Kamila Terpiał-Szubartowicz: Naszym gościem jest Mariusz Grad, Platforma Obywatelska, kandydat do Parlamentu Europejskiego, trójka w województwie lubelskim. Dzień dobry.
Mariusz Grad: Dzień dobry, witam państwa.
Jest też pan posłem do parlamentu krajowego. Dlaczego chce pan zamienić nasz polski parlament na ten europejski?
Dlatego że już od 7 lat jestem posłem w polskim parlamencie i zajmuję się sprawami międzynarodowymi, między innymi jestem członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie od 2007 roku, jak również członkiem Komisji ds. Unii Europejskiej. Wcześniej pracując w samorządzie województwa lubelskiego, również zajmowałem się tematyką europejską, odpowiadałem za współpracę międzyregionalną oraz za środki europejskie. Tak że chciałbym to doświadczenie zdobyte w polskim parlamencie i w samorządzie województwa lubelskiego wykorzystać w Parlamencie Europejskim, pod warunkiem że się dostanę.
Oczywiście. Do czego przede wszystkim chciałby pan wykorzystać te swoje doświadczenia? To znaczy co jest najważniejsze według pana do załatwienia tam, na miejscu w tej chwili?
Przede wszystkim kwestie związane z polityką wschodnią, bo Lubelszczyzna jest sąsiadem Ukrainy, tak że te kwestie na pewno są bardzo istotne i ważne dla samej Lubelszczyzny, ale dla naszego kraju tymi kwestiami chciałbym się zajmować. Również chciałbym zwrócić uwagę na kwestie wspólnej polityki rolnej, Lubelszczyzna jest terenem typowo rolniczym, obszary wiejskie wymagają wsparcia, wymagają modernizacji w przyszłości i tą tematyką chciałbym się zajmować. Jak również kwestie gospodarcze, bo jestem z wykształcenia ekonomistą i mam swoje doświadczenie i swoją wiedzę, którą też chciałbym spożytkować dla dobra Polski i regionu.
To chwilę zatrzymam się przy Ukrainie, bo dzisiaj o godzinie 15.30 naszego warszawskiego czasu ma dojść do ogólnoukraińskiego okrągłego stołu z udziałem między innymi pełniącego obowiązki prezydenta, a także z udziałem premiera Ukrainy. Oni chcą rozmawiać z tymi, którzy nie mają krwi na rękach, tak że jak rozumiem, separatyści do tych rozmów nie zostaną zaproszeni. Pana zdaniem taki okrągły stół rzeczywiście może być pierwszym krokiem do uspokojenia nastrojów na wschodniej Ukrainie?
Jest cień szansy. Ja uważam, że każda próba podjęcia dialogu jest ważna i cenna. Dobrze by było, żeby wszystkie siły polityczne przy tym stole się znalazły, wsparcie powinno oczywiście nadejść też z kręgów naukowych, z kręgów organizacji pozarządowych...
Tak, i tak może być też.
Także i byli prezydenci chcą wziąć udział. Tak że poczekajmy na efekty pierwszych rozmów. Ja uważam, że dobrze by było, żeby przedstawiciele separatystów też w tych rozmowach uczestniczyli, bo jeżeli nie będą uczestniczyć, to oczywiście Rosjanie będą negować decyzje tego okrągłego stołu. Nawet kwestie tego, że ten okrągły stół obraduje, będą podnoszone jako niewiarygodne, jako nierzetelne, nieuczciwe. Tak że dobrze by było, żeby wszystkie siły się znalazły przy tym stole.
Ale należy separatystów dopuścić, po prostu zaprosić do tego stołu, czy też stawiać im jakieś warunki, na przykład taki warunek, jaki stawia im kanclerz Niemiec Angela Merkel, czyli wyrzeczenie się przemocy.
Ja uważam, że warunki powinny być postawione i że separatyści też powinni odczuć, że chęć dialogu ma też swoje koszty i też powinni trochę ustąpić w pewnych kwestiach i rzeczywiście...
