Zdążyłem sobie po jakimś roku wynająć małą kawalerkę na Marchlewskiego, obecnie Jana Pawła II, i jakiś rok po tym fakcie usłyszałem dzwonek u drzwi, otworzyłem owe drzwi, tam stał Wojtek Malajkat, powiedział: cześć, będę u Ciebie mieszkał, bo gram Hamleta. A że czasy były takie, a nie inne, więc bywało, że kaloryfery milczały, że tak powiem, więc trzeba było się dogrzewać kocami, kuchenką gazową i kolędami. Jak dziś pamiętam, mimo że to był październik albo listopad co najwyżej.