Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Dzień dobry.
Bogdan Borusewicz: Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.
Dzisiaj senacki finał pewnego sporu o to, czy Chorwacja ma wejść w grono członków Unii Europejskiej, a właściwie wcale nie o to, tylko o to, czy można wykorzystać głosowanie nad zmianami traktatowymi do tego, żeby coś politycznie wytargować. Jak pan się spodziewa, czy w głosowaniu senatorowie się podzielą, czy jednak już nastąpiła zgoda i Chorwacja nie jest tym kamieniem wrzucanym sobie nawzajem do ogródka?
Wczoraj na ten temat była dyskusja w Senacie, dzisiaj będzie głosowanie. I wydaje mi się, że zostanie przyjęcie Chorwacji do Unii Europejskiej zaakceptowane także w Senacie i sądzę, że wszyscy senatorowie będą głosowali za. No ale niestety niesmak pozostanie, tym bardziej że także w Senacie ta kwestia procedury głosowania była podnoszona przez Prawo i Sprawiedliwość, no i tym bardziej że był obecny ambasador Chorwacji, którego zaprosiłem.
A Chorwacja może stać się w Unii Europejskiej dla nas ważnym krajem, ważnym partnerem.
Chorwacja może być dla nas ważnym partnerem i sojusznikiem wewnątrz Unii Europejskiej. Przecież w Unii Europejskiej tworzą się różne grupy interesów ad hoc takie i takie o dłuższej perspektywie. I wydawało się, że Chorwacja będzie naszym jednym z najlepszych sojuszników. Wydawało się do czasu, kiedy PiS zdecydował się grać pewną grę polityczną przy pomocy Chorwacji, a w zasadzie przy okazji wejścia Chorwacji do Unii Europejskiej. To niedobra sytuacja, ja wolałbym, żeby ta gra została podjęta przy jakiejś innej okazji, bo na pewno naszym przyszłym sojusznikom z Chorwacji nie była ona dobrą i przyjemną sytuacją.
Gry nam na politycznym podwórku nie brakuje, wczoraj Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego powiedział na antenie Jedynki o kandydaturze prof. Piotra Glińskiego zgłaszanego przez PiS jako kandydat premiera rządu pozaparlamentarnego, że to polityczny dziwoląg, tak całą inicjatywę nazwał. A z kolei senator Cimoszewicz w jednej z telewizji mówił, że zgłaszanie kandydatów już rok po wyborach nie jest normalne. Co pan o tym sądzi?
Dla mnie jest to działanie czysto medialne. PiS zgłasza we wrześniu, pod koniec września, ale... to znaczy publicznie, zaś formalnie ta kandydatura ma być zgłoszona zdaje się dopiero w listopadzie, więc przez ponad miesiąc będzie trwała gra medialna wokół tego kandydata, który nie ma żadnych szans. Nie ma żadnych szans nie dlatego, że nie ma zalet, ale dlatego przede wszystkim, że PiS nie ma żadnej możliwości koalicyjnej. PiS wpadł w samoizolację i nie tylko od partii rządzącej, czyli Platformy, ale także od PSL-u i co najważniejsze, także od pozostałych partii opozycyjnych. I te komentarze, na pytanie... odpowiedzi na pytanie, czy poprą konstruktywne wotum nieufności, te odpowiedzi i z SLD, i z Ruchu Palikota są tak jasne i negatywne, że widać, że PiS także w tej części opozycyjnej sejmu nie ma sojusznika. PiS wpadł w samoizolację.
Mam wrażenie, że PiS dobrze sobie zdaje sprawę z tego, że ta kandydatura jest, tu cytuję posła Brudzińskiego, intelektualną prowokacją, ale chyba udało się w dużej mierze zagospodarować na chwilę przynajmniej scenę polityczną i medialną, bo o tym rzeczywiście się mówi, kandydat...
Uwaga medialna, oczywiście, tak, i o to chodziło.
Ale chyba o to chodzi w polityce też...
O to chodziło.
...żeby narzucać tematy w debacie.
Tak, i to się akurat PiS-owi udało, ten temat został narzucony, mimo że oczywiście wszyscy wiedzą, komentatorzy wiedzą, że to konstruktywne wotum nieufności nie ma żadnych szans i wszyscy się zastanawiają, po co. Więc na pewno tylko po to, żeby zaistnieć medialnie. Ale ta taktyka PiS-u jest niejednorodna, także to, co się działo na cmentarzach w związku z ekshumacjami dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej, w dużej mierze niweluje to, co PiS chciał osiągnąć, wskazanie na jako lidera rządu profesora Glińskiego.
No, jeszcze po drodze był marsz „Obudź się, Polsko!”, gdzie PiS bardzo mocno występował socjalnie, a do tego zmiótł z pola dookoła siebie prawicową opozycję, tak chyba można powiedzieć, nikt już nie ma wątpliwości, kogo popiera ojciec Rydzyk, nikt nie ma wątpliwości, kto jest główną partią na prawicy i kto nią zapewne pozostaje. To znowu jest sukces opozycji chyba.
