Polskie Radio

Rozmowa z Andrzejem Personem

Ostatnia aktualizacja: 23.07.2012 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Senator Andrzej Person, attaché polskiej reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Dzień dobry, panie senatorze.

Andrzej Person: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

K.G.: 27 lipca ceremonia otwarcia...

A.P.: Tak.

K.G.: Ale to już wcześniej się zacznie, bo 25 lipca panie wybiegną na boisko piłkarskie. (...)

A.P.: Tak, na szczęście może, bo tyle słyszeliśmy głosów, że to jest tylko rozrywka dla mężczyzn, sport, a tu niespodziewanie zacznie się od kobiet i od kobiet grających w piłkę. Do tej pory takiego atrybutu męskiego, by się wydawało.

K.G.: Pewnie pan o tym nie wie, ale nasi słuchacze z pewnością tak, bo przez bodaj dwa dni w ubiegłym tygodniu taką prowadziliśmy ze słuchaczami rozmowę na temat dyscyplin, które powinny być w programie igrzysk, i o takich, których być nie powinno. No i wyszło nam na to, że ta piłka nożna tak niekoniecznie, męska.

A.P.: Przede wszystkim chciałem sprostować, że nie docenia mnie pan, słucham Jedynki od zawsze, od 61 lat...

K.G.: I tego wątku o dyscyplinach?

A.P.: Tak. I tego wątku też o dyscyplinach. To są takie preferencje... Ja też nie chcę być posądzany o seksizm, z większą przyjemnością oglądam siatkówkę kobiet i tenis kobiet niż boks kobiet, ale nie mogę tego powiedzieć głośno, skoro mamy jedyną przedstawicielkę tego sportu akurat kobietę, czyli twarzą polskiego pięściarstwa w Londynie będzie kobieta. Chcą, lubią, nie wolno ograniczać, tak mi się wydaje. Kobiety w piłkę... Niektóre mecze na poziomie takim tam Niemiec czy Stanów Zjednoczonych albo Chin no to przypominają naszą II ligę spokojnie.

K.G.: Dobrze, że pan o boksie wspomniał. Tak trochę się łza w oku kręci, kiedy człowiek przypomina sobie dorobek polskich bokserów na igrzyskach olimpijskich. Śmierć pana Jerzego Kuleja dała okazję do takich wspomnień...

A.P.: Tak, fatalna klamra, to prawda.

K.G.: ...jak to niegdyś bywało. A tymczasem, tak jak pan powiedział przed chwilą, jeden bokser z Polski, jeden, słownie: jeden, i to kobieta, Karolina Michalczuk.

A.P.: To prawda. To prawda, ja nie będę ukrywał, że chyba i to Tokio, bo dla mnie inspiracją do wyboru zawodu, przez lata zajmowałem się dziennikarstwem sportowym, bo raptem w ciągu godziny trzy złote medale, i to trzech Rosjan pokonanych. Tak nie do końca, tak gwoli prawdzie powiedzmy, że Ryszard Tamulis był Litwinem, a właściwie Polakiem z Litwy, no ale oczywiście reprezentowali barwy Związku Radzieckiego i tu trzech kolejnych Polaków wygrywa z trzema Rosjanami. Czy może być piękniej to? Był to chyba jeden z najwspanialszych momentów w historii polskiego olimpizmu, tak myślę, ale i później, i wcześniej także. To była nasza duma narodowa. Ja myślę, że, wie pan, to było pokolenie, które wyrosło na podwórkach, w biedzie powojennej. Dzisiaj jest... Nie można mieć pretensji też do tych, że wybierają inaczej, wybierają dobre studia, wybierają, no, niestety, za często Internet też zamiast tego podwórka. Sport nie jest aż takim magnesem jak był kiedyś, gdzie ten Szurkowski ze wsi spod Wrocławia widział w rowerze swoją największą szansę, i słusznie, jak się okazało, i ją wspaniale wykorzystał. Wielu, wielu innych. Dzisiaj są wybory dużo trudniejsze. I sport jest niepewną taką dziedziną życia, żeby wszystko stawiać na jedną szalę. Trzeba podziwiać tych, którzy wstają o 4 rano i walczą, no i się dostali do tego Londynu.

