Polskie Radio

Rozmowa z Bogdanem Borusewiczem

Ostatnia aktualizacja: 31.05.2012 08:15

Roman Czejarek: Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz w naszym studiu. Dzień dobry, panie marszałku.

Bogdan Borusewicz: Dzień dobry panom i dzień dobry państwu.

Przemysław Szubartowicz: Panie marszałku,  nie milkną echa wypowiedzi...

B.B.: Wiem, o czym panowie zaczną, Obama.

P.Sz.: Tak, i wypowiedzi prezydenta Obamy, który użył słów „polski obóz śmierci” podczas wtorkowych uroczystości pośmiertnego uhonorowania prezydenckim Medalem Wolności Jana Karskiego. Jak pan komentuje, ocenia tę wypowiedź?

B.B.: No, był to lapsus oczywiście. Oczywista pomyłka. Nie traktowałbym tego jako rzecz zamierzoną i dlatego trochę mnie dziwi to rozkręcanie w zasadzie już histerii na ten temat w Polsce.

P.Sz.: Co pan rozumie pod pojęciem „rozkręcanie histerii”?

B.B.: No bo nastąpiło sprostowanie, jest jasne, że to był lapsus, i żąda się bezpośrednich przeprosin przez Obamę. Zastanawiam się, co będzie, jeżeli Obama bezpośrednio przeprosi, osobiście, jakie będą dalej żądania. No, gdzieś jest granica traktowania tego akurat w kategoriach tragedii narodowej.

P.Sz.: W Polsce rzeczywiście...

B.B.: Oczywiście ten lapsus jest związany z pewną kalką, która jest w umysłach Amerykanów. Z tą kalką trzeba walczyć...

P.Sz.: No tak, ale to powiedzmy sobie od razu tak, że niektórzy komentatorzy mówią, że tak naprawdę można to rozumieć jako to, że miejsce, w którym znajdował się obóz lub zrobiony przez Polaków. I oczywiście Obamie chodziło o to, że to jest miejsce.

B.B.: Dla nas to jest jasne i dla wszystkich, myślę, innych ludzi, także dla Amerykanów, którzy komentują to...

P.Sz.: To dlaczego przynajmniej i prezydent, i premier, i opozycja, i bardzo wiele osób zostało tak bardzo mocno dotkniętych? Pan to nazywa histerią, że rozkręca się histerię?

B.B.: Tak, tak, dlatego...

P.Sz.: Dlaczego tak się dzieje?

B.B.: ...ja uważam, że akurat z PiS-em tutaj nikt nie wygra na nowe żądania, taka jest taktyka PiS-u. Pomyłka, jeżeli uznajemy, że to jest pomyłka, to to, co zrobiliśmy, wystarczy. Oczywiście należy myśleć, jak tę sytuację użyć do stworzenia czegoś nowego albo do zablokowania w przyszłości tego typu lapsusów i...

P.Sz.: No właśnie, no bo często pojawiało się to w prasie zachodniej, teraz...

B.B.: ...i tu akurat propozycja premiera jest dobra, no, trzeba żądać, aby administracja Stanów Zjednoczonych interweniowała w tego typu sytuacjach. Nasza dyplomacja to już dawno robi, ma sprzymierzeńca bardzo ważnego – środowiska żydowskie – to jest bardzo ważny sprzymierzeniec. I ja uważam, że takie sytuacje, takie lapsusy się zdarzają, one dotykają akurat nie Polaków, tylko mogą także innych dotknąć, inne lapsusy, ale trzeba tutaj jakieś wyważyć proporcje.

P.Sz.: Czyli, panie marszałku,  według...

B.B.: Nie wydamy wojny Stanom Zjednoczonym.

P.Sz.: ...według pana należy ju zostawić ten problem, należy już nie eskalować?

B.B.: Ja uważam, że nie należy już eskalować, dla mnie sytuacja jest jasna.

