Polskie Radio

Rozmowa z Mariuszem Błaszczakiem

Ostatnia aktualizacja: 12.07.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie pośle.

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

K.G.: Zanim zapaliły się czerwone światełka i włączyły się kamery, pytałem pana o plany parlamentarzystów, jak to będzie wyglądało z punktu widzenia kalendarza obrad, bo w tym tygodniu posiedzenie, i to już koniec przedwakacyjny, czy coś jeszcze się wydarzy na Wiejskiej?

M.B.: Będzie jeszcze posiedzenie w ostatnim tygodniu lipca, a później, w sierpniu osiemnastego–dziewiętnastego i w ostatnim tygodniu sierpnia. Czy posiedzenie będzie we wrześniu, tego dowiemy się być może już dziś, wszystko zależy od marszałka.

K.G.: Czyli teoretycznie na razie dwutygodniowe wakacje, tak?

M.B.: Przerwa, chociaż w zasadzie wakacji w tym sezonie nie ma. Zresztą poseł czy senator wakacji w istocie nigdy nie ma, dlatego że spotykamy się z ludźmi, to jest nasza praca.

K.G.: Pytam o plany i jak te posiedzenia będą wyglądały, bo teoretycznie posłowie powinni zająć się kilkoma istotnymi sprawami. Mówił o tym także marszałek sejmu Grzegorz Schetyna, ot, choćby on konkretnie o ustawie o związkach partnerskich, przyspieszenia miały nabrać prace dotyczące ustaw o zapłodnieniu in vitro, mamy obywatelski projekt ustawy zakazującej aborcji. Kiedy to wszystko da się zrobić?

M.B.: Oczywiście sejm powinien pracować systematycznie, ale rządząca koalicja PO-PSL przyzwyczaiła nas do takich akcji, do akcyjnego działania, właśnie są ofensywy legislacyjne, z których później nic nie wychodzi, przypomnę, że już 2 lata temu miała być taka jesienna ofensywa, rząd miał ustawy przesyłać do sejmu, okazało się, że większość z tych ustaw to była zmiana nazw akademii na uniwersytety. No, widać, że mamy do czynienia z tymi, którzy dziś Polską rządzą, którzy opierają swe rządy na propagandzie, a nie na systematycznej pracy.

K.G.: Czyli żaden z tych dokumentów, żadna z tych inicjatyw nie znajdzie swojego końca w tej kadencji pana zdaniem.

M.B.:  Ja podejrzewam, że jeżeli pi-arowcy premiera Donalda Tuska i marszałka Schetyny dojdą do wniosku, że należy przyspieszyć, to będą przyspieszali, jeżeli dojdą do wniosku, że nie, to przyspieszać nie będą. Klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości w tej kadencji złożył ponad 200 projektów ustaw, większość z nich leży w zamrażarkach teraz już nie marszałka, ale przewodniczących komisji czy podkomisji, np. ustawa o ograniczeniu dla osób sprawujących funkcje publiczne leży, czekając na ustawę rządową, którą miała przygotować pani minister Pitera, i spodziewam się, że do końca tej kadencji sejmu pani minister Pitera ustawy podobnej nie przygotuje.

K.G.: Panie pośle, czy od dziś padną słowa prawdy w radiu i w telewizji?

M.B.: My rozpoczęliśmy kampanię informacyjną, to jest niezwykle istotne...

K.G.: To słowo informacyjna, dlatego że?

M.B.: Dlatego że my jeździmy, spotykamy się z ludźmi, na spotkaniach w każdym z województw w naszym kraju, tych spotkań było ponad 850, w sumie przyszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi na te spotkania. Recenzowaliśmy w ten sposób nasz program, Prawa i Sprawiedliwości, a więc nasze rozwiązania, które przedstawiamy także w postaci ustaw w sejmie, i rozmawialiśmy z tymi ludźmi. Efektem tych rozmów jest przedstawienie właśnie zasadniczych problemów, przed jakimi stoją dziś Polacy, a rząd o tych problemach rozmawiać nie chce.

K.G.: Ale czy tam, w tych wypowiedziach osób, które będą występowały w owych spotach, poznamy propozycje Prawa i Sprawiedliwości?

M.B.: W drugim etapie.

K.G.: A, w drugim etapie.

M.B.: Na razie tak, na razie mówimy o problemach, które rząd pomija, chociażby przykłady wykluczenia, jeśli chodzi o dostęp do świadczeń medycznych. Dziś w Polsce jest tak, że jeżeli ktoś chce korzystać ze świadczeń medycznych z Narodowego Funduszu Zdrowia, czeka miesiącami, a jeśli zapłaci, to takie świadczenie otrzymuje od razu, a przekształcenie szpitali w spółki, co dokonało się teraz za sprawą projektów ustaw zgłoszonych przez koalicję PO-PSL i podpisanych przez prezydenta Komorowskiego, sprawia, że właśnie ten czynnik zysku został wprowadzony do ochrony zdrowia. To pogarsza sytuację, to powoduje, że szpitale z chęcią będą przyjmowały pieniądze za swoje usługi, a będą odsuwały tych pacjentów, których nie będzie stać na zakupienie usług, a przecież większości społeczeństwa polskiego nie stać na kupowanie usług medycznych. Już teraz są prywatne kliniki. Tych, których stać, oni już dziś z odpłatnej służby zdrowia korzystają.

