Krzysztof Grzesiowski: Poseł Jan Bury, szef klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dzień dobry, panie pośle.
Jan Bury: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
K.G.: Pora do pracy dzisiaj, tak?
J.B.: Dziś zacząłem wcześnie.
K.G.: Nie, ale od dziewiątej posiedzenie Sejmu.
J.B.: Ale na grzybach nie byłem. Pora do pracy, tak jest, od dwunastej dopiero jest Sejm, od dziewiątej mamy Konwent Seniorów. Wakacje minęły po prostu.
K.G.: To posiedzenie to przede wszystkim nowelizacja budżetu państwa. Są w porządku także dwa prezydenckie projekty ustaw: o Trybunale Konstytucyjnym i zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. Czy nowelizacja przejdzie w miarę sprawnie z punktu widzenia koalicji rządzącej?
J.B.: Myślę, że tak. Omawiany był projekt już na...
K.G.: Pomijając oczywiście siłę głosów.
J.B.: Omawiany był projekt już na rządzie, to raz. Po drugie mamy świadomość od kilku tygodni już, że nowelizacja budżetu będzie mieć miejsce, wcześniejsze przedwakacyjne głosowania progów ostrożnościowych, było przygotowanie jak gdyby tego głosowania i myślę, że już przez opinię publiczną, ale także przez dyskusje klubowe, parlamentarne ta wiedza o tym, że nowelizacja budżetu będzie... przeszła, więc na pewno to nie będzie formalność, ale koalicja będzie musiała zewrzeć szeregi, żeby w tym tygodniu przegłosować tę nowelizację budżetu.
K.G.: Coraz więcej kupujemy, lekko spada bezrobocie – to informacje podane przez Główny Urząd Statystyczny. Nawet ekonomiści mówią o symbolicznym końcu kryzysu, cytuję dzisiejszą Rzeczpospolitą...
J.B.: Tak, to są...
K.G.: ...symboliczną, bo jakoby kryzysu w naszym kraju do tej pory nie było.
J.B.: To są dobre sygnały. Kryzys był, odczuwaliśmy go w ostatnich miesiącach, w końcówce poprzedniego roku także, i to było widać, bo bezrobocie rzeczywiście rosło i widać było, że jest spadek sprzedaży, ale te sygnały ożywcze od kilku tygodni już widać na rynku, widać to dzisiaj także po tych wskaźnikach za I półrocze, jakie są, jeśli chodzi o sprzedaż, jeśli chodzi o spadek bezrobocia, 13% około w tej chwili bezrobocie za miesiąc lipiec. To są dobre sygnały z rynku i jeden, i drugi sygnał, czyli wzrost zakupów przez społeczeństwo, a z drugiej strony spadek bezrobocia być może sygnalizuje, że to są trendy, które będą stałe. Oby tak było, wszyscy byśmy tego chcieli.
K.G.: Czyli tutaj kryzysu może nie tyle nie ma, co jest na pewno mały. A co słychać u koalicjanta w kryzysie?
J.B.: My nie jesteśmy z tej partii, która się cieszy z tego, że jest w Polsce źle, bo są dzisiaj w Polsce politycy i partia... Jestem krótko po różnych spotkaniach wyborczych także na Podkarpaciu, jak czasem słucham na niektórych spotkaniach polityków opozycji, to mam wrażenie, że przynajmniej niektórzy z nich cieszą się, że w Polsce jest źle. My się nie cieszymy z tego, bo jeśli jest źle w Polsce, to niestety jest też źle w polskich domach i w rodzinach, bo jest wtedy i więcej biedy, i więcej bezrobocia. Dlatego jeśli są te sygnały ożywcze na rynku, jeśli rośnie np. eksport, to jest radosna informacja dla wszystkich Polaków.
K.G.: A pytałem o współkoalicjanta, tam kryzysowa sytuacja pana zdaniem?
J.B.: Myślę, że kryzysowa nie jest, ale na pewno koalicjant zafundował sobie dłuższą wewnętrzną kampanię wyborczą, zrobił sobie swoistego rodzaju eksperyment taki publiczny, chciał nas trochę zabawić przez okres ogórkowy, wakacyjny swoimi wyborami...
K.G.: Pan się dobrze bawił?
