Polskie Radio

Rozmowa z Mariuszem Błaszczakiem

Ostatnia aktualizacja: 13.06.2012 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Proszę przypomnieć, panie pośle, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy przy okazji Euro, pan mówił, że wyjdziemy z grupy?

Mariusz Błaszczak: Wyjdziemy z grupy, ja stawiam na to, że tym razem pani minister Mucha nie pomyliła się i skoro powiedziała...

K.G.: Ano właśnie, to było związane z jej wypowiedzią.

M.B.: ...o tym, że dojdziemy do półfinału przynajmniej, a więc uważam, że dojdziemy do półfinału przynajmniej, mamy realne szanse na wyjście z grupy, to nie ulega żadnej wątpliwości.

K.G.: To na podstawie wczorajszego meczu?

M.B.: Na podstawie wczorajszego meczu.

K.G.: Podobał się panu?

M.B.: Tak, tak, bardzo dobry mecz, świetna, wspaniała bramka Jakuba Błaszczykowskiego. No cóż, na nowo wstąpiła nadzieja. Zobaczymy, jak będzie z Czechami, ale jest realna szansa, żebyśmy z grupy wyszli.

K.G.: A to, co było przed meczem i już w mniejszym stopniu, w mniejszej skali po mecz, jak pan to komentuje?

M.B.: To rzeczywiście smutne, to jest oczywiście smutne, ale najbardziej zasmucające jest to, że ta atmosfera była podgrzewana od wielu, wielu miesięcy. Najpierw próbowano doprowadzić do tego, że 10 czerwca będzie jakimś zagrożeniem, okazało się, że nie, że było spokojnie, tak jak każdego miesiąca. Później ten nieszczęsny marsz kibiców rosyjskich, poturbowany m.in. dziennikarz Gazety Polskiej. Oczywiście to bardzo źle, chociaż daleki jestem w poglądach od pana Stanisława Cioska, ambasadora polskiego byłego w Moskwie, to uważam, że miał rację mówiąc, że marsz kibiców rosyjskich w Warszawie to pomysł z piekła rodem, no i mieliśmy wczoraj tego efekty.

K.G.: A czy pan to nazywa konsekwentnie marszem, czy raczej przejściem z punktu A do punktu B?

M.B.: Zapowiadano, kibice rosyjscy zapowiadali to jako marsz, mówił o tym minister sportu Rosji, wczoraj zresztą postawa władz rosyjskich też jest zdumiewająca, doradca prezydenta Putina, który zapowiada w mediach rosyjskich, że jedzie do Warszawy, bo bici są Rosjanie, no, to jest naprawdę niebezpieczne. Przypomnę, że już przeżywaliśmy to, że domniemane pobicie rosyjskich handlarzy na Dworcu Wschodnim w konsekwencji przyniosło pobicia polskich dziennikarzy i dyplomatów w Moskwie. Oby tym razem ta eskalacja nie nastąpiła.

K.G.: A my jesteśmy bez winy w tym wszystkim?

M.B.: Ja myślę, że...

K.G.: Tak z ręką na sercu, panie pośle, jeśli obejrzy pan serwisy telewizyjne światowe, to one sprowadzają się do jednego zdania: „Polacy sami zaczęli (cytuję) brutalną wymianę ciosów”.

M.B.: Popatrzmy tak spokojnie i uczciwie na te relacje. Ja też oglądałem w Internecie. Rosjanie to nie aniołkowie, zresztą też zostali zatrzymani kibice rosyjscy. Także podkręcanie ze strony Rosjan, przecież marsz to nie był pomysł polski, tylko rosyjski, później brak reakcji skutecznej władz polskich, bo tak jak powiedział ambasador Ciosek, powinna być reakcja dyplomatów polskich, ministra spraw zagranicznych i te zapowiedzi nie powinny mieć miejsca, bo efekt jest właśnie taki. W mojej ocenie mieliśmy do czynienia z prowokacją. To jest bardzo smutne, że do tego doszło, ale też nie przesadzajmy, pamiętajmy chociażby o tym, co zdarzyło się w 98 roku na mistrzostwach świata we Francji, wtedy ta skala była dużo, dużo większa, wówczas do szpitali trafiło kilkaset osób, zatrzymanych było kilka tysięcy. Problemy dotyczyły zachowania kibiców z Niemiec, z Anglii i z Francji właśnie. Tak że też nie przesadzajmy. Oczywiście to jest bardzo smutne, do tego dochodzić nie powinno, to powinno być święto, święto sportowe, przeżywane emocje na stadionie, pozytywne emocje, bo jednak chodzi o zwycięstwo sportowe. I jeszcze jedna rzecz. Ja uważam, że też niewłaściwe były zdjęcia na okładkach niektórych tygodników, które podsycały jakby ten nastrój konfliktu, kiedy to przebrany był trener Smuda za legionistę polskiego i były przywoływane sceny...

