Przemysław Szubartowicz: Rafał Grupiński, szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry.
Rafał Grupiński: Dzień dobry, dzień dobry państwu.
P.Sz.: Panie pośle, ta ucieczka do przodu ma przynieść Platformie Obywatelskiej punkty procentowe w sondażach? Po to to jest robione?
R.G.: To na pewno nie jest decyzja, która ma przysłużyć się wzrostowi słupków. Jak panowie doskonale wiedzą, wyborcy bardzo często krytycznie oceniają różne działania rządzących, także bardzo surowo opinia publiczna oceniła wydarzenia sprzed roku, czyli kwestie nagrań i tego, w jaki sposób (...)
P.Sz.: To dlaczego dymisje po roku? Panie pośle...
R.G.: ...niektórzy politycy wypowiadali. Natomiast trzeba pamiętać też o tym, że kto inny był wtedy premierem i że sytuacja też po prostu powróciła przez ten ogromny wyciek akt i myślę, że w takiej sytuacji, w której rozpoczyna się, bo to nie pierwszy wyciek akt w ostatnich tygodniach, że przypomnę rozmowę szefa CBA i byłej minister infrastruktury, powoduje, że należało to przecież, znaczy należało przeciąć tego rodzaju (...)
P.Sz.: A dlaczego na przykład Bartosz Arłukowicz?
R.G.: Decyzje pani premier są decyzjami prezesa Rady Ministrów, ona te decyzje podejmuje. Jak rozumiem, są to decyzje przemyślane, dobrze przygotowane, potrzebne z jednej strony ze względu na to, że w sytuacji kryzysowej szef rządu, szef partii musi wykazać twardą rękę lidera, bo inaczej trudno jest prowadzić trudne sprawy, a z drugiej strony to jest też kwestia, jak rozumiem, pewnego przecięcia tej taśmowej historii, która ciągnęła się za częścią naszych polityków w zasadzie od roku.
P.Sz.: Ale, panie pośle, nie bez przyczyny pytam o Bartosza Arłukowicza, dlatego że on specjalnie na tych taśmach nie był ujawniony, a wręcz nawet nie był, chociaż bywał w restauracji, jak sam przyznawał, nie było wiadomo, o czym tam rozmawiał, w każdym razie jeszcze nie ma takich stenogramów ani nagrań, ale on został odwołany dlaczego? Dlatego że np. jest problem z aferą, która być może niedługo ujrzy światło dzienne, szerzej: w sprawie leków, która się pojawiła? Senator Cimoszewicz mówił o tym niedawno.
R.G.: Nie, tu proszę pamiętać, że jeśli chodzi o kwestie leków, ja rozumiem, że chodzi tutaj o eksport leków z polskiego rynku, tutaj decyzje, interpretacje zapisów zapadły na niskim szczeblu i są osoby za to odpowiedzialne w Ministerstwie i sam minister mógłby wyciągnąć z tego wnioski personalne wobec swoich podwładnych. Natomiast myślę, że w sytuacji, w której nieustająco dochodzą do nas informację, że w cudzysłowiu [sic] handluje się jakąś częścią taśm sprzed roku na rynku, tutaj każda osoba, która mogłaby być kolejnym sposobem na szantaż wobec rządzących, musiała zrobić ten ruch, ten gest rezygnacji z pełnionego stanowiska, bo w istocie mówimy w tej chwili bardziej o nawie państwowej, mówimy... ja patrzę na to z punktu widzenia troski o powagę państwa i szacunek dla instytucji, a nie... I tutaj ten ogromny wyciek czy też udostępnienie, jak chce prokurator Seremet, tych akt ze śledztwa narusza... tworzy kolejny uszczerbek, jeśli chodzi o (...)
P.Sz.: No tak, ale to pan mówi o tym, że trzeba było to zrobić, żeby właśnie odzyskać zaufanie i do partii, żeby pokazać, że wyborcy to źle odebrali, więc my się zwracamy jako partia w stronę wyborców. Rozumiem, że takie jest tłumaczenie, no ale dlaczego nie wcześniej? Dlaczego kilka dni wcześniej odbywa się spotkanie polityków Platformy po przegranych wyborach przez Bronisława Komorowskiego? Tam jest mowa o tym, że nie będzie ścinania głów, wszystko właściwie jest w porządku i dopiero jak się pojawiają kolejne wycieki, to można już powiedzieć, no to wtedy podejmuje się gwałtownie taką decyzję.
R.G.: Pani premier to bardzo precyzyjnie nazwała – że nie pozwoli na grę taśmami w kampanii wyborczej, która się zbliża dużymi krokami, nie pozwoli na to, żeby w jakikolwiek sposób ktokolwiek politycznie wykorzystywał te nagrania, więc...
P.Sz.: Czyli rozumiem, że już nie ma nikogo w otoczeniu pani premier i w Platformie Obywatelskiej na wysokich stanowiskach, nie ma osób, które mogłyby być nagle ujawnione jako uczestnicy jakichś rozmów.
