Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem w studio w Gdańsku jest marszałek senatu Bogdan Borusewicz. Witam pana.
Bogdan Borusewicz: Dzień dobry pani i dzień dobry państwu.
Z.D.: Kiedy przychodzi koniec sierpnia, wszyscy myślą o dwóch rzeczach: o początku roku szkolnego, ale najpierw są obchody rocznicy Sierpnia tego z 80 roku. To jest dobra okazja, żeby sobie przypomnieć, co się udało, co się nie udało. Tym razem te obchody właściwie zaczynają się w Brukseli.
B.B.: Tak, bo jutro plac, który jest tuż przy Parlamencie Europejskim, będzie nosił nazwę od jutra Placu Solidarności 1980 Roku.
Z.D.: Czy to jest tylko symbol, czy rzeczywiście udało się wartość, jaką jest solidarność jako Związek Solidarność, szerzej rozumiana solidarność społeczna, udało się ją tak zakodować, że ona jest naszym wkładem we wspólnotę?
B.B.: No, to wymaga stałego wysiłku. To nie jest tak, że jedna rzecz dana jest cały czas. 80 rok w 80 roku w Sierpniu był na ustach całego świata. Zdjęcia Wałęsy i tego, co się działo w Stoczni, obiegały wszystkie agencje i w zasadzie były na czołówkach przez wiele, wiele tygodni. No a potem stan wojenny, zmęczenie. Normalne to jest, że w świecie, kiedy jedne informacje wypierają szybko drugie, powinniśmy dbać o to, aby wracać do tego Sierpnia 80 roku i żeby pokazywać, że to, co się stało w Polsce, miało wpływ na całą Europę i myślę, że na znaczną część świata, wpływ pozytywny, i nasza rola była olbrzymia.
Z.D.: Mówi pan: powinniśmy się starać, należałoby. A czy potrafimy? Bo ta nasza historia polityczna niejednokrotnie zaprzecza idei Solidarności. Zresztą trudno się dziwić, polityka to sprzeczna interesy.
B.B.: Akurat nadanie imienia Solidarności 80 roku w takim miejscu, czyli w miejscu, gdzie jest centrum Unii Europejskiej, gdzie pracuje wiele tysięcy ludzi, a oprócz tego codziennie jest kilkadziesiąt różnych delegacji z całego świata, to jest właśnie to, o co nam by chodziło, i to jest, myślę, dzięki na pewno obecnemu przewodniczącemu, przewodniczącego starania, przewodniczącego obecnego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. Myślę, że bez niego ta sytuacja jutrzejsza byłaby niemożliwa.
Z.D.: A jak będą wyglądały uroczyste oficjalne obchody 31. rocznicy Sierpnia 80 w Polsce, w Gdańsku przede wszystkim?
B.B.: No nie wiem dokładnie, jak będą... Znaczy wiem dokładnie, ponieważ mam ten program, zaś te obchody organizuje Komisja Krajowa Solidarności i są zapewnienia z różnych stron, także z tej strony, która podważała kompetencje przewodniczącego Dudy do zapraszania gości, są deklaracje, że będą to obchody godne. A jak będzie, to zobaczymy.
Z.D.: Ja pytam o to, bo przy okazji tej rocznicy dochodziło do różnych słownych potyczek. Ja już nie będę przypominała różnych słów, które przy tej okazji padały. I tym razem też. Jarosław Kaczyński nie weźmie udziału w oficjalnych uroczystościach, nie został na nie zaproszony przez przewodniczącego Solidarności, zaprosiła go Komisja Zakładowa. Jarosław Kaczyński zadeklarował, że nie chce przeszkadzać w takim razie w obchodach, ale do samego Gdańska się wybiera. Nie sądzi pan, że to jest bardzo smutne, że to tak wygląda? Może to jest naiwne pytanie, ale mi się robi jakoś tak niewyraźnie.
B.B.: Wie pani, politycy nie powinni się obrażać, nawet w takich interpersonalnych kontaktach polityk nie powinien mówić, że nie będzie podawał ręki komuś, innemu politykowi albo nie spotka się z nim, bo polityka jest, oprócz przekonywaniem do swoich racji, jest sztuką kompromisu. A zupełnie nie rozumiem, jeżeli przewodniczący dużego ugrupowania politycznego, największego opozycyjnego, obraża się i mówi: a będę, a nie będę. No ale takie jest życie. Zaś ja mam nadzieję, że te obchody będą godne.
