Polskie Radio

Rozmowa dnia: Adam Hofman

Ostatnia aktualizacja: 28.11.2012 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman. Dzień dobry, panie pośle.

Adam Hofman: Dzień dobry, witam serdecznie.

K.G.: Wszystko wskazuje na to, że dziś premier Donald Tusk podejmie decyzję w sprawie sprawozdanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta za rok 2011, to sprawozdanie jest na biurku premiera od marca, on prosił o uzupełnienie. Tak na pana wyczucie – przyjmie, odrzuci?

A.H.:  Na moje wyczucie to jest po prostu zwykła lina, na której trzyma pan premier prokuratora Seremeta, i przyjmie lub odrzuci, nie wiem, to sprawozdanie. Zakładając, że np. przyjmie, zaraz będzie miał następne i to będzie następna lina, którą będzie trzymał sobie rok na biurku. Taki sposób na kontrolę prokuratury „niezależnej”, w cudzysłowie niezależnej, ma premier Donald Tusk, no bo jeśli odrzuca, to sejm wszczyna procedurę odwołania i to tak jakby premier odwoływał.

K.G.: No bo jeśli nie przyjmie, no to oczywiście...

A.H.:  To procedura odwołania rusza.

K.G.: I wtedy mielibyśmy nowego prokuratora generalnego...

A.H.:  Być może.

K.G.: ...przed zakończeniem kadencji obecnego.

A.H.:  Tego obecnego, tak. Być może mielibyśmy nowego, no i... Ale jak mówię, no to proszę zobaczyć, tak długo trzymając to sprawozdanie, ponieważ w ustawie nie ma terminów, pan premier Donald Tusk zostawił sobie możliwość, by za chwilę mieć nowe. Więc to jest proste narzędzie, które stworzył sobie bardzo szybko, jak kontrolować prokuraturę.

K.G.: Nieoficjalnie, a premier powinien się z tym liczyć ewentualnie wziąć pod uwagę opinię ministra sprawiedliwości i opinia Jarosława Gowina jest taka, że rekomenduje przyjęcie tego sprawozdania.

A.H.:  No tak, no to mamy opinię pana ministra, która nie jest obowiązująca, więc Donald Tusk zrobi, co będzie chciał. Być może wymuszając jeszcze wcześniej na panu prokuratorze Seremecie kilka rzeczy. No cóż, niezależność prokuratury jest po prostu zwykłą mrzonką.

K.G.: No to może ta ustawa jest niedoskonała.

A.H.:  Ona jest w ogóle nie tylko niedoskonała. Ona jest szkodliwa dla polskiego państwa, bo to Polacy w wyborach wybierają polityków, którzy później są ministrami zdrowia, sprawiedliwości, tworzą rząd, dają jakiejś partii mandat do rządzenia, żeby ta partia odpowiadała za różne dziedziny życia, w tym, a może przede wszystkim za bezpieczeństwo obywateli. A żeby odpowiadać za bezpieczeństwo obywateli, to minister, który odpowiada przed ludźmi, przed wyborcami, musi mieć pod kontrolą prokuraturę i musi walczyć z bandytami po prostu bezwzględnie. A Donald Tusk udaje, że nie ma kontroli, mówi: patrzcie, ja nie mogę walczyć z bandytami, to, że Pruszków wychodzi, to nie moja wina, a z drugiej strony ma narzędzie do załatwiania interesów politycznych.

K.G.: Ale przyzna pan, że to nie premier wypuszcza gangsterów z Pruszkowa, tylko sąd.

A.H.:  Nie no, ale prokuratura ma tu zasadniczą rolę, jak stawia zarzuty, jak prowadzi postępowanie, jakich żąda kar. To jest bardzo ważna część procesu sądowego, bardzo ważna. W związku z tym politycy, którzy wygrywają wybory, powinni mieć wpływ na prokuraturę, by zapewniać bezpieczeństwo swoim obywatelom.

K.G.: Czy pan poseł by się podpisał pod taką nowelizacją artykuł 256 kodeksu karnego? Ja może zacytuję tę propozycję w całości, chociaż ona jest trochę długa, ale istotna: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści wobec grupy osób lub osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych lub nabytych cech osobistych lub przekonań, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”.

