przecież złożyliśmy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, bo naszym zdaniem minister Gowin zmieniając ustrój sądów przez rozporządzenie, narusza Konstytucję. Więc tu jednoznacznie uważamy, że pomysł ministra Gowina w tej sprawie jest pomysłem szkodliwym.

K.G.: To tak na koniec, panie ministrze,  jako że mówiliśmy o ćwierćfinałach  Euro, to teraz dojdźmy do finału.

M.S.: I kto w finale?

K.G.: No pewnie, zaryzykujmy, pana prosimy, żeby pan zaryzykował.

M.S.: Będę uparty, że jednak Niemcy, i coraz bardziej wierzę w Portugalię.

D.W.: Ja stawiam na Greków dzisiaj znowu. Wczoraj kibicowałem Czechom, ale z całym szacunkiem, rzeczywiście Portugalczycy okazali się lepsi. Ktoś do nas pisze: „Czy wy nie widzicie, że Czesi byli wczoraj lepsi?”. Nawet jeśli by byli, to piłka nożna to jest taka gra, w której liczy się wynik, niestety.

M.S.: Mnie się też wydawało, że w tych trzech meczach Polacy byli lepsi, a okazało się, że jednak nie awansowali.

D.W.: Panie ministrze,  jeszcze...

K.G.: Nie, to tylko takie wrażenie było, panie ministrze,  niekoniecznie byli lepsi, no.

M.S.: W pierwszej połowie pierwszych kilkanaście minut rzeczywiście mieli bardzo dobre, bardzo szybkie akcje, w drugiej połowie takich szybkich akcji było chyba tylko ze dwie. Gdyby grali cały mecz tak jak pierwsze piętnaście minut, to z pewnością mieli szansę wygrać. Ale Portugalia bardzo powoli rozkręcała się. W drugiej części meczu już dominowali i sprawność, płynność akcji, a już strzał Ronaldo no to rzeczywiście bajka.

D.W.: Panie ministrze,  na koniec pytanie zupełnie z innej beczki. Jak się panu podoba strona 1 Dziennika Gazety Prawnej?

M.S.: Bardzo ładnie, widzę przystojny mężczyzna.

D.W.: Wygląda jak model reklamujący markowe garnitury.

M.S.: No, z pewnością dobrze uszyty.

D.W.: A kto... A co może pan powiedzieć o tym człowieku?

M.S.: To jest rzeczywiście już mąż stanu, znaczący polityk, wicepremier. Więc dobrze, że potrafi się także ładnie ubrać.

D.W.:  A jak się nazywa?

M.S.: Waldemar Pawlak.

K.G.: A nasz gość to Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Dziękujemy bardzo, panie ministrze.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)