Mariusz Syta: W naszym studiu Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe...
Janusz Piechociński: Dzień dobry.
M.S.: ...poseł i na posła kandydat. Jak forma? Jak samopoczucie?
J.P.: Gonimy resztką sił...
M.S.: Zmęczony pan?
J.P.: Tak, ale to wynika z tego, że wystartowaliśmy od razu po ogłoszeniu wyborów i przede wszystkim koncentrowaliśmy się na bezpośrednim kontakcie z ludźmi i nie tylko tym takim fizycznym, ale także internetowym, co spowodowało duże zainteresowanie, propozycje spotkań, debat. I myślę, że chcieliśmy poruszyć społeczeństwo obywatelskie, stąd tak dużo przestrzeni samorządu powiatowego, bo tutaj są usadowione media, gazety, telewizje internetowe, radia internetowe. I dziękujemy tym wielu redakcjom, że stworzyły taką przestrzeń do poważnej debaty. W debacie krajowej mieliśmy ten miesięczny wyścig, kto przeciwko komu staje, w jakiej debacie i dlaczego ta debata się nie toczy, ale w przestrzeni Wołomina, Piaseczna, Grodziska, Pruszkowa, Otwocka, mówię tylko o miastach powiatowych podwarszawskich, działo się wiele dobrego właśnie z punktu widzenia uruchomienia tej aktywności obywatelskiej czy społecznej.
M.S.: To za tydzień już pan odpocznie, bo za tydzień, no, może niedokładnie za tydzień, za 9 dni może...
J.P.: No, ja chcę przestrzec wszystkich tych, którzy myślą, że wybory polegają na tym, żeby tylko wygrać albo uzyskać dobry wynik z nadziejami na przyszły...
M.S.: O, to ciekawy wątek, no właśnie, á propos dobrego wyniku, czy wygrać – bo z jednej strony... Albo inaczej – w ogóle wydaje się, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest w bardzo dobrej sytuacji, bo z jednej strony obecny koalicjant mówi, że oczywiście po wyborach najlepiej koalicja dalej z Polskim Stronnictwem Ludowym, no a z drugiej strony to chyba miłe bardzo, na pewno też zaskakujące, bo koalicyjne zaproszenie ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Pan zaskoczony tym zaproszeniem czy taką propozycją, nadzieją?
J.P.: Nie, już wiadomo, że nikt nie wygra tych wyborów samodzielnie, stąd ci, którzy chcą w tygodniu przedwyborczym uruchomić takie myślenie: głos oddany na moją formację nie jest głosem straconym z punktu widzenia przynajmniej częściowego realizowania programu, który deklaruje się, wyborców, tak mówią, jeszcze dwa tygodnie temu i po stronie PO, i po stronie PiS-u było takie myślenie, że to sami wygramy i najlepiej by było, gdybyśmy wygrali, ale jakby nie jest to ważne. Ja po prostu pokazuję, że ta komfortowa pozornie sytuacja, bo tych ofert płynie, a wszyscy są przekonani po pierwsze, i słusznie, że PSL uzyska w tych wyborach dużo lepszy wynik niż w sondażach, po drugie moja formacja jest trwałym elementem polskiej demokracji nie dlatego, że słupki sondażowe są życzliwe, ale dlatego, że jest silnie zakorzeniona w przestrzeni samorządowego obywatelskiego, społecznej aktywności państwa, no i to, co często nam się wytyka, a więc że macie tę obrotowość, czyli jakby jako formacja centrowa, że z punktu widzenia budowania klocków koalicyjnych możecie w różnych konfiguracjach wystąpić, proszę zwrócić uwagę, tak naprawdę nie chodzi o taką prostą, polityczną obrotowość, bo choćby w ostatnich latach dwukrotnie odmówiliśmy wejścia do koalicji rządowej, bo nie porozumieliśmy się co do kształtu realizowanej polityki.
