Polskie Radio

Rozmowa z Leszkiem Millerem

Ostatnia aktualizacja: 06.10.2011 16:30

Przemysław Szubartowicz: Witam, panie premierze.

Leszek Miller: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu. Ale spieszę z wyjaśnieniem, że jestem wprawdzie w Gdańsku, ale startuję z Gdyni i Słupska, tak umownie nazywany jest nasz okręg wyborczy.

P.Sz.: Czyli nie z Trójmiasta, tylko z Gdyni i ze Słupska i nie z Gdańska zarazem.

L.M.: Gdynia, Słupsk i jeszcze 9 powiatów to jest duży okręg, ponad milion mieszkańców, duże odległości, tak że przemierzyłem okręg 26 wzdłuż i wszerz.

P.Sz.: I jak wrażenia? Bo pan prawie jak wilk morski.

L.M.: [wesołość] No, owszem, mam sentymentalne wspomnienia zarówno z Ustki, gdzie odbywałem służbę w Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej, a później z gdyńskiego Oksywia właśnie. I zawsze jak jestem w Gdyni, zwłaszcza jak przejeżdżam gdzieś w okolicach Oksywia, to tamte obrazy wracają przed moimi oczyma.

P.Sz.: Panie premierze,  aktualna świeża wiadomość: będzie wspólny list byłych i obecnego szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o Angeli Merkel, tak podaje Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródła rządowe. Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński stwierdził, że Angela Merkel nie została wybrana przez przypadek.

L.M.: Jest mi bardzo przykro jako obywatelowi naszego państwa. Jarosław Kaczyński użył słów nikczemnych, po raz kolejny dowiódł, że jest nieodpowiedzialnym politykiem, jest pieniaczem. I rzeczywiście Polacy zasługują na więcej niż na Jarosława Kaczyńskiego.

P.Sz.: Ale czy reakcja szefów MSZ–u obecnego i byłych to jest, no, taka sytuacja, która powinna zaistnieć? Innymi słowy czy tego typu stwierdzenia zasługują na taki zdecydowany komentarz władz także?

L.M.: Oczywiście, dlatego że w słowach Jarosława Kaczyńskiego kryje się zakwestionowanie zwykłego, demokratycznego wyboru Angeli Merkel na stanowisko kanclerza Niemiec. Wyobraźmy sobie, jak my byśmy się czuli, gdyby takie słowa dotyczące naszego prezydenta czy naszego premiera padły w Niemczech czy w Rosji. Bylibyśmy oburzeni, żądalibyśmy stosownej satysfakcji. Więc ja cieszę się, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło taką inicjatywę.

P.Sz.: Panie premierze,  to koniec kampanii wyborczej. Dzisiaj najnowszy sondaż dla Gazety Wyborczej OBOP wygląda tak: 31% Platforma, 18 Prawo i Sprawiedliwość, no a z SLD nieco gorzej, bo SLD 7%, PSL 6%, a Ruch Palikota 10%.

L.M.: Mogę się założyć już w tej chwili, że Sojusz będzie miał o wiele lepszy wynik. I nie dziwię się, że te badania czy te wyniki są umieszczone w Gazecie Wyborczej, bo ten tytuł robi bardzo wiele, żeby obniżyć szanse Sojuszu Lewicy Demokratycznej i podnieść szanse Ruchu Janusza Palikota. Poczekajmy spokojnie do 9 października, a potem weźmy ten numer Gazety Wyborczej i nie niszczmy go, tylko go zachowajmy i porównajmy z wynikami, które będą.

P.Sz.: Dodam tylko, że te badania przeprowadzono 4 września na próbie tysiąca osób. Panie premierze,  ale to nie jest tak, że jednak Janusz Palikot jednak pokazał Sojuszowi Lewicy Demokratycznej jakąś prawdę? Nie wiem, jaką. Może taką, że za mało lewicowości w SLD albo że zbyt mało radykalne hasła.

L.M.: No właśnie dzisiaj zapadł wyrok sądu w sprawie, którą wniósł Janusz Palikot, i niezależny, niezawisły sąd pokazał, jak działalność Janusza Palikota i jego stowarzyszenie wygląda, jak właśnie Palikot budował kapitał swojego stowarzyszenia na cudzych pieniądzach, na ludzkiej krzywdzie, na krzywdzie przedsiębiorstw, które finansowały jego działalność. To są rzeczy nie do przyjęcia i cieszę się, że właśnie dzisiaj zostały obnażone. Więc jeśli SLD, jeśli lewica ma brać przykład z tego rodzaju praktyk, no to byłby to ostatni wzorzec do naśladowania.

P.Sz.: Józef Oleksy stwierdził, że SLD przeprowadził dobrą kampanię wyborczą. Pan się zgadza z Józefem Oleksym, patrząc także na te notowania? No i jednak na ten problem z Januszem Palikotem polegający na tym, że w pewnym momencie jednak SLD musiało odczuć, że coś jest nie tak, przynajmniej patrząc na sondaże.

