Polskie Radio

Rozmowa dnia: Bogdan Borusewicz

Ostatnia aktualizacja: 28.11.2012 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Bogdan Borusewicz. Witamy, panie marszałku,  w dniu tak uroczystym, jeśli mogę tak powiedzieć.

Bogdan Borusewicz: Dzień dobry państwu i dzień dobry panom.

K.G.: Dziś o godzinie 11 uroczyste posiedzenie Senatu w 90. rocznicę pierwszego posiedzenia Senatu II Rzeczpospolitej. Konstytucja Marcowa spowodowała, że mieliśmy izbę, w której zasiadali senatorowie, potem to się zmieniało, Konstytucja z 35 roku nieco zmieniła zasady wyboru do Senatu, ale Senat trwał, potem Senat pojawił się w roku 1946 pod postacią hasła: „Czy chcesz, żeby Senat dalej istniał?”, referendum było sfałszowane, Senat przestał działać, powrócił w 89 roku.

B.B.: Już nie działał, po wojnie...

K.G.: Już nie działał, właśnie.

B.B.: ...w 46 już nie działał.

K.G.: Właśnie. I co? I mamy taki Senat, jaki mamy? Jedni są zadowoleni, drudzy niekoniecznie widzą ten problem, czy w ogóle Senat powinien istnieć.

B.B.: Niektórzy widzą problem w ogóle z parlamentem, uważają...

K.G.: I jest (...)

B.B.: ...uważają, że parlament w ogóle jest niepotrzebny, że to są wykładane pieniądze, które niewiele przynoszą dobrego. Parlament, Sejm i Senat to są podstawą demokracji. Jeżeli nie ma wolnych wyborów, to  oczywiście nie ma tych dwóch izb, a w Polsce tak się zdarzało, że kiedy Senat przestał istnieć, to nie było demokracji, albo kiedy był okrajany, to ta demokracja też była okrajana. Tak że jeżeli patrzymy na to, kiedy była Polska suwerenna i demokratyczna, to trzeba patrzeć, kiedy był Senat, wtedy są jasne wnioski.

K.G.: Ale czy Senat w takim kształcie jak teraz, przy takich kompetencjach jak teraz?

B.B.: Na temat kompetencji trwa dyskusja, będzie trwała dyskusja. Wszystko się zmienia, w związku z tym Senat też się może zmieniać, ale te głosy o tym, że Senat jest niepotrzebny, są głosami przedwczesnymi i to widać po prostu, mimo że one były, Senat trwa i nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby sądzić, że przestanie funkcjonować.

K.G.: A kiedy pan słyszy, że Senat powinien być izbą refleksji, to jak pan reaguje? No, to jedno z najczęstszych określeń pod adresem Senatu, przyzna pan.

B.B.: Tak, to wtedy mówię, że uważam, że Sejm też powinien być izbą refleksji. To jest miejsce na refleksję, a oprócz tego to jest miejsce także na konflikt polityczny, często przeradza się w konflikt słowny. W Senacie jest znacznie spokojniej, może dlatego, że senatorów jest znacznie mniej, a nie dlatego, że senatorowie nie mają swoich poglądów, nie chcą ich wyrażać, nie wyrażają ich, ale w Senacie jest spokojniej i ta praca jest... znaczy dyskusja jest mniej polityczna, a bardziej merytoryczna.

K.G.: A te pomysły, by Senat był różnie, jedni mówią reprezentacją samorządu, drudzy wręcz nazywają to izbą samorządu.

B.B.: Wszystko jest...

K.G.: Czy to jest do przeprowadzenia i czy to jest w ogóle dobry pomysł?

B.B.: Wszystko jest możliwe, oczywiście, zmiany są możliwe, ale reprezentacją samorządu w zarządzie wojewódzkim, no tak, to ma sens wtedy, kiedy bylibyśmy... mieli taką strukturę zdecentralizowaną jak Niemcy. My mamy podobną strukturę jak Francja, czyli państwa scentralizowanego. Więc w sytuacji, jeżeli nie będzie... jeżeli będą zmiany ustrojowe i w kierunku decentralizacji, czyli tworzenia takich landów jak w Republice Federalnej Niemiec, to wtedy to ma sens oczywiście, bo to są wtedy reprezentanci landów. W tej chwili każdy senator reprezentuje wszystkich wyborców, wszystkich Polaków w zasadzie i on nie reprezentuje swojego województwa. I ja uważam, że to jest dobre rozwiązanie, że nikt z senatorów nie jest związany z jakimiś uchwałami sejmików i nie jest zobowiązany do tego, żeby je realizować. To jednak on sam odpowiada za to, jak głosuje i co robi.

