Polskie Radio

Rozmowa dnia: Marcin Animucki

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2013 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Marcin Animucki, wiceprezes Spółki Ekstraklasa SA. Dzień dobry, panie Marcinie, witamy.

Marcin Animucki: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

K.G.: Tak w dużym skrócie, gdyby ktoś nie wiedział, czym zajmuje się Spółka Ekstraklasa, to organizuje rozgrywki o mistrzostwo Polski seniorów w tak zwanej T-mobile Ekstraklasie? I co, i Superpuchar także.

M.A.: Na razie koncentrujemy się na tych pierwszych rozgrywkach, uważamy, że przygotowanie Superpucharu wymaga jeszcze trochę pracy, tak, aby dopiąć wszystkie szczegóły. W tym roku nie będzie rozgrywana ta edycja Superpucharu. Zobaczymy, jaka przyszłość.

K.G.: Ale Ekstraklasa to państwa działka.

M.A.: Tak, to prawda, 16 klubów, już cztery kolejki za nami, no i niezłe emocje zapowiadają się w najbliższych tygodniach.

K.G.: I co ciekawe, podczas tych spotkań piłkarskich organizowanych przez Ekstraklasę jest na stadionach spokojnie.

M.A.: Tak, to prawda, ostatnie dwa lata ciężkiej pracy klubów, PZPN-u, Ekstraklasy wraz ze współpracą z Komendą Główną Policji czy samorządami miast doprowadziło do sytuacji, iż ostatni sezon można podsumować jedną liczbą: 97,5% meczów bez poważnych zdarzeń na stadionach i to jest sukces wszystkich osób zaangażowanych w to. Więc ja liczę na to, iż ostatnie wydarzenia nie wpłyną negatywnie na postrzeganie meczów Ekstraklasy i bezpieczeństwa na stadionach, bo gdzieś te wydarzenia mogą mieć wpływ i ten stereotyp niebezpiecznych stadionów może znowu się pojawić, a tak nie jest.

K.G.: A dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ów współczynnik, owa wielkość 97,5% sukcesu?

M.A.: Przede wszystkim duża współpraca pomiędzy, tak jak powiedziałem, tymi instytucjami, które dbają o bezpieczeństwo Ekstraklasy, przykłada olbrzymią wagę do tego typu rzeczy, bo wiadomo, że musimy te stadiony, które są wybudowane na Euro czy także w okolicach tej wspaniałej daty, przypomnę, że to jest już 10 nowoczesnych stadionów, trzeba je zapełniać. Więc jedyną drogą jest zapewnienie bezpieczeństwa, tak, aby ojciec z synem czy grupa przyjaciół mogła wybrać się w piątkowy czy sobotni wieczór na mecz. Tego pilnujemy i staramy się dążyć do tego celu. Uważam, że to jest sukces, ale duża droga, żeby tak zostało w przyszłości.

K.G.: No tak, ale ktoś może mniej zorientowany powie: zaraz, zaraz, a Lech Poznań gra w I lidze, a co się działo ostatnio na stadionie Lecha podczas meczu z Żalgirisem Wilno? Rozumiem, że pan odpowie, że to nie my.

M.A.: Nie no, oczywiście, to jest nasz klub, nasz klub ekstraklasowy i w przypadku, gdyby takie zdarzenie miało miejsce w czasie meczu Ekstraklasy, to byłyby wyciągane sankcje, podejrzewam, że także UEFA wyciągnie dość surowe sankcje wobec klubu, tak, aby w przyszłości te zdarzenia się nie zdarzały. Prawdą jest to, że wywieszenie transparentu jest o takiej treści czymś haniebnym, z drugiej strony nie ma to nic wspólnego z aktami przemocy, z czym się zgodzimy. Kiedyś jeszcze mówiliśmy o bójkach, o wbieganiu na boisko kibiców czy wręcz przestępców na stadionach. Dzisiaj takich aktów przemocy nie widać.

K.G.: Ale jest coś, z czym Ekstraklasa sobie nie może poradzić. Jest zjawisko na trybunach, nazywa się race.