J.B.: Ja się nie bawiłem, bo to nie były moje wybory, to były wybory kolegów z Platformy, ale mam wrażenie, że chyba nie do końca ten eksperyment się powiódł, bo wydaje mi się, że tradycyjne formy, czyli przyjazd delegatów na kongres jedno- czy dwudniowy to jest jednak większe wydarzenie, bezpośredni kontakt z politykami, z liderami działaczy z terenu. Czasem ci działacze z terenu potrzebują właśnie takiego kontaktu bezpośredniego, chcą wygadać się, chcą powiedzieć, chcą usłyszeć, chcą porozmawiać czasem nawet przy kawie czy przy herbacie, to jest taka okazja. A takie głosowanie internetowe czy listowe to jest jednak forma anonimowa. Więc myślę, że też i niska frekwencja wyborcza w tych wyborach na szefa Platformy.
K.G.: No fakt, taki kongres to lepsza rzecz, bo to od razu widać, kto na kogo głosuje.
J.B.: Ale jest też okazja do tego, żeby właśnie spotkać się z liderami, z działaczami partii, porozmawiać i żywy kontakt i kongres jest czymś takim, wydaje mi się, że bardziej prestiżowym dla każdej partii. To się nawet lepiej ogląda w telewizji, a tutaj, jak pan i państwo pamiętacie, jakaś krótka migawka z podsumowania wyników wyborczych. I to nie było ani fascynujące, ani też widać, że zainteresowanie członków tą formą wyborów nie było zbyt wysokie, i to niepokoi trochę.
K.G.: No właśnie, potrafi pan odpowiedzieć, dlaczego tak się stało, dlaczego ta frekwencja w przypadku głosowania na przewodniczącego Platformy była tak niska?
J.B.: Myślę, że okres wakacyjny nie jest dobrym...
K.G.: Politycy Platformy mówią, że to tak jak w całej Polsce przy wyborach parlamentarnych.
J.B.: No właśnie, tylko że tak mówić jednak nie powinni...
K.G.: Ale to jest jednak partia polityczna, wybory w partii politycznej...
J.B.: Właśnie...
K.G.: ...czyli teoretycznie członkowie partii powinni być zaangażowani w to, co się dzieje.
J.B.: Właśnie do tego zmierzam, że wyborcy na wybory czasem nie idą, bo są niezadowoleni z wyborów, z rządzących, z samorządu, z rządu, z parlamentu, z pracy polityków i mają wyborcy prawo, to jest ich prawo. Mogą, a nie muszą iść na wybory. Natomiast jeśli chodzi o członków partii, to raczej wydaje się, że powinni wszyscy być aktywni, tym bardziej że 40 tysięcy członków to nie jest aż tak olbrzymia partia, prawda? Pamiętamy, w historii były partie większe, a PSL ma 120 tysięcy członków. I wiem, że mobilizacja własnych działaczy jest bardzo ważna i tu powinna być frekwencja o wiele, wiele wyższa. Myślę, że to był po pierwsze okres chyba zły, bo wakacyjny, a po drugiej jednak chyba w Platformie jest rzeczywiście oczekiwanie części działaczy, części członków Platformy na bardziej radykalne działania ze strony rządu.
K.G.: A czy te nieco ponad 20% na Jarosława Gowina to były głosy na niego, czy to były głosy przeciwko Donaldowi Tuskowi?
J.B.: Ja myślę, że to były raczej głosy przeciwko Donaldowi Tuskowi, przeciwko tej polityce Platformy. Myślę, że Jarosław Gowin mógłby liczyć na poparcie rzędu kilku, może 10%, ale też powiedzmy uczciwie, że kampania Jarosława Gowina była dość aktywna, był obecny w terenie, pokazywał się, jeździł, prosił o te głosy, więc te 20% otrzymał, ale pamiętajmy, że 80% poparcia dla szefa Platformy Donalda Tuska to jest świetny wynik, nie jeden polityk by chciał mieć takie poparcie na swoim kongresie. To też nie są już czasy, gdzie poparcie jest na poziomie 99%.
K.G.: A czy to, co wydarzyło się w Platformie, taki, a nie inny wynik, konsekwencja takiej, a nie innej frekwencji przełoży się na relacje ludowców z Platformą?
