Podczas konferencji prasowej w swej siedzibie przy Downing Street szefowa konserwatywnego rządu stwierdziła jednak, że obecnie kraj i partia powinny przestać się spierać o wyjście z Unii.
Brytyjska premier Theresa May zaapelowała o jedność w sprawie brexitu. Przyznała, że jest jej przykro, iż protestując przeciwko jej wizji wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej do dymisji podało się dwoje jej ministrów, w tym szef resortu do spraw brexitu. Podczas konferencji prasowej w swej siedzibie przy Downing Street szefowa konserwatywnego rządu stwierdziła jednak, że obecnie kraj i partia powinny przestać się spierać o wyjście z Unii.
- Ta umowa daje nam to, na co głosowali ludzie i jest w interesie narodowym - powiedziała premier i dodała: - Możemy ją uzyskać tylko wtedy, jeśli zjednoczymy się w poparciu porozumienia, jakie przyjęte zostało wczoraj przez rząd.
"Brytyjczycy chcą, byśmy dokończyli robotę"
Premier przestrzegła przed próbami podkopywania jej wysiłków i otworzenia negocjacji na nowo. - Wybralibyśmy ścieżkę głębokiej i poważnej niepewności. A Brytyjczycy chcą po prostu, żebyśmy dokończyli robotę - przekonywała szefowa rządu.
Theresa May dodała, że jak dotąd nikt, w tym krytycy z jej własnej partii, nie przedstawił kompleksowego, alternatywnego planu na brexit. Przekonywała, że Unia nie zgodziłaby się na brak najbardziej kontrowersyjnego na Wyspach elementu układu: tzw. irlandzkiego planu awaryjnego.
Wczoraj premier uzyskała wprawdzie poparcie gabinetu dla forsowanego przez siebie porozumienia dotyczącego warunków wyjścia kraju z Unii Europejskiej, ale potem do dymisji podało się dwoje ministrów: do spraw brexitu i transportu.
Skrytykowali ją przedstawiciele wszystkich partii w parlamencie - od lewicowej Partii Pracy przez Szkocką Partię Narodową północnoirlandzką DUP aż po konserwatystów z obu skrzydeł stronnictwa: probrexitowego i sprzeciwiającego się wyjściu z Unii. Plan Theresy May musi uzyskać poparcie parlamentu. Eksperci są zgodni, że w obliczu głębokich podziałów, również w jej własnej partii, zdobycie poparcia posłów będzie niezwykle trudne.
pz