W audycji "O literaturze nie całkiem poważnie" prof. Jerzy Bralczyk zauważył, że choć młodzi ludzie buntują się przeciw lekturom, on nie zna żadnego, który wystąpiłby przeciw "Trylogii". Satyryk i felietonista Michał Ogórek dodał, że dzieło Sienkiewicza funkcjonuje na zupełnie innych prawach. – Ze szkoły pamiętam, że była to lektura dla osób, które z zasady nie czytały. Podczas sprawdzianu ze znajomości treści "Trylogii" wszyscy ściągaliśmy od kolegi, który nigdy nic nie umiał, ale te książki znał na wylot – wspominał.
Jednak nawet ci, którzy nie czytali żadnej z trzech powieści, od początku myślą Sienkiewiczem i żyją "Trylogią". – Pisarzowi udało się zarazić nasze myślenie o przeszłości własną wizją – powiedział literaturoznawca dr Eligiusz Szymanis. – Przeciętny Polak, nawet bardzo młody, myśli o polskim XVII w. tak, jak kazał myśleć Sienkiewicz. Historycy mogą wykazać, że część tej wizji jest świadomie wykreowaną rzeczywistością, ale to niczego nie zmienia – mówił. Badacz zwrócił uwagę, że chcąc nie chcąc, pozostajemy w kręgu oddziaływania "Trylogii", że myślimy zarówno poważnie, jak i żartem w taki sposób, jaki narzucił nam Sienkiewicz.
O nieskończonej żywotności dzieła świadczy choćby to, że Sienkiewiczowskie cytaty wykorzystano w reklamie polskiego proszku do prania. Każdy z łatwością je rozpoznaje. "Ogniem i mieczem", "Potop" i "Pan Wołodyjowski" mają bowiem rzesze wielbicieli, a nawet maniaków. Za jednego z nich uważa się rysownik i scenograf Szymon Kobyliński. – Jestem jednym z tych, którzy obudzeni w nocy potrafią powtórzyć wszystkie ważne cytaty z "Trylogii" – wyznał. – Traktuję ją do dziś jako niesłychanie skuteczny środek uspokajający, jako odpoczynek. Lubię sobie krzepić serce Trylogią – dodał.
mc