Krzysztof Grzesiowski: Jacek Piechota, prezes Polsko–Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Dzień dobry, witamy.
Jacek Piechota: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.
Przypominamy, były minister gospodarki. O Ukrainie będziemy rozmawiać, oczywiście, ale nie o sytuacji politycznej, nie o sytuacji militarnej, nie o wojnie na wschodzie tego kraju, natomiast o relacjach gospodarczych polsko–ukraińskich, jeśli można. Według Ministerstwa Gospodarki Ukraina jest 8. partnerem wśród najważniejszych rynków eksportowych Polski oraz 21. wśród najważniejszych rynków importowych. W transakcje eksportowe na rynek ukraiński zaangażowanych jest ponad 8000 polskich firm, w transakcje importowe niecałe 2000. Ale to są dane za rok 2013. Mieliśmy ubiegły rok, no i mamy ten, bieżący, początek tego roku. Czy te dane bardzo się zmieniły według pana?
Te dane spadają w dół, oczywiście, natomiast jedno słowo, nawet w stosunku do 2013 roku, tak daleka pozycja Ukrainy w tym rankingu naszych partnerów gospodarczych świadczy o tym, że do tej pory nie do końca wykorzystywaliśmy możliwy potencjał współpracy. Ukraina to kraj o bogatych zasobach, kraj o dużym potencjale rozwojowym, a jednak mimo wszystko tak daleki partner w naszych relacjach gospodarczych.
W ostatnim czasie dramatycznie spadają nasze obroty handlowe. Polskie towary w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z dramatycznym spadkiem wartości hrywny po prostu są zdecydowanie droższe, często niesprzedawalne na rynku ukraińskim. Siła nabywcza ludności ukraińskiej też po prostu spada w sytuacji ogromnego wysiłku militarnego. Mamy do czynienia z sytuacją, w której polscy przedsiębiorcy przyglądają się, co dalej, nie inwestują, nie rozwijają swojej działalności, czekają.
No i tu rodzi się pytanie, czy jesteśmy w stanie w jakiś sposób pomóc. Niestety, nie funkcjonuje praktycznie rządowy program wsparcia eksportu wobec właśnie rynku ukraińskiego, nie mamy do końca pomysłu, jak pomóc polskim podmiotom działającym na Ukrainie, a tych podmiotów jest sporo, bo szacuje się, że mamy do czynienia z ok. 1200 przedsiębiorstwami, podmiotami gospodarczymi z udziałem polskiego kapitału, które działają na ukraińskim rynku.
Hm... Pod koniec ubiegłego roku brał pan udział w takiej dyskusji poświęconej właśnie relacjom gospodarczym polsko–ukraińskim. Tam pojawiła się kwestia pewnej instytucji, która powinna pomagać we współpracy gospodarczej. To się nazywa Wydział Promocji Handlu i Inwestycji w Kijowie, który nie ma swojego szefa już od dłuższego czasu. Pan premier Janusz Piechociński nie tak dawno temu, kiedy był gościem Sygnałów dnia, był pytany o to, dlaczego tego szefa nie ma. Odpowiedział tak: „Nie ma szefa, ale jest placówka, która funkcjonuje”. Dodał jeszcze jedną ciekawą rzecz: „Przenosimy w tej chwili znaczną część naszego zaangażowania na Ukrainie na inne rynki”. Zatem jaka jest perspektywa z punktu widzenia rządu współpracy gospodarczej?
No właśnie, to o tym chciałbym podyskutować z premierem Piechocińskim, bo oczywiście można zbyć ten problem w ten sposób – nie potrafimy, nie mamy, nie umiemy budować instrumentów wsparcia wobec naszej obecności na rynku ukraińskim, nie widzimy tam perspektywy, więc odpuszczamy w cudzysłowie Ukrainę. Odpowiedź, że jest placówka, a nie ma obsady, pozostawiam bez komentarza. To rzeczywiście...
Szefa nie ma.
To rzeczywiście wyjątkowa sytuacja, w której od ponad roku, bo od 1 stycznia ubiegłego roku nie ma szefa w WPHiI w Kijowie, a co tu dużo mówić, to niedobry sygnał dla ukraińskich partnerów, świadczący o tym, że nie przywiązujemy wagi do tego rynku i nie widzimy perspektyw rozwoju współpracy. Dzisiaj trwa w Ministerstwie Gospodarki konkurs na to stanowisko. Miejmy nadzieję, że wreszcie dojdzie do obsady tej placówki i będziemy mieli do czynienia z nowym otwarciem na rynek ukraiński.