K.G.: Tam też było porównanie do marszałka Józefa Piłsudskiego.

M.B.: No więc właśnie, były przywoływane sceny z wojny polsko-bolszewickiej. Niepotrzebnie, zupełnie niepotrzebnie.

K.G.: No, jedna z gazet krzyczała z pierwszej strony: „Na Moskala!”.

M.B.: Niepotrzebnie, zupełnie niepotrzebnie.

K.G.: To pan się dziwi, że takie sytuacje miały miejsce?

M.B.: Nakręcanie nastrojów było zdecydowanie niepotrzebne. Niestety te nastroje negatywne nakręcała również pani minister sportu, która przestrzegała przed 10 czerwca, mówiąc o tym, że podjęła jakieś działania, żeby w innym miejscu byli zakwaterowani zawodnicy rosyjscy, to było zupełnie niepotrzebne.

K.G.: Hm. Czyli teraz tak – Polska-Czechy przed nami w najbliższą sobotę, żeby stało się zadość pana życzeniu i byśmy awansowali dalej do ćwierćfinału...

M.B.: Musimy wygrać.

K.G.: Właśnie, co jest z tym naszym sportem, no, z piłką nożną w tym przypadku, że my zawsze musimy?

M.B.: Tak. Ale proszę zwrócić uwagę na to, że Czesi mieli dużo szczęścia w meczu z Grekami...

K.G.: Szczęście sprzyja lepszym.

M.B.: No tak, ale myślę, że już ten limit szczęścia Czesi wykorzystali. A Grecy też nie są złą drużyną, może będzie tak, że Grecy mają jeszcze teoretycznie szansę nawet awansu...

K.G.: Wszyscy w naszej grupie mają.

M.B.: Wszyscy, jeżeliby wygrali z Rosją. Grecy to twardy zespół, kondycyjnie wytrzymali spotkanie z Czechami, przecież w drugiej połowie oni przeważali, strzelili jedną bramkę, ale przeważali, tak że wszystko się może wydarzyć. Ja liczę, stawiam na pozytywny scenariusz, na to, że Polska reprezentacja wyjdzie z grupy.

K.G.: Panie pośle, jak to jest z wami, politykami przez ten miesiąc, no, już mówiliśmy o tym kilka razy w Sygnałach, że dni upływają na komentowaniu wydarzeń sportowych, stricte sportowych, a tymczasem, nie wiem, polityka zeszła na drugi plan czy co? Jak panowie wytrzymują te trudne dni?

M.B.: Nie, polityka jest bardzo ważna. Wczoraj na przykład rząd premiera Donalda Tuska, koalicji PO-PSL przyjął założenia budżetowe...

K.G.: Zażenia budżetowe na 2013 rok.

M.B.: One są nierealne, to znowu jest... można to tak ocenić,  że próba przepchnięcia przy osłonie Euro 2012 zupełnie nierealnego budżetu...

K.G.: Minister Rostowski używa tu słowa „konserwatywne”, nie realne.