J.B.: Myślę, że nie, to kończy przede wszystkim wewnętrzne jakieś spory, wewnętrzną rywalizację w Platformie. I to jest dobrze dla koalicji i dla parlamentu, bo zajmie się Platforma w tej chwili jednak bardziej pracą w parlamencie i w rządzie, a nie wewnętrznymi sporami czy wewnętrznymi rywalizacjami, choć jeszcze, jak wiemy, przez najbliższe chyba dwa miesiące będzie także ta rywalizacja trwać na poziomie województw, bo teraz są...
K.G.: Wybory w regionach, tak.
J.B.: ...w 16 województwach i ta rywalizacja na szczeblu lokalnym potrwa prawie dwa miesiące. Myślę, że to jest dobre dla Platformy w tej chwili, bo trochę przygotowuje Platformę na kolejne wybory, w tym europejskie i za rok samorządowe wybory. Ale wydaje mi się, że teraz już trzeba by przejść do pracy, wakacje minęły, okres wyborczy się powinien skończyć i parlament, rząd powinien jednak się wziąć mocno do pracy, bo jeśli są te sygnały ożywcze na rynku, w gospodarce, jeśli chodzi o spadek także i bezrobocia, to trzeba, żeby jednak ze strony parlamentu i rządu te działania były takie, które podtrzymają te dobre trendy gospodarcze i społeczne.
K.G.: Dzisiejsza Rzeczpospolita publikuje sondaż pracownik Homo Homini, 23-24 sierpnia, próba 1100 osób: Prawo i Sprawiedliwość 33% poparcia, spadek o 1% w porównaniu z poprzednim badaniem, Platforma 22%, minus cztery, no i PSL, jak to zwykle. Ile? Zaryzykuje pan?
J.B.: Zaryzykuję, bo czytałem rano, więc wiem, jaki był wynik.
K.G.: A, to się nie uda.
J.B.: Ano tak, to się nie uda.
K.G.: Pięć.
J.B.: Pięć, ale to jest...
K.G.: O jeden punkt procentowy mniej.
J.B.: ...jak państwo wiecie, w ostatnich latach kilku PSL ma albo pięć, albo cztery, albo sześć, a jak przychodzą wybory parlamentarne, to się kończy na tym, że jest osiem albo dziesięć, a jak są samorządowe wybory do województw, to jest na poziomie 25%, a jak są w gminach, to jest na poziomie 40%. To już jest takie doświadczenie PSL-u w sondażach. Myślę, że tu są pewne tendencje, niestety, sondażowe, ale to niepokoi. Na pewno chcielibyśmy być zawsze na poziomie kilkunastu procent, wtedy jest takie bezpieczeństwo, że tak powiem.
Natomiast tutaj jest trend, widać, dalej dość istotny dla Prawa i Sprawiedliwości, bo na poziomie 33% notowania dzisiaj, to znaczy, że te niektóre argumenty PiS-u, to narzekanie, że jest źle, źle, źle i ciągle będzie źle, udzieliło się także i części społeczeństwa. Stąd być może też i takie postrzeganie i takie dziś wyniki w sondażach PiS-u. Osobiście uważam, że być może dzisiaj to są trendy, które pokazywały także w momentach, kiedy było gorzej w gospodarce, że PiS w sondażach trochę rósł, wierzę w to mocno, że jeśli rzeczywiście nastąpią te symptomy ożywcze w gospodarce, to także to się i przełoży na sondaże i na notowania i partii rządzących, i koalicji, i parlamentu także, czego bym sobie życzył i czego też państwu życzę, bo ja jestem osobą, która ma bardzo nastawienie pozytywne w myśleniu i raczej nie jestem osobą, która będzie ciągle narzekać, tylko chciałbym, żebyśmy wspólnie myśleli o tym, że może być w Polsce lepiej, może być gospodarka lepiej rozwijająca się, może być niższe bezrobocie, ale że to wszystko zależy także od nas.
K.G.: Za niespełna dwa tygodnie będzie już po sprawdzianie praktycznym...
J.B.: Będzie.
K.G.: ...oczywiście nie w ogólnopolskiej skali, ile w skali wojewódzkiej, wybory uzupełniające do Senatu na Podkarpaciu. Rozumiem, że to dla pana punkt honoru, by kandydat ludowców i Platformy Obywatelskiej pokonał kandydata Prawa i Sprawiedliwości.
J.B.: To jest na pewno walka...
