W opublikowanym 9 grudnia notowaniu Oficjalnej Listy Sprzedaży (OLiS), uwzględniającym najpopularniejsze obecnie albumy w Polsce nowy longplay Adele zameldował się na samym szczycie, strącając z niego najnowszy krążek Sokoła, zatytułowany "Nic".
Warszawski raper może być z siebie dumny, bo przynajmniej na jeden tydzień powstrzymał atak brytyjskiej supergwiazdy na listę bestsellerów. W większości krajów "30" wskakiwało na top od razu po wydaniu. Tak było m.in. na dwóch najbardziej liczących się rynkach, czyli w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
Ameryka na kolanach
Choć Amerykanie bywają wybredni, jeśli chodzi o muzyczne propozycje zza oceanu (kariery nie zrobiły tam chociażby takie brytyjskie gwiazdy, jak Take That, Oasis czy Robbie Williams), nową płytę Adele przywitali z otwartymi ramionami. Już teraz w Stanach jej nakład przekroczył milion egzemplarzy, co nie udało się żadnemu innemu albumowi w tym roku (poprzednio podobny sukces odniosła Taylor Swift z wydanym w 2020 roku longplayem "Folklore").
Adele króluje na listach płytowych bestsellerów również m.in. w Australii, Kanadzie, Niemczech, Irlandii, Hiszpanii i Szwecji. A to wszystko w czasie, gdy do sklepów trafiły również nowe albumy takich artystów, jak Ed Sheeran, Elton John czy ABBA. Wszyscy oni muszą jednak pogodzić się z faktem, że najbardziej wyczekiwaną premierą tego roku było "30".
Intymny list otwarty
Album "30" Adele wydała po sześciu latach milczenia. Wokalistka w tym czasie przeszła gruntowną metamorfozę, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, oraz rozwiodła się z mężem i ojcem jej 9-letniego syna. To właśnie perturbacje w życiu osobistym są głównym motywem tekstów piosenek zawartych na nowej płycie 33-letniej Brytyjki. W jednym z wywiadów artystka stwierdziła, że jest to jej intymny list do syna, dzięki któremu za kilkanaście lat będzie on mógł zrozumieć powody podjętych przez nią ostatnio życiowych decyzji.
kc