Polskie Radio

Rozmowa z Grzegorzem Schetyną

Ostatnia aktualizacja: 01.03.2012 07:15

Roman Czejarek: Przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, Platforma Obywatelska, przed naszym mikrofonem. Dzień dobry, panie pośle.

Grzegorz Schetyna: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, witamy w Sygnałach. No i co? Mamy kolejną kompromitację Donalda Tuska?

G.S.: W sprawie?

Krzysztof Grzesiowski: Jak to w sprawie? No, mówił wczoraj Jarosław Kaczyński, że mniej niż 3:0 w meczu z Portugalią to będzie kolejna kompromitacja Tuska.

G.S.: Ale aż się uśmiechnął przy tym. Traktuję to jako...

K.G.: Aha, czyli nie traktował pan tego dosłownie i serio.

G.S.: Nie, nie, znaczy wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego odnośnie piłki nożnej nie traktuję poważnie.

K.G.: A co do samego meczu, co do samego stadionu, jak się panu to podobało?

G.S.: Stadion wielki, jestem pod ogromnym wrażeniem, to rzeczywiście coś bardzo pięknego. Ja byłem na wielu stadionach w Europie i na świecie, ale ten jest bardzo nowoczesny, bardzo taki przyjazny kibicom, z dużą przestrzenią, świetnie widać, jest dobry kontakt widza z murawą, pełny stadion robi ogromne wrażenie i doping tam będzie rzeczywiście uskrzydlał. Naprawdę możemy być dumni ze Stadionu Narodowego.

K.G.: A już myślałem, że jako lokalny patriota powie pan, że jednak Wrocław, tam jest najładniejszy stadion, wrocławski.

G.S.: Wrocław jest piękny stadion, tak, ale jest trochę mniejszy i jest inny. Ten robi naprawdę piorunujące wrażenie. Jest bardzo duży, większy o kilkanaście tysięcy miejsc, większy niż ten wrocławski, więc to też przy dopingu i przy skali to widać.

K.G.: Z tym dopingiem podobno było coś nie tak. Odniósł pan takie wrażenie, że był za mały...

G.S.: Nie.

K.G.: ...za cichy, oprawa była nie taka jak podczas niektórych meczy ligowych.

G.S.: No bo jesteśmy przyzwyczajeni do... Inna niż takie klubowe kibicowanie, prawda? Bo to też trochę inny rodzaj kibiców. Ale nie miałem wrażenia, żeby nie było zaangażowania i wsparcia dla naszych zawodników. Nie było takich klubowych śpiewów skoordynowanych czy prowadzonych, ale było... robiło wrażenie.

K.G.: No i jeszcze żeby piłkarsko było trochę lepiej, to w ogóle byłby pełen sukces.

G.S.: Lubię ten polski optymizm, ja mówiłem... ja jestem zawiedziony tylko tym, że nie było bramek. Obstawiałem bramkowy remis, bo naprawdę Portugalczycy mieli kilka szans w pierwszej połowie. Więc trzeba się cieszyć z tego, że nie przegraliśmy i że może być tylko lepiej w następnych meczach.

K.G.: To może dlatego rację mieli kiedyś Amerykanie, kiedy zaczęli się interesować piłką nożną, no bo ja można biegać przez 90 minut i nie zdobyć żadnego punktu, to trochę bez sensu, żadnej bramki.

Dobrze, panie pośle, sprawy międzynarodowe, Białoruś, spór dyplomatyczny na poziomie krajów Unii Europejskiej. Anna Fotyga, były szef resortu spraw zagranicznych, mówi, że Polska za rządów koalicji obecnej – Platformy i Polskiego Stronnictwa Ludowego – wykazuje się w stosunku do Białorusi wyjątkowym brakiem konsekwencji, bo to z jednej strony wpisuje się w politykę głównego unijnego nurtu, a z drugiej strony podejmuje sama polityczne reakcje, no i to taki się robi nie wiadomo co i stąd problem. Czegoś trzeba się trzymać.

G.S.: Nie podzielałbym tych obaw, mam takie wrażenie, że... szczególnie po tych ostatnich dniach, że polski głos jest w Unii Europejskiej słyszany i to Unia Europejska zachowuje się w taki solidarny sposób i słucha właśnie polskiego głosu. Te nasze sugestie są brane pod uwagę. Myślę tutaj o tym, żeby nie działać... znaczy działać w sposób konsekwentny, ale taki też przemyślany. Tutaj niepotrzebne są emocje, tutaj potrzebna jest konsekwentna postawa, która pokaże, że sankcje będą dotkliwe dla reżimu Łukaszenki, dla tych, którzy ten reżim wspierają, nie będą w miarę możliwości... nie będą dotykać społeczeństwa białoruskiego, ale też  że nie będzie w tym polityki wpychania Łukaszenki, reżimu Łukaszenki czy Białorusi w ręce rosyjskie. Więc uważam, że te ostatnie dni pokazują, że ta polityka może być właśnie przemyślana i konsekwentna.

