16 maja minie sto lat od urodzin pisarza, publicysty i popularyzatora jazzu Leopolda Tyrmanda. W tym roku obchodziliśmy także 35-lecie jego śmierci. W związku z rocznicami, Sejm RP ogłosił rok 2020 rokiem Leopolda Tyrmanda.
W "Kulturze przy kawie" mówiliśmy o życiu i twórczości pisarza. Nie zabrakło fragmentów jego wypowiedzi i najważniejszych dzieł - "Złego", "Dziennika 1954" czy "Życia towarzyskiego i uczuciowego". O bohaterze audycji opowiedzieli: Piotr Dobrołęcki (redaktor naczelny "Magazynu Literackiego Książki"), Michał Komar (scenarzysta, publicysta), Marcel Woźniak (autor książki "Biografia Leopolda Tyrmanda. Moja śmierć będzie taka, jak moje życie"), Mariusz Urbanek (autor biografii "Zły Tyrmand") i Wojciech Karolak (muzyk, kompozytor jazzowy) i Dariusz Pachocki (autor "Alfabetu Tyrmanda").
Leopold Tyrmand
Leopold Tyrmand urodził się 16 maja 1920 roku w Warszawie, w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. W 1938 roku wyjechał do Paryża, gdzie przez rok studiował na wydziale architektury Academie des Beaux-Arts. Wybuch wojny zastał go w Warszawie, skąd przedostał się do Wilna. Gdy w czerwcu 1940 roku Wilno zajęły wojska radzieckie, Tyrmand podjął pracę w wydawanym po polsku dzienniku "Prawda Komsomolska", do czego długo się nie przyznawał.
Jesienią 1940 roku nawiązał kontakty z Armią Krajową, za co w rok później został aresztowany przez NKWD i skazany na więzienie. W czerwcu, po ataku Niemiec na Wilno, udało mu się uciec. Zdobył dokumenty na nazwisko obywatela Francji i zgłosił się na ochotnika na roboty do Niemiec. Pod koniec wojny przedostał się do Szwecji, gdzie pracował m.in. dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
- W tamtych czasach z Wilna można było zwiać albo przez Szwecję do Anglii, albo przez Władywostok do Japonii, albo jakąś okrężną drogą, gdzieś na południe. Kamikaze decyzją było wysłanie się do Niemiec. Przecież nikt nie wpadnie na to, że żyd pojedzie do Niemiec. Mało tego, on udaje Francuza, mówi po francusku - wskazał Marcel Woźniak, autor książki "Biografia Leopolda Tyrmanda. Moja śmierć będzie taka, jak moje życie".
Zobacz serwis specjalny poświęcony Leopoldowi Tyrmandowi (kliknij w obrazek):
Największy sukces wydawniczy lat 50. w Polsce
W kwietniu 1946 roku Tyrmand wrócił do Warszawy. Rozpoczął pracę jako dziennikarz - pisywał w "Przekroju", "Tygodniku Powszechnym", "Ruchu Muzycznym". W 1950 roku usunięto go z redakcji "Przekroju" za relację z turnieju bokserskiego, w której skrytykował stronniczość radzieckich sędziów. Trzy lata później zamknięto "Tygodnik Powszechny", a Tyrmand został obłożony zakazem publikacji.
Frustrację związaną z przymusową bezczynnością pisarz przelał na łamy "Dziennika 1954". Rok później ukazała się powieść "Zły", która okazała się nie tylko największym sukcesem literackim Tyrmanda, lecz również największym sukcesem wydawniczym lat 50. w Polsce. Ukazanie się "Złego" postrzegane było też jako zapowiedź odchodzenia od socrealizmu, znak nadchodzącej odwilży październikowej.
"Zły" to historia mściciela, który walczył z warszawskim światem przestępczym w obronie pokrzywdzonych. - Nakład tej opasłej powieści błyskawicznie wykupiono. To był tytuł niezwykle poszukiwany, nie można go było normalnie kupić. Kupowało się go w tzw. systemie spod lady w księgarniach. Szczęśliwi ludzie, którzy posiadali egzemplarz pożyczali go swoim znajomym - powiedział Piotr Dobrołęcki, redaktor naczelny "Magazynu Literackiego Książki".
Pisarz skorzystał z nieco większej swobody wypowiadania się. Stał się liderem powstającego ruchu jazzowego w Polsce - w Polskim Radiu prowadził pierwszą audycję poświęcona jazzowi, organizował festiwale i koncerty, wydał też monografię "U brzegów jazzu". Opublikował powieść "Wędrówki i myśli porucznika Stukułki" oraz zbiór opowiadań "Gorzki smak czekolady Lucullus".
- Leopold Tyrmand cieszył się popularnością telewizyjną w czasach, kiedy jeszcze nie było telewizji w Polsce. Wszyscy wiedzieli, kim jest - podkreślił Mariusz Urbanek, autor książki "Zły Tyrmand".