Pan mówił o tym, że hrywna spada, że nasze towary są drogie, ale to chyba nie jedyne problemy, z jakimi stykają się polscy przedsiębiorcy, którzy próbują działać na Ukrainie, próbują znaleźć tam swoje miejsce.
Tradycyjnie na Ukrainie mamy do czynienia z problemem numer 1 stale powtarzanym, tym problemem jest wszechogarniająca korupcja. W ostatnim czasie Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła nowe prawo antykorupcyjne, ale problem główny na Ukrainie to mentalność. Korupcja jest tak mocno zakodowana wśród mentalności urzędników, mentalności decydentów, że nawet ta nadzwyczajna sytuacja, z jaką mamy do czynienia dzisiaj na Ukrainie, wcale nie zmniejsza poziomu korupcji, a stan przejściowy, kiedy trwały wybory, kreowana była nowa ekipa, kiedy urzędnicy nie wiedzieli, czy jeszcze będą zajmowali stanowiska, ten stan przejściowy w sposób szczególny rzutował jeszcze wręcz na wzrost korupcji, bo każdy jeszcze czuł, że ma swoje pięć minut i za chwilę może stracić stanowisko, stracić możliwość dorobienia...
Czyli co, ostatnia szansa?
Ostatnia szansa, dokładnie tak. Z drugiej strony mamy do czynienia tutaj z pozytywnymi sygnałami. W ostatnim czasie sąd Ukrainy, który wcześniej, za czasów prezydenta Janukowycza wydawał bardzo niekorzystny wyrok dla naszego głównego inwestora sektora finansowego – PKO BP, wyrok dotyczący Kredobanku na Ukrainie, w ostatnim czasie wydał wyrok pozytywny dla tegoż inwestora, dla Kredobanku Ukrainy, co jest taką dobrą „jaskółką”, a przemawia za tym, by jednak nie wychodzić z tego rynku, by być tam obecnym i przygotowywać się do skoku do przodu, bo wcześniej czy później sytuacja na Ukrainie musi się unormować, musi się ustabilizować, a wówczas będzie to kraj o wyjątkowo dobrych warunkach do inwestowania. Dzisiaj wartość aktywów na Ukrainie jest nieporównywalnie niska w stosunku do wcześniejszych okresów, możliwości inwestycyjne nieporównywalnie większe, trzeba być na to dobrze przygotowanym.
A jak to działa w drugą stronę? Krótko mówiąc, czego przedsiębiorcy ukraińscy, którzy w końcu cały czas są, nie zniknęli, szukają via Polska jako możliwość przejścia na rynki unijne?
Tu mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Przedsiębiorcy ukraińscy tracąc rynek rosyjski, rynki unii celnej, szukają możliwości wejścia na rynki europejskie, szczególnie poprzez rynek polski. Mamy w Izbie zastanawiającą ilość zapytań w poszukiwaniu partnerów polskich, w poszukiwaniu możliwości wejścia do polskich organizacji handlowych, do polskich sieci handlowych. I to widać w statystykach. Ukraiński eksport, o ile spada dramatycznie na rynek rosyjski, o tyle wzrasta do Unii Europejskiej, wzrasta do Polski. To jeszcze w żaden sposób nie równoważy spadku naszych wcześniejszych obrotów.
Z drugiej strony z niepokojem... Tu jeszcze wracam do sytuacji na rynku ukraińskim i w sytuacji polskich firm. Z niepokojem większość polskich producentów, którzy zlokalizowali swoją produkcję na Ukrainie, patrzy na rozwój relacji Rosja–Ukraina. Dzisiaj – o dziwo – granica rosyjsko–ukraińska jest granicą otwartą, nie ma tam szczególnej blokady i nasi producenci swoją produkcję mogą lokalizować na rynku rosyjskim, ale wszyscy z niepokojem patrzą, co dalej. W sytuacji, gdyby Rosja wprowadziła wysokie bariery celne, dramatycznie uderzy to we wszystkie nasze produkcyjne firmy na Ukrainie zlokalizowane.
Ale wracając do ukraińskich producentów, którzy muszą przeorientowywać swoje kierunki i szukać wejścia na rynek europejski, mamy do czynienia rzeczywiście z taką tendencją – coraz więcej zainteresowanych, coraz więcej Ukraińców, którzy poszukują możliwości zainwestowania drobnych nawet często kwot, drobnego kapitału właśnie tutaj, w Polsce, która jawi się Ukraińcom, co tu dużo mówić, jako kraj bezpieczny i stabilny.
