Polskie Radio

Rozmowa ze Stefanem Niesiołowskim

Ostatnia aktualizacja: 06.08.2012 13:15

Przemysław Szubartowicz: W studiu w Łodzi, w studiu Polskiego Radia prof. Stefan Niesiołowski, Platforma Obywatelska. Dzień dobry.

Stefan Niesiołowski: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

P.Sz.: Szef sejmowej komisji obrony. Panie marszałku,  zacznę może od tego, że zapytam pana jako kibica, nasi siatkarze przegrali z Australią. Jak pan to ocenia?

S.N.: (...) 3:1, oglądałem, tragicznie, źle. W ogóle nie wiem, co się dzieje na tej olimpiadzie. To jest dla mnie... Już nie chcę dokładać tym przegranym, ale muszę powiedzieć... Ja nie widzę żadnego sensu, żeby wysyłać dwustu tam iluś sportowców na cztery medale jak do tej pory, a wszystkiego może będzie pięć czy sześć. To jest jednak myślę, delikatnie mówiąc, dziobanie dla mnie wątpliwej jakości. Wysyłanie takiej grupy... Przecież to mniej więcej wiadomo wstępnie. Po co tam wysyłać tam tych ludzi, jak oni nic w ogóle tam nie osiągają, przegrywają?

P.Sz.: Czyli polski sport ma problem?

S.N.: No, jak widać z tego, poważny.

P.Sz.: Panie marszałku,  przejdźmy do rozmowy o tarczy antyrakietowej, której budowę zaproponował prezydent Bronisław Komorowski, zaproponował rządowi. Miałaby to być tarcza zdolna do obrony terytorium naszego kraju przed atakami z powietrza. No, chciałby, aby stała się elementem wspólnej tarczy krajów NATO. Czy pan realnie ocenia możliwość realizacji takiego pomysłu?

S.N.: Myślę, że tak. To oczywiście kwestia skali, czasu, kiedy ona powstanie, w jakim stopniu będzie skuteczna, ile państw NATO się włączy. To nie tylko od nas zależy, ale generalnie tak. Powoli chyba mija czas czołgów już, pancerniki się w ogóle skończyły, jest czas rakiet, w ogóle środków powietrznych, szybkich. Ja myślę, że tak, że generalnie... W każdym razie komisja... Wstępne takie wypowiedzi poszły w komisji obrony z różnych partii, świadczą o tym, że w komisji obrony chyba ten projekt zyska poparcie. On oczywiście musi być poparty przez rząd. Tego nie wiem, co uczyni rząd.

P.Sz.: Panie marszałku,  wokół tej wypowiedzi czy zapowiedzi prezydenta pojawiła się pewna kontrowersja, otóż prezydent w tygodniku Wprost powiedział, że błędem było to, że przyjmując amerykańską ofertę tarczy nie wzięliśmy w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta i zapłaciliśmy za to dużą polityczną cenę, nie należy tego błędu powtarzać, a z kolei szef BBN Stanisław Koziej powiedział, że pan prezydent zawsze uważał, że współpraca z USA jest potrzebnym i ważnym elementem budowy sojuszniczego, ogólnonatowskiego systemu. Chodzi o to, że pojawiły się na Zachodzie komentarze, które o tej polsko-amerykańskiej współpracy mówiły w kontekście wypowiedzi prezydenta niezbyt pozytywnie.

S.N.: Ale za komentarze Polska nie odpowiada. Nie ma w tej wypowiedzi niczego antyamerykańskiego, to jest nasz podstawowy sojusznik. Zresztą nie ma NATO bez Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone dwa razy wysyłają wojska do Europy, lądowały na plażach Normandii, dwa razy ginęli w Europie, żeby Europa była demokratyczna i wolna, pokonały komunizm, bez Ameryki by komunizm nie upadł i dzisiaj biorą odpowiedzialność za bezpieczeństwo w dalszym ciągu tego ogromnego obszaru Północnej Ameryki i Europy w znacznej części i nie tylko. Nie ma alternatywy, nie ma żadnego w ogóle chyba problemu takiego, nikt poważny nie twierdzi, że istnieje jakaś inna strategia w Polsce niż oparcie o NATO, czyli w perspektywie  Stany Zjednoczone, bo nie ma NATO bez Stanów Zjednoczonych. Natomiast to, że są różne komentarze, no to jest rola dziennikarzy, analityków, politologów, ale przecież Polska wiedziała, że w Stanach Zjednoczonych będzie zmiana, teraz  też jest kampania wyborcza, ona będzie już trochę inna, bo to jest to ostatnia kadencja Obamy, ale tu nie ma wielkiego pośpiechu, na razie Polska nie jest zagrożona. Mamy ten komfort po raz pierwszy chyba od kilkuset lat, że jesteśmy w pełni bezpieczni, nic nam nie grozi, tak że mamy czas i możemy spokojnie pod osłoną tego czasu realizować koncepcje, które także wysuwa pan prezydent Komorowski.

