Przemysław Szubartowicz: Nasz gość: Józef Oleksy, były premier, wiceprzewodniczący SLD. Witam serdecznie, panie premierze.
Józef Oleksy: Dzień dobry.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory w Elblągu, będzie miało tam prezydenta, a Sojusz Lewicy Demokratycznej w I turze zdobył 10,78%. Panie premierze, proszę powiedzieć, czy to oznacza, że PiS idzie do władzy ogólnokrajowej, a SLD zatrzymało się na 10%?
Jeżeli chodzi o pierwszy człon, to myślę, że idzie. PiS modyfikuje swoją tonację publiczną, tak to najogólniej nazwijmy, i czyni to we właściwą stronę, czyli rezygnuje z radykalnych elementów takiego odwetu, straszenia, historycznych obostrzeń w ocenach. To było potrzebne i ludzie to odbierali nawet jako właśnie potrzebne, ale chyba wyczuli w PiS-ie, że to już dalej nie przysporzy im poparcia i elektoratu i idą, widzę, takim tonem potrzebnym, a więc spraw, które ludzi obchodzą, wskazują na konkrety, nie zaostrzają tonu i wygrywają na tym.
Platforma natomiast zsuwa się, niestety, i to zsuwa się na własne życzenie w wielu elementach. Powiem, że dziwię się zdziwieniu Platformy, że nie wygrała w Elblągu, w końcu całe referendum i aktywność obywatelska poszły przeciw poprzedniemu prezydentowi, który był z Platformy. No jakże partia, która przegrywa swoją władzę w mieście, oczekuje, że znowu im społeczeństwo odda władzę?
Ale, panie premierze, bo znam komentarz i dlatego zapytałem o te 10% z hakiem SLD, że gdyby nie SLD, PSL i Ruch Palikota, to Prawo i Sprawiedliwość jeszcze mocniej by zwyciężyło albo Platforma słabiej by tam wypadła.
Tak, więc wynik Sojuszu nie jest imponujący ani na miarę oczekiwań. Powiem, że w SLD była radość, bo Palikot znacznie gorzej wypadł.
A Palikot odpowiadał, że wystawił dwa komitety niepotrzebnie i zdobył tam po prawie 5%.
W porównaniu z SLD Palikot przerżnął, przepraszam za słowo, dużo mocniej, a w SLD to ma jakieś wciąż znaczenie porównawcze i emocjonalne i niepotrzebnie moim zdaniem oceny poszły w tę stronę, o ile gorzej wypadł Palikot. No, nie w tym sprawa.
No tak, ale SLD ma te 10%, które też jest taką magiczną liczbą, no bo Palikot mówi, że SLD wystarczy 10%, bo Leszek Miller sobie tak wymyślił politykę, że 10% to jest na miarę jego ambicji. To rzeczywiście tak jest?
Nie no. Leszek Miller jest liderem ambitnym i potrafi być dalekowzroczny i wie, co to znaczy dążenie do władzy. I wie, że z 10% żadnej władzy nie osiągnie. A więc musi mieć tę strategię i ma ją, i wdraża na około 20%, bo wtedy, gdyby Sojusz doszedł w wyborach parlamentarnych w okolice 20%, wtedy można powiedzieć, że jest już uczestnikiem gry na w miarę równych prawach z innymi, bo można zakładać, że Platforma w tym czasie zjedzie w okolice 20% (...)
A to prawda, że SLD chce być w koalicji z Platformą Obywatelską i dlatego Leszek Miller...
Nie, nie ma żadnych takich ustaleń, natomiast są spekulacje, które wszyscy toczą i porównując programy, porównując zaszłości dotychczasowe tak to niektórym wychodzi, że to byłoby najbliżej Platformie i SLD, ale nic tu nie można przesądzać, dlatego że arytmetyka wyborcza się rozstrzyga po ogłoszeniu wyborów.
Panie premierze, a jest szansa na to, żeby SLD porozumiało się z Europą Plus albo z Aleksandrem Kwaśniewskim, albo z Markiem Siwcem, albo nawet z Januszem Palikotem, czy już nie ma na to szans?
Jeśli chodzi o Palikota...
Były takie próby, były rozmowy, były konflikty, był kongres lewicy, który nie był zaszczycony obecnością byłego prezydenta, w każdym razie konflikt trwa.
