Kamila Terpiał-Szubartowicz: Witam naszego gościa: Jolanta Fedak, była minister pracy i polityki społecznej w latach 2007-2011, Polskie Stronnictwo Ludowe. Dzień dobry, pani minister.
Jolanta Fedak: Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.
Trochę na odległość słyszymy, bo pani w Zielonej Górze, ale zapewne pani obserwuje to, co dzieje się w tej chwili w Sejmie, czyli protest rodziców dzieci niepełnosprawnych. Rozumie pani to, że w taki sposób protestują? Mówią, że tak naprawdę walczą o swoje i o spełnienie rządowych obietnic, czyli także pani obietnic.
Myślę, że nie tylko dla mnie, ale dla wielu osób to jest bardzo bolesne, że rodzice muszą protestować w Sejmie po to, żeby przyspieszyć realizację tych obietnic czy żeby w ogóle one były spełnione, bo pragnę przypomnieć, że te obietnice są od wielu, wielu lat. Padały takie deklaracje, że ta praca czy ten zasiłek, który jest zamiast pracy, ponieważ rodzice nie pracują, będzie wynosił minimalną pensję. Jest to absolutnie zrozumiałe, że rodzice, skoro mieli przez wiele lat takie obietnice, to dziś po prostu pytają, kiedy.
Pani minister, a pani też składała rodzicom jakieś konkretne obietnice, spotykała się pani z nimi, też padały zapewnienia z pani ust na przykład o tej minimalnej pensji, którą mają otrzymywać zamiast pracy, czyli 1680 złotych, to, czego żądają w tej chwili.
W czasie swojego urzędowania spotykałam się z rodzicami niepełnosprawnych dzieci, m.in. podnieśliśmy czy znieśliśmy kryterium dochodowe z tego zasiłku, był bowiem taki problem, że bardzo wiele matek przy niskim kryterium dochodowym w ogóle tego zasiłku nie otrzymywało, a nie mogło pracować czy kontynuować pracy, bo były po prostu zajęte opieką nad dzieckiem. I to był bardzo duży już krok w tym kierunku. Ale dzisiaj można by zapytać tak: jeżeli można za dwa lata podnieść to do minimalnej pensji, no to jest absolutnie jasne, dlaczego nie można zrobić teraz tego.
Premier Donald Tusk tłumaczy...
Czy za dwa lata znajdą się pieniądze, czy komuś innemu się odbierze.
Premier na razie tłumaczy, skąd teraz będzie zabierał, a właściwie przesuwał, bo też to musi zrobić, a to z pieniędzy przeznaczonych na drogi lokalne, na budowę i remonty. Czyli nawet pani nie kupuje takiego tłumaczenia, że pieniędzy w budżecie nie ma?
Nie, nie kupuję takiego tłumaczenia, dlatego że można by zapytać: komu zabrano, kiedy budowano np. stadiony? Nie no, to jest taka rozmowa. Ta rozmowa do niczego nas nie doprowadzi. I np. komu się zabierze za dwa lata, jeżeli rodzice będą mogli otrzymać te zasiłki. Taka rozmowa i taka argumentacja nie jest jasna. Jeżeli uważamy, że priorytetem i jakimś takim wyrazem naszego człowieczeństwa, podstawowych zasad jest pomóc osobom, które są w najtrudniejszej sytuacji, no to na ten cel pieniądze powinno się znaleźć.
A gdzie? Ma pani jakiś pomysł?
Pieniądze w budżecie. Ja bardzo często też uprzednio byłam, właśnie kiedy próbowałam podnieść czy kryteria dochodowe, czy wysokość tych zasiłków, zderzałam się z taką argumentacją, że komu należy zabrać. Ja wskazywałam pieniądze w budżecie, które można by wykorzystać na ten cel i że marnujemy ich dużo więcej niż rzeczywiście potrzeba na zasiłki dla osób niepełnosprawnych. Ja wtedy mówiłam na każdej Radzie Ministrów chyba, nie było pojedynczej Rady Ministrów, na których nie interesowałabym, że tak powiem, swoich kolegów ministrów, a także pana premiera problemem marnotrawienia środków przez otwarte fundusze emerytalne. Bardzo często używałam takiego argumentu, że my tu walczymy o niewielkie pieniądze, o miliony, natomiast tam wyparowało...
180 milionów za 2014 rok podobno, tak mówi wiceminister pracy.
...tam wyparowało np. 20 miliardów jednego roku czy jednej jesieni.
Czy w takim razie, pani minister, dobrze rozumiem, że pani też mówi o tym, że premier Donald Tusk bagatelizował tę sprawę od początku, czyli żądania rodziców dzieci niepełnosprawnych?
Nie możemy też tak powiedzieć, dlatego że zasiłek wzrósł o 400 złotych. To jest sporo w porównaniu z innymi świadczeniami, takimi stosunkowo niskimi to jest stosunkowo dużo. Natomiast obietnica czy zapowiedź po prostu tej minimalnej emerytury doprowadziła do tego, że rodzice mówią: sprawdzam.
A czy z pani ust kiedykolwiek padła konkretna data, kiedy...
Zresztą prawdę powiedziawszy...
...kiedy ten zasiłek miałby wzrosnąć do wysokości płacy minimalnej?
Nie, myśmy wtedy dyskutowali o podniesieniu tych świadczeń, a także odniesieniu kryterium, to był inny czas, to, przepraszam, było 7 lat temu.