K.G.: A ten sposób wyboru senatorów inny od wyboru posłów...

B.B.: To zmienia troszkę.

K.G.: ...ma znaczenie? No właśnie.

B.B.: Ma znaczenie, wybory w okręgach jednomandatowych mają znaczenie dla ciągłości pracy Senatu i senatorów. W takich wyborach jednomandatowych, i to już to widać, pozycja senatora, pozycja parlamentarzysty jest znacznie silniejsza w stosunku do partii politycznych, swoich także partii politycznych, a oprócz tego stabilizuje sytuację wyborczą.

K.G.: Pan pamięta, panie marszałku,  kiedy toczyły się dyskusje na temat tego, że te jednomandatowe okręgi wyborcze to szansa dla osób spoza partii, że ktoś się będzie mógł wykazać bez względu na to, czy należy do partii X, Y czy Z, wszystko jedno, a tymczasem jak dzisiaj czyta się skład Senatu, to tak: Platforma 63 senatorów, Prawo i Sprawiedliwość 29, PSL dwóch, Solidarna Polska dwóch, niezależnych czterech.

B.B.: No tak, ale są, jest możliwość taka...

K.G.: Czyli trzeba mieć za sobą machinę partyjną, by wygrać wybory na senatora?

B.B.: Albo trzeba mieć już pozycję, którą się zdobyło wcześniej, czyli trzeba być znanym w swoim środowisku. Tak działają okręgi jednomandatowe, ale jak pan przytoczył tę statystykę, to trzeba porównać do Sejmu, tam takich nawet kilku niezależnych posłów nie ma, oni są wszyscy z list partyjnych. Ja nie mówię, że to jest źle, ale to jest nieco inny system. Jak on będzie dalej działał, no to zobaczymy po kolejnej kadencji, zobaczymy, jak to będzie wyglądało.

K.G.: Ktoś może spytać swoją drogą, co robią senatorowie Prawa i Sprawiedliwości i PSL-u, Solidarnej Polski czy ci niezależni, skoro oni są w mniejszości (...)

B.B.: I pracują, pracują, to...

K.G.: ...to najwyżej tak coś powiedzieć dla zasady bardziej.

B.B.: Pracują w komisjach, pracują na posiedzeniach Senatu. Pracują także, to nie jest tak, że nie mają wpływu na legislację. I chcę powiedzieć, że większość senatorów ciężko pracuje i chcemy im za to podziękować.

K.G.: Czyli to nie jest to ta maszynka do akceptowania tego, co uchwalił sejm.

B.B.: Bardzo ostre są dyskusje na posiedzeniach klubów i to nie jest tak, że jest automatyzm.

K.G.: Dziś podczas uroczystego posiedzenia izby będą i prezydent, i premier, i marszałek Sejmu, i marszałkowie Senatu poprzednich kadencji...

B.B.: Tak, będzie prezydent, zapewne będzie także premier. No i zaprosiłem wszystkich marszałków poprzednich kadencji.

K.G.: Proszę wybaczyć skojarzenie, panie marszałku,  ale te wszystkie najważniejsze osoby w państwie w jednym miejscu.

B.B.: O! Ale bezpieczne.

K.G.: No właśnie. Jakieś specjalne środki ostrożności będą dziś podjęte?

B.B.: Proszę się nie obawiać. Nie no, standardowe są środki ostrożności wewnątrz budynku i to nie jest od tego roku, takie standardowe środki są od dłuższego czasu. One... Ale one nie są jakoś krępujące. Senat jest także miejscem otwartym, 1 grudnia będziemy mieli dzień otwarty Senatu i każdy, kto przyjdzie, będzie mógł wejść, zobaczyć, wejść do sali posiedzeń, może nawet zagłosować.

K.G.: Pytam o to dlatego, że mam w pamięci pana słowa o tym, że coś wypadałoby zrobić z tym naszym obiektem, w którym pracują posłowie i senatorowie, z budynkiem parlamentu. Krótko mówiąc, ogrodzić go, jakoś może odciąć od osób postronnych. Chociaż pani marszałek Kopacz twierdzi, że nie ma takiego płotu, którego nie dałoby się przeskoczyć.

