Polskie Radio

Rozmowa z Pawłem Zalewskim

Ostatnia aktualizacja: 06.12.2011 12:15

Zuzanna Dąbrowska: Trzy agencje ratingowe amerykańskie zrobiły bardzo niemiły prezent europejskim przywódcom, szczególnie Angeli Merkel i Nicolas Sarkozy’emu, a Angela Merkel dzisiaj skomentowała to tak, że „agencje ratingowe działają na własną odpowiedzialność, a my nadal będziemy kroczyć tą drogą”. Czy to jest takie symboliczne wypowiedzenie wojny?

Paweł Zalewski: Agencje ratingowe nie cieszą się w Europie już od dłuższego czasu sympatią, to są amerykańskie agencje i tutaj czasami podważana w dyskusji jest ich wiarygodność. Niemniej dla nas i dla Angeli Merkel również najważniejsze jest to, że tych agencji słuchają inwestorzy i działają zgodnie z ich sugestiami. Tego typu obniżenie chociażby o jeden stopień z 3A na 2A+ może oznaczać bardzo poważne koszty dla poszczególnych państw przy próbach sprzedaży kolejnych obligacji. To jest bardzo poważny sygnał...

Z.D.:  Właśnie każdy punkt to są miliony dolarów lub euro.

P.Z.: Miliardy dolarów i euro, tak.

Z.D.:  Czy to jest tak, że pieniądze mają ojczyznę, czy jej nie mają? Mówi się: Europa nie lubi amerykańskich agencji, no ale podobno kapitał jest ponad granicami, szczególnie ten wielki, spekulacyjny, giełdowy. Jak to jest?

P.Z.: I tak to działa, tak to właśnie działa. I dzisiaj wyraźnie widać, że... i to pokazują również agencje, bo przecież agencje zarządzają zaufaniem publicznym, że ten kryzys zadłużenia państw jest przede wszystkim kryzysem zaufania odnośnie tego, czy państwa będą w stanie spłacić te gigantyczne długi, które zaciągały przez lata, a dzisiaj obsługa, koszty wykupu tych długów jest coraz większy. I dlatego dobrze, że w tym tygodniu dojdzie do spotkania Rady, podczas którego Rada podejmie decyzję – mam nadzieję, no, jest pod straszną presją także rynków finansowych, które się dołączyły do tej presji politycznej – aby do porozumienia doszło. I ja się również cieszę, że Polska ma świadomość, że jest na tym samym wózku co Niemcy, Francja, ale także Grecja, i że polski minister spraw zagranicznych, a następnie premier przedstawili naszą koncepcję zmiany w traktatach, która jest w tym przypadku zgodna z tym, co mówią Niemcy. I to jest pozytywne.

Z.D.:  Ale posługując się zwrotem grzecznościowym ministra Dowgielewicza, z całym szacunkiem, to zdaje się nie nasza koncepcja będzie na szczycie czwartkowo–piątkowym tą dominującą i mimo tego, że niespecjalnie się nam jako przewodniczącym Unii Europejskiej podoba, to jednak to, co przygotowała kanclerz Niemiec i Nicolas Sarkozy będzie tą ścieżką, którą trzeba będzie podążać.

P.Z.: Tak, ale kanclerz Merkel i Nicolas Sarkozy mówią, że trzeba zacząć od polskiej propozycji, to znaczy aby zmieniać traktaty europejskie, a nie doprowadzić do wąskiego porozumienia w ramach siedemnastki euro. Jeżeli okaże się, że to jest nierealne, to wówczas rzeczywiście może dojść do tego, że ta grupa państw, które chcą zawrzeć traktat, taki traktat zawrze. Tutaj rzeczywiście to państwo, mówiliście państwo w Wiadomościach, główne pytanie dotyczy Wielkiej Brytanii. I ja myślę, że Wielka Brytania w bardzo przyspieszonym tempie będzie musiała sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce nadal pozostawać w Unii Europejskiej, czy nie wolałaby jednak przyjąć takiego statusu, jaki ma Szwajcaria czy Norwegia, czyli mówiąc krótko, być częścią europejskiego obszaru gospodarczego, w różnych polityka unijnych uczestniczyć, ale nie być taką częścią Unii Europejskiej jak dzisiaj.

Z.D.:  Jesteśmy świadkami narodzin zupełnie nowej koncepcji politycznej Unii Europejskiej?

P.Z.: Tak, ta Unia, która do tej pory istniała, właściwie przestaje istnieć na naszych oczach, i to w błyskawicznym tempie. I myślę, że dla nas ważne jest, abyśmy zrobili wszystko, aby Unię wzmocnić, zmienić, tak, aby budziła zaufania obywateli, budziła zaufania inwestorów.

Z.D.:  A dlaczego premier Tusk nie chce o tym rozmawiać z posłami w polskim parlamencie, którzy mają pretensję, że nie ma debaty?

P.Z.: W momencie, kiedy politycy polskiego rządu są oskarżeni o zdradę narodową, to jest bardzo trudno rozmawiać. Ale ja się zgadzam z prezydentem, który mówi, że rozmowa jest potrzebna, bo nawet jeżeli nie przekonamy Jarosława Kaczyńskiego, możemy przekonać elektorat Prawa i Sprawiedliwości, i na tym nam powinno zależeć.

Z.D.:  Czyli kiedy będzie debata, jak pan sądzi?

P.Z.: Mam nadzieję, że jak najszybciej po szczycie, bo rząd będzie musiał uzyskać wsparcie w parlamencie dla swoich działań.

Z.D.:  Dziękuję bardzo za rozmowę. Moim gościem był eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Paweł Zalewski.

P.Z.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)