Polskie Radio

Rozmowa z Jarosławem Kalinowskim

Ostatnia aktualizacja: 23.11.2012 12:15

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość w sejmie przy Wiejskiej: Jarosław Kalinowski, deputowany do Parlamentu Europejskiego i przewodniczący Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dzień dobry, panie pośle, witamy.

Jarosław Kalinowski: Dzień dobry, witam państwa.

Jak pan sądzi, jak to będzie wyglądało dziś i czy będzie ciąg dalszy? Będzie kolejny szczyt unijny na temat budżetu?

Nie będę oryginalny w swoich opiniach. Gdyby doszło do kompromisu, byłaby to naprawdę niespodzianka, ale dobra niespodzianka, i lepiej, gdyby do tego porozumienia dzisiaj doszło. Te konsekwencje polityczna braku porozumienia dla całej Unii nie będą dobre, nie będą jakieś straszne, ale na pewno lepiej by było dla całej Unii, gdyby porozumienie było.

A czy nie można było wcześniej uzgodnić pewnych warunków progowych...

No, rozbieżności są...

...i spróbować je zaakceptować?

Rozbieżności są bardzo duże. To, co usiłuje osiągnąć premier Cameron, wywołuje też reakcję u innych liderów, którzy też chcą pociągnąć w swoją stronę, no i stąd ten problem. Dla Polski nie jest to dobra sytuacja. Byliśmy w obecnej projekcji budżetowej, w tych ramach finansowych największym beneficjentem netto. Wszystko wskazuje na to, że to się utrzyma, ale te propozycje, które w tej chwili leżą na stole, delikatnie powiem, że różowe nie są dla nas.

No tak, ale według tych najnowszych propozycji szefa Rady Europejskiej Hermana van Rompuya polityka spójności ma być większa o 11 miliardów euro, rolnictwo o 8 miliardów euro, tyle tylko, że mimo większych pieniędzy na politykę spójności, to my, a także bodaj Słowacja...

Ano właśnie.

...tracimy, i to w naszym przypadku jest 1,5 miliarda euro razy cztery to jest 6 miliardów złotych, dobrze ponad 6 miliardów.

Diabeł tkwi w szczegółach. Oczywiście dobrym sygnałem jest zmiana sposobu wydatkowania tych środków z polityki spójności, czyli naszego własnego krajowego udziału, więc i lepszego, korzystniejszego dla beneficjentów w Polsce konkretnie rozliczania VAT-u czy zaliczania VAT-u, ale nie znamy np. kwot, konkretnych kwot, bo to zostało zdaje się teraz na południe drugiego filaru dla rolnictwa, czyli tego rozwoju obszarów wiejskich. My w Polsce  (...) o dopłatach mówimy, a co do dopłat, no to było wiadomo, że Francuzi, Niemcy będą tego obszaru bronić...

No, przede wszystkim Francuzi.

Tak. A dla Polski niezwykle istotną kwestią jest drugi filar i tutaj ja oczywiście znam te słupki na bieżąco i staram się analizować, nie znamy, jak to będzie przedstawione przez przewodniczącego van Rompuya, ale czekam. Teraz jest kwestia techniczna, czy to będzie obliczone na wartość dzisiejszą, czy na jedenasty rok, bo to wszystko jest istotne. Nadal wszystko wskazuje na to, czy ten kompromis będzie dziś, czy w późniejszym terminie, no to już to wiele się nie zmieni w stosunku do tego, co mamy dzisiaj. Polska, z tego, co słychać, będzie w gronie trzech państw, które mają więcej niż miały w obecnej perspektywie, i to jest optymistyczne, ale chyba liczyliśmy wszyscy na więcej.

Jeśli pan pozwoli, panie pośle, jeszcze na chwilę tych pułapek, które mogą czekać przy okazji wydawania unijnych pieniędzy, bez względu oczywiście na ich wielkość. Dziś Dziennik Gazeta Prawna zwraca uwagę na kilka, ot, choćby na to, że obniżenie z 90 do 75% udziału Unii w finansowaniu całych kosztów...

To właśnie o tym mówiłem.

...całego projektu. I teraz mamy gminy, samorządy zadłużone, no i skąd one mają wziąć pieniądze na...?