Po 1958 roku, wraz z zaostrzaniem polityki wewnętrznej przez rząd Gomułki, sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Cenzura zatrzymywała kolejne powieści, odmawiano wznowień. Ostatnią książką, którą udało się Tyrmandowi opublikować w Polsce, był "Filip" (1961). W tym samym roku pisarz podpisał umowę z PIW-em na powieść zatytułowaną "Życie towarzyskie i uczuciowe".
Miało to być jego opus magnum, książka osadzona w realiach warszawskiego środowiska artystycznej inteligencji, które Tyrmand zamierzał przedstawić w krzywym zwierciadle. Jej fragmenty wydrukowano w tygodniku "Kultura". Skandal, jaki wywołały nie przysporzył Tyrmandowi popularności - pisarz miał teraz przeciwko sobie nie tylko władzę, ale i własne środowisko. W marcu 1965 roku wyjechał z Polski.
"Przybyłem do Ameryki, aby bronić jej przed nią samą"
W latach 1967-1971 Tyrmand współpracował z amerykańskim tygodnikiem "The New Yorker", wydał też zbiory esejów: "Dziennik amerykański" oraz "Zapiski dyletanta". W epoce kontrkultury i młodzieżowego buntu, stał się zwolennikiem wartości konserwatywnych, publicystą piętnującym tendencje lewicowe. Mottem jego twórczości z tego okresu stało się zdanie: "Przybyłem do Ameryki, aby bronić jej przed nią samą".
W 1971 "The New Yorker" - a następnie inne wydawnictwa - odrzucił jego pamflet na komunizm, wydany po latach jako "Cywilizacja komunizmu". Tyrmand uznał się za prześladowanego przez "kulturę liberalną" i nawiązał współpracę ze środowiskami konserwatywnymi. Trafił do założonego przez Johna Howarda The Rockford Institute, wydawcy miesięcznika "Chronicles of Culture", który do dziś jest jednym z ważnych głosów amerykańskiego konserwatyzmu.
Poglądy Tyrmanda w latach 70. ulegały zaostrzeniu - krytykował amerykańskie media, oburzał się na tandetność Hollywood i rozwiązłość "Playboya". W sierpniu 1971 roku ożenił się (po raz trzeci) z Marry Ellen Fox, doktorantką iberystyki na Uniwersytecie Yale. W styczniu 1981 roku urodziły im się bliźnięta, Rebecca i Matthew.
- Tyrmand już w pierwszym roku pobytu w USA objechał wiele stanów, spotykał się z ludźmi, którzy mieli wpływ na to, co Ameryka myśli, jak myśli. To było dla niego ważne. To też budowało jego poczucie - on tak sądził - przynależności do pewnej grupy, która kształtuje obraz Ameryki przed nią samą. To, co myślał o USA ilustruje zdanie: Ameryka to też jest zło, ale najmniejsze zło - wskazał Dariusz Pachocki, autor "Alfabetu Tyrmanda".
19 marca 1985 roku Tyrmand zmarł na zawał serca podczas wakacji w Fort Meyers na Florydzie.
Sejm RP ustanowił 2020 rok Rokiem Leopolda Tyrmanda.
"Leopold Tyrmand, autor kultowej powieści 'Zły' i bezkompromisowego 'Dziennika 1954' był jednym z najbardziej oryginalnych prozaików polskich II połowy XX wieku. W najtrudniejszych czasach zachował wymagającą odwagi niezależność intelektualną" - napisano w uchwale, którą przed głosowaniem w izbie odczytał marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Przytoczono w niej słowa pisarza: "Nie pójdę na żadną służebność myśli, sumienia i egzystencji, nie poprawię sobie niczego w życiu za cenę tego, w co wierzę, co zdaje mi się słuszne i godne mej lojalności". "Te słowa, notowane do szuflady w czarną stalinowską noc, można uznać za życiowe credo pisarza. Zbigniew Herbert pisał: Na jego postawie moralnej wzorowałem się i naprawdę nie wiem, czy przeżyłbym bez niego te ciemne czasy" - podkreślono.
Jak zaznaczono również, pisarstwo Tyrmanda i jego postawa stanowiły wyzwanie rzucone ideologom nowego ustroju. "Był on nie tylko bezlitosnym krytykiem komunizmu, lecz także arbitrem warszawskiej elegancji, znawcą i namiętnym propagatorem zakazanego w czasach stalinowskich jazzu. 'Nikt, kto skłonny jest walczyć o godność własną i chce pozostać w zgodzie z własnym sumieniem, nie zgodzi się na to, żeby nazywać dzień nocą, ciemnotę kulturą, zbrodnię przyzwoitością, niewolę wolnością - na mocy dekretu komunistycznych władców' - pisał" - głosi uchwała Sejmu.
***
Tytuł audycji: Kultura przy kawie
Prowadziła: Martyna Podolska
Data emisji: 16.05.2020
Godzina emisji: 5.05
Jedynka/PAP/kk