Czy w takim razie pani uważa, że premier Donald Tusk powinien w tej chwili ugiąć się pod żądaniami protestujących i obiecać im, a co za tym idzie również wprowadzić ten zasiłek w wysokości płacy minimalnej jak najszybciej, czyli, nie wiem, od tego, może przyszłego roku?
Wygląda, że premier już przyspieszył jak gdyby dochodzenie do tego zasiłku po swojej wizycie...
Ale na razie mówi: 1 stycznia 2016 roku i ani dnia wcześniej.
...po swojej wizycie w Sejmie. Nie wiem, pan premier jest w tej chwili podziwiany za odwagę. Dla mnie wyjście do kobiet i rozmawianie z kobietami, które mają taki poważny problem, nie jest specjalną odwagą. Jeżeli uzna, że tu trzeba wykazać gwałtowną jakąś taką twardość, no to pewnie rodzice nic nie uzyskają. Pan premier też w czasie tej rozmowy, tak jak widziałam, dał szansę na to, że posłowie będą mogli poprawiać ten budżet lub przyspieszyć realizację tej obietnicy w Sejmie. No ale trudno powiedzieć. Jeżeli weźmie rzeczywiście i uzna, że okazanie twardości jest tutaj akurat takim przejawem pewnego męstwa, no to pewnie tak, chociaż...
No, mamy też...
...chociaż mi się wydaje, że to nie jest objaw jakiejś nadmiernej odwagi...
Ale mamy...
...przychodzić do kobiet, które mają poważny problem.
Ale mamy też, panie minister, kampanię wyborczą w tej chwili przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Może to też w jakikolwiek sposób determinuje postępowanie premiera Donalda Tuska, no bo to jest problem w kampanii taki protest.
Ja myślę, że ta kampania też może mieć oczywiście pewne znaczenie, ale może mieć też takie znaczenie, że ona cały czas się ogniskuje w tej chwili wobec trudnej sytuacji, powiedziałabym nawet takiej niebezpiecznej sytuacji w Europie w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Więc ja nie wiem, czy rzeczywiście za dwa lata, jeżeli sytuacja by się pogorszyła, będziemy mogli realizować większe, że tak powiem, nakłady na politykę społeczną, no nie wiem. Albo ta sytuacja nie jest taka trudna, albo należy się spodziewać jednak tego, że te stosunki gospodarcze z Rosją się ochłodzą na tyle, że to może również grozić powiedzmy spadkiem PKB w Polsce.
Pani minister, znając pana premiera, bo przecież była pani długo w rządzie, spotykała się z nim właściwie co tydzień albo i częściej, pani zdaniem on jest w stanie w ogóle ustąpić, czy nie w tej sprawie?
Trudno mi powiedzieć. Jeżeli weźmie sobie rzeczywiście do serca sytuację tych kobiet i stosunkowo niewielką ilość pieniędzy, która jest na ten cel potrzebna, to pewnie tak. A jeżeli uzna jednak, że to jest dowód jakiegoś wyjątkowego bohaterstwa ustępowanie w takiej naprawdę tragicznej sytuacji, no to pewnie nie, trudno mi powiedzieć. Ale często wcześniej zdarzało się tak, że pan premier lubił przebijać swoich ministrów, tak jak teraz (...)
Chociażby matki I kwartału.
Tak, tak trochę jak cesarz, dobry cesarz u Kapuścińskiego, nie minister musi być dobry, tylko cesarz musi być dobry.
Pani minister, to jeszcze chciałam zapytać...
Więc miejmy nadzieję, że jeśli zastosuje tą metodę, to rzeczywiście (...)
Będzie dobrym cesarzem. Pani minister, jeszcze chciałam na koniec zapytać o jeden zapis w projekcie ustawy, który już jest przygotowany przez Ministerstwo Pracy i on budzi też wielkie emocje rodziców, oni się nie chcą na to zgodzić, czyli tzw. stopniowanie niesamodzielności, niepełnosprawności. Oni chcieli podzielić ten zasiłek wyższy dla tych ze znaczną niepełnosprawnością orzeczoną, mniejszy dla tych z mniejszą. Pani zdaniem to jest racjonalne rozwiązanie? Rodzice mówią: nie, my się nie zgadzamy.
Takie rozwiązania są w różnych systemach funkcjonujących w Europie, tak że tak można... wydaje mi się, że dużo lepiej byłoby jednak wyegzekwować opiekę nad dzieckiem, żeby ten system był stosunkowo szczelny. Niekoniecznie trzeba wprowadzać od razu nowe rozwiązania legislacyjne. Takim przykładem są chociażby renty, nie wprowadzono żadnych nowych zmian legislacyjnych, a jednak ten system znacznie uszczelniono. Tak że jeżeli tutaj płacilibyśmy tym osobom, które rzeczywiście opiekują się osobą niepełnosprawną, to moim zdaniem tu dodatkowych kryteriów nie należałoby wprowadzać. Jeżeli natomiast rzeczywiście przymykamy oko na takie sytuacje, które się też zdarzają i które rodzą takie poczucie niesprawiedliwości, że nie opiekujesz się babcią czy tam kimś, a otrzymujesz to świadczenie, no to rzeczywiście tutaj należałoby zmienić po prostu podejście do kontroli takich zdarzeń.
Bardzo dziękuję, pani minister, za rozmowę. Jolanta Fedak, była minister pracy i polityki społecznej w rządzie Donalda Tuska, Polskie Stronnictwo Ludowe. Dziękuje jeszcze raz.
Dziękuję pani, dziękuję państwu.
(J.M.)