Polskie Radio

Rozmowa z Janem Burym

Ostatnia aktualizacja: 15.11.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Jan Bury, szef klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Witamy, panie pośle.

Jan Bury: Dzień dobry, witam państwa, witam panów z rana.

K.G.: Co do rzeczy uzgodnionych, trzy resorty dla ludowców w nowym rządzie?

J.B.: Tak, to już jest przesądzone, że to będą trzy resorty.

K.G.: Nic się nie zmieniło?

J.B.: To jest tak jak było w poprzednim układzie koalicyjnym.

K.G.: Gospodarka, praca...

J.B.: Gospodarka, rolnictwo i praca i polityka społeczna, to jest jedyny resort.

K.G.: Czyli Waldemar Pawlak, Marek Sawicki i Władysław Kosiniak–Kamysz.

J.B.: Tak, z naszej strony, jak pan widzi, jest wszystko jasne.

K.G.: A w jakiej fazie zatem uzgodnienia jest nowa, a może będzie obowiązywała stara umowa, koalicyjna Platformy z ludowcami?

J.B.: Na razie, jak pan wie, nikt umowy starej nie wypowiedział, twórcy umowy sprzed czterech lat, czyli Platforma i PSL, a pod spodem podpisy są prezesa Platformy i prezesa PSL-u, może byli przewidujący i tę umowę spisali tak dobrze. Jak pan pamięta może sprzed czterech lat, ta umowa nie była szczegółowa, dokładna, taka jak poprzednicy pisali umowę na sto kilka stron, tylko była kilkustronicową umową, która spisywała pewne zasady współpracy i pracy rządu koalicyjnego.

K.G.: Podobno, tak spekulują media, premier w tej chwili przy okazji nowej umowy koalicyjnej nie chce zapisu, żeby koalicjanci nie forsowali rozwiązań przeciw sobie wzajemnie. Ile w tym prawdy?

J.B.: Ale to jest w tamtej umowie koalicyjnej wpisane jako fundament umowy koalicyjnej, że koalicjanci, bo koalicja się też tworzy po coś, koalicja się tworzy po to, żeby rozwiązywać wspólnie różne istotne problemy w państwie, osiągać pewne cele. Jeśli tworzy się wspólnie, to te zasady muszą być wzajemne. W tamtej umowie jest zapis, że koalicjanci nie będą się nawzajem przegłosowywać w różnych kwestiach, no bo to jest łatwość wtedy, z jedną sprawą można pójść do lewicy, z drugą do prawicy i mamy większość. To pytanie: po co wtedy koalicja? W tamtej umowie był taki zapis o zasadzie nieprzegłosowywania się i ja jestem przekonany, że też będzie teraz utrzymana ta formuła w tej umowie. Czy ona będzie ciągłością, czy tam będzie jakaś nowelizacja i korekty drobne, to jest inna sprawa, ale w tamtej umowie to było i to był fundament tej koalicji.

K.G.: Ale czy jest coś na rzeczy w tym pomyśle premiera?

J.B.: Ja tego nie słyszałem, to jest tak jak słyszałem od pana – podobno, ale oficjalnej informacji na ten temat żadnej nie było. Ja jestem przekonany, że koalicjanci Platforma i PSL to są dwie dojrzałe, odpowiedzialne partie. Cztery lata ostatnie pokazało, że koalicja funkcjonowała zgodnie i osiągano różne cele, także trudne, mając taki zapis, że koalicjanci nawzajem się nie będą przegłosowywać.

K.G.: A czy jest coś na rzeczy, bo rzecznik rządu Paweł Graś powiada w sprawie zapisu, że nie zna takiego zapisu, na którym ewentualnie zależałoby premierowi, że z PSL-em wszystko jest uzgodnione. Pan mówi, że jeszcze nie wszystko jest uzgodnione, więc...

J.B.: Nie, ja mówię, że uzgodniona jest większość zapisów i większość rzeczy dotyczących exposè. Rozmawia pan premier Pawlak z panem Tuskiem dość często, uzgadniali kwestie personalne, uzgadniali kwestie resortowe, uzgadniają teraz kwestie exposè i to jest najważniejsze. A umowa na razie obowiązuje, bo nikt jej nie wypowiedział.

K.G.: Ale sam pomysł z punktu widzenia premiera nie jest zły. Jeśliby z PSL-em było nie po drodze w jakiejś konkretnej sprawie, na której zależy Platformie, no to wtedy mogliby liczyć na poparcie, nie wiem, Ruchu Palikota, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, mamy przykład Wandy Nowickiej, prawda? Która została w pierwszym głosowaniu odrzucona głosami dużej grupy posłów Platformy, potem premier z posłami swoimi porozmawiał i wszyscy byli za.

J.B.: Być może jednorazowo...

K.G.: Więc tutaj rewanż ze strony Ruchu Palikota też mógłby nastąpić przy okazji jakichś rozwiązań prawnych.