Ale chcę powiedzieć o tym, że właśnie formacje centrowe mają to takie wielkie doświadczenie, szczególnie PSL, które jest formacją o długiej historii, choćby pełnej historii polskiej demokracji, przegrywamy wybory, jesteśmy w opozycji, wygrywamy wybory, jesteśmy w koalicji, potrafimy odmówić wejścia do rządu, tak jak to było w latach 2005–2007, to rośnie pewne doświadczenie. I tak jakby słabością formacji sondażowych, POPiS-u mówiąc wprost, jest to, że konfrontują się często dla samej konfrontacji, bo to pozwala wyraźnie podzielić Polaków w różnych sprawach, a PSL stara się nie myśleć kategoriami wroga czy przeciwnika, tylko pokazuje bardzo wyraźnie, że trzeba umieć znajdować nisze, w których nie tylko politycy, ale także obywatele potrafią zbudować wspólnotę poglądów, a przede wszystkim działań, bo nie sztuka jest stawiać nie tylko w polityce, ale w życiu wariant następujący: albo wszystko, albo nic, bo wtedy w większości przypadków ma się to przysłowiowe nic. Sztuką jest raz lewym, raz prawym halsem posuwać polskie sprawy do przodu. I takie zadanie wyraźnie stawia sobie PSL ze swojego doświadczenia (...)
M.S.: A to przepraszam bardzo, to jeżeli pan sam wywołał temat sondaży, to jednak nie przygnębia pana to, że właśnie w tych sondażach Ruch Palikota, czy ugrupowanie bardzo młode, wyprzedza PSL?
J.P.: Ale to wynika z czegoś innego. Wiemy, że te sondaże bardziej penetrują przestrzeń miejską, wiemy, że ten sposób pytania się o potencjał polityczny kieruje te słupki w stronę wzrostu tych ugrupowań, które są bardzo radykalno–wyraziste, podczas gdy przychodzi 21 listopada, tak jak było to w wyborach samorządowych, i mimo że SMG/KRC dawało nam 4% w tygodniu wyborczym, my mamy 16. Więc ja już dzisiaj zapowiadam, że w tym tygodniu nadchodzącym ukaże się jeden z niskich sondaży i to będzie właśnie ta sondażownia, która pokaże PSL-owi 4 i 5, a PSL w dzień wyborów będzie miał zdecydowanie ponad 10%.
M.S.: No dobrze, to w takim razie ...
J.P.: Jestem o tym przekonany, bo widzimy poprzez naszą aktywność, kontakt z ludźmi, że ta wizja, którą my niesiemy, normalnej rozmowy, Polski spokojnej, Polski umiaru, Polski, która przede wszystkim stara się łączyć obywateli wokół najważniejszych spraw, a nie rozdzierać przestrzeń społeczną skrajnymi dzisiaj pomysłami – a to ślubami zapowiadanymi związku partnerskiego, a to jakimś dramatycznym wydaniem wojny religii w szkole czy religii w życiu społecznym, a to wielkiej konfrontacji o jednego artystę, z obu stron niepotrzebna taka radykalizacja, łatwość rzucania oskarże – a my mówimy: pięknie, to jest kraj, który w czasach światowego kryzysu, tych wyzwań, choćby spotkania ważnego, które odbyło się i zakończyło wczoraj w Warszawie, a więc odpowiedzi na kryzys, na nową jakość Partnerstwa Wschodniego, stawia sobie takie dylematy. Więc ja myślę, że za bardzo polska polityka i debata publiczna także odchodzi od tych najważniejszych spraw, w których odnajduje się albo nie, lepsza albo gorsza jakość życia naszego społeczeństwa, konkurencyjność naszej gospodarki.
M.S.: A czy ta wizja Polskiego Stronnictwa Ludowego jest dobrze obliczona? Pytam dlatego, że pan pewnie zna raport, który został wczoraj opublikowany, raport Forum Obywatelskiego Rozwoju, czyli fundacji profesora Leszka Balcerowicza, raport, który podlicza dokładnie wyborcze obietnice partii. Jeżeli chodzi o PSL, czytamy: „W programie jest bardzo mało konkretnych obietnic, by można było oszacować ich skutki. W zasadzie nie ma pomysłów na oszczędności, poza skuteczniejszym ściąganiem podatków, jest za to enigmatyczna obietnica emerytur obywatelskich, której koszty tylko w czasie jednej kadencji sejmu mogą sięgnąć nawet 200 miliardów złotych”.
