- Władze zatrzymały w sumie 17 osób, ale dwie z nich zostały wypuszczone - powiedział dziennikarzom pułkownik Burin Tongprapai, główny radca prawny junty.
Na ten moment nikt nie przyznał się do organizacji i przeprowadzenia 11 ataków bombowych w pięciu tajskich miastach. Specjaliści twierdzą, że sposób, w jaki zostały przygotowane zamachy, nie pasuje do żadnych grup powstańczych działających na południu kraju.
TVN24/x-news
Coraz częściej mówi się o spisku, który ma na celu zdyskredytować działalność rządu wojskowego.
Skutki zamachów
Najgorszy atak przeprowadzono na ternie miasta Hua Hin. Zdetonowano tam dwa zestawy bliźniaczych bomb w ciągu 24 godzin - jeden w nocy 11 sierpnia, drugi następnego dnia rano. Dwie osoby zginęły, a ponad 20 zostało rannych, w tym wielu cudzoziemców.
Tajlandia: sytuacja po eksplozjach bomb
Dwa kolejne ładunki wybuchły przy plaży Patong na popularnej wśród turystów wyspie Phuket. Pięć innych zdetonowano w prowincjach Surat Thani, Trang i Phang Nga. Tam również zginęły dwie osoby.
- W sumie rannych zostało 10 zagranicznych turystów, w tym dwóch Włochów i jeden Austriak. Ambasady w Bangkoku wspominają też o czterech Holendrach i trzech Niemcach – powiedział rzecznik tajskiej policji.
Channel NewsAsia/koz