Polskie Radio

Rozmowa z Tadeuszem Aziewiczem

Ostatnia aktualizacja: 05.06.2012 13:15

Zuzanna Dąbrowska: To było bardzo zaskakujące stwierdzenie jak na głowę państwa, pani prezydent powiedziała, że w jej wypowiedzi podczas szczytu NATO w Chicago to nie była oficjalna wypowiedź, tylko taka szczera dyskusja. Czy to w ogóle możliwe, żeby nie liczyła się z tym, iż ta bardzo ostra wypowiedź na temat stosunków polsko-litewskich nie ujrzy światła dziennego, nie wywoła dyskusji, nie zaogni jeszcze bardziej tych stosunków?

Tadeusz Aziewicz: Więc ja też nie będę bardziej zaogniał, nie będę dolewał oliwy do ognia, chociaż rzeczywiście pewne sformułowania aż proszą o ostry komentarz. Natomiast zwracam uwagę na fakt, że państwo litewskie w tej chwili znajduje się w trakcie kampanii wyborczej i dużo kontrowersyjnych wypowiedzi będzie się jeszcze pojawiało. My musimy umieć sobie z tym poradzić, musimy umieć jakoś to przeczekać z założeniem takowym, że do rozstrzygnięcia wyborczego w relacjach polsko-litewskich nic szczególnego się już nie wydarzy, zresztą mówi o tym wprost nasz minister Sikorski, mówił stwierdzając, że oczekuje, liczy na poprawę wzajemnych relacji po wyborach, które właśnie odbędą się na Litwie, gdzie stroną będzie nowa większość wybrana w ramach demokratycznego procesu.

Z.D.:  No to może pani prezydent ma rację z kolei w wywiadzie, który się wczoraj ukazał, o którym też mówiła  nasza korespondentka z Wilna, kiedy mówi, że w niektórych stosunkach lepiej zrobić pewną przerwę aniżeli próbować naprawić coś, co w tej chwili jest nie do naprawienia.

T.A.: Znaczy ja powiem tak – ta przerwa de facto się dzieje, jako że w czasie kampanii wyborczej trudno oczekiwać jakichś tu bardzo przełomowych zmian. Rządząca większość miała mnóstwo czasu, żeby wyjść naprzeciw oczekiwaniom strony polskiej, które są bardzo bliskie oczekiwaniom polskiej mniejszości, bo przypominam, że napięcie w relacjach polsko-litewskich bierze się stąd, że państwo litewskie nie dotrzymuje zobowiązań opisanych w traktacie zawartym pomiędzy Polską a Litwą, zobowiązań dotyczących praw polskiej mniejszości. My oczekujemy już bardzo konkretnych działań, bardzo konkretnych zmian w tym obszarze i trudno liczyć na to, że w ciągu kilku miesięcy, które zostały do wyborów, te zmiany nastąpią. Natomiast słów już było wystarczająco dużo, już nie o słowa nam chodzi, zresztą mam pełną świadomość, że w czasie kampanii wyborczej o słowa jest szczególnie łatwo i może nie zawsze warto do tych słów przywiązywać jakąś głębszą wagę. Mamy doświadczenia demokratyczne również i z naszego kraju. Tak że po wyborach powstanie nowa większość wyłoniona przez państwo litewskie, przez dwa narody mieszkające tam Litwinów i Polaków, oczywiście też pamiętam o innych mniejszościach, które uczestniczą w tej procedurze, i myślę, liczę głęboko na to, że z tą większością będzie można rozmawiać o działaniach, które będą mogły poprawić wzajemne relacje, bo głęboko wierzę, że państwa: polskie i litewskie mają wspólne interesy i to, co się dzieje w tej chwili, mam tu na myśli kryzys we wspólnych relacjach, jest tak naprawdę kłopotem i stratą zarówno dla Polski, jak i dla Litwy.

Z.D.:  Kampania wyborcza oczywiście ma swoje prawa, ale jednak jest coś w tym, że takie argumenty mogą zdaniem litewskich polityków rządzącej większości przysparzać zwolenników, czyli jakiś resentyment, jakieś obawy muszą się wiązać ze stosunkami polsko-litewskimi wśród samych obywateli litewskich.

T.A.: No, w kampanii litewskiej oczywiście różne środowiska, różne ugrupowania będą maksymalizowały swoje interesy polityczne, przykładowo na przykład wyostrzając napięcia, pokazując te relacje czy napięcia pomiędzy narodami jako gorsze niż są w rzeczywistości po to, aby mobilizować swój elektorat. Niestety to się zdarza w demokracji, tak że rozumiem, ale nie do końca akceptuję. Też nie akceptuję diagnozy pani prezydent Grybauskaite, zresztą mówiłem o tym niedawno będąc gościem zjazdu związków Polaków na Litwie, że przyczyną pogorszenia relacji polsko-litewskich nie jest zbliżenie Polski z Rosją, to pogorszenie relacji jest spowodowane niedotrzymywaniem przez stronę litewską zobowiązań wynikających z traktatu zawartego pomiędzy Polską a Litwą, zobowiązań dotyczących praw polskiej mniejszości.

Z.D.:  No właśnie chyba te zarzuty o to przyjaźnienie się z Rosją, szczególnie nas bolą, bo Polska uważa się za taki kraj, który bardzo wspierał niepodległą Litwę.

T.A.: Dokładnie. Litwa ma w Polsce bardzo dużo przyjaciół, sam się do nich zaliczam i mam tutaj dużo osobistej takiej dobrej emocji, żeby te relacje poprawiać. Mam doświadczenie wynikające z mojej obecności na Litwie w czasie, kiedy Litwa walczyła o niepodległość. Mam też w genach bycie synem Wilniuka, synem Polaka z Litwy. Tak że czuję i rozumiem te relacje i osobiście to, co się dzieje w dwustronnych relacjach jest dla mnie bardzo, bardzo przykre i smutne. Natomiast też im bardziej się w to angażuję, im więcej czasu i pracy w to wkładam, tym bardziej widzę, jak trudna i długa droga przed nami. Trzeba się liczyć z tym, że ona może być jeszcze bardzo wyboista, tak że trzeba oczywiście robić swoje...

Z.D.:  Miejmy więc nadzieję, że jakoś się...

T.A.: ...ale z założeniem takowym, że są pewne punkty graniczne, jak poprawa praw polskiej mniejszości, o której na pewno nie zapomnimy.

Z.D.:  Miejmy nadzieję, że sytuację uda się poprawić. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem był poseł Platformy Obywatelskiej, szef grupy parlamentarnej polsko-litewskiej Tadeusz Aziewicz.

(J.M.)