Akurat jeżeli chodzi o kongres lewicy, to powiem, że obawiałem się, że będzie gorzej. Poza nieobecnością prezydentów, ale każdy zaproszony gość ma prawo zrobić z zaproszeniem, co chce, do tego nie przywiązywałem wielkiej wagi, choć media czyniły z tego sensacyjną stronę tego kongresu, wszyscy przysłali listy, uszanowali ten kongres, uznali jego znaczenie, natomiast nie to było przy tym kongresie najważniejsze. Najważniejsza była idea początkowa, którą głosiłem i uparcie się jej trzymam i ona była wtedy wspólna, rok temu Kwaśniewskiego, Millera i moja, żeby szukać ścieżki do poszerzenia frontu lewicy w Polsce, centrolewicy...
No i co zostało z tej idei?
...i zostało 82 organizacje, małe, mniejsze, duże, które się zdeklarowały i były uczestnikami kongresu, chociaż media się nie zająknęły nawet na ten temat...
I została szorstka przyjaźń między Leszkiem Millerem i Aleksandrem Kwaśniewskim?
...a między innymi została bardzo szorstka przyjaźń, nad czym ubolewam i liczę na to, że czas będzie to zmieniał, dlatego że co innego jest konflikt Leszka Millera z Palikotem, a co innego jest jednak ostrość publicznej krytyki pod adresem Kwaśniewskiego, twórcy tej partii i twórcy lewicy w Polsce demokratycznej i dwukrotnego prezydenta uważanego za wywodzącego się z siły lewicy. Tu mi się to nie podoba i staram się robić, co w moich możliwościach, żeby zasypać trochę te rowy i żeby do jakiegoś dialogu doszło.
A dopuszcza pan możliwość taką, że nawet jeśli nie w wyborach europejskich, to w wyborach parlamentarnych lewica z Aleksandrem Kwaśniewskim, Leszkiem Millerem, nawet Januszem Palikotem, jak już powiedziałem wcześniej, pójdzie razem do wyborów , czy nie, w jakiejś koalicji, ze wspólną listą?
Dziś nie można tego przesądzać, bo ostrość konfliktu jest zbyt wyraźna, natomiast uważam, że dialog między Leszkiem Millerem, Aleksandrem Kwaśniewskim, Europą Plus a SLD jest możliwy, jest potrzebny. Co innego jest sprawa Palikota, bo tu jest konflikt też osobisty bardzo ostry. Ale powiadam, Leszek Miller przyjął linię, dla której uzyskał poparcie mocne w SLD, mianowicie linię, że będzie budować siłę polskiej lewicy na bazie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którego wizerunek chce wywindować pozytywnie w granice tych 20%. I wtedy grać już w demokracji na prawach równych z innymi dużymi dziś partiami.
Panie premierze, á propos tej gry, to dopuszcza pan koalicję SLD-PiS? Co prawda Dariusz Joński wyklucza koalicję SLD-PiS w radzie miasta Elbląga, ale niektórzy mówią, że w różnych innych miejscach jest to możliwe, a być może nawet i w wielkiej polityce.
Powiem panu okrężnie, że...
Dlaczego okrężnie?
Bo nie mnie przesądzać o koalicjach i w ogóle nie czas na kształtowanie tych koalicji, natomiast dziś wiadomo, jaki jest stosunek SLD do PiS-u. Ja powiem, że po Elblągu jedno się zmienia: być może wreszcie przestanie się nas straszyć PiS-em doktrynalnie i głosić, że wszystko, co jest z PiS-em związane, jest obrzydliwe i każdy porządny człowiek ma obowiązek w Polsce uważać, że jest obrzydliwe. Mnie to nie odpowiada, bo ja mam krytyczny stosunek do PiS-u nie bardziej niż inni i nie mniej, natomiast uważam, że nadużywano PiS-u jako straszaka i wygodne to było dla Platformy i dla innych...
No to mówi pan życzliwie o PiS-ie teraz.
Słucham?
Mówi pan życzliwie o PiS-ie?
Mówię życzliwie o pewnej modyfikacji modelu publicznego podejścia i ocen. Ja nie chcę być zmuszany do tego, że mam uważać za obrzydliwe wszystko, co dotyczy nazwy PiS, bo znam ludzi i wiem, jak polityka wygląda, i uważam, że po Elblągu będzie się nieco zmieniać ten wizerunek i może już osłabnie ta zdolność straszenia PiS-em, bo trzeba się wysilić na poparcie dla siebie, a nie uzyskiwać je tylko poprzez straszenie innymi.
I to jest puenta. Były premier Józef Oleksy, wiceprzewodniczący SLD, był naszym gościem. Dziękuję za rozmowę.
(J.M.)