J.B.: Nie, nie, ja myślę, że jest taka szansa, że wiele klubów opozycyjnych, dzisiaj powstał czy dwa dni temu, czy trzy dni powstał jeden klub jeszcze opozycyjny – Solidarna Polska. Będą takie ustawy, będą takie propozycje, na które będziemy liczyli wspólnie, że będzie poparcie czy ze strony lewej, czy z prawej strony, bo takie propozycje będą. Mało to, my liczymy na to, że opozycja także, która tak dużo mówi, tak dużo chce, tak dużo ma w szufladach projektów ustaw, też będzie je przedstawiać. Jak one będą sensowne, to nawet i koalicja będzie głosować też za ustawami dobrymi, jeśli opozycja je przygotuje. Natomiast nie próbujmy szukać tutaj różnych rozwiązań ogólnych w przypadku jednego głosowania nad panią poseł Nowicką. To był wybór Platformy i to jest ich decyzja, że pół godziny wcześniej posłowie Platformy wstrzymali się, nie głosowali albo głosowali przeciw, a po pół godziny już zmieniło zdanie, większość głosowała za. To jest ich indywidualny wybór, ale wybór wicemarszałków to jest inna kwestia, to jest pewna tradycja, obyczaj parlamentarny, że większe kluby parlamentarnego czy nawet wszystkie, jak było w ostatniej kadencji sejmu, mają swoją reprezentację w prezydium sejmu.

K.G.: No tak, tylko że w perspektywie może być, tu w cudzysłowie oczywiście, uprzejmość za uprzejmość.

J.B.: Ja myślę, że Platforma jest partią odpowiedzialną i ma świadomość, że takie głosowanie może mieć miejsce raz, może dwa, na dłuższą metę tak niestety koalicja nie pojedzie. I pan to wie i ja to wiem, i to wiedzą także radiosłuchacze.

K.G.: Czyli Platforma nie musi szukać innych sojuszników w sejmie, ma ludowców.

J.B.: Nie ma takiej potrzeby, bo jeśliby chciała szukać, to przecież dzisiaj pan premier Tusk miał do wyboru: mógł zrobić koalicję z PiS-em, z Ruchem Palikota, mógł zrobić koalicję z SLD. Uznał, że koalicja z PSL-em jest koalicją najbardziej odpowiedzialną, rozsądną i jest możliwa kontynuacja, bo ta koalicja zapewniła w Polsce stabilizację.

K.G.: Ja rozumiem, panie pośle, że wszystko jest kwestią wyobraźni, ale nie przesadzajmy.

J.B.: Ale dlaczego nie? Przecież jeszcze parę lat temu miał być PO-PiS wielki. (...) była i to wszyscy Polacy chcieli tej koalicji, prawda? Wszystko jest możliwe w polityce.

K.G.: Czyli PSL jest gotowe rozmawiać otwarcie o poważnych sprawach, ale mówi Eugeniusz Kłopotek (tu zacytuję): „Nie liczcie na nas w takich sprawach, jak związki partnerskie. Na żadne tego typu koncesje na rzecz Palikota”, mówi poseł Kłopotek. Coś jeszcze na nie ze strony ludowców? Jakieś pomysły Platformy, które chciałaby głosować?

J.B.: Na pewno... Jakie Platforma pomysły będzie mieć, bo żeby je usłyszeć, to dopiero zobaczymy jako posłowie to w pełni w exposè premiera, które będzie w piątek, jeszcze kilka dni wytrzymajmy w blokach startowych. Natomiast na pewno są niektóre sprawy, które będą nas dzielić, i tego też nikt nie ukrywa. Cztery lata temu i dzisiaj są obszary, jeśli będą takie pomysły Platformy, choć też nie uważam, że będą, bo w Platformie też są różne nurty. Ten nurt, o którym pan wcześniej mówił, przy glosowaniu pani Nowickiej też się ujawnił, że 80 posłów miało w tej kwestii inne zdanie, prawda? Więc to nie jest też tak, że jest to jednolity klub, który w kwestiach chociażby związków partnerskich jest jednolity. Nie jest. W kwestii krzyża – myślę, że większość posłów w Platformie jest bardzo racjonalna, taka jak klub PSL-u, i krzyż w sejmie wisi i wisiał będzie. Mało to – lewicy jeszcze nie tak dawno nie przeszkadzał krzyż, premier Miller, słyszałem u nas wczoraj wieczorem w którymś programie, mówił o krzyżu, a przecież pan premier Miller był premierem i krzyż wisiał i nawet świetnie mu się wtedy funkcjonowało przy tym krzyżu, prawda?

K.G.: A taka kwestia jak refundacja z budżetu państwa zapłodnienia in vitro, czy np. ludowcy poprą taką propozycję?

J.B.: To jest kwestia, którą trzeba rozważyć, to jest kwestia także...

K.G.: To się dość długo rozważa, no w końcu trzeba mieć swoje zdanie i je przedstawić.