K.G.: Drugi raz trzy złote medale na tych samych igrzyskach to wydarzyły nam się w Atlancie w 96 roku za sprawą naszych zapaśników, wywalczyli jeszcze srebro i brąz, a teraz zapaśników mamy czwórkę, dwie panie, dwóch panów. Damian Janikowski ma szansę podobno na medal.

A.P.: To pytanie jest chyba najtrafniejsze.

K.G.: To też sport walki.

A.P.: To dokładnie, nie tylko sport walki, ale też mi się wydaje, że to jest pytanie o polski sport w ogóle, o stan polskiego sportu. Nie mamy systemu, bo skoro w Atlancie zdobywaliśmy tyle medali, a później, czego pan nie wie, przegraliśmy wszystkie walki pojedyncze w zapasach w stylu klasycznym na kolejnych igrzyskach, nie tylko że medalu nie zdobyli, ale nie wygrali jednej walki, to coś złego w tym wszystkim jest. To samo proszę przypomnieć Ateny i pływanie – nie tylko trzy medale Otylii, ale i finały były innych zawodników, i nie udało się tego pociągnąć, kontynuować. Dlaczego? No  nie wiem, dzisiaj przyszła pora, żeby odpowiedzieć na to pytanie, że coś jest nie tak, że jest dużo przypadkowości, że jest właściwie wielkie samozaparcie rodziców najczęściej, prawda? Do tego oczywiście zawodnika czy zawodniczki, ale że nie ma systemu. Jeżeli chcemy liczyć się na świecie tak jak to było w 60., 70. latach, niektórzy mówią, że to się nigdy nie wróci, ja nie jestem takim pesymistą, bo przykład Wielkiej Brytanii jest najlepszy, w Seulu było fatalnie, pani Thatcher powiedziała: dalej tak być nie może, i w Pekinie zdobyli 47 medali.

K.G.: W Atlancie w 96 mieli 15, sprawdziłem.

A.P.: No tak, no widzi pan.

K.G.: A w Pekinie 47...

A.P.: A w Seulu jeszcze gorzej.

K.G.: ...a to raptem różnica 1w lat.

A.P.: Dokładnie. A jeszcze teraz zdobędą, można łatwo założyć więcej tych medali, bo mają kilka dyscyplin sportu, w których dominują całkowicie, choćby kolarstwo torowe. Mogę się z panem założyć, że 20 lat temu żaden Anglik przyzwoity nie wiedział w ogóle, że taki sport jest, że się jeździ po takim krzywym torze na rowerze. A teraz mają sir Chrisa Hoya, który zdobędzie następnych kilka złotych medali, i jeszcze wielu, wielu innych zawodników.

K.G.: Jak pokazał Tour de France, mają również kolarzy szosowych...

A.P.: Który właśnie...

K.G.: ...którzy przesieli się z toru co prawda, ale nie zaszkodziło im to.

A.P.: No właśnie, i pierwszy raz w historii. I do tego wszystkiego mają żeglarstwo, to niemal flagowy okręt ich sportu, jest znakomite wioślarstwo, są wielkie tradycje, ale jest wielka kultura sportowa. Najlepszym sportowcem stulecia w Anglii nie wybrano piłkarza, nie wiem, Besta czy Rooneya, ale Redgrave’a, wioślarza, który wygrał na pięciu kolejnych igrzyskach olimpijskich. Jest wielki szacunek dla tradycji i z tego też rodzi się potem wynik. Ale oczywiście trzeba zapewnić warunki i wspaniały sprzęt, i stadiony, i szkoleniowców. Brutalnie mówiąc, także dobra selekcja. U nas właściwie wszystkich, których przyprowadzą rodzice, to ten klub trzyma, bo z tych składek też ma parę groszy, a powinno... Ja nie jestem za tym, żeby ich broń Boże przeganiać, niech sobie biegają, skaczą i kopią piłkę, tylko od razu na starcie fachowcy powinni powiedzieć:  no, sorry, ale ten nie, a ten tutaj tak i my go będziemy próbowali zrobić mistrza. I wiele, wiele innych byśmy znaleźli.