I tak przy obecnych zasadach gminy zgłaszały uwagi, że owszem, środki finansowe z Unii będą dostępne, tylko że nie będzie środków na własne współfinansowanie, więc gdyby pierwotna wersja była utrzymana, że zwiększa się nasze to finansowanie, no to byłoby źle, natomiast te sygnały, które płyną z wczorajszego wieczora, są takie, że oczekiwanie premiera Tuska, żeby wrócić czy iść w kierunku tego, co mamy dziś, żeby zaliczać ten VAT i żeby ten udział nasz krajowy był mniejszy, to zostało przyjęte. Tak że tutaj akurat dobrze.

Jeszcze jedna pułapka, jeśli pan pozwoli, że przed otrzymaniem pieniędzy ten, kto o te pieniądze będzie się starał, będzie musiał udowodnić, że realizacja projektu przyniesie korzyści dla całego regionu, a nie tylko dla jego firmy czy dla jego miasta.

To akurat nietrudno jest, tak mi się wydaje przynajmniej, wykazać. Przecież bardzo często w tych dyskusjach politycznych mówimy: co Polska z tego ma, że jesteśmy w Unii i z budżetu czerpiemy, no bo przecież inwestycje, które są dokonywane te wielkie infrastrukturalne i w rolnictwie również, no to są środki czy firmy gdzieś z zagranicy, a maszyny z zagranicy, no, to się zdarza, to jest rzeczywiście jeden rynek europejski i to Polska podkreśla na tym szczycie, i nie tylko na szczycie, mówiąc o polityce spójności, że to są środki rozwojowe dla całej Unii Europejskiej.

I teraz kwestia stanowiska Parlamentu Europejskiego wobec tego, co dzieje się w Brukseli i wobec decyzji, które mogą być podjęte. Jak duża musiałaby być rozbieżność między tym, o czym marzy Parlament Europejski, a tym, co zaakceptuje unijny szczyt?

Była bardzo... Znaczy mamy do czynienia w tej chwili z taką bardzo ciekawą koalicją, bo Komisja Europejska w Parlamencie ma swojego sojusznika. Myśmy podejmowali w Parlamencie Europejskim specjalne przecież rezolucje, żeby ten budżet był taki, jak proponuje... co najmniej taki, jak proponowała Komisja, że jest to właśnie budżet rozwojowy, że owszem, trzeba oszczędzać, ale samo oszczędzanie nie wyciągnie Unii Europejskiej z problemów gospodarczych, z tego olbrzymiego bezrobocia, muszą być inwestycje, a budżet unijny to jest... przede wszystkim to są inwestycje oddziaływające na całość. Przewodniczący Parlamentu wręcz mówił, że to nie tylko państwa członkowskie mogą mówić, że mogą wetować te postanowienia, Parlament Europejski też może się nie zgodzić na kompromis, który by daleko odbiegał od oczekiwań również Parlamentu. Oczywiście ja sobie zdaję sprawę, że to jest retoryka i każdy robi swoje. Tutaj będzie ważna ocena poszczególnych państw, bo niewątpliwie na ocenę posłów z poszczególnych państw członkowskich będzie miało stanowisko delegacji, znaczy mam na myśli szefów państw, którzy uczestniczą w dzisiejszym szczycie.

Plan B, panie pośle, jaki jest?

Oj, ten plan B to nawet nie tylko jeden plan B. Jest pytanie, co rzeczywiście z Cameronem i co z Wielką Brytanią. To jest pytanie o to, czy możliwy jest ten budżet...

Na razie się okopał.

No właśnie, ale pytanie dalsze: czy jest rzeczywiście możliwy, przecież w tej chwili trwają analizy, czy można w gronie 26 już większościowo uchwalać te budżety jednoroczne? Ale to jest naprawdę plan B...

Ano właśnie, bo w 2013 kończą się pieniądze, więc od 2014 możemy uchwalać budżety na każdy następny rok, co oczywiście uniemożliwia planowanie długoletnie.