No, w tej przestrzeni tak, ale ten sukces też według mnie on jest także częścią porażki PiS-u. Nie mówię klęski, bo przecież kilka wyborów PiS przegrał, ale porażki. I będzie w perspektywie także kolejna porażka, dlatego że stosując tego typu hasła, jakie były na tej demonstracji, trójporozumienia, bo tak to można powiedzieć, to była demonstracja trójporozumienia – Związku „Solidarność”, który jednoznacznie opowiedział się za PiS-em, jakby politycznie się spozycjonował jednoznacznie, Radia Maryja i właśnie i Prawa i Sprawiedliwości – to jednak ten przekaz, który z tej demonstracji płynął, on nie poszerza elektoratu PiS-u. To trójporozumienie to właśnie ten twardy elektorat PiS-u...
A nie ma pan wrażenia...
...i to nie ma szansy i w związku z tym PiS nie ma szans na zwycięstwo. I ja to mówię jako komentator, oczywiście, będąc po drugiej strony politycznej. I nie życzę tego Polsce, żeby PiS przejął władzę. Oczywiście to jest normalne, że próbują mobilizować swoich zwolenników, ale te hasła, pod którymi mobilizował na ulicy, one nie poszerzą elektoratu PiS-u.
Ale może zawężą elektorat Platformie, bo to, że PiS przejął polityczną inicjatywę wynika także z tego, że Platforma ją oddała trochę.
No ale to naprawdę na krótko, to na krótko, to mówię o perspektywie miesiąca. W zamierzeniach PiS-u, ale to nie będzie miesiąc przecież...
Do exposè?
W niedługim czasie będzie exposè premiera, tak, i różne pomysły wskazanego przez PiS na premiera profesora Glińskiego, że będzie przedstawiał kolejnych ministrów, to one się zakończą dużą klapą, dlatego że zapewne będą to ludzie kompletnie nieznani.
A czego się pan spodziewa po...
Tak nieznani jak sam kandydat na premiera, więc tutaj nie będzie wielkiego zainteresowania.
W rzeczywistości też jest trudno sformować gabinet, a co dopiero taki gabinet jeszcze bardziej gabinet cieni niż zwykle to bywa. Ale chciałam zapytać, czego się pan spodziewa po exposè premiera Donalda Tuska? To ma być nowe otwarcie polityczne, czy to ma być bardziej przygotowanie nas wszystkich, że będzie bardzo ciężko, jeszcze ciężej niż jest i że krew, pot i łzy?
Tam na pewno będą nowe wskazania i nowe elementy reformy. No, państwo trzeba reformować, żeby... nie można stać w miejscu, ponieważ cała Europa się zmienia i świat się zmienia. Ale też oczywiście to jest jasne, że premier będzie mówił o tym, jaka może być sytuacja w najbliższej perspektywie, a ta sytuacja nie będzie łatwa. Ale ona też nie była łatwa w ciągu ostatnich 3 lat, jak popatrzymy, ona nie była łatwa. W Europie kryzys, nie wiadomo, co w strefie euro. Ja uważam, że także te kwestie w związku z tym będą poruszane, to jest jasne.
Mam takie pytanie, panie marszałku, troszkę z boku, ale tylko pozornie. Chciałam zapytać, czy pan czasem chodzi na stadion Lechii Gdańsk?
Chodzę, byłem na meczach Euro, to jasne, tak.
Mi chodzi bardziej o mecze ligowe, takie jak ten, z którego znowu Prawo i Sprawiedliwość pokazało film, na tej samej trybunie wspólnie się ciesząc, jest premier Donald Tusk, a zaraz obok niego Ryszard Milewski, sędzia, szef Sądu Okręgowego w Gdańsku, i nie tylko, ale także Dariusz Różycki, to jest prokurator, szef Prokuratury Okręgowej, która prowadzi śledztwo w sprawie syna pana premiera. To są filmy z 2010 roku i zdjęcia. Jak to jest w Gdańsku? Rzeczywiście wszyscy się znają?
Wszyscy się z wszystkimi znają.
Tak, a ma się świadomość, z kim się rozmawia, czy tak tylko z widzenia?
Ja pani powiem, że ja nie znam ani sędziego, ani prokuratora, nie znam kompletnie tego środowiska i myślę także, że premier Tusk osobiście ich nie zna. Jakaś styczność między... w czasie meczu jest możliwa, to nie jest tak, że ustalamy, obok kogo siądziemy, raczej jeżeli idziemy na mecz, to nas organizatorzy usadzają, siada się w miejscu wskazanym, więc to nie... To, że ktoś siedzi obok kogoś, to nie oznacza jakichś preferencji i nie można z tego wysnuwać wniosków, że się...
No, jedna z gazet pisze, że sędzia Milewski to kumpel premiera Tuska z tej samej trybuny.
A, no to już takie dość dalekie, można powiedzieć dość chamskie, chamski komentarz. Ja mogę powiedzieć, że po drugiej stronie oczywiście, jeżeli ktoś z posłów PiS-u znajduje się na trybunach, a kilku jest takich, którzy się deklarują jako kibice Lechii, to na pewno takie rzeczy się też zdarzają i takie zdjęcia też są, tylko pytanie: po co je używać, w jakim celu robić wodę z mózgu ludziom, którzy czytają takie głupoty?
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję.
Moim gościem był marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
(J.M.)