Roman Czejarek: Przy naszym mikrofonie Adam Hofman, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry, panie pośle.
Adam Hofman: Dzień dobry, witam serdecznie.
Krzysztof Grzesiowski: Może zacznijmy, jeśli pan pozwoli, od tych informacji, które były przed chwilą na naszej antenie w serwisie Jedynki. Chodzi o decyzję w sprawie dofinansowania Międzynarodowego Funduszu Walutowego kwotą 8 miliardów dolarów przez Polskę. Szwajcarzy dołożyli 26, w sumie już ów Fundusz wynosi 320 miliardów dolarów, z czego strefa euro zaproponowała miliardów 200. Krótko mówiąc, to dobra decyzja czy zła?
A.H.: Jeśli byśmy opływali w luksusy i rzeczywiście żyli jak Szwajcarzy, to pewnie trzeba być solidarnym z biedniejszymi krajami, ale w Polsce musimy pracować do 67. roku życia niebawem, dlatego że nie ma środków na wypłatę emerytur, że po prostu jest duża dziura budżetowa, wiele cięć tłumaczy się sprawami budżetowymi, leki coraz droższe dla pacjentów, bo nie ma w Ministerstwie Zdrowia odpowiednich środków, a przekazujemy 8 miliardów dolarów. I proszę pamiętać, to jest na ratowanie różnych gospodarek, ale jeśli dobrze pamiętam, to ostatnio ratuje się gospodarkę grecką, teraz hiszpańską, także tymi środkami, a jak sprawdzę jakość życia, czyli PKB na mieszkańca, to jesteśmy daleko, daleko za Grecją, daleko, daleko za Hiszpanią. Czy racjonalne jest przez biedniejsze kraje ratowanie bogatszego? No, każdy musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie.
K.G.: A jeśli my, odpukać, znajdziemy się w kłopotach i będziemy potrzebowali pomocy? I będziemy chcieli skorzystać z pomocy właśnie MFW?
A.H.: Tylko że fundusz jest pomyślany tak, że właśnie bogatsze kraje ratują biedniejsze. Do tej pory nie było odwrotnie. No cóż, zmieniła się zasada, Polska przystąpiła jako kraj biedniejszy. No, moim zdaniem to jest irracjonalne, bo działanie w tego typu inicjatywach ma sens wtedy, kiedy ten poziom życia będzie zbliżony, a jeśli jest tak, że ci słabsi muszą pracować dłużej, żeby ratować tych bogatszych, to zasada nie jest racjonalna.
K.G.: Czyli możemy się angażować w takie inicjatywy tylko wtedy, kiedy będziemy bogaci.
A.H.: Nie, najpierw wypracujmy równy poziom życia albo chociaż dogońmy najbiedniejsze kraje Unii Europejskiej, a potem będziemy dawać pieniądze, żeby ratować ich emerytów.
K.G.: I druga sprawa, też było o tym w naszym serwisie – czy aptekarz...
A.H.: Klauzula sumienia, tak?
K.G.: Tak. Czy aptekarz – wierzący i praktykujący katolik – może sprzedawać środki wczesnoporonne?
A.H.: Tu, jak rozumiem, chodzi o inicjatywę grupy posłów czy posła...
K.G.: Posła Jacka Żalka z Platformy.
A.H.: ...który zapowiada tego typu inicjatywę. Tej ustawy jeszcze nie ma i chodzi o to, że nie tyle czy może, tylko czy może mieć wybór, czy może odmówić, bo ta klauzula sumienia tak funkcjonuje. Ja jestem przekonany, że nie ma w tym nic złego, żeby tę klauzulę sumienia wprowadzić, bo także aptekarz, farmaceuta to jest zawód, w którym pracują ludzie o różnych poglądach, no a kwestia leków wczesnoporonnych jest kwestią bardzo szeroko dyskutowana, ale także kontrowersyjną, to znaczy część ludzi uważa, że to jest niedopuszczalne, ponieważ jest to ingerencja w życie, a życie trwa od poczęcia, w związku z tym farmaceuta powinien także móc zdecydować. Ja z ciekawością obserwuję tę ustawę, nie wiem, czy Platforma zgodzi się wprowadzić pod obrady. No, to jest bliskie myśleniu o społeczeństwie przez partię Prawo i Sprawiedliwość, w związku z tym my pewnie taką ustawę, jeśli ona będzie dobrze napisana, poprzemy.
