Polskie Radio

Rozmowa z Joanną Muchą

Ostatnia aktualizacja: 22.11.2012 15:30

Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest minister sportu i turystyki, pani Joanna Mucha. Witam panią.

Joanna Mucha: Dzień dobry, witam serdecznie.

Minister sportu i turystyki. Czy może już przyzwyczaiła się pani do tej żeńskiej formy ministra?

Część osób stosuje tę żeńską formę. Ja się cieszę, bo cały czas myślę o tych młodych dziewczynkach, które mogą myśleć o sobie jak o przyszłych ministrach, to jest optymistyczne.

Tak, to się zgadzam. To teraz przejdźmy do meritum, sportowego meritum. W materiale padały takie dosyć pozytywne opinie o tym, co przyniosło nam Euro 2012. Rok obecny rzeczywiście był rokiem wielkich imprez, jednej polskiej, drugiej światowej. Oczywiście myślę o olimpiadzie. Na pewno jakieś wnioski zostały wyciągnięte. Czy, mówiąc troszkę po księgowemu, uzysk po Euro 2012 jest taki, jak się pani spodziewała? Większy? Mniejszy?

Okazuje się, że we wszystkich wskaźnikach jest wyższy, jest lepiej niż się spodziewaliśmy, lepiej niż prognozowaliśmy. I te prognozy to nie były takie wyssane z palca czyjegoś, tylko bardzo poważne instytucje przeprowadzały wyliczenia. Okazuje się, że szacowaliśmy, że przyjedzie do nas 600 tysięcy turystów, przyjechało 677 tysięcy. Okazuje się, że szacowaliśmy, że zostawią 800 milionów, pozostawili sporo ponad miliard złotych. Okazało się, że wpływy z turystyki, które liczyliśmy na... nie pamiętam dokładnie, chyba 7 miliardów dodatkowych w ciągu lat 2012-2020, te wpływy z turystyki już w tej chwili... znaczy w tej chwili obecny szacunek to jest ponad 8 miliardów. I ten wpływ na budżet, na PKB tych inwestycji, które zostały na Euro oddane, to jest również większa kwota, szacowany był przed Euro na 20 miliardów dodatkowych, w tej chwili mówi się o 21, ponad 21 miliardach. Więc wszystkie wskaźniki są lepsze niż te szacowane...

Ale już ze stadionami nie jest tak wesoło, Narodowy finansuje się z trudem, reszta się nie finansuje. Czyli trzeba dołożyć.

Stadiony wszędzie na świecie są trudnymi inwestycjami i naprawdę wyjątkami są takie stadiony, które finansują się bez problemu. W moim przekonaniu Stadion Narodowy ma szansę na to, żeby się finansować, żeby się samofinansować, ale to nie nastąpi na pewno w roku 2013. Być może w roku 2014, ale to będzie bardzo trudne. Moje szacunki to jest 2015 rok, w którym powinien zacząć się bilansować.

A będzie się bilansował z przewagą imprez sportowych, czy takich komercyjno-koncertowych?

Myślę, że niecałe 50% to będą imprezy sportowe, pozostałe to będą imprezy kulturalne, komercyjne, bardzo różne, bo Stadion naprawdę oferuje bardzo szeroką paletę możliwości, więc na pewno bardzo, bardzo różne. Ostatnio nawet nad imprezami naukowymi się pochylaliśmy i mam nadzieję, że takie również będą na Stadionie.

Dopytuję się o pieniądze i o swoisty spadek po Euro 2012, dlatego że Jedynka od końca lata przeprowadziła pięć debat sportowych poświęconych poszczególnym segmentom sportu i ich finansowaniu. I oczywiście, jak to już przy takich już bardziej konkretnych debatach było, pojawiło się wiele problemów i mam wrażenie, że przynajmniej z niektórymi pani sama jako szefowa resortu się zgadza, myślę np. o sporcie młodzieżowym. Wszyscy dość zgodnie podkreślają, wszyscy rozmówcy podkreślają, że nie jest dobrze z tym momentem poruszenia dzieciaków, młodych ludzi, którzy siedzą przed telewizorem czy przed komputerem, że nie ma za bardzo pieniędzy na to, żeby animować takie działania, które je odciągnąć od tych zjadaczy czasu i przekonają, że warto uprawiać sport.

No tak, z tym, że dwa obszary. Pierwszy to jest sport młodzieżowy, jeśli mówimy o tym już sporcie młodzieży uzdolnionej sportowo. I tutaj zaproponowałam w ostatnich dniach dość dużą zmianę w finansowaniu, naprawdę dużą, przełomową zmianę w ogóle jakby w systemie, w którym będzie funkcjonował ten obszar. I też muszę powiedzieć, że została bardzo dobrze przyjęta przez tych wszystkich akcjonariuszy, że tak... interesariuszy powiedzmy, tego procesu...