K.G.: To Podkarpacie to w końcu pana matecznik partyjny.
J.B.: Mój matecznik partyjny w sensie PSL-u, ale pamiętajmy, że w sondażach także Podkarpacie to od wielu lat województwo, gdzie PiS zdobywa duże poparcie w wyborach czy samorządowych, czy parlamentarnych, więc mamy świadomość, jak trudny jest tam region. Może nie jest tak trudny przeciwnik w sensie kandydata PiS-u, pana Pupy, ale jest trudny region na Podkarpaciu tak dla Platformy, jak i dla PSL-u, jak i także dla SLD czy dla Ruchu Palikota. Od wielu lat to jest matecznik PiS-u, więc dlatego zmierzyliśmy wszystkie siły, Platforma wystawiła wspólnie z PSL-em jednego kandydata, jest to pan Mariusz Kawa, kandydat...
K.G.: Ludowiec.
J.B.: ...ludowiec, członek PSL-u, radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego, kiedyś także wiceburmistrz miasta Strzyżowa, dzisiaj mały przedsiębiorca, drobny, ale robimy wszystko, żeby ten wynik był dla Mariusza Kawy najlepszy i myślę, że 8 września mamy szansę pokazać, że Mariusz Kawa w tak trudnym województwie w tych wyborach do Senatu może zwyciężyć.
K.G.: To w takim razie sztab kandydata PSL-u i Platformy będzie musiał się spiąć na te ostatnie dwa tygodnie. Wie pan, ilu posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości...
J.B.: Wiem.
K.G.: ...ma w ciągu dwóch tygodni, czyli tego i następnego tygodnia, pojawić się na Podkarpaciu?
J.B.: Wiem.
K.G.: Ilu?
J.B.: Senatorów i posłów na Podkarpaciu łącznie pojawi się dwustu prawie, bo w ostatnich dniach także widać, że PiS w tych wyborach rzucił wszystkie środki i siły na Podkarpacie, jeśli widać to także na billboardach, widać także to na materiałach (...)
K.G.: No, jeśli to da efekt, to znaczy, że warto było.
J.B.: Ale także w ostatnich dniach wielu polityków PiS-u przyjeżdża na Podkarpacie, w najbliższych dniach czytałem też przed chwileczką w mediach, że i pierwszego, i być może 31 sierpnia, i 1 września klub parlamentarny będzie aż tam posiedzenie na Podkarpaciu. Powiem tak, to jest forma, którą politycy wielu partii, w tym także PiS-u, prowadzą. My także prowadzimy kampanię bardzo żywą i nasi parlamentarzyści, i prezes PSL-u wicepremier Piechociński, także minister rolnictwa Kalemba i minister pracy, nasi wiceministrowie, także pani minister Bieńkowska będzie niebawem na Podkarpaciu na dużym spotkaniu z samorządowcami, tak że robimy kampanię aktywną, tylko ta kampania aktywna musi być racjonalna i rozsądna. Robimy taką kampanię racjonalną, uczciwą, pracujemy z ludźmi, z wyborcami, bardzo wiele spotkań jest z wyborcami. I pan Mariusz Kawa nie musi zasłaniać się innymi politykami, tylko sam prowadzi kampanię, rozmawia z ludźmi, chodzi także po domach, rozmawia z nimi, jest na spotkaniach różnego rodzaju...
K.G.: Z tym „sam” to niech pan nie przesadza, panie pośle, ostatnio pojawił się z wicepremierem Piechocińskim na przykład, no więc...
J.B.: Nie, pojawił się...
K.G.: ...sam raczej nie był.
J.B.: Pojawił się z wicepremierem Piechocińskim, był w hospicjum z ministrem Arłukowiczem. Pan Mariusz Kawa jest osobą, która rozumie problemy ludzi, którzy są w trudnych warunkach i żyją i którzy są schorowani na ciężkie często schorzenia, jest doświadczony bardzo mocno przez życie, też ma osobę w domu też niepełnosprawną, swoje dziecko. Nie mówi o tym głośno ani nikomu nie pokazuje...
K.G.: No bo się zarzut nie pojawił...
J.B.: Nie ma takiej... bo...
K.G.: ...że kampania wyborcza, tu hospicjum, tu minister Arłukowicz.