R.G.: Mam nadzieję, że nie, panie redaktorze, nikt z nas, kto bywał w restauracjach, w tej chwili gdziekolwiek czy z rodziną, czy z przyjaciółmi, nie może być pewnym tego, czy był nagrywany przez jakiegoś kelnera. Niestety, zapanowała taka atmosfera w państwie, te decyzje dla pani premier na pewno nie były łatwe, przecież odeszli jej w ostatnich miesiącach, ośmiu miesiącach bliscy współpracownicy, że wspomnę chociażby o ministrze skarbu, więc w tym przypadku to jest kwestia z jednej strony decyzji trudnych, z drugiej niezwykle odpowiedzialnych i potrzebnych w sytuacji, w której, jak widzimy, atmosfera polskiego życia politycznego jest zatruwana przez tego rodzaju działania.
P.Sz.: No tak, ale pojawią się nowi ministrowie i co? I będą tylko administrować do wyborów.
R.G.: Nie, mamy jeszcze... Każdy miesiąc w działalności rządu musi być traktowany jako miesiąc, w którym się wykonuje wszystkie możliwe ważne zadania, jakie przed rządem stoją, nie ma w historii działania jakiegokolwiek rządu miesięcy, które są na przeczekanie czy też tylko dlatego, że jest ich mało, to my zakładamy, że będziemy mało robić.
P.Sz.: No tak, ale zanim się wdroży, jak to się mówi, panie pośle, zanim się zapozna z papierami i tak dalej, no to zaraz będzie październik.
R.G.: Doświadczeni politycy, których nie brakuje w Platformie, nie potrzebują miesięcy na to, żeby się zapoznać (...) i jego zakresem działań, tym bardziej że wielu chociażby parlamentarzystów, gdyby patrzeć na zaplecze rządu w parlamencie, działa w odpowiednich do danych ministerstw komisjach i od wielu lat współpracuje z danym ministerstwem i rozstrzyga o wielu sprawach, które ministrowie proponują, czy współrozstrzyga. Wobec tego poprzez zmiany w ustawach, poprzez głosowania potem, poprzez dyskusje ze stroną społeczną w danych co ważniejszych przypadkach zmian ustawowych, toteż na pewno nie brakuje pani premier dobrego zaplecza, z którego może skorzystać w sytuacji koniecznej zmiany, do jakiej w tej chwili dochodzi na stanowisku (...)
P.Sz.: Zostanie pan marszałkiem Sejmu?
R.G.: Redaktorze, wie pan, tu zaskakują od rana inne spekulacje, słyszałem na rynku medialnych, toteż uznaję to za sympatyczny początek dnia, ale wyłącznie w rozmowie między nami.
P.Sz.: No dobrze, ale jakąś przewiduje pan zmianę, jeśli chodzi o swoje usytuowanie polityczne?
R.G.: Nie, nie przewiduję. Całą tę kadencję, jak na razie, zarządzam klubem parlamentarnym. Myślę, że wykonaliśmy sporo dobrej pracy, jeszcze wiele przed nami, dlatego że w końcówce zawsze mnożą się różne zadania, tym bardziej że...
P.Sz.: Czyli nie dostał pan żadnej propozycji.
R.G.: Nie, nie dostałem i myślę, że nie dostanę.
P.Sz.: Panie pośle, Andrzej Seremet – pani premier mówi, że nie podpisze sprawozdania, ale Prokuratura Generalna mówi, że sprawozdanie Seremeta nie dotyczy bieżących wydarzeń z 2014 roku, czyli można powiedzieć, że ta decyzja, że Andrzej Seremet nie powinien być dalej prokuratorem generalnym, bo rozumiem, że o to chodzi, no, według prokuratury nie dotyczy tego, co się stało, czyli tego wycieku.
R.G.: Myślę, że wszyscy słuchacze nasi, którzy pamiętaj rok 2014, wiedzą, że i w zeszłym roku nie miała się Prokuratura czym pochwalić. Przypomnę chociażby sposób na przejęcie nośników, właśnie owych słynnych taśm, czyli sposób wejścia do redakcji Wprost na żądanie prokuratury agentów odpowiedniej służby specjalnej i sposób tłumaczenia ówczesny pana prokuratora, bo przecież państwo jako reprezentanci tej czwartej, medialnej władzy, mówiąc najostrożniej, nie byliście zachwyceni sposobem działania wobec jednej z redakcji.
P.Sz.: Panie pośle, ale czy sądzi pan, że uda się Andrzeja Seremeta odwołać bez poparcia PiS-u, który mówi, że, no, właściwie krytycznie chyba patrzy, ale nie będzie tak głosować.
R.G.: Tego nie wiem, to oczywiście będzie wymagało rozmów międzyklubowych, dlatego że potrzebujemy do takiej decyzji, chociaż nie wiem, czy pani premier taką decyzję podejmie po niepodpisaniu. Potrzebujemy 307 głosów i to jest...
P.Sz.: Ale powinien według pana stracić stanowisko?