Związki sportowe też?

Związki sportowe, trenerów, zawodnicy również raczej pozytywnie, więc naprawdę bardzo dobre przyjęcie. Natomiast jeżeli chodzi o sport powszechny, o ten cały obszar sportu dzieci i młodzieży, to w moim przekonaniu również wymaga on dramatycznych zmian, bo w tej chwili te stosunkowo spore pieniądze, bo to są jednak dziesiątki milionów złotych, one gdzieś jakby nie przynoszą efektu zamierzonego. Więc musimy zrobić kilka rzeczy, musimy przeprowadzić i działania medialne, które jakby stworzą pewien klimat dla sportu taki bardzo pozytywny, że uprawianie sportu jest czymś normalnym, czymś pożądanym, czymś, co po prostu... od czego nie można się uchylać chociażby w przypadku ... ja mówię teraz... nawiązuje do zwolnień z wf-u, czyli cała ta część działań. Z drugiej strony po prostu postawić na takie działania, które dają największy efekt, o który nam chodzi, czyli przynoszą najwięcej tej aktywności, a jeszcze co więcej, bo teraz pracujemy nad tymi programami szczegółowo, żeby ukierunkować część z tych programów do tych nisz, które są dla nas najbardziej interesujące.

A które to są nisze?

To są chociażby osoby niepełnosprawne, oczywiście, ale to są też dzieciaki z biednych dzielnic w dużych miastach, dla których naprawdę nie ma oferty, dla których naprawdę nie ma...

Których nie stać na szkółkę Barcelony.

Dokładnie, nie nauczą się grać w tenisa, ale można ich aktywizować sportowo, można im zaoferować jakąś sportową działalność.

Kto miałby to robić?

I to zmieni całkowicie ich funkcjonowanie. Ministerstwo oczywiście tego nie robi, ministerstwo może kierunkować środki, może tworzyć pewną strategię i w ramach tej strategii kierunkować środki dla beneficjentów, ale mamy też podmiot, który był zupełnie niewykorzystywany w moim ministerstwie, to jest Fundacja Rozwoju Kultury Fizycznej, która naprawdę bardzo wiele działań może podjąć wspólnie też z innymi podmiotami, żeby właśnie tak tego typu kierowane programy, takie bardzo wyraźnie kierowane przeprowadzać.

Ja się dopytuję, kto, bo wiemy, że samorządy mają kłopoty, choćby kłopoty z Orlikami, już przysłowiowo w wielu miejscach, nie wszystkich, ale w wielu miejscach zamykanymi na kłódkę po piętnastej czy po szesnastej czy też wynajmowanymi za duże pieniądze tym, którzy te pieniądze mają, przysłowiowym biznesmenom, którzy chcą się po pracy zrelaksować. No i to jest problem.

No i  nie powinny być, znaczy Orliki według dzisiejszych zapisów umów naszych z samorządami nie mogą być wynajmowane za pieniądze. Jeśli tak jest, to jest to po prostu wykroczenie przeciwko tej umowie i ja proszę o to, żeby to zgłaszać. My do tej pory mieliśmy dosłownie kilka zgłoszeń tego typu. Orliki powinny być ogólnodostępne i bezpłatne, ale ta animacja, która... znaczy to dzisiejsze finansowanie animacji orlikowej, która skupia w sobie i kwestie takiego, my to nazywamy housekeepingiem, czyli po prostu otwieraniem, zamykaniem, dbaniem o ten obiekt, i animowaniem, czyli zajmowaniem się tym, żeby ten obiekt był wypełniony. I działalnością trenerską. To są trzy różne działalności, które teraz w ramach tej jednej umowy jedna osoba powinna realizować. My się musimy naprawdę bardzo głęboko zastanowić, jak ten model trochę jednak dopracować. To, o co mi chodzi, to, na czym mi zależy, to to, żeby przy każdym Orliku funkcjonował klub sportowy, bo cały czas brakuje klubów, prawda? Klubów, które po prostu nie mają gdzie się podziać, po prostu nie mają za co funkcjonować. Mając Orlika, mając środki na animację, dajemy już im podstawę do funkcjonowania. Jeśli do tego dołoży się w jakiejś części przynajmniej samorząd, to naprawdę możemy rozruszać ten bardzo, bardzo oddolny ruch sportowy.

Ale to wymaga pieniędzy, a przecież, pani minister, nie ma pani w budżecie więcej pieniędzy na przyszły rok niż w tym roku. Skąd je wziąć?

