Przemysław Szubartowicz: Marek Sawicki, były minister rolnictwa, Polskie Stronnictwo Ludowe. Witam serdecznie.
Marek Sawicki: Dzień dobry państwu.
Panie ministrze, pierwsze pytanie polityczne – Wanda Nowicka poza klubem poselskim Ruchu Palikota, pozostanie na stanowisku wicemarszałka Sejmu jako posłanka niezależna. Dla pana jako parlamentarzysty jest to sytuacja do zaakceptowania czy sytuacja nietypowa?
Nie jest to rzecz nowa, bo marszałków niezależnych już mieliśmy. Przypomnę chociażby wielkiego marszałka Płażyńskiego, natomiast Palikot sam sobie zgotował taki teatrzyk, próbuje ciągnąć go jak najdłużej, bo to daje mu możliwość bycia w mediach. W mojej ocenie nie chodzi ani o premie, ani o pieniądze, które rozdali wicemarszałkowie...
Janusz Palikot mówi, że właśnie o to chodzi, że chodzi o pieniądze...
Nie no, więc to jest ten cynizm, bo gdyby nie było kwestii wcześniej debaty na temat związków partnerskich i pomysłu z kandydatką Anią Grodzką, to z pewnością nie byłoby tego całego teatru i sprawa byłaby szybko rozstrzygnięta. Natomiast tu Palikot zakiwał się, bo po prostu na jednym ogniu chciał upiec kilka pieczeni, jednocześnie sporą część Sejmu, że tak powiem, oskarżając o ciemnogród, no i dostał po prostu od posłów srogie lanie.
Panie ministrze, dzisiaj na naszej antenie Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota mówił, że będzie złożony wniosek o powołanie wicemarszałka Sejmu z Ruchu Palikota, ponownie Anna Grodzka. Jak by pan zagłosował, gdyby był taki wniosek?
Pan Andrzej Rozenek jest już troszkę w Sejmie, wcześniej też tymi sprawami mocno zajmował się jeszcze jako dziennikarz. Powinien wiedzieć, że najpierw trzeba zmienić uchwałę określającą liczbę wicemarszałków, więc żeby zgłosić wniosek o poseł Annę Grodzką, trzeba kogoś odwołać lub też zmienić uchwałę o liczbie wicemarszałków. Więc to wszystko musi mieć swój bieg prawny, a tu widać wyraźnie, że znów jest propozycja obejścia tego na skróty, czyli nie rozwiązania tego problemu, nie zamknięcia sprawy, tylko grania sprawą. I to jest jakby potwierdzenie tego, co powiedziałem na początku, chodzi o istnienie...
Ale czy to jest dla pana dziwne, że klub, trzeci klub, jak mówi Janusz Palikot, i tak rzeczywiście jest w Sejmie, nie ma przedstawiciela we władzach w tym sensie, że nie ma wicemarszałka rekomendowanego przez własny klub?
Nie jest to dla mnie dziwne, mówiłem o tym wielokrotnie. Pan Palikot i jego klub zakiwał się, bo gdyby nie chciał używać obu pań instrumentalnie do własnych wewnętrznych gierek, to z pewnością nie mielibyśmy takiej sytuacji. Skoro inni wicemarszałkowie nie byli odwoływani i funkcjonują, to nie potrzeba było szukać specjalnej zemsty na pani marszałek Nowickiej, ale przecież wiemy, że nie o zemstę chodziło, chodziło o ten drugi krok, który zapowiada pan Rozenek. Więc chcą to przećwiczyć w Sejmie, mają do tego pełne prawo, ale muszą zrobić to zgodnie z procedurą, a więc najpierw uchwała o liczbie marszałków lub też odwołanie któregoś z wicemarszałków, a dopiero później powołanie.