A.H.:  Jak rozumiem, chodzi o projekt nowej ustawy, którą Platforma Obywatelska wczoraj zapowiedziała, że złoży. I oczywiście ta część, która już jest w polskim prawie, czyli duża część z tego, co pan przeczytał, już w polskim prawie jest, nie można w Polsce głosić treści komunistycznych, faszystowskich, ksenofobicznych, rasistowskich, tego nie można. Ale jest tam... jest pewne niebezpieczeństwo. Ja się zastanawiam, dlaczego ktoś arbitralnie ma decydować, co jest kwestią polity... kogo szufladkuje się politycznie. Znaczy kto to będzie oceniał? Prokurator będzie siedział i będzie mówił tak: Palikot mówiący o wypatroszeniu Kaczyńskiego dobry, reżyser Braun zły, tak? Tak będzie oceniał prokurator? No to ja nie wiem, czy to jest dobra droga. Moim zdaniem lepsza jest, żeby partia władzy, która dziś rządzi, wyzbyła się pomysłu na to, by likwidować opozycję wszelkimi możliwymi metodami.

K.G.: Palikot zły, a Braun dobry?

A.H.:  Na przykład, ja... To naprawdę było abstrakcyjne, no to np. można powiedzieć inaczej...

K.G.: Ale trzymając się tej wersji, Braun dobry?

A.H.:  Hofman zły, a Niesiołowski dobry.

K.G.: A Braun dobry?

A.H.:  Nie, to dobrze, to Hofman zły, Niesiołowski dobry, no niech tak będzie, bo to był przykład abstrakcyjny. Nie no, oczywiście, że zły, znaczy ja jednoznacznie potępiam tę wypowiedź, tu w ogóle nie ma żadnego pola do obrony i ja tego nie będę robił, nie zamierzam zresztą, to była wypowiedź, która nigdy nie powinna paść.

K.G.: Ale padła.

A.H.:  No niestety padła i w tej chwili zajmuje się nią prokuratura, mimo że nie ma ustawy o mowie nienawiści, tylko na podstawie obowiązującego prawa.

K.G.: Nie wiem, czy to pana pocieszy, czy nie, ale Janusz Palikot w wywiadzie dla TVP Info powiedział, że no, owszem, czuje się odpowiedzialny za mowę nienawiści w naszej polityce, tyle że dodał, że w mniejszym stopniu niż Donald Tusk i Jarosław Kaczyński.

A.H.:  No tak, to tak teraz będzie takie kilkudniowe zajmowanie się właśnie tym, a jednocześnie gdzieś na boku mamy do czynienia moim zdaniem, to jest moja ocena, z największą hańbą III Rzeczpospolitej, nieleczonymi dziećmi, kolejne oddziały wstrzymują przyjmowanie dzieciaków na wykonywanie planowanych zadań, planowanych zadań szpitali, nawet nie nadzwyczajnych jakichś  przypadków, i to są oddziały naprawdę drastyczne, czyli np. oddziały, które zajmują się chemioterapią czy walką z rakiem. To jest coś niebywałego, naprawdę to jest skandal III RP, jakiego do tej pory nie było, a my się zajmujemy Braunem, Palikotem. Ja wiem, że taka jest... To nie jest zarzut, tylko że taki jest po prostu cykl medialny, ale trochę mi z tego powodu przykro.

K.G.: Ale zajmujemy się także sprawą Brunona K.

A.H.:  No właśnie.

K.G.: (...) terrorysty. Teraz dowiadujemy się nieco więcej na temat jego zamiaru, że celem miała być pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz czy Monika Olejnik. Okazuje się, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przedstawia dowody, że tak mogło być.

A.H.:  Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest od tego, żeby łapać tego typu niezrównoważonych osobników i powinna to robić i najlepiej robić to w miarę cicho i skutecznie, bo we wszystkich społeczeństwach będą się zdarzać tego typu osoby. Jest pytanie tylko: czy Agencja nie wykorzystywała tego przypadku od jakiegoś czasu do obrony swojej pozycji? I to trzeba rozstrzygnąć. Ale też ja bym za długo nie poświęcał temu tematowi, też już tydzień się tym zajmujemy, bo naprawdę Polska czeka na to, by rozwiązać wiele problemów, od polskiej wsi poprzez właśnie szpitale, służbę zdrowia i wiele innych.

K.G.: No tak, to może takie są tematy bardziej chwytliwe owa mowa nienawiści...

A.H.:  Na pewno, na pewno.

K.G.: ...i owa próba zamachu.

A.H.:  No i najłatwiej mówić o polityce na zasadzie dwóch się złapało, tak...

K.G.: Tylko to są najprostsze tematy do ustosunkowania się, tylko wystarczy w sejmie...

A.H.:  Złapał Kozak Tatarzyna, a...

K.G.: ...wyciągnąć mikrofon...

A.H.:  Tak, no właśnie.

K.G.: ...zawsze każdy poseł, który podejdzie, ma coś do powiedzenia, mimo że niekoniecznie wie, o co chodzi, ale coś powie, zawsze coś skomentuje.