J.P.: I oczywiście pan Leszek Balcerowicz mierzy to taką już zaprzeszłą, ośmieszoną przez kryzys światowy miarą monetarnego liberalizmu, który zbankrutował na naszych oczach. I to nie tylko poprzez eter, ale i osobiście także mogę powiedzieć panu Balcerowiczowi: słusznie pan profesor i jego ośrodek podkreśla, że PSL nie obiecuje. Proszę zwrócić uwagę, jak z wielką starannością my unikamy prostych obietnic, że będą wyższe wydatki, a mniejsze podatki. Liberałowie, którzy, tak jak mówię, przejechali się na tym światowym kryzysie i powinni nabrać trochę pokory, bo przecież to, co stało się w reagonomice i po thatcheryźmie, uruchomiło ten proces dramatyczny pompowania sztucznego pieniądza w światowej gospodarce i obnażyło słabość instrumentów interwencyjnych doktrynalne podejście do tego.
Ale wracam do tego... Więc PSL, proszę zwrócić uwagę, mówi z wielką pokorą, pokazuje: uszczelnianie systemu, poprawa, my mówimy wprost, nie ma miejsca na wielką rewolucję w podatkach dzisiaj, jeśli już, to jeśli będą takie możliwości, trzeba szukać w pierwszej kolejności konstruowania lepszego modelu prorodzinnego, to jest choćby podniesienie kwoty wolnej, być może wmontowanie tam kwoty, zwiększonej kwoty na jedno dziecko w rodzinie. A więc kiedy jest światowy kryzys, kiedy z jednej strony trzeba dusić tempo wydatków i tempo zadłużania się kraju, ale z drugiej strony trzeba robić to z głową, żeby nadmiernie nie uderzyć w konsumpcję, chronić nie tylko konsumpcję najsłabszych, a przede wszystkim mobilizować polskie społeczeństwo, polską gospodarkę do zwiększonego wysiłku poprzez większy eksport, większą efektywność działania. Stąd taka wielka uwaga PSL-u dla efektywności energetycznej, rozbudowywania rozproszonej energetyki odnawialnej, która tworzy miejsca pracy, a jednocześnie stabilizuje nasze potrzeby energetyczne. I proszę zwrócić uwagę, choćby kiedy prześledzicie państwo mojego bloga i zobaczycie, ile w ostatnich tygodniach ja odbyłem konferencji merytorycznych...
M.S.: A czy wypowiada się pan np. na temat abonamentu? To jest temat w ogóle nie poruszany w tej kampanii wyborczej, temat abonamentu, mediów publicznych.
J.P.: Ja wypowiadam się, że to zjawisko rywalizacji i przejęć na rynku medialnym jest bardzo interesujące. Otóż byłem w podkomisji, która zrobiła ustawę o cyfryzacji telewizji naziemnej, to był proces bardzo opóźniony, bo politycy się kłócili zamiast realizować zadania dla państwa (...)
M.S.: Ale w obliczu nowej ustawy, co dalej z abonamentem?
J.P.: Kluczowe jest dla ustabilizowanie źródeł zasilania mediów publicznych, realizacja pełna ich misji, bo bardzo dużo wymagamy od telewizji publicznej, od radia publicznego, także tego regionalnego, bardzo dużo im w ustawach wpisujemy zadań, a okazuje się, że nie potrafimy jako państwo, jako parlament, jako politycy, jako urzędnicy zapewnić odpowiednich warunków funkcjonowania. Ja uważam, że to nie tylko musi być nowa ustawa medialna, ale także ustabilizowanie źródeł finansowania. I w dalszym ciągu przypominam o tym naszym pomyśle najprostszym – niska ryczałtowa kwota ściągana przy poborze energii, bardzo prosta, bardzo tania, wtedy powszechna, skuteczna, na niskim poziomie płatności ze strony obywatela, i wtedy mamy potwierdzenie tej prostej misji: każdy obywatel państwa polskiego przy okazji płacenia za energię symboliczną kwotę wpłaca na media publiczne, wtedy...
M.S.: I stawiamy kropkę w tym momencie.
J.P.: ...wtedy może także od nich wymagać.
M.S.: Bardzo dziękujemy.
J.P.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)