Jean-Luc Raharimanana urodził się w 1967 na Madagaskarze. Na studia wyjechał do Francji, gdzie później pracował jako nauczyciel i dziennikarz. Jest autorem książek w języku malgaskim, w których opisuje biedę oraz korupcję swojej ojczyzny w stylu równie brutalnym, co poetyckim. Jego dzieła były tłumaczone na język niemiecki, angielski, włoski i hiszpański.
Malgaski pisarz nie używa imion, a swoje publikacje podpisuje tylko nazwiskiem. Raharimanana mówił w radiowej Dwójce, że w ten sposób chce pokazać problemy Madagaskaru i zmusić czytelnika do stawiania pytania, dlaczego to imię zostało usunięte. - Chcę, aby czytelnicy zastanowili się nad historią kraju, nad jego obliczami, nad problemem "jak być w życiu". Przede wszystkim chodzi jednak o przejście na stronę języka malgaskiego - podkreślił pisarz.
Raharimanana dodał, że zabieg z nie podawaniem imienia skutkuje. - Niektórzy myślą nawet, że jestem kobietą. Za sprawą nazwiska, które jest trochę dziwne, wchodzą w rodzaju snu o pewnym kraju zwanym Madagaskar i tworzą sobie obraz pisarza, który jest stary, a może bardzo dziwny. Stąd zdziwienie, kiedy widzą mnie w rzeczywistości - tłumaczył Raharimanana.
Malgaski pisarz, wyjaśnił, że inaczej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o odbiór nowel. Raharimanana mówił, że tworząc je, był młodym pisarzem i wyrażał przede wszystkim to, co przeżywał. - Pierwszy tom moich opowiadań oddaje całą tą brutalność. Zarazem chciałem jednak uciec od agresji, więc w pewnym momencie zwróciłem się ku poezji, mitom, a przede wszystkim zacząłem przerabiać teksty, na nowo nad nimi pracować - stwierdził.
Raharimanana opowiedział również w radiowej Dwójce o problemach, które towarzyszyły mu w pisaniu, walce z cenzurą i poprawnością polityczną. - Kultura na Madagaskarze stała się ubogą krewną rozwoju - podkreślił pisarz.
Fragmenty prozy tego nieznanego w Polsce pisarza znalazły się w jednym z ostatnich numerów czasopisma "Literatura na Świecie".
Rozmawiała Ewa Stocka-Kalinowska.
mr