Lutosławski

Wojnę "przegrał" na fortepianie w warszawskich kawiarniach

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2013 11:15
Słynny duet Panufnik-Lutosławski miał w repertuarze bardzo dużo muzyki poważnej, nie wyłączając toccat organowych Bacha.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Shutterstock

Całą okupację, jak dosyć powszechnie wiadomo, grałem z Andrzejem Panufnikiem na dwa fortepiany w kawiarniach warszawskich. Mieliśmy w repertuarze bardzo dużo muzyki poważnej, zaczynając od toccat organowych Bacha, które przerabialiśmy bardziej wiernie, niż to czynili Busoni czy Liszt, ponieważ dwa fortepiany dawały możliwości, jakich, oczywiście, nie dawał jeden, aż do Bolera  Ravela, które było takim cheval de bataille naszego repertuaru. Jednak pomiędzy jednym a drugim grywaliśmy jeszcze choćby cały cykl walców Mozarta, Schuberta, Brahmsa. Było ponad dwieście układów. Wszystko to spłonęło. Zdołałem wywieźć tylko moje utwory i jeden jedyny, który graliśmy razem z Panufnikiem – parafrazę z 24.Kaprysu Paganiniego. Powstała ona za namową harfisty Filharmonii Warszawskiej, Markiewicza, który był kelnerem w kawiarni Aria – pierwszej, w której graliśmy. Bardzo się interesował tym, cośmy robili, i namawiał nas na różne rzeczy, między innymi, aby zrobić właśnie parafrazę z Paganiniego. Zrobiłem ją sam, bez udziału Panufnika, i dlatego ją zapakowałem razem z moimi kompozycjami, kiedy wyjeżdżałem z Warszawy, dzięki czemu jako jedyna ocalała. Ten czas po Powstaniu spędziłem u rodziny, u siostry i szwagra mojej matki w Komorowie.
Zofia Owińska "Lutosławski o sobie" Gdańsk 2010 Towarzystwo.im.Witolda Lutosławskiego wydawnictwo słowo/obraz/terytoria