P.Sz.: Panie marszałku,  ale jeszcze należałoby wziąć do tego pod uwagę, że jednak administracja prezydenta Obamy miała inny stosunek do budowy tarczy antyrakietowej, jest jeszcze kwestia współpracy albo rozmów z Rosją na ten temat. To nie będzie prosty proces.

S.N.: No zgoda, nie, nie, to prawda, ale mówię, po pierwsze mamy czas, po drugie nie wiadomo, czy Obama wygra te wybory, na razie w sondażach to jest równo prawie z Mittem Romneyem, Republikanie są znacznie bardziej w tej sprawie... rozumieją stanowisko Polski, no a po trzecie, jak mówię, no przecież to nie jest sprawa na zaraz, to jest kwestia, że Amerykanie nie powiedzieli, że oni w ogóle odrzucają tarczę, oni to odsunęli. Natomiast jeszcze raz mówię, koncepcja prezydenta to jest taka: budujemy w porozumieniu z sojusznikami własną tarczę. I to jest kwestia trochę odrębna.

P.Sz.: Panie marszałku, a pan mówi, że to nie jest kwestia na teraz, to realnie kiedy mogłaby powstać tego typu tarcza, pan oceniając politycznie możliwości?

S.N.: Nie, politycznie to ja mogę powiedzieć tyle – politycznie nie widzę w Polsce, przynajmniej być może czegoś nie zauważyłem, ale (...) to jest koncepcja z wczoraj, no to jeszcze trochę poczekajmy, ale pierwsze wypowiedzi polityków polskich różnych partii są wszystkie za. Nie spotkałem wypowiedzi... Zdaje się lewica się nie wypowiedziała, no to może być jakiś sygnał, bo lewica jest w ogóle generalnie niechętna Stanom Zjednoczonym, ale nie aż do tego stopnia. Więc ja myślę, że... Politycznie mogę tyle powiedzieć – w Polsce wokół tej sprawy chyba uda się zbudować może nie pełny, ale bardzo szeroki konsensus. Natomiast  inna sprawa to jest gospodarcza, ekonomiczna, to jest kwestia budżetu państwa, to są ogromne środki. Tu już proszę pytać ministra finansów. Ja mogę powiedzieć tyle – wstępnie wydaje się, że komisja obrony tę sprawę poprze w parlamencie.

P.Sz.: Zmieńmy temat. Panie marszałku,  mija dwa lata od zaprzysiężenia prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dzisiaj w Trójce europoseł PiS Janusz Wojciechowski powiedział, że prezydent w dużej mierze doprowadził do podziałów polskiego społeczeństwa. Jako przykład podał sytuację związaną z krzyżem przed Pałacem Prezydenckim...

S.N.: Bezczelna... bezczelna...

P.Sz.: ...która w jego ocenie została przez środowiska prezydenta zaogniona. Jak pan to ocenia?

S.N.: Bezczelna, no, bezczelna wypowiedź renegata z PSL-u, nie zasługuje na uwagę. Jak można tak w ogóle... Ten renegat kłamie. Prezydent Komorowski zrobił wszystko, co możliwe, odbywały się burdy cały czas przed Pałacem. Na czym polega to zaognienie? Na czym polega? Prezydent patronował pewnemu porozumieniu, które... z harcerzami i z Kościołem... które polegało na przeniesieniu tego krzyża do kościoła. I wtedy awanturnicy spod krzyża, głównie z PiS-u, z tego środowiska pisowsko-radiomaryjnego wywołali burdy, ubliżali księdzu. Jaka jest wina prezydenta w tej sprawie? Jak można... I to jest to kłamstwo, które mniej więcej od jakiegoś tam czasu dłuższego środowiska pisowskie powtarzają. W ogóle uważam, że niegodne, żeby się tym zajmować. Prezydent zresztą tę sprawę ostatecznie wygra, bo jednak ten krzyż został przeniesiony i jest tam w kościele i w dużym stopniu te burdy są słabsze. Oczywiście one będą zawsze, bo to jest polityczny interes PiS-u, żeby te burdy robić, ale to już nie jest wina prezydenta. W tej sprawie, jak mówię, kłamstwo, które się cały czas powtarza, że prezydent zaognił. Na czym polegało niby to zaognienie? Że zawarł porozumienie, które Kościół chcieli wykonać, a awanturnicy z Krakowskiego Przedmieścia przeszkodzili temu.