M.A.: Tak, rzeczywiście jeżeli chodzi o race, jest to pewnego rodzaju problem. Przypomnę, że jeszcze parę lat temu racowiska były pokazywane jako wzór do naśladowania, były pokazywane wspaniałe oprawy z użyciem rac i były nominowane do najlepszego sposobu kibicowania, wiele nagród kibice zdobywali za tego typu zachowania. Od paru lat race są zabronione na stadionach i to jest proces, który zmierza do wyeliminowani. Na stadionach przede wszystkim istnieje monitoring, jeżeli do tego typu zjawisk dochodzi, to najczęściej pojedyncze osoby są potem po meczach identyfikowane i następnie skazywane, gdyż na dzisiaj jest to przestępstwo.

K.G.: A czy spółka, w której pan pracuje, czyli Ekstraklasa SA, ma kontakt z klubami kibica poszczególnych drużyn?

M.A.: Przede wszystkim to jest zadanie klubów, w każdym klubie istnieje SLO, czyli specjalny pracownik, który jest wytypowany do kontaktów z kibicami, często rekrutacja tej osoby następowała z grona kibiców, czyli jest to osoba przyjazna kibicom i współpracująca codziennie, to jest 16 takich przedstawicieli w każdym z klubów, i dzięki temu uważamy, że ten dialog prowadzi do wyeliminowania zjawisk, których nie chcemy na stadionach. To oczywiście też jest proces, czyli my stawiamy na to, żeby rok po roku było coraz lepiej. Boimy się także trochę, że w ostatnim czasie wydarzenia, które miały miejsce na plaży czy w Łomiankach mogą doprowadzać do jakichś spektakularnych akcji instytucji państwowych i mogą ten dialog zniweczyć.

K.G.: Dobrze, że pan wspomniał o Łomiankach, bo w liście otwartym skierowanym do wojewodów tych województw, w których są zespoły Ekstraklasy, piszą państwo, że nie jesteśmy gotowi do przekazywania know how, czyli jak rozumiem wiedzy i doświadczeń dotyczących organizacji meczów klubom z niższych lig, np. z czwartej. Ciekawe, co by Ekstraklasa poradziła prezesowi zespołu KS Łomianki.

M.A.: To oczywiście...

K.G.: Uciekać czy oddać mecz walkowerem?

M.A.: Dla przykładu podam wydarzenia z ostatnich tygodni. Do Ekstraklasy dołączył zespół Zawisza Bydgoszcz, pierwszy mecz, który odbył się na tym stadionie, nie należał do najlepiej zorganizowanych. My jako Ekstraklasa już w ciągu najbliższych dwóch dni po tym meczu zorganizowaliśmy duże spotkanie przekrojowe panelowe w Bydgoszczy, pojechaliśmy wraz z przedstawicielami PZPN-u na duże spotkanie. Uczestniczyli w nim np. przedstawiciele Zawiszy Bydgoszcz czy związku piłki nożnej w Bydgoszczy, dzięki temu w najbliższych dniach przedstawiciele Bydgoszczy także wyjechali do polskich klubów, które grają już od kilku czy kilkunastu lat w lidze, mogli się przyglądać dziennej pracy kierowników ds. bezpieczeństwa czy stewardów na tych dużych stadionach już przygotowanych do organizacji meczów, spotkaliśmy się także z prezydentem Bydgoszczy, omówiliśmy tę kwestię, no i już następny mecz na stadionie Zawiszy odbył się niemalże wzorowo. Więc chcemy w ten sposób działać, że nie zza biurka mówić, jak powinno być, tylko jesteśmy w stanie przekazywać tę wiedzę, którą mamy. Tutaj także duży punkt ciężkości jest przesunięty na władze Polskiego Związku Piłki Nożnej, specjalny departament ds. organizacji imprez i bezpieczeństwa pod przewodnictwem bardzo dobrego fachowca Marka Dolińskiego, musimy podnosić standardy bezpieczeństwa. Jak się okazało teraz, także w innych ligach.