K.G.: Te leki są dostępne, sprzedawane są legalnie.
A.H.: No tak, tylko to też jest kwestia ustawodawcy, to znaczy gdyby była inna większość, być może nie byłyby legalne albo być może byłaby klauzula sumienia. W ramach tej większości, która jest, Platformy Obywatelskiej wspieranej czasem przez Palikota i przez PSL w jawnej koalicji, jest jak jest w tej chwili.
R.Cz.: Ale w tym projekcie chodzi także np. o tabletki hormonalne, czyli o różne leki.
A.H.: Projektu jeszcze nie ma, w związku z tym trudno powiedzieć...
R.Cz.: Znaczy w tym, co pan poseł z Platformy mówi o tym.
A.H.: Trudno powiedzieć, o co w nim chodzi. Ponieważ nie znam ustawy, mogę powiedzieć tylko o generalnej zasadzie – wolność wyboru przez farmaceutę, czy sprzedać tego typu lek, z którym nie zgadza się, uważa, że ingeruje on w życie, które jest według niego od poczęcia, jest pomysłem dobrym, zgodnym z przepisami prawa międzynarodowego. Są specjalne konwencje, które gwarantują klauzulę sumienia. Co do szczegółów będziemy dyskutować, jak będzie projekt ustawy.
K.G.: Tylko jest ciekawa rzecz – dzisiaj poseł Żalek w rozmowie z Rzeczpospolitą mówi, że przy uchwalaniu prawa farmaceutycznego parlamentarzyści nie uszanowali wolności sumienia farmaceutów i wprowadzili bezwzględny przymus sprzedaży przez nich wszelkich preparatów, to jest raz, ale po drugie mówi, że to nie politycy powinni decydować o tym, co i gdzie się sprzedaje. Projekt ustawy, a nie politycy powinni decydować. No to...
A.H.: W tych sprawach to politycy decydują, ponieważ jest w Polsce prawo, które tworzy sejm. To politycy decydują, jakie jest prawo i co w granicach prawa jest dopuszczalne. Więc to nie jest tak do końca. Ale wolność wyboru polega na tym, że to rzeczywiście wtedy nie politycy decydują już w samej aptece, tylko decyduje farmaceuta, ktoś, kto tę aptekę prowadzi albo ktoś, kto tam pracuje.
K.G.: Nie sądzi pan, że taka apteka powinna być stosownie oznaczona?
A.H.: Nie, w każdej aptece...
K.G.: „Tu się nie sprzedaje leków wczesnoporonnych”.
A.H.: Nie, nie, nie, dlaczego?
K.G.: No żeby tak nie biegać od apteki do apteki.
A.H.: Tylko to nie apteka, tylko aptekarz, czyli być może jeden zadecyduje tak, inny inaczej, ale...
R.Cz.: To co, rano ktoś mi nie sprzeda, a po południu, jak będzie inna zmiana, to już sprzeda?
A.H.: Wie pan, konwencje...
R.Cz.: Bo to do tego można sprowadzić.
A.H.: Wszystko można zredukować do absurdu, to, co panowie teraz robią, ma taki sens, ale z drugiej strony warto zapytać, czy jak ktoś pracuje w jakimś zawodzie, musi być przymuszany do czegoś, co jest sprzeczne z jego sumieniem, religią, wiarą. No, żyjemy w kraju, w którym tolerują się, powinny tolerować się obie strony, to znaczy...