Ale na sam program animatora wydaję 21 milionów złotych. Jeśli ten program zostanie dopracowany, trochę inaczej poprowadzony, być może za te same środki można będzie uzyskać naprawdę lepszy efekt.

Powiedziała pani przy okazji spotkania z trenerami kadry olimpijskiej, że strategicznym problemem we wszystkich sportach olimpijskich jest coraz mniejsza liczba sportowców młodych, mogących nawiązać skuteczną rywalizację z najlepszymi światowymi zawodnikami i że odpowiada za to mało efektywne szkolenie młodzieży, brak opieki merytorycznej i że oznacza to, że sport młodzieżowy stał się oderwanym od całości elementem szkolenia. Jest na to rada? Czy tutaj pomogą pieniądze, czy inne w ogóle ustanowienie relacji między związkami, kadrą, ministerstwem?

To jest tak, my mamy, jeśli popatrzymy na osiągnięcia młodych sportowców na etapie właśnie jeszcze kariery juniorskiej, to okazuje się, że te osiągnięcia są bardzo dobre, bardzo wysokie. I coś się złego dzieje...

Gdzieś się gubią.

Na etapie właśnie przejścia od juniora do seniora, oni gdzieś się gubią. Analizowaliśmy bardzo dokładnie ten proces w ministerstwie i okazało się, że jest tu kilka różnych elementów, między innymi podwójna kariera, ale o tym akurat nie będę wspominała. W każdym razie jednym z tych podstawowych elementów w moim odczuciu jest to, że odpowiedzialność za tego zawodnika jest rozczłonkowana na kilka różnych części. Kto inny za niego odpowiada na etapie tym młodzieżowym, tym, kiedy on jest jeszcze juniorem, a zupełnie kto inny na etapie seniorskim. Efekt jest taki, że ten zawodnik czasami jest przetrenowany, czasami jest źle prowadzony, czasami są błędy w treningu, których już potem nie można wyeliminować i tak dalej, i tak dalej na tym wcześniejszym etapie. To, co zaproponowałam związkom w tej chwili w pilotażu, bo to jest pięć związków sportowych, które wchodzą do tego pilotażu, to jest przejęcie w pełni odpowiedzialności za młodego zawodnika od etapu, kiedy on jest juniorem młodszym, czyli od bardzo wczesnego etapu, i prowadzenie go od samego początku do samego końca. To jest naprawdę wielka rewolucja, wszyscy to podkreślają. Powiem wprost, że ani związki na tę chwilę nie są jakby gotowe, nie są przygotowane do tego, żeby tego dokonać. Po mojej stronie, po stronie ministerstwa to też będzie trudne wyzwanie, ale mam nadzieję, że wspólnie przejdziemy przez ten proces, żeby się wspólnie nauczyć tego, żeby tego zawodnika inaczej poprowadzić. Poza tym ta młodzież, która...

A jak się pojawi, pani minister, taki talent, jak Jerzy Janowicz, który w pewnym momencie zostanie zidentyfikowany, odnaleziony, to nie będą musieli rodzice sklepów sprzedawać?

Ostatnio Polski Związek Tenisa skarżył mi się, że nie potrafił się jednak przebić z wiadomością dotyczącą finansowania, dlatego że nasz Jerzyk też był bardzo wyraźnie, bardzo mocno dofinansowany przez Polski Związek, on się jeszcze załapał na ten program Prokomu, więc to było po nas 400 tysięcy złotych. Więc taka wizja, że... Poza tym był oczywiście w szkole mistrzostwa sportowego, która też była w pełni oczywiście opłacona ze środków publicznych. Więc taka wizja, że on zupełnie nie był finansowany ani przez związek, ani przez państwo, jest po prostu nieprawdziwa. Natomiast tenis jest bardzo wyjątkowym sportem, trochę innym niż cała reszta, tutaj zawsze pojawi się moment taki, w którym rodzice jednak jakieś środki muszą zainwestować w swoje dziecko. Ale w innych dyscyplinach możemy naprawdę dopracować się takiego systemu, gdzie naprawdę to dziecko może być dobrze prowadzone przez związek ze środków publicznych i naprawdę osiągać najwyższe rezultaty.

Mam nadzieję, że tak będzie, i mam nadzieję przede wszystkim, że to się przełoży także na sport powszechny, masowy, na to, żebyśmy wszyscy jako społeczeństwo byli bardziej na sport otwarci.

Zachęcam.

I nauczyli się biegać, tak jak pani minister.

Dziesięć kilometrów pierwsze, tak jest, ostatnio.

No to gratuluję.

Dziękuję.

Dziękuję bardzo za rozmowę. Moim gościem była pani ministra Joanna Mucha.

(J.M.)