Paweł Wojewódka: Pani poseł, można skonstatować dzięki ostatnim doniesieniom w sprawie tego dokumentu ACTA, że politycy w Polsce bardzo niechlujnie czytają dokumenty i nie rozumieją treści.
Elżbieta Kruk: To znaczy pan, panie redaktorze, pewnie mówi o tym, że posłowie nie zauważyli, czy w polskim...
P.W.: I eurodeputowani.
E.K.: ...czy w europejskim parlamencie. Ale ja chciałam zwrócić uwagę, że to jest tak, jak się dziwnie tak proceduje dokument, któremu nie towarzyszą żadne opinie, który nie jest poddawany w debatach, to ja rozumiem, że posłowie mogli taki błąd popełnić. Znaczy jaki błąd... Przeoczenie tego. Ja przypominam, że on się nazywa umową handlową i sam ten tytuł jest dosyć mylący, wskazuje, że mogłoby tutaj dotyczyć to tylko i wyłącznie własności przemysłowej. Wiemy, że mamy tutaj poważne problemy i z podróbkami, i tak dalej w tym zakresie. Potrzebna jest analiza. Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj w Polsce takich dokładnych analiz prawniczych nie mamy jeszcze do tej pory tej umowy. Są oczywiście już pobieżne opinie różnych prawników, generalnie jednak krytykujące to rozwiązanie prawne właśnie dlatego, że w sposób zaskakujący ona dotyka bardzo... jest dużo szersza niżby wskazywał sam tytuł, dotyka Internetu bardzo mocno, do prawa autorskiego, ale w konsekwencji bezpośrednio w użytkowników Internetu, niosąc takie niebezpieczeństwo cenzury, to na pewno.
P.W.: No tak, ale były członek Prawa i Sprawiedliwości pan Jacek Kurski, eurodeputowany, sam powiedział, że popełnił błąd, a wtedy jeszcze był członkiem PiS-u.
E.K.: Tak jak mówię, ale to myślę, że... Ale mówię, posłowie teraz w komisji europejskiej... ja nie jestem członkiem, też są posłowie PiS-u. Oczywiście wszyscy posłowie popełnili błąd przeoczenia, nie zauważyli jakby tego aktu, źle go zinterpretowali, ale parlament, każdy parlament działa tak, że jest oprzyrządowanie. To jest tak, że te wszystkie akty powinny już przychodzić do poszczególnych komisji z opiniami. My tego nie dostajemy. To niestety jest m.in. skutek tego tak zwanego taniego państwa, który pozbawił nas dobrych ekspertów, nie chcą już pracować dla sejmu na przykład, tak jak wiem, ale coś w tym jest, że jakieś... pan powiedział niechlujstwo. Może ja bym tego tak nie określiła, ale...
P.W.: Bądź niezrozumienie tekstu.
E.K.: ...błąd zaniechania to na pewno jakiś był, to trzeba przyznać. No ale cóż, błędy się zdarzają. To naprawdę nie błędy są najważniejsze w tym wszystkim. Najważniejsze jest to, jakie cele są realizowane i w jaki sposób. A ta ustawa, jakie cele chce realizować, to możemy podejrzewać, że jedynie bronić interesów wielkich korporacji medialnych, fonograficznych, producentów, bo na pewno nie twórców, bo na pewno nie odbiorców. I tu zachodzi jeszcze takie niebezpieczeństwo, jak by szczegółowo analizować, to widzimy, że ona niesie takie niebezpieczeństwo, że mogą zostać ludzie pozbawieni np. usług w Internecie bez wyroku sądu, bez decyzji organów ścigania, a tylko na podstawie podejrzenia jakiejś firmy.
P.W.: Pani poseł, a na ile ta sprawa jest polityczna, a na ile ta sprawa jest po prostu prawna?
E.K.: Ona jest i prawna, i polityczna. Polityczna w zakresie tym, w jaki sposób jest procedowana. To, że jest ukrywana... Ja przypominam, że nie tylko w Polsce zresztą, no bo debata nad tym aktem, jak dziś wiemy, kilka lat trwała, zanim został ujawniony publicznie. No to co to jest?
P.W.: To jest ta strona polityczna, a strona prawna?
E.K.: No a strona prawna to jest to, jaką jakość on prezentuje. Są tak niejasne zapisy, nie ma definicji, tam będzie karane piractwo, a nie wiemy, czym piractwo jest.
P.W.: Elżbieta Kruk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, była państwa i moim gościem.
(J.M.)