J.B.: Ale niech się pojawi, niech się pojawią dobre projekty, bo wszystkie projekty, które były, jak pan wie, ulegają niejako samolikwidacji, mogą pojawić się od nowa. Jeśli będą rozsądne projekty związane z zapłodnieniem in vitro, trzeba się nad nimi pochylić, to nie jest kwestia łatwa, wiele rodzin dzisiaj ma problemy różne, różne, ale większość rodzin, która nie na np. dzisiaj potomstwa, chciałoby je mieć i in vitro jest jedną z metod. Więc popatrzmy też na to, czy nie poszukać tutaj kompromisu i dać jakąś szansę rodzinom.

K.G.: Czyli z tego, co pan mówi, nie jest pan na pewno na nie, zdecydowane nie, że będzie pan rozważał w sumieniu, jak rozumiem.

J.B.: U podstaw tej koalicji, jak pan pamięta, leży dyskusja, dialog, szukanie kompromisu. I to jest najlepsza forma rozwiązywania w Polsce problemów.

K.G.: I teraz pomysły, propozycje, inicjatywy ludowców podobno prawie gotowe i do zgłoszenia w pierwszej kolejności, w sejmie trzy rzeczy: wychowanie przedszkolne dofinansowane z budżetu państwa, kwestia składki zdrowotnej rolników i kwestia podatku rolnego. Wydaje się, że najwięcej emocji wzbudzą składki zdrowotne rolników. Mamy decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który zobowiązał sejm do zmiany stosownych zapisów, 15 miesięcy nic nie zrobiono w ostatnim czasie w tej sprawie, terminy naglą. Zatem jaka jest propozycja PSL-u?

J.B.: No i właśnie stąd jest ta propozycja klubu PSL-u, żeby rolnicy mogli płacić tę składkę i być może to będzie propozycja taka, że zapłacą tę składkę w wielkości około 18–20 złotych miesięcznie, to będzie płacone tak jak dzisiaj płacą osoby, które są zatrudnione jak gdyby na samozatrudnienie, ale mamy świadomość, że musimy tę kwestię uregulować i my się tego nie boimy. Jesteśmy otwarci na takie rozwiązania. Mało to, rolnicy też już dzisiaj mówią, że mają dość krytyki dziennikarzy, oczekiwań, że wszystkiemu jest winny rolnik, ubezpieczenie zdrowotne, KRUS, my też mamy świadomość...

K.G.: KRUS to taki temat sztandarowy

J.B.: ...że trzeba się otworzyć na reformy i czekamy na dobre, racjonalne pomysły ministra finansów też w tej kwestii.

K.G.: Czyli w skrócie, panie pośle, że ci rolnicy, którzy mają gospodarstwo do 15 hektarów, byliby zwolnieni z płacenia składki, a powyżej 15 płaciliby z własnej kieszeni kwotę, której jeszcze nie znamy, jak pan sam powiedział, około 20 złotych.

J.B.: Około 20 złotych, jest taka propozycja.

K.G.: Tylko pozwoli pan, dlaczego akurat do 15 hektarów mają nie płacić, a nie do 10 albo do 20?

J.B.: Miejmy świadomość, że dzisiaj rolnicy, którzy mają po kilka hektarów, to są gospodarstwa najczęściej niedochodowe, więc...

K.G.: Socjalne, tak się mówi.

J.B.: Socjalne, tak się mówiło dawniej, dzisiaj też jest taka formuła. Więc po części odpowiedzialność za te obszary ponosimy wszyscy. Jeśli nie będą ci rolnicy w jakiś sposób wspierani, to oni trafią dzisiaj na zasiłek dla bezrobotnych, trafią do gminnych GOPS-ów jako pomoc społeczna, socjalna, wcale nie będzie ta pomoc ze strony budżetu mniejsza, będzie być może nawet większa.

K.G.: No i kwestia jeszcze podatku rolnego tak w dużym skrócie, bo czas nas dogonił. Teraz stawka zależy od ceny kwintala żyta, cena za trzy kwartały z danego roku, pierwsze trzy kwartały. A teraz jest propozycja z trzech lat.

J.B.: Ja myślę, że to jest rozsądne. Jeszcze 5 lat temu żyto w Polsce mieliśmy po 200 złotych, dzisiaj mamy prawie po 700, po 500, po 600 złotych, różnie, jak są regiony, bo żyto dzisiaj co roku de facto się zmienia i to nie tak, że się zmienia o 10%, o 20%, tak jak cena paliwa, tylko zmienia się o 200% na przykład cena. Więc rozsądniejszą i stabilniejszą formą, przewidywalną dla gminy z jednej strony, bo podatek rolny trafia do gminy, przewidywalną dla gminy jako przychodowa strona, ale także i dla rolnika, byłby podatek, który jest średnią np. z 2–3 lat. On nie uszczupli potrzeb budżetu państwa ani samorządów, tylko będzie bardziej przewidywalny i będzie bardziej sprawiedliwy.

K.G.: Trzy propozycje, jedne z trzech propozycji, które mają trafić do sejmu za sprawą Polskiego Stronnictwa Ludowego. Panie pośle, dziękujemy za spotkanie. Poseł Jan Bury, szef klubu parlamentarnego PSL, był gościem Sygnałów Dnia.

J.B.: Dziękuję bardzo państwu, dziękuję panu.

(J.M.)