K.G.: A czy aby na pewno Aleksandr Łukaszenka chce się dać wepchnąć w rosyjskie ręce?

G.S.: Mówię o pewnej sytuacji, która jest konsekwencją zdarzeń. Źle by było, gdyby tak się stało. Unia Europejska ciągle musi uchylać drzwi i pokazywać europejską drogę Białorusi, szanse na to, że można tą drogą iść, tylko do tego jest kilka warunków, przede wszystkim prawa opozycji, prawa mniejszości, te standardy demokratyczne muszą być przez Łukaszenkę szanowane i przestrzegane. To jest klucz do rozmowy na temat przyszłości.

K.G.: No dobrze, a poza tym, że ambasador Rzeczpospolitej i ambasador Unii zostali poproszeni o opuszczenie swoich placówek, w geście solidarności pozostałe kraje unijne wycofały swoich ambasadorów, czy są jeszcze jakieś inne środki nacisku, być może, ja wiem... także gospodarcze, które spowodowałyby jakiekolwiek zmiany na Białorusi?

G.S.: To rzadkość, nigdy tak wcześniej się nie zdarzyło, że w geście solidarności kilkunastu czy wszyscy ambasadorowie krajów Unii Europejskiej opuszczają Białoruś, pokazana... Unia Europejska pokazała taką solidarną postawę. Ja myślę, że te sankcje z takim wskazaniem konkretnym osób, które mają zakaz przybywania w Unii Europejskiej, że mają zakaz wjazdu do Unii Europejskiej, one są bardzo dotkliwe, bo uderzają w tych, którzy wspierają reżim. Musi się liczyć z tym Łukaszenko i ci, którzy go wspierają, że te sankcje mogą się rozszerzać, że mogą dotykać większej ilości osób. Wydaje mi się, że to jest dobra droga, bo widać to po nerwowej reakcji, widać to po reakcji Łukaszenki, która nigdy nie była tak stanowcza i tak gwałtowna. Ale jest też czas  oczywiście i myślę, że w perspektywie kilku tygodni przyjdzie czas też na refleksję ze strony białoruskiej.

K.G.: I te kilka tygodni to ten okres, kiedy to napięcie opadnie pana zdaniem?

G.S.: Myślę, że przyjdzie refleksja z białoruskiej strony, jeżeli będziemy się zachowywać właśnie w sposób konsekwentny, dobrze skoordynowany i taki pełny i przemyślany. I myślę,  że tak, że ta refleksja przyjdzie.

K.G.: Czysto polskie sprawy, panie pośle. Szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych przy okazji wczorajszego protestu przed sejmem, protestu OPZ, ale także Solidarność i innych związkowców z innych ugrupowań, powiada, że jeżeli rząd nie wycofa się z podniesienia wieku emerytalnego, będziemy przygotowywać ludzi do – uwaga, cytuję – „strajku generalnego i do ogólnopolskiego nieposłuszeństwa we wszystkich miastach”.

G.S.: No tak, to jest...

K.G.: To jest reakcja na upór premiera w tej sprawie?

G.S.: Raczej to... Nie wiem, to nie kwestia uporu, to nie kwestia jednoosobowych decyzji, to kwestia przemyśleń i konieczności. Jeżeli koalicja jest odpowiedzialna i chce dać gwarancję przyszłym pokoleniom, żeby mogły wypłacać nam, żebyśmy dostawali emeryturę, a przyszłym pokoleniom, że fundusz i struktura emerytalna będzie bezpieczna dla finansów państwa, to o tym trzeba myśleć dzisiaj. Każdy kraj, wszystkie kraje dzisiaj podwyższają wiek emerytalny, to jest bolesne, trudne, wymaga akcji informacyjnej, wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje, ale konieczne. I będziemy musieli to robić. Dlatego nie wydaje się... Zanim będziemy straszyć się strajkiem i będziemy wyprowadzać ludzi na ulice i mówić nie, to trzeba mówić, dlaczego tak mówimy, znaczy jakie są konsekwencje tego, jeżeli byśmy tego nie zrobili teraz.  Jest ostatni czas i też wiemy, że to są trudne decyzje, ale jesteśmy odpowiedzialnymi politykami i będziemy musieli to zrobić i zrobimy to.

K.G.: Pan wspominał o decyzjach koalicyjnych. A na ile to jest koalicja w tej sprawie taka twarda, mocna, jednoznaczna? Bo kiedy Waldemar Pawlak mówi, że serca koleżanek i kolegów z Platformy są otwarte na kompromis, no to rozumiem, że co? Puszcza oko, że coś się zmieni w tym zasadniczym projekcie premiera Donalda Tuska.