A.H.:  Zgoda, bo to jest tak prosta metoda opisu polityki: „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma” i wszyscy są szczęśliwi, a jednocześnie, jak mówię, dzieje się na naszych oczach tragedia, która nie powinna się dziać w demokratycznym państwie w Unii Europejskiej, jest raczej znana z krajów Trzeciego Świata, no, dzieci, które nie są leczone, bo – jak minister zdrowia mówi – system nie działa, bo kontrakt jest źle oszacowany. To ja nie powiem gdzie, powiem tak jak Gowin: mam w nosie taki kontrakt i w nosie taki system, nie obchodzi mnie, to trzeba ten system zmienić, zlikwidować NFZ, włączyć to do budżetu i wtedy nie będzie nikt mógł powiedzieć, że państwo kontrakt źle wyszacowało i dzieci nie będzie leczyć. Tego nie...To po prostu jest koniec. Skończył się system nieodpowiedzialności. Dziś Jarosław Kaczyński ma konferencję, będzie o tym mówił, bo po prostu dosyć.

K.G.: Jeszcze na chwilę wrócę do tej polityki i do sposobu jej uprawiania, prezentowania, jeśli to właściwe słowo uprawianie polityki. Nie  wiem, czy pan, panie pośle, zapoznał się dziś z raportem, a właściwie z opisem raportu, który powstał w Instytucie Spraw Publicznych, to się nazywa „Wyborca dwa zero”, dotyczy to osób w wieku od 18 do 24 lat i stosunku do świata, do polityki. Okazuje się,  że tylko 14% Polaków w tym wieku uważnie obserwuje to, co się dzieje na scenie politycznej. A co ich najbardziej zniechęca do polityki? Kłótnie i spory, podejmowanie nieistotnych dla nich tematów, takich jak (uwaga!) katastrofa smoleńska, krzyż w przestrzeni publicznej czy legalizacja marihuany. A ich interesuje szkolnictwo, praca, emerytury i podobne życiowe problemy.

A.H.:  No właśnie, i zgadzam się, trzeba się tym zajmować, ale to też ciekawe, bo...

K.G.: Tym czy i tym także?

A.H.:  No, wszystkim, co jest ważne dla życia społecznego, także wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej, która oznacza... znaczy państwo, które ma oznaczać państwo, które działa, efekt tego wyjaśnienia. Ale bym powiedział, że ten ostatni OBOP, który także był i badał tych ludzi pod względem ich preferencji politycznych, wskazuje, że oni się interesują polityką nie z głównych mediów, oni nie oglądają telewizji, nie słuchają radia, nie czytają gazet, czytają Internet, znaczy tam szukają... i szukają różnych informacji. Internet jest rzeczywiście bardziej pluralistyczny, w związku z tym okazało się, że w tej grupie, czyli najmłodszych wyborców, Prawo i Sprawiedliwość wygrywa. To też jest dobry prognostyk wśród tych, dla których państwo to właśnie ważne tematy i którzy czytają Internet, tam szukają wiedzy, my wygrywamy. To jest jakieś może takie światełko w tunelu na przyszłość.

K.G.: Polacy nie widzą dobra w osobie Jarosława Kaczyńskiego, panie pośle?

A.H.:  Polacy zawsze widzą dobro, tylko nie zawsze je od razu dostrzegają, bo czasem widzą je przez taką jak ja, jak byłem mały, to zabawiałem się takim przyrządem, który ze szkiełek był zbudowany i się spoglądało, taki kalejdoskop...

K.G.: Ale (...)

A.H.:  ...i widziało się zniekształcony obraz. To przez media, nasze media, nie wszystkie, ale dużą ich część Polacy widzą właśnie ten zniekształcony obraz Jarosława Kaczyńskiego, ale myślę, że kryzys będzie... kryzys także gospodarczy, mam nadzieję, że on się nie będzie pogłębiał, chociaż niestety te dane są nie najlepsze. Będzie zdzierał, będzie rozbijał te szkiełka i ten wizerunek będzie coraz bardziej prawdziwy, a lekarstwo, choć gorzkie, coraz bardziej potrzebne.

K.G.: To zdanie o Polakach, którzy nie widzą dobra, ma związek z rankingiem zaufania...

A.H.:  Widzą dobro, tylko nie zawsze je dostrzegają.

K.G.: ...do polityków, w którym prezydent Bronisław Komorowski 69%, Jarosław Kaczyński 25, a premier Donald Tusk 43. No i to była pana reakcja.

A.H.:  To była moja reakcja, bo to jest ocena wizerunku, czyli tego, jak pokazują polityków media, jak...

K.G.: Znaczy czy to jest określenie prawdziwego zaufania, jak się panu wydaje, czy to jest kwestia kreacji?

