Polskie Radio

USA: policja o zabójstwie Afroamerykanina w Charlotte

Ostatnia aktualizacja: 21.09.2016 21:47
Mężczyzna zastrzelony przez policjanta we wtorek w Charlotte w stanie Karolina Północna zginął, bo nie zastosował się do polecenia, by rzucić broń - poinformowała w środę policja w tym mieście.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: flickr/Oscar in the middle

Ofiara to 43-letni Keith Lamont Scott. Jego śmierć we wtorek wieczorem wywołała burzliwe zamieszki w Charlotte, w których obrażenia odniosło 16 policjantów. Protestujący splądrowali m.in. sklep Wal-Marta i zrzucali ciężkie przedmioty z wiaduktu nad autostradą na przejeżdżające nią samochody.

Czytaj więcej
Charlotte 1200.jpg
USA: zamieszki po zastrzeleniu Afroamerykanina przez policję. Są ranni

Fałszywe zeznanie?

Według pierwszych doniesień, opartych na rozpowszechnionej w internecie relacji córki Scotta, był on nieuzbrojony i czytał książkę w samochodzie. Policja miała go zastrzelić bez żadnego powodu. Jednak książki na miejscu zdarzenia nie znaleziono.

W środę rano na konferencji prasowej szef policji w Charlotte, Kerr Putney, powiedział, że incydent miał zupełnie inny przebieg, niż wynikałoby to z relacji córki Scotta.

(Film - Starcia mieszkańców z policją po strzelaninie w amerykańskim Charlotte. Źródło: STORYFUL/X-NEWS)

"Ofiara miała pistolet"

Jak poinformował, policja przybyła na osiedle, by przeszukać jedno z mieszkań należące do podejrzanego o przestępstwo. Przed budynkiem policjanci zauważyli samochód, z którego wysiadł Scott. Według Putneya miał on w ręku pistolet. Policjanci zaczęli do niego krzyczeć, żeby rzucił broń na ziemię.

- Powiedziano mu to raz, drugi, trzeci, ale on nie usłuchał. Wtedy jeden z funkcjonariuszy strzelił do niego, uznając, że Scott stanowi zagrożenie - powiedział Putney.

Strzał okazał się śmiertelny. Oddał go czarnoskóry policjant Brentley Vinson, który pełnił służbę od dwóch lat. Został urlopowany na czas śledztwa, które wydział policji wszczął w sprawie incydentu.

Wątek rasowy

Putney nie powiedział, czy Scott robił z bronią cokolwiek, co uzasadniałoby zastrzelenie go - na przykład unosił pistolet i kierował go w stronę policjantów.

Czarni mieszkańcy Charlotte nie mogą zrozumieć, dlaczego doszło do zabójstwa. - Kiedy w New Jersey wytropiono terrorystę, który podłożył bombę w Nowym Jorku, policja go nie zabiła, chociaż doszło do wymiany ognia i on strzelał. Dlaczego oszczędzono życie terrorysty, a nie oszczędzono życia człowieka, który nikomu nie zagrażał? - powiedziała jedna z kobiet w Charlotte telewizji CNN.

Jeden z przywódców organizacji afroamerykańskich nacjonalistów Nation of Islam, B.J. Murphy, wezwał czarnoskórych mieszkańców Charlotte do bojkotu miasta. - Jeżeli życie czarnoskórych nie ma znaczenia, to i ich pieniądze nie powinny mieć znaczenia - powiedział.

To kolejny przypadek zabójstwa czarnoskórego mężczyzny z rąk policjanta w USA; kilka dni wcześniej podobna tragedia miała miejsce w Tulsa w stanie Oklahoma. Wiele ofiar było nieuzbrojonych. Afroamerykanie uważają, że u podłoża tych incydentów leżą uprzedzenia rasowe. Wielu komentatorów wini jednak wyszkolenie policji, która zbyt pochopnie używa broni, i to ze skutkiem śmiertelnym.

PAP/dcz

Czytaj także

USA: nowe szczegóły strzelaniny w Dallas. Policja ujawnia przebieg operacji

Ostatnia aktualizacja: 09.07.2016 07:10
Z informacji udostępnionych przez policję i lokalne władze wyłania się bardziej dokładny obraz strzelaniny w Dallas. Policja stanowa ujawniła na przykład, że do likwidacji napastnika użyła po raz pierwszy w swej historii zdalnie sterowanej bomby latającej.
rozwiń zwiń