R.G.: ...to jest bardzo duża liczba. Uważam, że bardzo wiele działań prokuratury w ostatnich miesiącach, w ostatnim roku nie... chociażby ten przykład, który podałem, jeśli chodzi o sposób działania w zeszłym roku, zasługuje na pewne słowa krytyki. Tu pani premier ocenia sprawozdanie prokuratora generalnego i myślę, że ma tutaj podstawy do tego rodzaju decyzji.
P.Sz.: A dlaczego Radosław Sikorski został także pozbawiony stanowiska czy też sam się pozbawił, chociaż wiadomo, że po rozmowie z panią premier?
R.G.: Rozumiem, że zachodzi tutaj ta zasada, że wszyscy ważni politycy Platformy, którzy zostali nagrani, którzy stali się ofiarą przestępstwa, nielegalnego nagrywania, ale jednak jednocześnie stali się bohaterami w cudzysłowiu [sic] afery taśmowej, zostali w jakiś sposób zmuszeni dzisiaj do podjęcia decyzji (...)
P.Sz.: No tak, ale dzisiaj właśnie, a nie wtedy, kiedy to zostało ujawnione. Akurat marszałek Sikorski tłumaczył się z tego, mówił, jak było, mówił, że jest pokrzywdzony. To wszystko już było. Dlaczego wtedy nie podjął tej decyzji?
R.G.: Rozumiem, że marszałek Radosław Sikorski w tej sprawie postąpił... tak jak zresztą wczoraj powiedział na konferencji prasowej, postąpił w sposób, który ułatwi pani premier prowadzenie spraw i państwowych, i spraw politycznych w kampanii wyborczej tak, żeby nie stać się tą osobą, która będzie po dymisji np. części ministrów np. atakowana za udział w słynnych... oczywiście jako ofiara, w słynnych nagraniach, żeby przeciąć spekulacje w tej sprawie. Ja rozumiem tą solidarną postawę zresztą.
P.Sz.: A dlaczego cały rząd nie podał się do dymisji?
R.G.: Panie redaktorze, ja rozumiem, że Hitchcock miał pewne zasady budowania atmosfery w swoich filmach, ale to nie na tym rzecz polega. Pani premier podejmuje decyzje, powiedziała o tym, że musi przeciąć spekulacje (...)
P.Sz.: Czyli do końca kadencji zostaje pani premier Kopacz, już żadnych zmian więcej nie będzie.
R.G.: Oczywiście, pani premier podjęła bardzo zdecydowane decyzje, uważam, że trafne, dobrze... zresztą sądzę i lepiej przyjęte przez opinię publiczną niż przez część komentatorów, toteż poczekajmy na drugi krok, on moim zdaniem jest równie ważny jak pierwszy, to znaczy dobro osób na stanowiskach, które opuszczą obecni znani politycy...
P.Sz.: A Grzegorz Schetyna powinien wrócić do Sejmu na stanowisko marszałka?
R.G.: Grzegorz Schetyna jest dobrym ministrem spraw zagranicznych, jest w trakcie wielu rzeczy, które w tej chwili są prowadzone, i to ważnych rzeczy, jeśli chodzi o polskie sprawy na arenie międzynarodowej...
P.Sz.: Czyli pańskim zdaniem powinien zostać?
R.G.: Nie przerywałbym tej misji, ale z drugiej strony, oczywiście, był świetnym marszałkiem Sejmu, co w Sejmie pamiętają nie tylko posłowie, ale też wszyscy pracownicy kancelarii, więc pytanie jest do pani premier, jakie decyzje polityczne zaproponuje chociażby zarządowi krajowemu Platformy.
P.Sz.: A Rafał Trzaskowski? Znajdzie jakieś nowe miejsce według pana?
R.G.: Trudno mi odpowiedzieć, ma bardzo odpowiedzialną funkcję przy... jest wiceministrem spraw zagranicznych, jednocześnie jest głównym doradcą pani premier w tej chwili, jeśli chodzi o te sprawy europejskie, toteż sądzę, że są to wystarczająco ważne stanowiska, nie trzeba dodatkowo spekulować na temat jego ewentualnych awansów. Wszystkie decyzje pani premier przedstawi za parę dni dosłownie i wtedy się dowiemy, kto i gdzie będzie pracował, jeśli chodzi o prowadzenie spraw państwa.
P.Sz.: Rafał Grupiński, Platforma Obywatelska. Bardzo dziękujemy za rozmowę.
R.G.: Dziękuję.
Daniel Wydrych: To jeszcze dosłownie na krótko. Powiedział pan: nie dostałem i myślę, że nie dostanę. A gdyby pan, zakładając, dostał propozycję zostania marszałkiem Sejmu, to?
R.G.: To wtedy musiałbym się dobrze zastanowić, co dalej zrobić. Natomiast przede wszystkim walczyłbym z tzw. pseudownioskami formalnymi w Sejmie, które są zmorą zawsze początków głosowań.
D.W.: Kto wie, może przyszły marszałek Sejmu Rafał Grupiński. Dziękujemy.
R.G.: To żartem.
(J.M.)