K.G.: No tak, tylko pan podaje przykład Zawiszy Bydgoszcz, która gra w Ekstraklasie, no ale ja wrócę do wątku Łomianek, co ma zrobić prezes czwarto ligowego klubu, który nagle staje przed faktem dokonanym. Przyjechało tylu kibiców, z którymi on sobie a) nie poradzi, b) to oni tak zdaje się specjalnie nie przyjechali po to, żeby kibicować, tylko mecz przerwać. Jak mu pomóc?

M.A.: Tak, to były przede wszystkim akty bandytyzmu...

K.G.: Są przypadki oddawania meczu walkowerem w perspektywie spotkań z ŁKS-em przez drużyny, które grają w tej samej lidze.

M.A.: Tak, w niższych ligach to jest oczywiście kłopot, bo po pierwsze stadiony nie są przygotowane do tak dobrego zorganizowania spotkań, z drugiej strony także duży punkt ciężkości musi być przeniesiony na środki prewencyjne. Jeżeli od tygodnia wiadomo było, że coś się w Łomiankach wydarzy, ja byłem świadkiem kilku rozmów, bo bądź co bądź miałem pomysł na to, żeby pojechać na mecz do Łomianek, zobaczyć, jak ta Polonia wystartuje w tych czwartoligowych rozgrywkach. Wiele osób mi odradzało, wiedząc już, że coś się wydarzy. No więc jeżeli wiedza była w społeczności, że może dojść do aktów wandalizmu czy chuligaństwa podczas tego meczu, no to tutaj środki prewencji wydaje mi się, że nie zadziałały, bo do tego po prostu dopuścić nie można było, nie można, nie powinno się wpuścić tych osób nawet w okolice stadionu.

K.G.: Nawet cytowaliśmy bodaj wczoraj czy przedwczoraj fragment dotyczący szefa firmy ochroniarskiej, która była zaangażowana przy okazji tego meczu, który na pytanie, dlaczego coś tam nie zostało zrobione, to się wziął obraził i powiedział, że on idzie do domu, no i poszedł. Tak to wyglądało od strony organizacji.  Wracając do listu, o którym wspomniałem, otwartego listu do wojewodów, Ekstraklasa pisze, że działania spektakularne łącznie z zamykaniem dla publiczności trybun lub całych stadionów mogą przynieść efekt odwrotny od zamierzonego i zrujnować efekty pracy wykonanej w ciągu dwóch lat. A jak może zareagować inaczej wojewoda, jeśli dzieją się burdy na stadionie?

M.A.: Znaczy przede wszystkim zamykanie stadionów nie powinno być karą. To jest środek prewencji, który ma służyć zabezpieczeniu kolejnego meczu przed wynikiem zajść, które dzięki posiadanej wiedzy mogą być uprawdopodobnione. Więc ja bym rozróżniał kwestię zamknięcia trybuny czy sektora między sankcją, bo to nie są sankcje. To powinien być środek do zapobiegania ewentualnie tego typu wydarzeniom. Z drugiej strony my uważamy, że ten dialog, który jest prowadzony na poziomie Komendy Głównej Policji czy prezydentów miast, czy także wojewodów, dla przypomnienia: my jako Ekstraklasa, także nasi przedstawiciele naszej spółki jeżdżą na takie spotkania jutro, dzisiaj...  czy jutro spotkanie z wojewodą małopolskim, wcześniej spotkania z wojewodą mazowieckim i tak dalej, i tak dalej. My ten dialog musimy kontynuować. Jeżeli pomysłem jest teraz po tych wydarzeniach zamykanie sektorów czy stadionów Ekstraklasy, kiedy tak naprawdę wydarzenia, jakie miały miejsce, nie dotyczyły meczów Ekstraklasy, wydają się nam chybione. To tak dla porównania: jeżeli na zwykłych drogach popełniane są wykroczenia czy przestępstwa, nie zamyka się autostrad, z których korzystają setki tysięcy ludzi, no a kolejki, które się już odbyły, pokazują, że te 60-80 tysięcy ludzi na stadiony piłkarskie co weekend przychodzi.