Zmieńmy temat, panie ministrze. Dziś w Brukseli nadzwyczajna narada w sprawie skandalu z koniną sprzedawaną jako wołowina. Tę naradę zwołała Irlandia, która kieruje pracami Unii Europejskiej, ale właśnie początkowo Irlandia wskazywała Polskę jako kraj pochodzenia mięsa końskiego, które miało znajdować się np. w hamburgerach. To jest afera, która wybuchła kilka tygodni temu, no ale dzisiaj ministrowie rolnictwa będą się spotykać, będzie również komisarz ds. zdrowia. Polskie służby mówią, że to nie od nas, no ale czy te wątpliwości rzeczywiście będzie można rozwiać? Czy rzeczywiście to nie jest tak jak mówią unijni politycy, że albo niedbalstwo, albo oszustwo?
Panie redaktorze, mięso, jeśli chodzi o jego produkcję, jest znakowane, identyfikowane od producenta do konsumenta. Zamieszanie czy koniec identyfikacji może nastąpić tylko i wyłącznie w sieci handlowej, tam, gdzie mamy do czynienia z wewnętrznym przerobem i mieleniem, ale producent, przetwórca czy konkretna sieć powinna znać pochodzenie tego produktu, który kupuje, bo mięso w obrocie europejskim musi być znakowane. Natomiast, panie redaktorze...
Przemysław Szubartowicz: No tak, Irlandia, Wielka Brytania i inne kraje i tam chodziło o to, że znaleziono domieszkę koniny w wołowinie, mówiąc krótko.
Więc niech sprawdzają własne inspekcje i własny system. Ja uważam, że skandaliczną rzeczą jest brak reakcji ze strony naszego ministra rolnictwa, ze strony naszych służb na oskarżenia, które płyną na początku z Irlandii, bez żadnych potwierdzeń i bez żadnego dowodu, potem z Wielkiej Brytanii, wcześniej mamy tego typu oskarżenia ze Słowacji czy z Czech dotyczące co prawda innych produktów...
Pan krytykuje Stanisława Kalembę?
Ja zachęcam ministra Kalembę do tego, żeby podobnie jak czyniłem to wtedy, kiedy nas oskarżano o sól i narażenie na niebezpieczeństwo konsumentów, bardzo ostro reagowałem wtedy wobec tych ministrów notami i także informacją w Komisji Europejskiej. Nie można sobie pozwolić na to, że w sytuacji, kiedy mamy bardzo dobrą żywność, bardzo dobrej jakości, kiedy mamy ogromną dynamikę eksportu, bo to za ubiegły rok 17%, do Irlandii wzrost eksportu polskiej żywności w roku 2012 to jest tysiąc czterysta ileś tam procent, więc ja się nie dziwię reakcji producentów, rolników irlandzkich, że szukają różnego sposobu na to, żeby bronić się przed dobrej jakości polską żywnością....
Ale, panie ministrze, bo ja rozumiem, że...
...ale tego argumentu w taki sposób nie może używać minister rolnictwa Irlandii, bo to jest zwyczajne pomówienie i łamanie prawa i za to grożą kary.
Ale nasz minister rolnictwa Stanisław Kalemba, zresztą przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego, czyli pańskiego ugrupowania, dzisiaj w Trójce mówił, że nic nie wskazuje na to, aby Polska była zamieszana w ten skandal. Natomiast jest pytanie... Bo pan powiedział, że pan uważa za skandal, że on nie zareagował, to znaczy powinien jak zareagować?
Powinien zdecydowanie wysłać pisma, noty do wszystkich tych ministrów i Wielkiej Brytanii, i Irlandii, i wcześniej Czech, i wcześniej Słowacji o zaprzestanie szkalowania i jednocześnie powiadomić komisarz ds. bezpieczeństwa żywności, że takie praktyki mają miejsce, bo po to, żeby kogokolwiek oskarżyć, trzeba mieć minimum dowodu, a tego dowodu nie było i tego dowodu się nie znajdzie, bo po prostu tego mięsa w Polsce nie było. Natomiast co ciekawsze, ja dzisiaj z prasy brytyjskiej dowiaduję się...
Z tego wnioskuję, że pan nie doradza panu ministrowi Kalembie.