Tylko pytanie, czy oni w ogóle chcą rozmawiać.
No, zobaczymy, jest kwestia jeszcze kilku godzin, zobaczymy, kto na tych obradach okrągłego stołu jedności ukraińskiej pojawi się. Tak że bardzo cenna inicjatywa, natomiast wydaje mi się, że będzie trudno osiągnąć jakieś efekty, realne efekty przed wyborami prezydenckimi, które będą miały miejsce 25 maja.
A jak pan odbiera takie słowa premiera Węgier Victora Orbana á propos sytuacji, właśnie która ma miejsce na Ukrainie i to cytata: „Węgrzy, którzy mieszkają na terytorium Ukrainy, powinni otrzymać autonomię i podwójne obywatelstwo”, tak powiedział Victor Orban.
No, moim zdaniem niepotrzebne, nie powinniśmy podgrzewać sytuacji, a wręcz przeciwnie, powinniśmy dążyć jako kraje Unii Europejskiej do wygaszania, do deeskalacji, do wdrażania takiej sytuacji, takiego klimatu, żeby tę sytuację uspokajać, a nie podgrzewać.
Pytanie, co Unia Europejska może zrobić jeszcze oprócz nakładania sankcji personalnych, czy jest w stanie pójść jeszcze dalej, czy powinna iść jeszcze dalej, czy pana zdaniem wszystkie kraje będą się w stanie porozumieć, jeżeli zajdzie taka potrzeba, żeby nałożyć sankcje gospodarcze na przykład?
Ja uważam, że są w stanie się porozumieć, natomiast to jest proces bardzo trudny, niełatwy z tego względu, że każde z państw Unii Europejskiej prowadzi swoją politykę dwustronną, bilateralną z Rosją i każdy ma różne interesy. Ale uważam, że to jest właściwa droga, najlepsza droga i ja wierzę w to, że w pewnym momencie, jeżeli sytuacja nie będzie się poprawiać, nie będzie się normalizować i Rosjanie będą cały czas deeskalować tą sytuację na Ukrainie, powinno dojść do sankcji gospodarczych i Unia powinna mówić jednym głosem.
Jaką rolę Polski pan widzi właśnie w tej sytuacji i w kontekście Unii Europejskiej w stosunku do sytuacji na Ukrainie?
Ja uważam, że głos Warszawy powinien iść przez Brukselę do Moskwy, tak że powinniśmy inicjować pewne rzeczy, natomiast stawiać te kwestie na forum unijnym po to, żeby wypracować jednolite stanowisko. Nie powinniśmy działać w pojedynkę, tylko w grupie.
A unia energetyczna, ten pomysł premiera Donalda Tuska to jest pomysł według pana realny? Coraz więcej państw mówi rzeczywiście, że jest taka konieczność, ale nie wszystkie, bo są też sceptycznie nastawione kraje, jak np. Niemcy.
No tak, ale już sporo państw wyraziło swoją przychylność do unii energetycznej i rzeczywiście to jest bardzo cenna inicjatywa i bardzo niezbędna. Ja uważam, że taka unia energetyczna powinna funkcjonować na wzór wspólnej polityki rolnej w przyszłości i rzeczywiście wspólne negocjacje, inwestycje w infrastrukturę gazową, dbałość o własne źródła choćby węgla i gazu łupkowego, mechanizm solidarności, jeżeli chodzi o embarga, tak że to powinniśmy rzeczywiście wspólnie robić w ramach unii energetycznej. Będzie to trudny proces, ale jak pokazały wstępne rozmowy premiera Donalda Tuska, jest rzeczywiście szansa, że będzie można to w przyszłości zrealizować i taki kompromis i wspólną unię energetyczną osiągnąć.
Ostatnio w Sejmie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, przedstawiając takie tak zwane swoje exposè, mówił między innymi o konieczności mobilizacji do szybszej integracji ze strefą euro. Kiedy według pana powinniśmy wejść do strefy euro i czy rzeczywiście to powinna być ta szybsza droga w bliższej perspektywie czasowej?
