Przemysław Szubartowicz: W Brukseli Paweł Kowal, eurodeputowany Polska Jest Najważniejsza. Witam serdecznie.
Paweł Kowal: Dzień dobry, witam prosto po głosowaniach.
P.Sz.: Panie pośle, sprawy polsko-ukraińskie są ważne czy nie?
P.K.: Bardzo, bardzo ważne.
P.Sz.: Tak? A na sali sejmowej w polskim parlamencie 30 osób dzisiaj słuchało pani minister Pełczyńskiej-Nałęcz.
P.K.: No tak, ale to chyba już jest taka norma parlamentarna, że niestety nie zawsze słuchamy tego, co się dzieje na sali parlamentarnej, ale też nie sądzę, żeby to było głównym probierzem. Tutaj też często sprawy są ważne. Życie polityczne dzieje się zakulisowo, a na tych oficjalnych posiedzeniach jest mniej osób, to nie jedyny czynnik.
P.Sz.: Ale zasadnicza sprawa jest taka: czy bojkotować, czy nie bojkotować? I czy apel prezydenta Komorowskiego będzie skuteczny, aby na Ukrainie zmienić prawo, czy nie będzie skuteczny?
P.K.: Po pierwsze mi się podoba, że wszystkie siły polityczne wczoraj (...) festiwal swoich wystąpień i propozycji. Zawsze kiedy interesujemy się tym, co się dzieje w Europie Środkowej, to ja to chwalę, chociaż czasami idzie zbyt ostro. Myślę, że jest już czas, żeby polskie stanowisko, na ile się da, ujednolicić, no bo nie ma chyba nikogo, kto jest przeciwny temu, żeby pomóc Julii Tymoszenko. Powstaje pytanie...
P.Sz.: Ale jak?
P.K.: No właśnie, pozostaje pytanie: jak? Powstaje pytanie, jak podejść do kwestii bojkotu. Powstaje pytanie, jak go rozumieć. Jeżeli go rozumieć tylko jako deklarację polityków i jako swego rodzaju nacisk, no to proszę bardzo, ci, którzy mówią, że trzeba bojkotować, mogą być nawet użyci przez tych, którzy mówią, że trzeba jeszcze negocjować, no bo wtedy jest łatwiej negocjować, kiedy się powie: sami widzicie, że niektórzy już chcą bojkotować. Problem się zaczyna wtedy, kiedy ci, którzy chcą bojkotować, tych innych nazywają, nie wiem, sowietami, zdrajcami i tak dalej, i tak dalej. Wtedy...
P.Sz.: Ale panie pośle, konkretnie – bojkotować czy nie bojkotować? Bo to jest pytanie zasadnicze.
P.K.: Moim zdaniem jeszcze negocjować. Moim zdaniem negocjować. Ja to mówiłem publicznie. Jeszcze negocjować...
P.Sz.: A prezydent Komorowski, gdyby pojechał, być może jutro pojedzie, to jest informacja nieoficjalna, może coś wskórać? Powinien w ogóle pojechać?
P.K.: Prezydent Komorowski ma dzisiaj rolę do odegrania, to jest oczywiste. Po tej swojej deklaracji za tym powinny pójść propozycje rozmów już bardziej zakulisowych, dyplomatycznych. Dobrze, że odłożono szczyt w Jałcie. Są takie momenty w życiu dyplomatycznym i politycznym, kiedy sobie trzeba trochę dać czasu. I dobrze, że Ukraińcy dali sobie trochę czasu na rozmowy. Ja też uczestniczę w różnych spotkaniach, które przygotowują grunt do jakiegoś rozwiązania. To, jak państwo wiecie, już jest od czasu, kiedy odwiedzałem Julię Tymoszenko w więzieniu. Te propozycje prawne, które składa prezydent Komorowski, powinny być zaakceptowane na Ukrainie jako własne, bo tę sytuację da się rozwiązać tylko w jeden sposób – jeśli na Ukrainie znajdzie się rozwiązanie na gruncie prawa ukraińskiego, czyli rozwiązanie prawne, które będzie zaakceptowane politycznie. I tutaj...
P.Sz.: A tymczasem przedstawiciel... Panie pośle, przedstawiciel rządzącej na Ukrainie prezydenckiej Partii Regionów Wołodymyr Olijnyk mówi: Europa powinna zrozumieć, że Julia Tymoszenko nie została skazana za politykę, a depenalizacja dokonanych przez nią przestępstw doprowadziłaby do chaosu prawnego.
P.K.: No, ja myślę, że tutaj będą różne wystąpienia poszczególnych posłów, którzy nie zawsze są dobrze poinformowani w tych sprawach, które zachodzą. Jest dzisiaj czas na negocjacje, rozmawiałem o tym z wieloma przedstawicielami i Partii Regionów, i rządu, ale przede wszystkim ważna tu była deklaracja Julii Tymoszenko. Nie zdradzam chyba żadnej tajemnicy, kiedy powiem, że Julia Tymoszenko rozumie, że rozwiązanie musi być prawne, bo to musi być zgodne z prawem ukraińskim, nie może tu być elementu takiego nacisku, który obywatele Ukrainy zinterpretują jako jakieś naruszenie suwerenności ukraińskiej i polityczne jednocześnie. Takiego trzeba szukać. Błąd popełniono na samym początku. Julia Tymoszenko, jeśli już, powinna być sądzona przez sąd konstytucyjny, taki jak u nas Trybunał Stanu, który jest powołany do rozpatrywania spraw politycznych, gdyż sprawa, którą jej zarzucono, w moim przekonaniu... I dlatego dziwią mnie ci, którzy dzisiaj mówią, że trzeba się włączyć w sprawie Julii Tymoszenko, bo to trzeba było już rok temu robić. Wiele osób robiło tak jak ja. W moim przekonaniu ja już wtedy nakłaniałem Ukraińców: stwórzcie sobie Trybunał Stanu, tak jak jest w Polsce, to jest rozwiązanie, bo...
P.Sz.: I czy to się uda, panie pośle, to się oczywiście okaże w najbliższym czasie.
P.K.: To jest dość kluczowa sprawa.
P.Sz.: Na dzisiaj tyle i dziękuję, panie pośle, za komentarz.
(J.M.)