R.Cz.: Może zmienić zawód.
A.H.: No tak, ale to tak można powiedzieć o każdym, prawda?
R.Cz.: No tak.
A.H.: Za chwilę przyjdzie ktoś, kto jest dyrektorem w Jedynce Polskiego Radia i będzie pana przymuszał do czegoś, czego pan nie powinien i nie chce zrobić i nie może pan zrobić, bo nie jest to zgodne ze standardami i powie panu: może pan zmienić zawód. Tak nie można.
R.Cz.: To ja panu, panie pośle, coś powiem. Taka sytuacja się zdarzyła i ja to zrobiłem.
A.H.: No to widzi pan, ale chodzi o to, żeby można było dać wybór.
R.Cz.: Więc proszę nie używać tego argumentu teraz.
A.H.: Można było dać wybór.
K.G.: Czyli jednak politycy zdecydują, czy wolno, czy nie.
A.H.: Nie, politycy powinni w tej sprawie akurat konkretnie zdecydować, czy powinien być wybór, bo tak jak w innych sprawach...
K.G.: I pan jest za tym, żeby ten wybór był.
A.H.: Ja jestem za tym, żeby klauzulę sumienia uszanować. I tutaj nie jest zresztą nic niestandardowego, w wielu krajach funkcjonuje, funkcjonuje w zapisach konwencji Rady Europy. Ja jestem członkiem Rady Europy. Rada Europy jest naprawdę bardzo, bardzo lewicowo-liberalna i taka mocno mainstreamowi, a mimo to jest konwencja, która zakłada klauzulę sumienia. A więc jeśli Rada Europy to dopuszcza, to naprawdę w Polsce nawet feministki powinny się na to zgodzić, bo powołują się na konwencje Rady Europy w innych przypadkach.
K.G.: Panie pośle, z pana doświadczenia politycznego kiedy polityk powinien zacząć pisać pamiętniki?
A.H.: Powinien je napisać, a wydane powinny być po jego śmierci.
K.G.: Dopiero?
A.H.: Jak się pisze pamiętniki albo wspomnienia i się chce opisać swoje przygody z polityki, to właściwie to jest koniec polityki.
K.G.: Czy Michał Kamiński skończył się jako polityk?
A.H.: A Michał Kamiński ma inny cel, on pracuje dla drugiej strony, w tej chwili zdecydowanie jest doradcą Platformy Obywatelskiej, a może bardziej szczegółowo Radosława Sikorskiego. I celem Michała Kamińskiego, oczywiście oprócz uwiarygodnienia, czyli trzeba dołożyć Prawu i Sprawiedliwości rytualnie, a szczególnie Jarosławowi Kaczyńskiemu, jest rozhuśtanie Platformy tak, by to Radosław Sikorski został szefem PO, bo wtedy Michał Kamiński wróci do łask, będzie mógł się w końcu realizować, być może na salonach, być może jako szef MSZ, być może w innych miejscach. Więc razem z Romanem Giertychem grają na Radosława Sikorskiego. Grają sprytnie. Donald Tusk nie wiem, czy już się domyślił, czy jeszcze nie, ale to jest niewątpliwie dziś cel Michała Kamińskiego.
K.G.: By ułatwić słuchaczom rozumienie tego, o czym mówimy – Michał Kamiński napisał książkę Koniec PiS-u, no i w tej książce pisze o panu: nieuczciwa gra Adama Hofmana wobec Jarosława Kaczyńskiego, wysoka pozycja nie tylko dzięki ciężkiej pracy, ale (cytuję) za sprawą robienia kolegów w bambuko i tak dalej, propozycja, by to Joanna Kluzik-Rostkowska była kandydatką na prezydenta.
A.H.: No właśnie.
K.G.: Pan oczywiście mówi: nie, tak nie było, tak nie jest.