Ale chcą zainwestować samodzielnie, czy we współpracy z polską stroną, z polskimi przedsiębiorcami?
No, to jest kwestia przede wszystkim znalezienia właściwych partnerów...
Są chętni?
...tych też poszukujemy. Praktycznie pracujemy w tej chwili nad wręcz takim produktem, można powiedzieć, oferty dla małych ukraińskich inwestorów, którzy mogliby inwestować, wspólnie inwestować zbiorowo w pewne przedsięwzięcia po polskiej stronie. Za chwilę na Ukrainie rozpiszemy konkurs na najciekawsze projekty inwestycyjne realizowane w Polsce i w połowie maja chcielibyśmy ten konkurs... wyniki tego konkursu zaprezentować w Ministerstwie Gospodarki, zapraszając polskich partnerów do współpracy. Mamy nadzieję, że w ten sposób pomożemy ukraińskim kontrahentom, ukraińskim przedsiębiorcom w znalezieniu się w polskich realiach na polskim rynku.
Jeszcze wejdźmy na poziom nieco wyższy jak indywidualna współpraca gospodarcza. Jak nasi słuchacze wiedzą, a pan to już z pewnością, został powołany pełnomocnik rządu ds. wspierania reform na Ukrainie, pan Artur Radziwiłł, który jest na co dzień wiceministrem finansów. Czy owo wspieranie reform na Ukrainie zawiera w sobie również wątek gospodarczy?
Na pierwszą część informacji pana redaktora odpowiedziałbym krótko: nareszcie. Bardzo późno powołaliśmy takiego pełnomocnika, o to występowaliśmy też wielokrotnie. Brakowało po polskiej stronie koordynacji naszego działania wobec Ukrainy. Wcześniej określone obszary, w których chcemy Ukrainie pomóc, reforma samorządowa, walka z korupcją, reforma systemu podatkowego, wspieranie małej i średniej przedsiębiorczości. Określenie obszarów to mało w sytuacji, kiedy wiele instytucji, wiele urzędów, wiele ministerstw ma tutaj jakąś rolę do spełnienia. Ten pełnomocnik, mamy taką nadzieję, że zlokalizowany, można powiedzieć, w resorcie finansów chyba jest tam nie bez powodu, bo tu resort finansów ma rzeczywiście wiele do powiedzenia, jeżeli chodzi o aspekt gospodarczy wsparcia dla Ukrainy. Takie instytucje, jak Bank Gospodarstwa Krajowego, korporacje ubezpieczeń kredytów eksportowych podległe Skarbowi Państwa, banki to instytucje, które mają w naszej ocenie dużą rolę do spełnienia, jeżeli chodzi o wsparcie nie tylko gospodarki ukraińskiej, ale może wsparcie gospodarki ukraińskiej poprzez wsparcie polskich przedsiębiorców obecnych na Ukrainie.
Już prawie rok mija od hasła rzuconego przez prezydenta Komorowskiego utworzenia funduszu inwestycyjnego na wzór kiedyś Polsko–Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości, funduszu inwestycyjnego, który inwestowałby w małe i średnie firmy na Ukrainie, przede wszystkim te, w których już jest obecny polski kapitał, funduszu, który wzmacniałby te przedsiębiorstwa, pozwalałby im się rozwinąć, a później wycofywałby swoje aktywa z tego przedsięwzięcia. Doświadczenia polsko–amerykańskiego funduszu były bardzo pozytywne...
A tu rok minął i...?
No, rok minął i... i właśnie, i czekamy.
Tak samo jak z Wydziałem Promocji Handlu i Inwestycji i poszukiwaniem nowego szefa, też rok minął.
Niestety, tak.
Tak się składa, proszę państwa, że dziś mija rok od dnia, kiedy w Kijowie rozpoczęła się misja ministrów Sikorskiego, Steinmeiera i Fabiusa. Ona doprowadziła do wstrzymania pacyfikacji Majdanu. Kolejny rok, kolejna rocznica, można powiedzieć. Dziękujemy za spotkanie i za rozmowę. Pan Jacek Piechota, prezes Polsko–Ukraińskiej Izby Gospodarczej, był gościem Sygnałów dnia.
(J.M.)