Dzisiaj dowiaduję się z prasy brytyjskiej, że nie wiadomo, czy Brytyjczycy nie zjedli własnych kucyków. Więc jeśli mają oszustwa na swoim rynku, jeśli mają tego typu zdarzenia, to nie mogą oskarżać innych państw, bo to odbiera dobre imię bardzo dobrym polskim produktom. I myślę, że to nie jest kwestia samego ministra Kalemby, ale być może troszkę przyspania niektórych służb w samym ministerstwie. I tu będę jutro spotykał się z ministrem Kalembą i będę gorąco zachęcał do tego, żeby departament bezpieczeństwa żywności i weterynarii aktywniej monitorował tego typu wypowiedzi i zdarzenia i aktywniej reagował, bo nie można pozwolić sobie na to, żeby dobry polski produkt, który rzeczywiście w ciągu ostatnich dwóch lat, jeśli chodzi o jakość nie tylko że jest najlepszy, to podbija świat, żeby był w taki sposób szkalowany i żeby odbierając dobre imię temu produktowi, obniżać jego konkurencyjność na rynkach, a przecież jeszcze raz podkreślam – główni odbiorcy naszej żywności to w pierwszej kolejności oczywiście Niemcy, ale za nimi jest zaraz Wielka Brytania, Rosja, Czechy, Słowacja, no i oczywiście tak jak mówię, w ubiegłym roku bardzo silna ekspansja polskich produktów do Irlandii. Nie dlatego, że te produkty ktoś tam zawiózł, bo tak się komuś podobało. Bo są dobrej jakości i jest na nie zapotrzebowanie.
Skoro krytycznie wypowiada się pan o ministrze rolnictwa, to ciekawe...
Ale niech pan nie sprowadza tego do krytyki ministra rolnictwa. Jeszcze raz powtarzam – są pewne procedury, które muszą być przez Ministerstwo Rolnictwa wykorzystywane i trzeba bardzo aktywnie...
No tak, ale pan powiedział, że to nie zostało wykorzystane...
No niestety, nie zostało wykorzystane...
...więc w pewnym sensie ton jest krytyczny.
To zostało tak troszeczkę jakby przemilczane, tak jakby nie do końca była pełna wiara w to, że nasza Inspekcja Weterynaryjna, jeśli chodzi o identyfikację mięsa, jest rzeczywiście tutaj (...)
Panie ministrze, a Władysław Kosiniak-Kamysz jest krytykowany przez Solidarność, uważa się, że to, iż kieruje komisją trójstronną to tak naprawdę oznacza, że pełni fikcyjną funkcję. „Minister ma słabą pozycję w rządzie niezależnie od ustaleń, jakie zapadną na komisji, decyzje i tak podejmuje premier”, tak mówi Marek Lewandowski, rzecznik przewodniczącego Solidarności. Dzisiaj Janusz Piechociński spotkał się z Piotrem Dudą, szefem Solidarności. Czy myśli pan, że rzeczywiście Władysław Kosiniak-Kamysz źle wypełnia swoją funkcję w komisji trójstronnej?
Panie redaktorze, ja znam doskonale środowiska związkowe i te rolnicze, i pozarolnicze, i ciągle jest ta sama nuta, z każdą organizacją musi spotkać się premier, bo ostatecznie premier podejmuje decyzje i każda z tych organizacji będzie usatysfakcjonowana po rozmowie z premierem. Premier po to ma ministrów i po to ma ministerstwa, żeby w określonych sprawach zadania wykonywali ministrowie. I akurat w tej kwestii na współprzewodniczącego komisji trójstronnej wybrany i wskazany został Władysław Kosiniak-Kamysz i on ma pełną delegację od premiera, od ministra finansów do tego, żeby dyskusje z organizacjami prowadzić, ale ramy takiej dyskusji są określone, m.in. także ustawą budżetową. I jeśli komuś wydaje się, że Władysław Kosiniak-Kamysz może dysponować budżetem tylko dlatego, że są określone oczekiwania czy potrzeby, to się myli. Są pewne ramy budżetowe, które przyjmuje Sejm, i w ramach których później w tej komisji trójstronnej decyzje podejmuje, następnie przedkłada na Radę Ministrów Władysław Kosiniak-Kamysz także premierowi.
Marek Sawicki, były minister rolnictwa, Polskie Stronnictwo Ludowe, dziękuję za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
(J.M.)