Ale także nie ma lobby prosportowego. Jeżeli premier gra w piłkę, to natychmiast w parlamencie słychać: zamiast głosować, to biega w krótkich majtkach. Nie ma kandydata na prezydenta w Stanach Zjednoczonych po wojnie, nie było takiego, który by powiedział, że się programowo odcina od sportu, że nie uprawiał na uczelni sportu, każdy się chwali na wyrywki niemalże, jak silny był w szkole, a stary Bush nawet miał podpisany kontrakt już zawodowy w baseballu, ale zdecydował się na karierę polityczną. Byśmy tych przykładów ciągnęli więcej. Samobójstwem ze strony polityków Zachodu jest twierdzenie, że on nie uprawiał sportu, że nie ma nic wspólnego, że nie lubi sportu. U nas niestety najczęściej potrzebny jest ten sportowiec do zrobienia zdjęcia po zdobyciu medalu, który się potem stawia na szafce albo na plakacie wyborczym. No taka jest brutalna prawda i nie ma...

K.G.: Pana też to spotkało, tylko że w drugą stronę. Kiedyś był pan zaproszony do dyskusji...

A.P.: No dokładnie...

K.G.: ...na temat tarczy antyrakietowej, ale dziennikarz prowadzący skojarzył pana jako dziennikarza sportowego, więc jakim prawem ma się pan znać na tarczy antyrakietowej.

A.P.: No, bardzo panu dziękuję za to, bo rzeczywiście...

K.G.: No, tak było.

A.P.: ...jesteśmy w takiej szufladce wśród takich debili, którzy nie mogą mieć zielonego pojęcia o niczym więcej.

K.G.: Dobrze, teraz żyjemy w takim okresie, że ci, którzy się na tym znają bardziej, a może i mniej, liczą medale, ile medali przywiozą Polacy...

A.P.: Uparcie...

K.G.: Niestety, od wczoraj zdaje się jeden z medali jest poważnie zagrożony, czyli...

A.P.: No tak.

K.G.: ...nieprzyjemna kontuzja Mai Włoszczowskiej.

A.P.: I przy całej wielkiej sympatii do Mai, to trzeba powiedzieć jasno, że ci, co mają sto szans medalowych, to jak jeden wypadnie, to jest przykre, ale świat się nie zawala, a u nas prawie że tak, i to jest całe zło. Ja myślę, dalej uparcie twierdzę, jak będzie dziesięć i pół, no to już będzie o tyle lepiej, ale czy tak będzie, nie wiem, bo na pewno nie możemy się przyzwyczaić do tego, że 10 to jest nasz stan posiadania. W Atenach pan Paszczyk można powiedzieć, że opłacił to zdrowiem, a nawet życiem, taką totalną krytykę za 10 medali, no a w Pekinie już się przyzwyczailiśmy, że 10 uratowane przez Anetę Konieczną i jej koleżankę Beatę Mikołajczyk w dwójce kajakowej to jest sukces, że mamy 10 medali znów. Powinniśmy mieć więcej, 40-milionowy kraj z takimi tradycjami, no, powinien mierzyć 20 medali, a sam pan dobrze wie jako widzę wytrawny kibic, że to jest niemożliwe, no. Więc jak zdobędziemy więcej niż 10, to będziemy szczęśliwi, chociaż to jest takie szczęście troszkę przez łzy.

K.G.: Hm. Ale pan jest optymistą, jak większość...

A.P.: No nie mam wyboru, tak.

K.G.: Nie mamy wyboru innego.

A.P.: Nie mam wyboru, kocham sport i widzę tych wspaniałych ludzi, którzy naprawdę zostawiają całe serce i duszę na tym boisku. Na pewno bardzo ważny będzie start siatkarzy, no bo to jedyna gra, i w dodatku taka narodowa już teraz.

K.G.: No tak, ale oni proszą, żeby nie pompować już tego balonu.