K.G.: Wczoraj rząd zapowiedział zmiany w strategii walki ze stadionowymi chuliganami, między innymi bez monopolu na przemoc, bez bandyckiego monopolu na przemoc, zmiany w kodeksie karnym, które mają zmienić zasądzanie kar, w zawieszeniu kary za chuligaństwo i pobicie, mają być karami dokuczliwymi, no i zapewnienie większego bezpieczeństwa świadkom. To da efekty? Oczywiście, o ile doczekamy takich zmian (...)

M.A.: Przede wszystkim do tych zmian musi dojść i ja uważam, że rzeczywiście reakcja na tego typu zachowania, jakie mieliśmy, wręcz ciągle je widzimy, bo są powtarzane, musi być stanowcza i to jest jeden ze środków, tym bardziej że widać, że tego typu negatywne zdarzenia coraz częściej przenoszą się ze stadionów właśnie poza stadiony. Taki efekt także miał miejsce w Anglii kilkanaście lat temu, kiedy rzeczywiście dokonano gigantycznego kroku w Ekstraklasie. Tak że wydaje się, że ten gigantyczny krok w zakresie bezpieczeństwa został dokonany, w związku z tym trzeba przystosować prawo do nowej rzeczywistości, gdzie do tych wydarzeń związanych z aktami przemocy czy wandalizmu dochodzi coraz częściej poza stadionami. My także wsłuchujemy się w głos policji, np. rozszerzyliśmy kwestię kar dyscyplinarnych na zdarzenia, które mają miejsce w drodze na stadion, uważając, że to jest część naszej imprezy. Jeżeli na coś się umawiamy z Komendą Główną Policji czy z przedstawicielami rządu czy samorządów, to to wykonujemy. Jesteśmy całkiem niezłym partnerem, jeżeli o to chodzi, no bo także mamy dużą wiedzę, w ostatnich latach, tak jak mówiłem, jest to priorytet naszej pracy i efekty jej widać.

K.G.: Doszliśmy do wniosku jeszcze przed rozmową na antenie, że w przypadku piłkarzy Legii drużyna ta powinna rozgrywać wyłącznie drugie połowy, bo wtedy jest lepszy efekt, to już po raz kolejny chyba, wczorajszy mecz pokazał to ze Steaua Bukareszt. I nasz gość stawia dziś na jeden do zera w meczu Śląska z Sevillą, tylko proszę przypomnieć, panie Mariuszu, na Śląsk, czy raczej na Sevillę?

M.A.: Nie no, w pucharach europejskich zawsze trzeba kibicować polskim zespołom, więc oczywiście dla Śląska.

Daniel Wydrych: Wracając do Legii, pan zapewnia, że ja z synem mogę się wybrać na jakiś mecz Legii w Warszawie i bez problemu będzie.

M.A.: Moim zdaniem jeżeli kiedykolwiek jeszcze nie był pan na nowym stadionie Legii, to warto się wybrać...

D.W.: Byłem, ale na meczu.

M.A.: Warto się wybrać, wspaniały stadion, dobra atmosfera i naprawdę jest bezpiecznie.

K.G.: Swoją drogą ciekawe, Wojciech Kowalczyk, były znakomity piłkarz Legii, obecnie komentator sportowy, powiada, że najgorsze rzeczy dzieją się na trybunach VIP-ów.

M.A.: Ale do bójek nie dochodzi, więc...

K.G.: Podobno dochodzi do innych, nie mniej gorszących rzeczy.

M.A.: Więc to najważniejsze.

D.W.: A może pan zdradzić, do czego dochodzi?

M.A.: Do bójek nie dochodzi, więc...

D.W.: A do czego dochodzi?

M.A.: ...to jest oczywiście dobrze. No, jeżeli chodzi o kwestie związane z lożami biznesowymi, wydaje mi się, że to jest nowy produkt, do którego także musimy się wszyscy nauczyć, jak z niego korzystać.

K.G.: To dość eufemistyczne stwierdzenie. Marcin Animucki, wiceprezes Spółki Ekstraklasa SA, gość Sygnałów dnia. Dziękujemy za spotkanie.

M.A.: Dziękuję.

(J.M.)