Wczoraj rajd dolara amerykańskiego napotkał przeszkody w postaci spadku apetytu na ryzyko. Istotnym, o ile wręcz nie głównym, czynnikiem apetytu na ryzyko jest zdecydowany impet aprecjacji USD, którego obecne tempo rodzi obawy, że rynki światowe czeka destabilizacja.
Waluty rynków wschodzących poniosły niedawno olbrzymie straty i nerwowość ta w ostatnich dniach rozciągnęła się na giełdy amerykańskie ze względu na zagrożenie dla zysków spółek w Stanach Zjednoczonych spowodowane wzrostem wartości dolara.
Tempo aprecjacji wkrótce spadnie i będzie to gwałtowne hamowanie. W przypadku zmiany trendu w kontekście słabego apetytu na ryzyko najciekawszą para może okazać się USD/JPY.
Pierwsze dni luzowania ilościowego przez Europejski Bank Centralny wyraźnie wpłynęły na rentowności europejskich obligacji rządowych: dziś rano rentowność niemieckich obligacji osiągnęła rekordowo niski poziom (poniżej 0,25%), niższe są również rentowności obligacji państw peryferyjnych – np. rentowność dziesięcioletnich portugalskich obligacji rządowych znajduje się o 50 punktów bazowych poniżej rentowności dziesięcioletnich obligacji amerykańskich. W efekcie para EUR/USD znalazła się obecnie w okolicach poziomu 1,0700.
Pochylmy się nad nieszczęsnym europejskim inwestorem, który chętnie przekazuje obligacje EBC po tak śmiesznych cenach i nie zamierza nabywać akcji – gdzie mógłby ulokować swoje środki? Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie nie znajduje się w Europie...
Na dziś nie zaplanowano zbyt wielu wydarzeń obciążonych ryzykiem – przed publikacją niniejszego komentarza poznamy odczyt CPI w Szwecji, przewidziano również wystąpienia kilku przedstawicieli banków centralnych. Funt szterling wyraźnie się umocnił i dzisiejszy odczyt dotyczący produkcji będzie interesującym testem nastrojów: zobaczymy, jak zachowa się brytyjska waluta w przypadku ewentualnej niespodzianki, zarówno pozytywnej, jak i negatywnej.
Para EUR/USD kontynuuje „nietechniczny” spadek, którego jednym z ciekawszych efektów ubocznych są względne wyniki USD i JPY, ponieważ para ta nie zdołała osiągnąć poprzednich maksimów cyklu powyżej poziomu 121,85. Odwrócenie kursu w dół nie okazało się jednak szczególnie przekonujące.
Pewne wskazówki co do możliwe przyszłej akcji uzyskamy dopiero po osiągnięciu poziomu 122,00+ lub spadku poniżej 120,50, a nawet poniżej 120,00; skłaniamy się ku spadkom, jeżeli apetyt na ryzyko nadal będzie sugerować panikę.
Podsumowanie w koszyku G-10:
USD: niekończąca się aprecjacja zaczyna destabilizować rynki światowe i wydaje się, że może to się zakończyć spektakularnym rajdem przed odwróceniem trendu – w takim przypadku inwestorzy będą musieli uważać na rosnący potencjał zmienności. Jeżeli przed posiedzeniem FOMC para EUR/USD znajdzie się w okolicach poziomu 1,050, trudno spodziewać się agresywnej retoryki ze strony Fed.
EUR: kolejny dzień i kolejny spadek; w mediach zaczyna się mówić o teście parytetu, i to raczej wcześniej, niż później. Takie tempo spadku nie może się długo utrzymać bez reakcji ze strony urzędników – w szczególności Fed – dlatego zaczynam się zastanawiać, czy ruch USD osiągnie kulminacyjny punkt przed posiedzeniem FOMC w przyszłym tygodniu lub w okolicach tego posiedzenia.
JPY: JPY był ostatnio odporny i w ciągu ostatniej doby pokonał nawet mocnego USD, ponieważ stały wzrost wartości dolara przyczynił się na spadek apetytu na ryzyko. Kluczowe pytanie brzmi, czy niewielkie odwrócenie w dół w parze USD/JPY po próbie podejścia do maksimów cyklu przeistoczy się w powrót w dolne rejony, a JPY umocni się w tabeli w przypadku wzrostu awersji do ryzyka.
GBP: waluta umocniła się w efekcie umocnienia się USD względem euro. Podobnie jak w przypadku pary EUR/USD, również i para EUR/GBP nie jest w stanie utrzymać tempa wzrostu zbyt długo bez interwencji ze strony banku centralnego. Uwaga na dzisiejszy odczyt produkcji w sektorze wytwórczym, który będzie wskaźnikiem nastrojów wobec GBP w najbliższym czasie.
CHF: na rynku pojawiają się glosy, że SNB przyjął docelową wartość 1,10 dla pary EUR/CHF, a w parze USD/CHF właśnie uzyskaliśmy parytet, mimo iż słaby apetyt na ryzyko może chwilowo utrzymać parę EUR/CHF w granicach przedziału.
AUD: nowe minima w parze AUD/USD okazały się niepewne – czekamy na kontynuacje spadku, by mówić o konkretnym trendzie w tych rejonach.
CAD: para USD/CAD dotarła do pierwszego poziomu oporu (1,2700); ostatnim poziomem oporu są obszary w okolicach 1,2800, zanim uwaga wszystkich skieruje się w kierunku poziomu 1,3000. Dla CAD najbliższym wydarzeniem związanym z ryzykiem jest raport w sprawie bezrobocia w Kanadzie w lutym, który zostanie opublikowany w piątek.
NZD: najnowsze nietypowe ryzyko dla nowozelandzkiej waluty wiąże się z eksportem mleka w proszku do Chin; eksport ten jest w impasie po tym, jak rzekomi aktywiści ruchów ekologicznych zagrozili, że zatrują mleko dla niemowląt zawierające mleko w proszku z Nowej Zelandii. W najbliższym czasie największym ryzykiem obarczone jest dzisiejsze (jutrzejsze dla czytelników azjatyckich) posiedzenie Reserve Bank of New Zealand; wiele osób spodziewa się umiarkowanej retoryki, a zdecydowana mniejszość oczekuje realnego cięcia stóp. Ryzyko związane z tym posiedzeniem jest zdecydowanie dwukierunkowe, a dzika kartą jest tu apetyt na ryzyko – NZD nie jest bardzo płynną walutą i może odnotować gorsze wyniki pod względem płynności w przypadku nadmiernego zachwiania apetytu na ryzyko.
SEK: zobaczymy, czy dzisiejszy odczyt CPI może zatrzymać kontynuację wyprzedaży w okolicach najbliższego wsparcia, tj. poziomu 9.00. Uwaga na Riksbank, który już wkrótce może wkroczyć na ścieżkę wojenną.
NOK: o dziwo, waluta okazała się słabsza, niż beznadziejnie słabe EUR, co sugeruje dalsze ryzyko spadku dla NOK, w szczególności w przypadku, gdyby ostatni spadek cen ropy potrwał dłużej.
John J. Hardy, Saxo Bank