J.B.: Nie, myślę, że to jest bezpodstawny zarzut. Mariusz Kawa na co dzień doświadcza we własnym domu i radzi sobie z tym bardzo mądrze i odważnie, i silnie, jest człowiekiem bardzo silnego charakteru i rozsądnym bardzo człowiekiem. Myślę, że jest to dobry kandydat do Senatu dla Podkarpacia, tym bardziej że Podkarpacie ma wielu posłów i senatorów z PiS-u. I to niewiele przynosi dla Podkarpacia. A myślę, że każdy parlamentarzysta z PSL-u czy z Platformy dzisiaj jest wartością dużą dla Podkarpacia jako regionu.
K.G.: I jeszcze jeden temat, jeśli pan pozwoli, panie pośle. Grozi nam wojna handlowa z Rosją?
J.B.: Oby nie.
K.G.: Ostatnio owoce i warzywa, nieco wcześniej, ale dosłownie kilka dni wcześniej wieprzowina.
J.B.: Oby nam nie groziła...
K.G.: To jest potężny rynek.
J.B.: ...bo za czasów PiS-u przeżywaliśmy już wojnę handlową z Rosją i gospodarka nasza, w tym rolnictwo, odczuło to bardzo, jeśli chodzi o spadek cen artykułów rolnych, spożywczych, owoców, warzyw, ziemniaków czy także właśnie mięsa. Dlatego też trzeba i warto zrobić wszystko, żeby stronę rosyjską przekonać, żeby do tej wojny nie doszło, bo myślę, że nasze artykuły spożywcze, rolne są naprawdę bardzo dobre i widać to także na rynkach unijnych. Eksport nasz w rolnictwie bardzo rośnie dynamicznie, to widać, więc myślę, że trzeba zrobić wszystko, żeby na Wschód nasze płody rolne dalej płynęły.
K.G.: Ale chyba trudno uwierzyć, że chodzi tylko o przepisy weterynaryjne i fitosanitarne. Problem jest chyba w innym miejscu i to inne miejsce chyba nazywa się Ukraina.
J.B.: Często problemy tkwią w innym miejscu, czasem są to problemy polityczne, w przypadku akurat tym wydaje się, że Ukraina jest tym jak gdyby miejscem konfliktu, ale myślę, że nie wolno...
K.G.: Im bardziej tę Ukrainę popieramy, tym nasza żywność jest gorszej jakości.
J.B.: To jest prawda, ale pamiętajmy, że Ukraina jest też dla Polski dużym rynkiem zbytu i dzisiaj, i w przyszłości, więc my musimy patrzyć nie tylko na Rosję, ale także na wszystkie kraje Wschodu, od Białorusi począwszy, przez Rosję, Ukrainę i także kraje dalej – Kazachstan czy Gruzja skończywszy, bo dzisiaj na tych rynkach także pojawia się polska żywność czy polska produkcja. Więc musimy patrzeć globalnie, ale pamiętajmy też, że Ukraina jest ważna dla Unii Europejskiej, dla Polski i Polska od wielu lat robi wszystko, żeby Ukraina dołączyła kiedyś do narodów wolnej Europy Zachodniej, ale pamiętajmy też, że gospodarka, handel jest bardzo ważny.
K.G.: Od Sejmu na stadion Legii raptem 10 minut, nie sądzę co prawda, żeby pan dzisiaj wybierał się na spotkanie stołecznych piłkarzy ze Steauą, ale tak... obstawimy?
Daniel Wydrych: Ale dlaczego zakładasz, że pan poseł się nie wybiera? Może się wybiera.
K.G.: Bo po tyle pracy w Sejmie to nie ma czasu.
J.B.: Uczciwie, uczciwie – dużo pracy w Sejmie, to prawda...
K.G.: No właśnie.
J.B.: ...ale się nie wybieram, nie jestem kibicem piłki nożnej. Jestem kibicem generalnie żużla, bardzo mocno zawsze wspieram moją drużynę PGE Marma...
K.G.: Zdaje się nie poszło w tym sezonie najlepiej.
J.B.: Niestety nie poszło w tym najlepiej, spadliśmy z Ekstraligi i to jest powód do płaczu.
K.G.: Czyli nie będziemy obstawiać.
J.B.: Nie będę obstawiał.
K.G.: Pan poseł Jan Bury, dziękujemy za spotkanie.
J.B.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)