A.P.: Ja tego też nie zamierzam robić, ale oceniam realnie. Jak pan mnie pyta o szanse, no to nie mogę powiedzieć, że siatkarze nie mają szans, bo byłbym niespełna rozumu. Ja jestem pewny, że najpiękniejsze dla nas, co się może zdarzyć, to zakończenie igrzysk jest, jak pan wie, 12 sierpnia, a o 13.00 tego samego dnia finał olimpijski w siatkówce. No więc zakończenie tuż po finale olimpijskim, lepiej być nie może niezależnie od tego, ile wcześniej tych medali zdobyliśmy, prawda? Ale jak będzie inaczej, no to przecież nikt się nie (...) to jest tylko sport.  Jestem pewny, że w sportach wodnych, w których ten system jednak funkcjonuje, myślę tu o kajakach, wioślarstwie i żeglarstwie, to są te trzy dyscypliny, w których zawsze jakieś tam tytuły i nie takie wcale byle jakie zdobywamy. Szkoda, że kończy się w Londynie deska windsurfingowa, to zła wiadomość dla nas, bo przecież mamy dwoje mistrzów świata – Zosię Klepacka i Przemka Miarczyńskiego, którzy tutaj są poważnymi, jeśli nie powiedzieć pewnymi kandydatami do medali. Mateusz też zapowiada, no bo w końcu ile lat może na tych łódkach pływać, że zakończy karierę po Londynie. I to w żeglarstwie... Ale jest następne pokolenie, jestem pełen podziwu dla takiego młodego chłopaka, Łukasz Przybytek startuje w klasie forty niners, 49, takie bardzo szybkie, co to wiszą tam ci załoganci za burtą na takich trapezach, strasznie pędzą te łódki. On się wychował w Dobrzynie nad Wisłą, na Zalewie Włocławskim, to jest ciekawa historia. Nie nad morzem, ale można wszędzie, jak ktoś ma taką straszną determinację, ma ojca, który też zakochany jest w sporcie, wybudował przystań...

K.G.: Czyli potwierdza się teza...

A.P.: Trochę się muszę...

K.G.: ...że rodzice (...)

A.P.: Trochę się muszę pochwalić, że dołożyłem się do tej przystani, ale to przecież mój obowiązek, bo jestem senatorem z tego okręgu i... no i jedzie na igrzyska, to fantastyczne. Pewnie nie po medal, chociaż życzę mu tego z całego serca, kto wie.

K.G.: Niespodzianki się zdarzają, nawet na poziomie igrzysk. Zatem od 27-go zapraszamy do słuchania Programu 1 Polskiego Radia, bo transmisje z otwarcia i z poszczególnych zawodów, zwłaszcza z tych z udziałem naszych zawodników oczywiście na żywo, na bieżąco w Jedynce.

Daniel Wydrych: No właśnie, a jeszcze á propos siatkarzy, zakładu w Wielkiej Brytanii, o którym pan wspominał, założyliśmy się, to był taki nieoficjalny zakład na antenie ze słuchaczem...

K.G.: Trochę się popastwimy nad reprezentacją siatkarską w Wielkiej Brytanii.

D.W.: Tak, że Polacy wygrają z Wielką Brytanią, jeśli chodzi o siatkówkę, to chyba nie będzie...

A.P.: Tak, trudno by było ten zakład przegrać, ale powiem, nie wiem, czy panowie i państwo przed radioodbiornikami wiedzą, że początki siatkówki to Polacy, to Polacy, którzy po wojnie przyjechali do Wielkiej Brytanii i w latach 40. końcowych w reprezentacji Wielkiej Brytanii w siatkówce grali sami Polacy. Oficerowie tam z Dywizjonu 303, bohaterowie spod Monte Cassino nawet przyjechali i zaszczepili w Wielkiej Brytanii siatkówkę. Z miernym skutkiem powiedzmy sobie, skoro było pospolite ruszenie, żeby znaleźć kandydatów do drużyny olimpiady. Zresztą podobnie jest z piłką ręczną, której kompletnie na Wyspach nie znali.

K.G.: Ale trzymajmy kciuki, w końcu chodzi o to, żeby słabszy też miał okazję się pokazać i znaleźć jakąś niespodziankę.

A.P.: No właśnie.

K.G.: Senator Andrzej Person, attaché polskiej reprezentacji na Igrzyska w Londynie, nasz gość. Dziękujemy za spotkanie.

A.P.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)