Polskie Radio

Rozmowa z Januszem Piechocińskim

Ostatnia aktualizacja: 08.09.2011 12:15

Paweł Wojewódka: Panie pośle, 750 milionów to dużo pieniędzy. Sądzi pan, że Covec szybko odda nam te pieniądze?

Janusz Piechociński: Niestety nie mam podstaw, żeby tak sądzić. I skończy się to przed arbitrażem międzynarodowym, a możliwość ściągnięcia będzie bardzo ograniczona.

P.W.:  Bo przypomnijmy – firma Covec, chińska firma, która miała wybudować w Polsce autostrady, wyszła z Polski, zerwała umowę, no i okazuje się, że mało tego, to jeszcze jest to firma, która w pewien sposób miała gwarancje rządu chińskiego, była firmą promowaną przez władze chińskie.

J.P.: Jak pan pamięta, tuż po tym wzajemnym zrywaniu umów, bo tutaj jakby wypowiedziała umowę Dyrekcja Generalna, bo Covec nie płacił podwykonawcom, a na budowie pojawiały się coraz bardziej narastające opóźnienia, sygnalizowałem, że będzie poza tym, co było przez banki lokalne gwarantowane, będzie bardzo trudno wyciągnąć te pieniądze, będzie to proces długotrwały. Stąd też w tym, że jakieś wnioski nie tylko z tych „Coveców” wyciągać, apeluję do administracji drogowej, kolejowej, każdej samorządowej, które przygotowują projekty umów tego typu, gdzie niestety podstawowym kryterium w zamówieniach publicznych jest ta nieszczęsna najniższa cena, aby nie koncentrować się tylko na odszkodowaniach, tylko koncentrować się na tym, jak korzystać już z funkcjonującego prawa zamówień publicznych, żeby jednak niepewnych wykonawców, którzy schodzą z ceną zdecydowanie poniżej kosztorysu inwestorskiego, nie zawierać umów. I to jest także wyzwanie dla polskiego sądownictwa, dlatego że po pierwsze jest to nieszczęsne kryterium, najłatwiejsze na etapie wyłaniania wykonawcy, później są poważne presje, wykonawca kombinuje, jak by tu rozszerzyć zakres robót, jak by tu odrobić stratę, wkładając gorsze materiały czy gorsze urządzenia albo też nie płacąc podwykonawcom, i to rodzi określone kłopoty. Stąd ja np. z wielkim dystansem przyjmuję w tej chwili takie samozadowolenie niektórych kolejarzy, który głoszą, że przetargi wyszły dużo taniej, mamy więc więcej pieniędzy tych unijnych i krajowych na inne zadania.

P.W.:  Za 750 milionów ile można kilometrów autostrady zbudować?

J.P.: Trzydzieści parę, to jest w tych polskich warunkach dzisiaj cena do czterdziestu, w zależności od kwestii technicznych, ale to jest taka przeciętna cena.

P.W.:  Dobrze, przenieśmy się wobec tego do Szwajcarii. Czy Szwajcaria włączyła się w kampanię wyborczą w Polsce? Niektórzy komentatorzy tak mówią o tym zdarzeniu, które miało miejsce.

J.P.: No nie, bo moglibyśmy powiedzieć, że NATO i głównie z amerykańsko–francuskim udziałem włączyło się do kampanii wyborczej w Polsce, bo problem Libii w tym wymiarze Kaddafi został rozwiązany, więc rynki naftowe spodziewają się, że to unormuje tego jednego z ważniejszych eksporterów, sytuację i ustabilizuje dopływ ropy. Mamy też określone konsekwencje w gospodarce, spada zapotrzebowanie na surowce, ich ceny idą w dół, bo skończył się ten element uciekania do silnego franka. Rząd szwajcarski pozostał sam z tym problemem, bank centralny po raz pierwszy w historii podjął bardzo ryzykowną, a jednocześnie niezbędną decyzję o przystąpieniu do zbijania wartości franka, na tym skorzystali przecież nasi choćby zadłużeni w kredycie przede wszystkim mieszkaniowym...

P.W.:  20 miliardów podobno.

J.P.: Tak. Ale nie cieszmy się, bo jeśli coś ze stabilizacją kursu franka nie wyjdzie, no to będzie dodatkowy impuls. I pamiętajmy o tym, że kurs franka jest powiązany przede wszystkim z euro i te kłopoty euro powodują, że frank jako jedyna waluta obliczalna tak szedł w tych ostatnich miesiącach w górę. Także ze szkodą dla eksportu szwajcarskiego i ze szkodą dla sytuacji tych, którzy mieli kredyty w świecie franka.

P.W.:  I na koniec sprawa wyborcza. Drugi proces się szykuje, tym razem PSL kontra...

J.P.: Już się przyszykował, już będzie wyrok.

P.W.:  Tak, będzie wyrok. Kontra PiS. Nie tak dawno Polskie Stronnictwo Ludowe mówiło tak z pewną dezaprobatą o...

J.P.: No, my mamy dystans...

P.W.:  ...o Platformie Obywatelskiej i wniosku do sądu.

J.P.: Nie, my mamy dystans i deklarowaliśmy, że nie będziemy chodzić po sądach, że PSL będzie chodził na spotkania z ludźmi z własnym programem, z oceną tego, co się dzieje, z pomysłami na te wyzwania, które są i które nadchodzą, a jednocześnie, że niesiemy w polskiej demokracji i w tej kampanii takie przesłanie pokoju, życzliwości, szukania nie wroga, a partnera. No ale niestety, nie można nie reagować na sytuację, kiedy były premier, lider formacji parlamentarnej mówi ewidentną nieprawdę, bo kiedy mówi to harcownik na spotkaniu, to można to przeboleć, ale od tej klasy polityków my wymagamy zdecydowanie więcej. I apelujemy nie tylko do PiS-u o to, abyśmy nie musieli się spotykać przed sądami, spotkajmy się wokół tych debat, w tych debatach z racjonalnymi pomysłami, mówmy o swoich kandydatach dobrze, mówmy o pomysłach na Polskę, na świat, a przestańmy źle mówić o innych.

P.W.:  Dziękuję za wizytę w studio.

J.P.: Dziękuję bardzo.

P.W.:  Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe, był państwa i moim gościem.

(J.M.)