P.Sz.: A czy ta reakcja nie pokazuje pewnego pęknięcia w samej Polsce, na scenie politycznej? Bo okazuje się, że ta linia podziału idzie tak jak podziały polityczne – jedni mówią bardzo ostro: musi przeprosić, reakcja, urażona duma narodowa, pan to nazywa histerią, a drudzy mówią: dajmy spokój, spokojniej, inaczej, inaczej. To odnosi się do wielu innych spraw.

B.B.: Tak, no bo to akurat też jest używane w walce politycznej wewnątrz Polski, to zaostrzanie, ściganie się w zaostrzaniu, no ale pytanie jest: czy nam są potrzebne dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, czy nie? To jeżeli ktokolwiek powie, że nie, no to chce, aby Polska w świecie była znacznie słabsza, była osamotniona.

P.Sz.: Janusz Palikot np. mówi, że Amerykanie wcale nie są naszymi przyjaciółmi, tylko że po prostu robią interesy, mowa jest oczywiście o udziale w misjach zagranicznych i tak dalej, a nie jest to jakaś emocjonalna więź.

B.B.: Polityka, jeżeli chodzi o takie mocarstwo jak Stany Zjednoczone, kieruje się podejściem racjonalnym i polska polityka zagraniczna także jest racjonalna. I dlatego mówię, że gdzieś jest granica tej racjo... jeżeli chcemy, żeby ta polityka była nadal racjonalna. Oczywiście my mamy interesy własne, Amerykanie mają własne interesy, Rosjanie mają własne interesy, ale akurat... ale z Amerykanami nam po drodze.

P.Sz.: Panie marszałku,  wywołał pan Rosję, powiedział pan, że z Rosjanami mamy również interesy. To zapytam pana, czy uważa pan, że podczas Euro 2012 może dojść do ekscesów? Senator Kazimierz Kutz uważa, że może być niebezpiecznie, jeśli Rosjanie zakwaterowani w Bristolu spotkają się z ostrą reakcją ulicy albo że...

B.B.: Nie, nie mam takich...

P.Sz.: ...dojdzie do problemów.

B.B.: Nie mam takich obaw, nie mam takich obaw. Polacy nie są antyrosyjscy, a Rosjanie, którzy przyjadą, nie są antypolscy. Wszyscy chcemy kibicować swoim drużynom. Nie sądzę, żeby były jakieś problemy, ja myślę...

P.Sz.: No tak, ale tam będzie miesięcznica katastrofy smoleńskiej...

B.B.: Ja myślę, że mogą być większe problemy z kibicami z Anglii, z Wielkiej Brytanii, mówiąc bardziej ogólnie, niż z innymi, to, czyi kibice bywają bardziej niebezpieczni. Zaś z pozostałymi, ja też uważam w tym przypadku, że to upublicznienie pewnych obaw, które władze czy organizatorzy Euro mogą mieć, upublicznienie tych obaw jest niepotrzebne.

P.Sz.: Czyli nie będzie żadnej wojny...

B.B.: Nie będzie...

P.Sz.: ...polsko-rosyjskiej, jak niektórzy mówią.

B.B.: ...ale trzeba być przygotowanym na najgorsze scenariusze. Jeżeli nie będziemy przygotowani, to byłoby źle i na pewno jesteśmy i będziemy przygotowani na najgorsze scenariusze, zaś ja uważam, że te scenariusze nie zafunkcjonują. Jeżeli ktoś ma taką nadzieję, to może się omylić, i niech się omyli.

P.Sz.: Panie marszałku,  zmieńmy temat, temat senacki, a może już nawet nie tyle senacki, ponieważ od tego roku to Ministerstwo Spraw Zagranicznych przejęło budżet na wspieranie Polonii, a dotychczas tym budżetem dysponował Senat. Minister Radosław Sikorski mówił o tym w Senacie, jakie są priorytety. Uważa pan, że to źle, że Senat już nie będzie się opiekował finansowo Polonią?