Do strefy euro powinniśmy wejść, bo się zobligowaliśmy przystępując do Unii Europejskiej, i rzeczywiście jeżeli sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać, a poprawia się w ostatnim czasie i mamy wyższy wzrost gospodarczy niż zakładaliśmy, i to też potwierdzają choćby Komisja Europejska, tak że wydaje się, że w najbliższym czasie sytuacja gospodarcza będzie dość dynamiczna na plus i to jest dobry moment, żeby proces integracji monetarnej przyspieszyć. Tak że uważam, że najbliższe lata mogą być świetnym czasem na przystąpienie Polski do euro i przejścia całego procesu, bo to przecież kilka lat trwa.
Co to znaczy przyspieszyć i co to znaczy najbliższe lata?
Najbliższe lata mam na myśli 3-4 lata, pod warunkiem że ten wzrost gospodarczy, że sytuacja w Polsce i w Europie będzie stabilna, a wszystko wskazuje na to, że tak, że to będzie ten czas sprzyjający właśnie decyzjom, jeżeli chodzi o przystąpienie Polski do strefy euro w najbliższej przyszłości.
Czyli uspokaja pan tych wszystkich, którzy mówią, że to może być dla nas wyjątkowo niekorzystne także, ale nie tylko, gospodarczo.
Ale dyskusja na temat wszystkich plusów i minusów, jeżeli chodzi o przystąpienie do strefy euro, się odbyła, wszyscy mamy świadomość, jakie są plusy i minusy. Wydaje mi się, moje jest takie zdanie, że...
Ale też sytuacja się trochę zmieniła po kryzysie gospodarczym, tak że zapewne taka debata powinna się odbyć jeszcze raz.
Pewnie tak, i na pewno się odbędzie jeszcze niejednokrotnie, ale wydaje się, że jest więcej plusów, że myśląc o gospodarce polskiej, unijnej, gospodarce globalnej, to by stabilizowało polską gospodarkę, będąc w strefie euro.
Jeszcze chciałam pana zapytać o numer jeden w pana okręgu wyborczym, czyli w województwie lubelskim. Numerem jeden jest Mariusz Kamiński, czyli kiedyś...
Michał.
Przepraszam, Michał Kamiński, czyli kiedyś polityk Prawa i Sprawiedliwości. Jest pan zadowolony z tego wyboru?
Jest to bardzo ciekawa kandydatura...
Nie jest, czy jest?
Jest, jest. Wzbudziła wielkie zainteresowanie mediów, natomiast oczywiście decydują wyborcy o wyniku i 25 maja będzie werdykt wyborczy, zobaczymy, jak mieszkańcy Lubelszczyzny podejdą do tej kandydatury. Ale ja zawsze mówię w przypadku pytań, że lista liczy 10 osób i mamy wybór, tak że mieszkańcy Lubelszczyzny, jeżeli chcą wybrać innego kandydata, to mogą zdecydować się w ramach tej dziesiątki do innego wyboru.
Ale wiele jest takich głosów, nawet jest jeden głos w samej Platformie Obywatelskiej, że to był bardzo ryzykowny krok to postawienie na Mariusza Kamińskiego, no bo to jest też dosyć kontrowersyjny polityk. Nie ma pan takiego wrażenia? Jednak były polityk PiS-u. Michała, przepraszam.
No, jest to ciekawe zjawisko politologiczne. Zobaczymy, jak podejdą do tego wyborcy. Natomiast Michał Kamiński ma też swoje walory, jest wytrawnym politykiem, zna Europę, zna zagadnienia międzynarodowe, a reszta, tak jak wspomniałem wcześniej, w rękach wyborców.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Mariusz Grad, Platforma Obywatelska, kandydat do Parlamentu Europejskiego numer 3 w województwie lubelskim. Bardzo dziękuję panu za rozmowę.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam państwa.
(J.M.)