Z.D.: A czy sądzi pan, że Polskę można nazwać krajem solidarności, patrząc już nie tylko na scenę polityczną, ale na to, w jaki sposób funkcjonuje polskie społeczeństwo? Myślę o tym, na jakim poziomie żyjemy, czy są duże przepaście między ludźmi, czy żyje nam się dobrze i czy potrafimy o siebie nawzajem dbać, wzajemnie sobie pomagać, tak jak to było kiedyś, przed 30 lat w czasie strajków. Czy to w nas zostało pana zdaniem?
B.B.: Na pewno Polska jest zupełnie innym krajem, jest krajem niepodległym, demokratycznym. Czyli dobiliśmy się do takiej sytuacji, która wydawała się 30 lat temu niemożliwa, a przecież perspektywa tych zmian to była perspektywa nie 10 lat, jak się potem okazało, ale wydawało się, że to jest perspektywa jeszcze jednego pokolenia. Jesteśmy w kraju demokratycznym i w kraju demokratycznym jest zupełnie inna sytuacja. Dynamika zdarzeń także jest inna. To, że partie polityczne spierają się, chcą pokazać i przyciągnąć do siebie jak najwięcej wyborców, to jest normalne. Akurat w tym przypadku ta kampania wyborcza nakłada się na te uroczystości i trudno...
Z.D.: Niestety, ale...
B.B.: ...i trudno wymagać, żeby nie było tutaj jakichś napięć, tylko chodzi o to, żeby te napięcia były w jakichś ramach kultury i kulturalne. Gwizdy nie są kulturalne, jakieś okrzyki niechęci, jeżeli ktoś przychodzi na to, to przychodzi ja zakładam z dobrej woli, a nie po to, żeby pokazywać swoją niechęć czy swoje preferencje ideologiczne, polityczne.
Z.D.: A czy my potrafimy – może to brzydkie słowo, ale chyba najtrafniejsze – eksportować pewne wartości? Przypomina mi się wizyta Lecha Wałęsy w Tunezji i to, co się dzieje w Afryce Północnej. To jest ich bardziej lub mniej krwawa rewolucja, przemiana wielka społeczna. Czy Polacy...
B.B.: Krwawo to jest nadal w Libii i krwawo w Syrii, zaś jeżeli popatrzymy na proporcje, to w Tunezji było to dość przejście takie aksamitne. W Egipcie nie było wojny domowej, chociaż zginęło kilkaset osób, ale to zupełnie co innego niż wojna domowa, która nastąpiła w Libii czy to, co się dzieje w Syrii. Tak, potrafimy przypomnieć innym i pokazać innym, jak u nas się to odbyło. I to, że u nas zmiany, gwałtowne zmiany, odsunięcie całego przecież spektrum ludzi, którzy byli przy władzy przez kilkadziesiąt lat, odsunięcie w miarę pokojowo, pokojowo, bez wojny domowej, to jest dla nich dobrym przykładem, takim przykładem, który powinniśmy pokazywać i który jest interesujący. Ja miałem kilka wizyt kilku ambasadorów, potem na skutek tych wizyt, rozmów i zainteresowania tym, co było w Polsce, wyjechałem do Tunezji, byłem także w Egipcie, rozmawiałem. I 10 września do Gdańska w rocznicę Zjazdu Krajowego przyjeżdża kilkadziesiąt osób, młodych polityków, tych, którzy zrobili rewolucje w Tunezji i Egipcie, po to, żeby z nami dyskutować i mówić nie tylko o historii, ale także o przyszłości, wspólnej przyszłości.
Z.D.: Czy da się uniknąć pewnych błędów? Czy może być taka premia historyczna z nauki, którą już inni pobrali?
B.B.: No, chciałbym, chciałbym, oczywiście chciałbym, ale trudno to jest, dlatego że jednak wszyscy się chcą uczyć na własnych błędach. Ale powinniśmy wszystko zrobić, żeby z naszego doświadczenia, z tych naszych doświadczeń jednak pozytywnych ci rewolucjoniści w Afryce Północnej skorzystali. Ale co jest istotne dla mnie i myślę dla nas wszystkich – że okazało się, że także ludzie w państwach arabskich chcą wolności, tak samo jak my chcieliśmy wolności kilkadziesiąt lat temu, oni chcą wolności, o tę wolność zdecydowali się walczyć, ponosić ofiary. I wiedzą też, że sposobem zorganizowania najlepszym wolności jest demokracja.
Z.D.: Ważne jest to, co się z tą wolnością i demokracją potem zrobi. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem był marszałek senatu, pan Bogdan Borusewicz.
(J.M.)