Uniemożliwia planowanie i na przykładzie naszym i każdego innego państwa, jak przygotowywać się do inwestycji, skoro nie wiemy, co będzie w następnym roku? Po prostu jest to niezwykle skomplikowane i trudne, ale też i politycznie. Unia nie dochodzi do porozumienia. Jaki to jest sygnał dla wszystkich obserwatorów światowych, globalnego tego rynku finansowego? To jest bardzo zły sygnał. Ja ciągle... Ja jestem z natury umiarkowanym optymistą i przecież wszyscy wiemy, że nie było jeszcze szczytu budżetowego, który by się za pierwszym, że tak powiem, podejściem zakończył sukcesem. No więc tu naprawdę nie ma jeszcze tragedii. No, niestety, polityka bierze górę, ale to często się zdarza, choć w Europie, na poziomie Unii Europejskiej to patrzenie europejskie brało do tej pory górę. Dzisiaj widać, że premier Cameron patrzy przede wszystkim na sytuację własną, własnego rządu i partii w kraju.

Taką mamy Unię Europejską, tak wyszło pod koniec 2012 roku.

Ale gdyby takie patrzenie było liderów unijnych, jak ma dzisiaj premier Cameron, to Unii nic dobrego nie czeka. No, chyba że po prostu Brytyjczycy zdecydują, że wychodzą, to wtedy zaczniemy na nowo.

Na chwilę, a właściwie na koniec sprawy krajowe, jeśli pan pozwoli, panie pośle. Czy wie pan, co wydarzy się wśród polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego, jakie zapadną decyzje po 1 grudnia, po ukonstytuowaniu się stosownych władz ludowców?

Tuż przed naszą rozmową rozmawiałem z prezesem Piechocińskim i za chwilę udaję się na kontynuację tej rozmowy. Za tydzień mamy posiedzenie Rady Naczelnej pierwsze po kongresie, na którym będziemy konstytuować nasze władze, będziemy wybierać to gremium, które się nazywa Naczelny Komitet Wykonawczy, któremu przewodzi prezes, i to gremium tak naprawdę rozstrzyga te bieżące wszystkie kwestie. No, będzie konstytuowane też prezydium Rady, ale też prezes będzie miał wystąpienie na temat kierunków, założeń naszej polityki teraz po kongresie. No, trwają intensywne rozmowy, jak to ma wyglądać. Ja myślę, że mamy naprawdę dużą szansę, żeby poprawić swoją pozycję polityczną, te inicjatywy, które już w tej chwili publicznie prezes Piechociński przedstawia, spotykają się z dobrym przyjęciem, no ale to dopiero początek. Wiadomo, że łatwo nie jest i nie będzie, prezes jest tego też świadom, ale zdeterminowany do pracy, a naszym dzisiaj zadaniem jest wspierać go w tym, co czyni.

To spróbujmy w takim razie porównać pana spotkanie z prezesem Piechocińskim do szczytu Unii. Pierwszy dzień był nieudany, a pierwsza część spotkania z prezesem PSL-u jaka była?

Bardzo dobra.

Aha.

No, znamy się od dawna przecież, znamy...

To ułatwia rozmowy.

Znamy obydwaj doskonale sytuację wewnątrz Stronnictwa. Ale oczywiście jest nowy prezes, ma nowe koncepcje, część tych koncepcji w sposób taki dość ogólny, w niektórych miejscach bardziej szczegółowy przedstawiał w trakcie kampanii. To zostało przyjęte bardzo ciepło, poparte wynikiem głosowania na kongresie, no i bierzemy się do roboty.

Pan też wygrał, ledwo, ledwo co prawda, ale jednak.

Nooo...

Trzema głosami.

Trzema głosami, to demokracja. No, czuć było w trakcie kampanii taki powiew zmian, kolega Jaruba, który był moim kontrkandydatem, doskonały młody człowiek, perspektywiczny polityk PSL-u, o tym mówiłem od razu na kongresie,  przyszłościowy bardzo, naprawdę mamy wielu tego typu młodych ludzi, rekomendowany przez prezesa, ale ten wybór my odczytujemy jako z jednej strony jako wola zmian, a z drugiej strony też stabilizowania też wewnętrznej sytuacji w PSL-u, i to jest moja rola.

Dziękujemy bardzo. Jarosław Kalinowski, deputowany do Parlamentu Europejskiego i przewodniczący Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego, był gościem magazynu Z kraju i ze świata.

Bardzo dziękuję, do widzenia.

(J.M.)