A.H.: Jeśli w takiej książce, która ma na celu zdyskredytowanie Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, polityków PiS-u, jest o mnie napisane źle, to się nie martwię. Gorzej, gdyby Michał Kamiński chwalił, wtedy musiałbym się zacząć martwić. Więc ja nie przejmuję się tym, nie komentuję tego, nie nabijam kasy pana Kamińskiego, która jest dość mocno już, że tak powiem, przez Europarlament napompowana. Ja się tylko zastanawiam, ile Polska ma pożytku z Michała Kamińskiego jako euro deputowanego, co on zrobił takiego, z czego Polska jako kraj, który go tam wysłał, może być zadowolona. To jest inna sprawa. Pytanie, czy eurodeputowani powinni zakładać partie, rozbijać prawicę, pisać książki, czy raczej zająć się pracą dla Polski w Europarlamencie.
K.G.: A ile pożytku miało Prawo i Sprawiedliwość z Michała Kamińskiego i Adama Bielana wtedy, kiedy partia wygrywała wybory parlamentarne i prezydenckie?
A.H.: To jest też... Ta książka też jest próbą takiego napisania, że Michał Kamiński, wielki geniusz, który wygrywa wybory. Ja przypomnę, że więcej wyborów ten duet Bielan-Kamiński przegrał dla PiS-u niż wygrał, grał dwa razy i to w jednym czasie, to zresztą była praca zbiorowa, a potem kolejne wybory panowie przegrywali – 2007, potem wybory prezydenckie, przecież to także oni prowadzili kampanie i je przegrywali.
K.G.: Swoją drogą to interesujące, wczoraj doszło do takiej konfrontacji, oczywiście nie obu panów, ale za pośrednictwem dziennikarza, krótko mówiąc, cytat z książki i odpowiedź Adama Bielana...
A.H.: No tak, Adam Bielan chce wrócić do partii...
K.G.: ...jakoś tak wyszło na to, że panowie...
A.H.: Adam Bielan chce wrócić do partii, Michał Kamiński...
K.G.: ...jakoś tak mają całkowicie inne zdaje się zdanie jak jeszcze nie tak dawno temu.
A.H.: No bo panowie grają na dwa fronty. Adam Bielan chce wrócić do partii, Michał Kamiński gra już w Platformie Obywatelskiej.
K.G.: A czy Adam Bielan będzie miał jeszcze okazję zagrać w Prawie i Sprawiedliwości?
A.H.: Do rozmowy wrócimy przy układaniu list do Europarlamentu, ma jeszcze dużo czasu...
R.Cz.: Czyli ma szanse jeszcze.
K.G.: Czyli raczej kariera poza Polską, jeśli już w ogóle.
A.H.: Ja sądzę, że tym jest zainteresowany, ale oczywiście nie wiem dokładnie, Adam Bielan, czyli następną kadencję w Europarlamencie, więc do układania list jest jeszcze sporo czasu.
K.G.: Dziękujemy za spotkanie, dziękujemy za rozmowę.
A.H.: Dziękuję.
K.G.: Poseł Adam Hofman, Prawo i Sprawiedliwość.
R.Cz.: Ja jedną rzecz pozwolę sobie podpowiedzieć, ale za panią Ewą, bo to jak zawsze w czasie wizyty pana posła i innych naszych gości przychodzi bardzo wiele esemesów. Taka podpowiedź dla posłów nie tylko Prawa i Sprawiedliwości: „To może by zająć się sędziami, żeby nie musieli orzekać rozwodów, ci, którzy są niezgodni z klauzulą sumienia”.
A.H.: Ale jednak kwestie życia...
R.Cz.: Ale to tak do wszystkich posłów.
A.H.: ...kwestie życia jest inna niż kwestia rozwodów...
K.G.: Zgoda, panie pośle, ale przyzna pan, vox populi.
A.H.: Wszystko można sprowadzić do absurdu, ale retoryka ciekawa, pozdrawiam słuchaczkę.
(J.M.)