Masz luźne kilka milionów dolarów? Nie ma więc problemu, byś tegoroczne wakacje spędził na międzynarodowej stacji kosmicznej. – Na razie loty turystyczne to tylko "wyskoczenie w kosmos na chwilkę", oddalenie się od powierzchni Ziemi na umowne 100 km – tłumaczy Stradowski. – Lot polega na tym, że "wyskakujemy" po łuku i spadamy z powrotem. Turyści są na to jednak łasi, bo wiedzą, że to już jest ta „inna przestrzeń”.
W tym czasie na własne oczy można zobaczyć krzywizny Ziemi, przez 3 do 6 minut pobyć w stanie nieważkości. – Do tej pory graczami na tym rynku były wyłącznie agencje, które miały duże rządowe pieniądze – mówi Jan Stradowski, szef działu nauki miesięcznika "Focus". – W tym momencie zaczyna liczyć się to, by taka turystyka była opłacalna, więc nadchodzi czas rozwiązań tańszych, bardziej uniwersalnych i różnorodnych.
Dlatego, zdaniem Jana Stradowskiego uniwersalną wycieczkę można sobie już niebawem będzie zafundować już za kilkaset tysięcy dolarów. Czy to otwiera drogę amatorom kosmicznej turystyki do spełniania marzeń o wakacjach na księżycu? Być może także podróżowanie wśród gwiazd przestanie być wyłącznie domeną bogatych ekscentryków. Dowiedz się więcej na ten temat, a także m.in. o tym, na jakie choroby zapadają astronauci, słuchając całego materiału Błażeja Prośniewskiego o kosmicznej turystyce.
(kd)