Czy też bariery w dostępie do szkół, do przedszkoli, szczególnie dla ludzi mieszkających w małych miastach, w miasteczkach, na wsi. To są też sprawy, które dotykają ludzi na co dzień. Drożyzna – kolejna rzecz, podwyższanie podatków przez rząd premiera Donalda Tuska. To są sprawy, o których rząd rozmawiać nie chce. Premier Tusk woli opowiadać bajki, historie, jakie to jest duże poparcie dla naszej prezydencji w Unii Europejskiej, jak to wspaniale rozmawia mu się z kanclerz Angelą Merkel, ale czy z tych rozmów wynikają jakieś konkrety dla naszego państwa? Nie, nie wynikają.

K.G.: Czyli rozumiem, że jeśli wyborcy zdecydują, że Prawo i Sprawiedliwość ma objąć władzę, nie będzie kolejek do lekarza, będzie taniej, będą przedszkola, żłobki i tak dalej, i tak dalej.

M.B.: My udowodniliśmy, rządząc przez dwa lata, że potrafimy wpływać pozytywnie na rozwój naszego kraju.

K.G.: Korzystając z koniunktury gospodarczej, jaka wtedy była na świecie.

M.B.: Ale proszę zwrócić uwagę na to, że...

K.G.: Ale co by było, gdyby się zamieniono miejscami, to znaczy przyszło PiS-owi teraz rządzić?

M.B.: Rząd premiera Donalda Tuska, przynajmniej jeszcze przez 2008 rok, z koniunktury korzystał. Czy były jakieś pozytywne efekty tej koniunktury wysokiej dla nas w roku 2008? Otóż trzeba zadbać również o to, żeby ta koniunktura była podtrzymywana. Jeżeli spojrzymy na to, ile dziś wynosi zadłużenie naszego kraju – 855 miliardów złotych, 22 tysiące na każdego obywatela, począwszy od dziecka narodzonego po osobę w wieku podeszłym – czy rząd na ten temat cokolwiek mówi, czy składa jakiekolwiek propozycje w tej sprawie? Nie, odsuwa wszystko do wyborów, po wyborach zobaczymy, jakoś to będzie. W myśl chyba takiej filozofii premier Donald Tusk działa. To jest przechodzenie do porządku dziennego nad problemami i to jest bardzo przedmiotowe traktowanie obywateli naszego kraju.

K.G.: Ta akcja, o której rozmawiamy, owe słowa prawdy, owe spoty, które będą w telewizji i radiu, ma akcja przynieść, przywrócić Polakom prawo do krytyki – tak powiedział szef sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Rozumiem, że w związku z tym tego prawa nie ma w tej chwili.

M.B.: To prawo jest bardzo ograniczone. Kiedy przywołamy przykłady chociażby młodego internauty, który został... do którego ABW o szóstej rano weszło, dlatego że ten internauta prowadził stronę krytyczną wobec prezydenta Komorowskiego, ABW, a więc służba specjalna, kiedy jeszcze przypomnimy przykłady dotyczące zatrzymywania kibiców, dlatego że krytykowali premiera Donalda Tuska, to mamy rzeczywiście problem z wolnością słowa w Polsce.

A jeszcze dodatkowo proszę zwrócić uwagę na to, że wybory prawdopodobnie zostaną ogłoszone, tak zapowiedział prezydent Komorowski, na dzień 9 października, a więc w samym środku, centrum polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. I już słyszymy od premiera Tuska, żeby nie krytykować rządu, żeby świętować, bo mamy prezydencję. Tylko co z tego święta wynika konkretnie dla nas, dla obywateli naszego kraju? Nic nie wynika. To jest taki sposób, który przyjął przemyślanie rząd premiera Donalda Tuska, żeby ograniczyć możliwość debaty na temat dokonań. Nie ma tych dokonań w przypadku rządu premiera Tuska, więc próbuje nam ograniczyć się właśnie możliwość krytykowania, możliwość rozmowy z ludźmi. Chociażby sprawa tego, że zmieniono kodeks wyborczy, że zabroniono w kampanii wyborczej wykorzystywania spotów i billboardów, to też jest ograniczenie opozycji, ograniczenie możliwości przedstawiania alternatywnej wizji rozwoju naszego kraju.

K.G.: Czy jeśli PiS przejmie władzę, to zmieni ten zapis?

M.B.: Zdecydowanie. My wnieśliśmy skargę...

K.G.: Że można znowu reklamować się w telewizji wyborczo i w radiu?

M.B.: Wnieśliśmy skargę do Trybunału Konstytucyjnego, uważamy, że sprzeczne z Konstytucją Rzeczypospolitej są te przepisy, przeprowadzone zresztą w trybie arcyszybkim, bo 31 stycznia prezydent Komorowski podpisał ustawę, a 1 lutego już była nowelizowana właśnie w tych przepisach, które zabraniają wykorzystywania spotów i billboardów w kampanii wyborczej. Rząd ma przewagę, rząd z racji tego, że rządzi, ma dostęp do środków masowego przekazu, w związku z tym opozycja powinna mieć możliwość prezentowania w mediach swojego stanowiska. Ta możliwość została ograniczona.

K.G.: Tymczasem w naszym studiu gościł jeden z liderów opozycji, poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dziękujemy za wizytę, panie pośle.

M.B.: Bardzo dziękuję, miłego dnia państwu życzę.

(J.M.)