P.Sz.: Po prostu, panie marszałku,  cytuję wypowiedź europosła PiS-u.

S.N.: (...)

P.Sz.: Zresztą PiS krytykuje te dwa lata prezydentury, mówi, że to nie jest prezydent wszystkich Polaków, tylko środowiska Platformy Obywatelskiej. Nie ma prawa opozycja krytykować prezydenta?

S.N.: Rozumiem, że... Nie, ma prawo, nie no, ma prawo, tylko nie ma prawa tak bezczelnie kłamać, jak renegat Wojciechowski. Natomiast rozumiem, że prezydentem wszystkich Polaków był Lech Kaczyński. I to był ten właściwy model prezydentury. No więc to był partyjny prezydent, całkowicie stronniczy. Na tym tle, Lecha Kaczyńskiego prezydent Komorowski jest absolutnie apartyjny i jest rzeczywiście prezydentem wszystkich Polaków. Opozycja ma prawo krytykować, ale ja mam prawo krytykować opozycję. To jest bardzo dobry prezydent, umiarkowany, koncyliacyjny, wielokrotnie wyciągający rękę do zgody i to się spotykało z wyzwiskami, już nie będę ich powtarzał. No, najlepszy dowód, że społeczeństwo w dużym stopniu, w bardzo wysokim stopniu popiera prezydenta Komorowskiego, z czego się bardzo cieszę.

P.Sz.: Panie marszałku,  to jeszcze na koniec jedna sprawa. Dzisiaj Gazeta Wyborcza napisała, że spółka, w której obecny szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury i jego żona mają udziały, zarabia miliony na kontraktach, jakie podpisuje z Agencją Rynku Rolnego. Dodam, że polityk Jan Bury, który jeszcze do niedawna był wiceministrem skarbu w rządzie Donalda Tuska, zapewnia, że sprawa jest czysta i że nie ma żadnego problemu i że nie ma żadnych nieprawidłowości. To jest oczywiście informacja prasowa, ale chciałbym zapytać pana, czy sądzi pan, że te kwestie już po powołaniu nowego ministra rolnictwa będą rozwiązywane, uda się uspokoić sytuację polityczną wokół tego typu doniesień prasowych, a także sprawy związanej z taśmami, które zmieniły ministra?

S.N.: To znaczy te taśmy to w ogóle moim zdaniem jest... Ja się w ogóle dziwię, że czemuś takiemu, konferencji, dwóm, jeden frustrat, a drugi no już nie chcę mówić, ale raczej kandydat do Tworek, to, co mówił, że coś takiego w ogóle media się tym zajmują, moim zdaniem nie zasługuje ten nagrany w jakiś obrzydliwy sposób, niejasny w ogóle cały ten przekaz, żeby się tym zajmować.

Natomiast ja bardzo chętnie i ze wzruszeniem słucham pouczeń i moralizatorstwa ze strony polityków PiS-u, którzy proszę przypomnieć, jak opanowali telewizję, to pierwsza rzecz wstawiali tam swoich ludzi i podpisywali umowy takie, że jak się ich wyrzuci, to wtedy trzeba będzie ogromne odprawy płacić. I to są rozumiem moraliści, którzy będą nas pouczać, co mamy robić. Ja w ogóle nie podejmuję tej dyskusji, jest od tego prawo. Jeżeli jest złamane prawo, to proszę z tym (to nie do pana to kieruję, tylko do autorów) iść do prokuratury, natomiast nie bardzo wiem, o co chodzi. No przecież myśmy uchwalili ustawę o służbie cywilnej, Platforma, i dzisiaj by nie było tego problemu całego. I PiS ją zdemolował i obalił tę ustawę i zastąpił to właśnie takim klientelistycznym, takim kumoterstwem, ponieważ od... zdemolował ustawę o służbie cywilnej. Tak że ja żadnych pouczeń z tamtej  strony ani z żadnej innej nie przyjmuję, natomiast w takiej konkretnej sprawie jestem absolutnie bezradny, żeby ocenić ten konkretny przypadek. Tylko nie bardzo wiem, do czego to ma prowadzić wszystko, jaki to ma w ogóle sens. Gdzieś znajomi, członkowie rodzin gdzieś muszą pracować. Ja rozumiem, że prowadzimy jakieś ustawy antyrodzinne, temu miało służyć. Ja w ogóle całą tę dyskusję odrzucam jako niepotrzebną i szkodliwą.

(J.M.)