A.H.:  To jest kwestia wizerunku, na zasadzie takiej... tak jak oglądamy, nie wiem... możemy powiedzieć, którego sportowca najbardziej lubimy nie przez jego osiągnięcia, tylko jak wypowiada się w telewizji, to tak jest trochę z tym rankingiem. Ale jak przychodzi co do czego, jest walka na boisku czy o prawdziwe cele, to liczą się umiejętności sportowe. I tak samo moim zdaniem jest w polityce, bo to kiedyś Margaret Thatcher powiedziała, że polityka to nie jest wybieg dla modelek, nie trzeba się wszystkim podobać, tylko trzeba skutecznie rządzić.

K.G.: A skoro ten wątek sportowy pan poruszył, igrzyska zimowe 2022 rok w Polsce i na Słowacji.

A.H.:  Moje serce bije szybciej, bo ja jestem wielkim fanem takich pomysłów dużych celów, ale myślę, że tu trzeba też być realistą i oczywiście przede wszystkim po pierwsze przekonać do tego rząd, który nie za bardzo kwapi się do ostrej pomocy, no i trzeba sobie zdawać sprawę, że mamy bardzo poważnych konkurentów, to Szwajcaria, która jest świetnie przygotowana, ma już wszystkie obiekty, a my nie mamy żadnego oprócz Wielkiej Krokwi, oprócz skoczni, więc tu będzie mnóstwo pracy. Trzeba kibicować, ale trzeba realnie chodzić po ziemi.

K.G.: Bo prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił w 2010 roku, że przyrzekam, że uczynię wszystko, żeby były igrzyska, tyle że letnie, on mówił o letnich w roku 2020 albo 2024, czyli...

A.H.:  No, to prawda, tylko niestety nie wygraliśmy wyborów, bo mamy do czynienia z ekipą, która za co się nie bierze, to raczej... nie powiem, co, ale raczej zepsuje, żeby tak rano delikatnie, w związku z tym no cóż...

K.G.: Czyli po południu można ostrzej i wieczorem?

A.H.:  No... [śmiech] Pan mnie zawsze za słówko złapie. No dobrze, to uznajmy...

K.G.: Proszę wybaczyć.

A.H.:  ...uznajmy, że nie można, bo zaraz ja i pan będziemy pewnie poddani ustawie o mowie nienawiści i wtrąceni do ciemnej celi o chlebie i wodzie.

K.G.: Jeszcze jedna kwestia na koniec, panie pośle.

Daniel Wydrych: Jeśli pan pozwoli, panie pośle, pytanie od naszej słuchaczki pani Joanny: „Proszę zapytać pana posła, dlaczego jego wypowiedzi są tak agresywne? Czy musiał obrazić pana Mariana Opanię, świetnego i lubianego aktora?”.

A.H.:  Pani Joanno, ja wyraziłem swoją opinię i nadal ją podtrzymuję. Uważam go za marnego kabareciarza, aktora trochę lepszego, ale też to nie jest polska czołówka.

D.W: A czy... wyjaśnijmy od razu, zaczęło się od...

A.H.:  To nie jest obraza, to jest opinia.

D.W.: Zaczęło się od tego, kiedy Marian Opania odmówił przyjęcia roli Lecha Kaczyńskiego.

A.H.:  Nie, zaczęło się od tego, w jaki sposób to zrobił, bo odmówić może każdy, każdy aktor może zagrać lub nie zagrać, choć w polskich warunkach to jest niestety taka plaga, żeby grać tylko filmy, które podobają się władzy, ale Marian Opania zachował się w sposób skandaliczny, mówiąc... w jaki sposób to zrobił, powiedział, że demokratycznie wybrani politycy dzielą (o nas) Polaków bardziej niż komunizm. No to naprawdę, to świadczy o nim. A ja wypowiadam się o jego umiejętnościach kabaretowych, dlatego że ja śledzę i polski teatr, i polskie kino, polski kabaret, jestem na bieżąco, naprawdę uważam go za średniaka.

D.W.: A pańskim zdaniem kto mógłby zagrać? Który aktor mógłby zagrać Lecha Kaczyńskiego?

A.H.:  Nie jestem reżyserem, trudno mi powiedzieć, za to taki nastrój teraz: hurra, teraz wszyscy będziemy odmawiać, to pokazuje, że gdyby np. w Hollywood zachowywali się aktorzy, nie powstałby żaden film, który byłby np. krytyczny w stosunku do Białego Domu, a powstają.

K.G.: Poseł Adam Hofman była naszym gościem. Dziękujemy za spotkanie i dziękujemy za rozmowę.

A.H.:  Dziękuję, miłego dnia.

(J.M.)