Firmy biorące udział w przetargach publicznych tną koszty, aby spełnić kryterium najniższej ceny. Jednym z tych kosztów są płace pracowników. Stąd bardzo często firmy budujące drogi, linie kolejowe, wodociągi czy kanalizację zatrudniają ludzi na umowy zlecenia lub umowy o dzieło, nie płacąc składek na ubezpieczenie społeczne czy nie gwarantując płacy minimalnej. Postępują tak zarówno firmy, które wygrywają przetargi, jak też ich podwykonawcy.
Rząd i samorządy się cieszą, bo dzięki niższym wydatkom mogą więcej zbudować.
W efekcie coraz więcej Polaków nie ma stałej umowy o pracę. Tymczasowość nie skłania do zakładania rodziny, posiadania dzieci, kupowania na kredyt mieszkania czy samochodu. Tymczasowość skłania najodważniejszych do szukania szczęścia poza granicami kraju. Jest nas coraz mniej i jesteśmy coraz starsi.
Wydawać by się mogło, że władza publiczna ma służyć dobrym przykładem i powinna wprowadzić w zamówieniach publicznych zasadę, że mogą w nich uczestniczyć tylko te firmy, które zatrudniają pracowników na umowach o pracę, i które nie płacą zatrudnionym mniej niż wynosi płaca minimalna.
W ten sposób władza publiczna zmusiłaby znaczącą liczbę firm do przyzwoitego traktowania pracowników. Te zaś firmy, które nie korzystają z zamówień publicznych, a ubiegają się o dobrych pracowników byłyby pośrednio zmuszone do oferowania lepszych warunków zatrudnienia, bo – to oczywiste – najlepsi pracownicy odeszliby do „porządnych” firm działających na zlecenia sektora publicznego.
Wydawało się, że takie przepisy będą wprowadzone. Tymczasem rząd twierdzi, że nałożenie w drodze ustawy obowiązku zatrudnienia przez wykonawcę lub podwykonawcę osób wykonujących czynności przy realizacji zamówienia na podstawie umowy o pracę należałoby traktować jako arbitralną ingerencję w sferę zachowań podmiotów gospodarczych, niedopuszczalną na gruncie przepisów konstytucji. Taki przepis byłby też, zdaniem rządu, niezgodny z prawem unijnym.
Ciekawe, że w kilku czy nawet kilkunastu przypadkach, ten i poprzednie rządy nie obawiały się negatywnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego. Żeby nie szukać daleko, ostatnie zmiany w przepisach o OFE, mimo wielu obiekcji, mimo ryzyka, iż Trybunał Konstytucyjny uzna je za niezgodne z obowiązującym prawem, zostały przez rząd i Parlament przeprowadzone. Prezydent złożył podpis pod tą budzącą kontrowersje ustawą.
No cóż, szkoda. Może płacąc mniej pracownikom wybudujemy więcej dróg i autostrad. Pytanie tylko, kto nimi będzie jeździł? Czy obywatele bez etatów, na śmieciówkach, będą mieli wystarczająco dużo pieniędzy, żeby płacić za przejazdy autostradami?
Nie rozumiem dlaczego w przetargu publicznym nie może być wprowadzona zasada przestrzegania płacy minimalnej i konieczność zatrudniania ludzi na umowach o pracę. Przecież warunki przetargu będą takie same dla wszystkich zgłaszających się firm. Ten, kto stosuje inne zasady zatrudniania pracowników - nie musi brać zleceń od państwa lub samorządów.
Każdy z nas zna zasadę „płacę i wymagam”. Władza publiczna nie może stosować tej zasady?
Robert Lidke