B.B.: Byłem temu przeciwny. Tak, to źle, uważam, że to niedobre jest rozwiązanie, ale nie udało mi się przekonać własnego klubu, czyli Platformy Obywatelskiej, i stało się jak się stało, a teraz oczywiście w nowej sytuacji będę robił wszystko, aby ta opieka i wspieranie finansowe Polonii nie ucierpiało. I tutaj oczywiście MSZ i minister Sikorski będzie we mnie miał poparcie.

P.Sz.: Ale dlaczego pan uważa, że to była zła decyzja?

B.B.: Dlatego że wprowadzenie finansowania Polonii i Polaków za granicą jako elementu polskiej polityki zagranicznej nie jest sytuacją dobrą. Nie powinniśmy traktować naszej Polonii właśnie w ten sposób, oni, większość naszych rodaków jest obywatelami państw, w których mieszkają i te państwa na pewno nie będą, nie są zadowolone, jeżeli uważamy, że nasi rodacy są przedłużeniem polityki polskiej. Oni są obywatelami państw, gdzie mieszkają.

P.Sz.: A czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie...

B.B.: To jest (...)

P.Sz.: ...będzie gorzej wypełniało te obowiązki, będzie miało inną pulę pieniędzy, będzie to inaczej rozdysponowywało?

B.B.: Ja mam nadzieję, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie wypełniało tak samo dobrze te swoje obowiązki jak Senat i tutaj będę wspierał, zaś uważam, że rozwiązanie nie jest dobre, rozwiązanie jest złe. Poprzednie było lepsze.

P.Sz.: Panie marszałku,  dzisiaj jest kolejna demonstracja przed Pałacem Prezydenckim, OPZZ tym razem, w sprawie ustawy emerytalnej. Prezydent Bronisław Komorowski przyjął Jana Guza, podobnie jak szefa Solidarności, pana Piotra Dudę. A pan nie wpuścił działaczy do Senatu. To dobra decyzja była według pana?

B.B.: Tak, ja uważam, że to była decyzja właściwa. Tu nie ma decyzji dobrych, złych. Uważam, że to była decyzja właściwa. Dwa tygodnie wcześniej związkowcy z Solidarności poniżyli Sejm, bo takie sytuacje się nie zdarzały od wielu, wielu dziesiątków lat. Sejm został poniżony i ja miałem obowiązek zapewnić, że obrady Senatu będą przebiegały w sposób spokojny i nie będzie żadnych niedozwolonych nacisków na senatorów.

P.Sz.: A czy pan też uważa, tak jak inne...

B.B.: Nie bardzo rozumiem tych komentatorów, którzy nie rozumieją, co się stało pod Sejmem 11 maja.

P.Sz.: A to, że prezydent Bronisław Komorowski rozmawia...

B.B.: Tak, to dobrze.

P.Sz.: ...i z jednym, i z drugim?

B.B.: Oczywiście, to dobrze. Co innego parlament, co innego prezydent, każdy tutaj podejmuje decyzje autonomiczne. I dobrze, że prezydent się spotkał.

P.Sz.: Panie marszałku, a pan uważa tak jak Lech Wałęsa, że powinny pałki pójść w ruch wtedy?

B.B.: No, Lech Wałęsa ma prawo jako ojciec tego Związku do traktowania go po ojcowsku i to takie podejście ojcowskie. Zaś ja uważam, że powinniśmy zwrócić uwagę na to, co się stało 11 maja. Wtedy, 11 maja poniżono Sejm. Taka sytuacja nie zdarzała się od Sejmu Grodzieńskiego, kiedy wojska rosyjskie otoczyły ostatni polski Sejm po to, żeby on zagłosował za rozbiorem Polski, trzecim rozbiorem Polski, i zagłosował.

P.Sz.: Jeszcze nie ma podpisu pod ustawą emerytalną, ale z tego, co wiemy, już niedługo będzie, Bronisław Komorowski podpisze tę ustawę, protesty...

B.B.: Tak, zapewne to zrobi.

P.Sz.: ...nie przyniosą rezultatu.

B.B.: Zapewne to zrobi.

P.Sz.: Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, gość Sygnałów dnia. Bardzo dziękuję.

B.B.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)