G.S.: Zobaczymy, na razie jest tak, że jesteśmy umówieni... Mieliśmy duże spotkanie, dobre spotkanie koalicyjne w poniedziałek, jesteśmy... pracują eksperci, jesteśmy umówieni na drugie spotkanie, które, jestem przekonany, przygotuje i przedstawi już właśnie tę reformę emerytalną, te propozycje jako propozycję wspólną Polskiego Stronnictwa Ludowego i Platformy Obywatelskiej, bo takie ważne ustawy trzeba głosować wspólnie, nie można sobie wyobrazić sytuacji, że istnieje i funkcjonuje koalicja, a w tak ważnych kwestiach są różne zdania czy są jakieś różnice. To byłoby po prostu źle, ale...

K.G.: Pan sobie takiej sytuacji nie wyobraża.

G.S.: Nie, nie, bo właśnie taki trudny czas musi... podkreśla to, czy koalicja istnieje, czy jest w stanie podejmować trudne wyzwania, bo jeżeli... No nie można być w koalicji tylko dlatego, żeby sympatycznie zarządzać czy podejmować dobre decyzje, znaczy sprawdziany prawdziwe polegają na tym, że przechodzi się razem przez trudny czas. Ten czas jest teraz i przechodzimy go wspólnie –Polskie Stronnictwo Ludowe i Platforma Obywatelska.

K.G.: Czyli pokłada pan nadzieję w tym, że projekt ujrzy światło dzienne, znaczy zostanie zaakceptowany, ale niekoniecznie w tej postaci, o jakiej mówi premier?

G.S.: Nie chcę mówić teraz. Nie, wydaje mi się, że... Nie chcę precyzować tego, bo rozmawiają eksperci, jesteśmy umówieni jeszcze na jedno spotkanie, ale mówię, że atmosfera tych rozmów jest dobra i wszyscy wiemy że musimy znaleźć porozumienie i musimy mieć jedno stanowisko. Dlatego będziemy gotowi w perspektywie najbliższych dni, żeby je publicznie przedstawić.

K.G.: A czy nie jest dziwne, tak już kończąc ten wątek związany z wiekiem emerytalnym, nie jest dziwne, że na wszystkich możliwych spotkaniach pojawia się premier osobiście, dyskutuje, konsultuje, tłumaczy, zaprzecza, potwierdza, wszystko jedno, natomiast jakby reszta członków rady ministrów, rozumiem, że to być może nie są ich kompetencje, ale jakby w tej sprawie jest gdzieś z boku albo w ogóle milczy. No, jeszcze Władysław Kosiniak–Kamysz, no ale to z urzędu.

G.S.: No tak, to jest resortowo odpowiedzialny za tę kwestię. Nie, to znaczy... to świadczy tylko o tym, że premier osobiście rzuca na szalę swój autorytet pokazując, jak ważna to jest kwestia, nie zostawia ministra samego tylko z tym projektem. Tu bym oceniał to dobrze i w taki sposób właśnie odpowiedzialny, to jest dla nas ważne, dlatego premier spotyka się z klubami, konsultuje, jest przy tym projekcie bardzo blisko i przyznaje się do jego autorstwa.

K.G.: Czyli jeśli wygra, to osobiście, ale jeśli przegra, to też osobiście.

G.S.: No...

K.G.: Z pełną tego konsekwencją.

G.S.: Porażka jest sierotą, jak ktoś powiedział. Nie przegramy tego, a sukces ma wielu ojców. Tutaj mam nadzieję, że to będzie sukces koalicyjny i sukces taki wspólnej, dobrej, przemyślanej odpowiedzialności za przyszłość.

K.G.: Panie pośle, dziękując panu za rozmowę i za spotkanie, chcieliśmy się już umówić z panem w sobotę mniej więcej, chociaż po to, żeby się spotkać na Polanie Jakuszyckiej podczas Biegu Piastów, ale zmartwił nas jeszcze pan przed rozmową na antenie, że raz na pana nie wystarczy podczas Pucharu Świata, Bieg Piastów tym razem bez pana. Szkoda.

G.S.: Zobaczymy, jeszcze nie mówię nie, no ale...

K.G.: No, już lepiej, proszę dalej. [śmiech]

G.S.: Wiem, jak ważne to jest dla was, więc jeszcze przemyślę swój kalendarz weekendowy.

K.G.: Dziękujemy.

R.Cz.: Ale ważne dla wielu tysięcy Polaków.

G.S.: Ale z takim ciepłym sercem zawsze dziennikarze radiowej Jedynki, zawsze ich tam widzę i cieszę się, że (...) Jakuszyce...

K.G.: Jeśli nie ciałem, to na pewno duchem.

G.S.: Na pewno.

R.Cz.: To najładniejsze miejsce w Polsce.

(J.M.)