M.B.: Ale ta konserwatywność może się sprowadzać do tego, że rzeczywiście zadłużenie naszego kraju rośnie z roku na rok pod rządami ministra Rostowskiego i jest upychane gdzieś tam tak, żeby wskaźnik tylko nie przekraczał progów zapisanych w Konstytucji. Ale sytuacja finansów jest zła, wskaźniki bezrobocia, zakładane bezrobocie rzędu 12% jest nierealne. Dziś już mamy prawie 14%, widzimy, co się dzieje na rynku pracy, te wszystkie zatory płatnicze, te bankructwa firm, które były zaangażowane w inwestycje, chociażby Stadion Narodowy, piękny stadion, rzeczywiście, bardzo ładny, a ale podwykonawcy nie mają opłaconych wykonanych prac, natomiast główny wykonawca bankrutuje. No więc to są olbrzymie problemy społeczne, chociażby sprawa biedy w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość, klub parlamentarny złożyliśmy projekt ustawy podwyższającej progi, wobec których liczone są dodatki, pomoc finansowa dla dzieci. No, bardzo duża rzesza dzieci wypadła z tej pomocy. To wcale nie świadczy o tym, że tak wzrósł poziom materialny naszego społeczeństwa, nie, a więc rząd oszczędza na najuboższych po prostu, premier Donald Tusk oszczędza na najuboższych.

K.G.: Czyli mistrzostwa mistrzostwami, a się dzieje w polityce pana zdaniem.

M.B.: Dzieje się, tak...

K.G.: Jeśli pan pozwoli, panie pośle, takie pytanie – pan jest członkiem komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości.

M.B.: Tak.

K.G.: Jak duże to gremium jest w tej chwili?

M.B.: To jest 27-osobowe gremium.

K.G.: Ile będzie liczyło w najbliższym czasie?

M.B.: Decyzje w tej sprawie nie zostały podjęte...

K.G.: Znaczy podjął Jarosław Kaczyński podobno, a parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości zaakceptowali ten pomysł.

M.B.: Ja czytałem depeszę Polskiej Agencji Prasowej z racji tej, że jestem przewodniczącym klubu parlamentarnego, byłem na posiedzeniu klubu od początku aż do jego zakończenia. Nie, nie, to jest na wyrost, to są stwierdzenia, które... No cóż, mamy taką metodę... Znaczy mamy, myślę o świecie polityki, że jacyś politycy nie pod nazwiskiem, tylko anonimowo mówią, różne tezy stawiają, to nie służy niczemu dobremu.

K.G.: Czyli co, z posiedzeń komitetu politycznego nie wypływają żadne informacje?

M.B.: Posiedzenia komitetu politycznego...

K.G.: I nie wiadomo, kto to wynosi, w związku z tym trzeba zawęzić krąg osób?

M.B.: Posiedzenia komitetu politycznego mają charakter... Komitet polityczny jest to zarząd partii, a więc tam podejmowane są decyzje dotyczące funkcjonowania Prawa i Sprawiedliwości i te decyzje są komunikowane następnie opinii publicznej, tak że tu nie ma takiego problemu.  Ja myślę, że chyba ktoś miał potrzebę zaistnienia w mediach i w związku z tym ten komunikat.

K.G.: Jesteśmy konsekwentni dziś, panie pośle, i od kilku dni. Holandia-Niemcy?

M.B.: No, mimo wszystko uważam, że Holendrzy się obudzą. Niemcy to solidna drużyna, ale liczę  na to, że te indywidualności holenderskie obudzą się i stawiam na zwycięstwo Holendrów. No, niewielkie, myślę, że 2:1.

K.G.: 2:1, to podobnie jak Tomasz Zimoch.

M.B.: A, redaktor Zimoch jest specjalistą w tej dziedzinie.

K.G.: O, ciekawe. I drugi dzisiejszy mecz Portugalia-Dania.

M.B.: Tu Duńczycy bardzo dobrze zagrali w pierwszym meczu, niewątpliwie bardzo dobrze zagrali, ale jednak też liczę na to, że Portugalczycy się obudzą i...

K.G.: A zwłaszcza jeden Portugalczyk.

M.B.: No, Christiano Ronaldo, ale też jest wielu innych, Nani też na przykład. Bardzo dobra końcówka tego meczu poprzedniego, no, niezakończona sukcesem, ale rzeczywiście mocno, mocno nacierali. 1:0 dla Portugalczyków.

K.G.: To odwrotnie jak Tomasz Zimoch z kolei. No to sprawdzimy wieczorem, jak to było.

M.B.: Na pewno będą emocje, na pewno...

K.G.: Oby, oby pozytywne.

M.B.: ...będzie ciekawie.

K.G.: Dziękujemy. Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, był naszym gościem.

M.B.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)