L.M.: Wracając do Janusza Palikota, on zabiera nie tylko potencjalnych wyborców SLD, i każdy, kto boi się o swoją przyszłość, a takich Polaków jest bardzo wielu, kto myśli z pewnym niepokojem o tym, co może zdarzyć się z finansami publicznymi, z finansami naszych budżetów domowych, z ochroną zdrowia, niech sobie zada pytanie: czy tego rodzaju problemy mogą być rozwiązywane za pomocą świńskiego łba i sztucznego penisa? Jednym słowem trzeba oddzielić to, co jest happeningiem, co jest takim show od realnych problemów, i głosować na ludzi, którzy gwarantują należytą powagę i należyte umiejętności i kompetencje.

P.Sz.: A co do kampanii wyborczej, stwierdzenia Józefa Oleksego?

L.M.: Jeśli idzie o kampanię wyborczą, to oczywiście każda kampania może być lepsza niż jest, ale przed jej zakończeniem trudno wyrokować, jaka ona była. No, nie chwali się dnia przed zachodem słońca i też nie ocenia się źle dnia, skoro jeszcze się nie skończył.

P.Sz.: Bo już się pytanie pojawiają, panie premierze,  o to, czy przewodniczącego Napieralskiego trzeba będzie rozliczać, dziennikarze piszą i mówią o Katarzynie Marii Piekarskiej, o panu jako ewentualnych następcach, pojawiają się tego typu dyskusje, także niestety mówiące o tym, że chwali się dzień przed zachodem, to znaczy mówi się o koalicjach powyborczych, o wszystkich tego typu sprawach.

L.M.: Wie pan, a dlaczego to akurat dotyczy tylko SLD? Na przykład nie mówi się, że pan Kaczyński powinien ustąpić, jeśli po raz kolejny przegra wybory, nie mówi się, że Tusk powinien ustąpić, skoro odniesie zły wynik. Jakoś ta fala krytyki i tych spekulacji dotyczy przede wszystkim Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Więc dlaczego tak jest?

P.Sz.: Panie premierze,  Donald Tusk dzisiaj na konwencji wyborczej Platformy Obywatelskiej w Teatrze Rozrywki w Chorzowie powiedział, że fala kryzysu ta druga może być jeszcze gorsza, ale powiedział, że Platforma Obywatelska pod jego rządami uratowała Polskę przed tą pierwszą falą, a jednocześnie, chociaż mówi się o koalicji Platformy z SLD, jednocześnie minister Rostowski nie zostawia suchej nitki na propozycjach Sojuszu szukania oszczędności. No to czym się różni program gospodarczy i dlaczego SLD miałoby bezpieczniej przeprowadzać Polskę przez tę drugą falę kryzysu?

L.M.: Otóż Platforma Obywatelska niestety nie uratowała Polski przed kryzysem. Co więcej, zadłużyła nasz kraj w sposób do tej pory niespotykany. To właśnie za rządów Platformy dług publiczny wyniósł prawie 780 miliardów złotych i to jest aż 55% PKB, a deficyt w ubiegłym roku sięgnął prawie 8%, co w liczbach wynosi 111 miliardów złotych. Po raz pierwszy taką bezpieczną granicę długu publicznego, która wynosi 55% PKB, przekroczono właśnie za rządów Platformy i za ministrowania pana Rostowskiego. I to, co ja mam do zarzucenia Platformie, to to, że ona ryzykuje losy Polaków w takim zakresie, gdzie ryzyko staje się groźne. Nie podejmuje decyzji dotyczących naprawy finansów publicznych, nie stwarza warunków dla szybszego wzrostu gospodarczego i lekceważy te problemy, które pukają, które są za progiem. Mogę sobie to tłumaczyć tylko w ten sposób, że czynią to, żeby nie narazić interesów Platformy Obywatelskiej, ale tutaj interes Polski powinien być ważniejszy niż interes ugrupowania.

P.Sz.: No, tylko Platforma mówi, że po prostu nie wykonuje nerwowych ruchów, w związku z tym w ten sposób może trzeba walczyć z kryzysem, bo również mówi się, że nerwowe ruchy mogą spowodować katastrofę. I to jest jeden z zarzutów m.in. Platformy do także SLD.

L.M.: Przekona się pan, jakie nerwowe ruchy będą podejmowane już niebawem, właśnie dlatego, że na czas nie reagowano, jest takie leczenie snem, takie kombinowanie, zamiatanie pod dywan. Jeśli pan minister Rostowski chwali się specjalną linią kredytową, którą kredytuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to już nie mówi, że koszt utrzymania dostępu do tej elastycznej linii kredytowej to jest 180 milionów złotych rocznie, czyli płacimy za nic, za to, że linia jest gotowa. I takich przykładów można by mnożyć . I niezależnie, jaki będzie ten przyszły rząd, to ja mam nadzieję, że ten przyszły rząd zerwie z taką metodą leczenia snem, tylko weźmie się za rzeczywiste problemy i zacznie je rozwiązywać.

P.Sz.: I na tej nadziei byłego premiera Leszka Millera kończymy rozmowę. Bardzo dziękuję.

L.M.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)