B.B.: No więc można też powiedzieć: nie ma takiego zabezpieczenia, którego nie dałoby się obejść. No ale to wtedy jednak trzeba przeskoczyć. Ja uważam, że jakoś trzeba ograniczyć dostęp do budynku, bo dostęp... znaczy wchodzenie do budynku, bezpośrednio już w budynkach to oczywiście jest kontrola, zaś nie ma żadnego ograniczenia w dostępie do budynków i na to już organa chroniące zwracały uwagę kilka lat temu.

K.G.: Dziś posiedzenie uroczyste, ale potem już normalne posiedzenie i temat, który, no, będzie wywoływał mnóstwo emocji niewątpliwie, czyli Senat w sprawie ustawy przyjętej przez Sejm 9 listopada, o nasiennictwie. Chodzi krótko  mówiąc o żywność modyfikowaną genetycznie. Pan jest za wolnością w tej kwestii, za dopuszczeniem do uprawiania w naszym kraju żywności modyfikowanej genetycznie, czy należy stosować obostrzenia, takie jak zakłada ustawa o nasiennictwie przyjęta przez Sejm?

B.B.: Wie pan, poglądy są tak skrajne i tak różne...

K.G.: Ano właśnie, do tego zmierzam.

B.B.: Tak różne, że...

K.G.: Da się znaleźć coś, co się nazywa złotym środkiem?

B.B.: ...że niespecjaliście trudno się w tym rozeznać. Ta ustawa w ogóle nie mówi o GMO i ona jest dostosowaniem koniecznym do prawa unijnego. Prezydent poprzednią ustawę zawetował i wybrał tę część, która wydawała się z tamtej ustawy niekontrowersyjna, no ale są znowu kontrowersje. Więc z jednej strony trzeba te obawy jakoś uwzględniać i tłumaczyć ludziom, którzy się tego GMO boją, a z drugiej strony nie można hamować postępu, takie jest moje zdanie, po prostu nie można hamować postępu, tym bardziej że GMO... śruta sojowa zmodyfikowana jest powszechnie tutaj do Polski sprowadzana i jeżeli np. tego byśmy zakazali, to natychmiast nastąpi podwyżka cen mięsa wieprzowego. To jest z sobą wszystko powiązane. GMO także stosuje się w roślinach tak zwanych przemysłowych, np. z rzepaku jest produkowane paliwo, z lnu wiadomo co. I tego typu rośliny myślę można i ja uważam, że nie widzę tutaj problemu jakiegoś i nie sądzę, że byłby zakaz. Oczywiście trzeba uwzględniać te obawy, które różne organizacje społeczne wysuwają, ale myślę, że Senat znajdzie jakiś złoty środek, będziemy dyskutować i będzie na pewno ostra dyskusja, bo są w Senacie i zwolennicy tej ustawy...

K.G.: I przeciwnicy.

B.B.: ...i zdecydowani przeciwnicy.

K.G.: Panie marszałku,  dziękujemy bardzo.

B.B.: Dziękuję bardzo.

K.G.: Przypomnijmy, dziś uroczyste posiedzenie Senatu Rzeczpospolitej w 90. rocznicę pierwszego posiedzenia izby. Może tak dla przypomnienia: pierwszym marszałkiem Senatu był  Wojciech Trąmpczyński.

B.B.: I jest równo 90 lat dzisiaj.

K.G.: No tak, właśnie o tym mówimy. Dziękujemy jeszcze raz. Bogdan Borusewicz w studio Sygnałów dnia.

Daniel Wydrych: Olej. Olej.

K.G.: Co olej?

D.W.: Się produkuje z lnu.

K.G.: Także.

B.B.: Tak, ale przede wszystkim także płótno lniane, tak? Czyli to jest roślina...

K.G.: O którym pan redaktor pozwolił sobie zapomnieć.

B.B.: Roślina przemysłowa.

D.W.: I jeszcze siemię.

B.B.: No ale siemię to już jest spożywcze, tak? Zaś...

K.G.: Swoją drogą  nie najlepsze to jest, siemię lniane.

D.W.: Ale na gardło...

B.B.: No tak, ale lecznicze. Zaś jeżeli są obawy jakby związane ze spożyciem, no to można je uwzględniać, zaś nie można zatrzymać postępu, szczególnie jeżeli chodzi o uprawy przemysłowe po prostu, bo zostaniemy (...)

K.G.: Ale zapowiada się ostry spór. Jeszcze raz, panie marszałku, dziękujemy za rozmowę.

B.B.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)