Na decyzje w tej sprawie bardzo duży wpływ miała Rosja. - Zabiegała o to, aby część handlowa nie weszła w życie od razu. Chodzi o kwestie związane z interesami firm rosyjskich - mówi europoseł PO Dariusz Rosati.
Zabiegała o to również strona ukraińska tłumacząc, że dzięki temu będzie miała więcej czasu na wprowadzenie niezbędnych reform. - UE otwiera swój rynek dla towarów ukraińskich, natomiast Ukraina może je jeszcze okładać cłami - tłumaczy europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. - Istnieje jednak poczucie, że za kulisami dzieje się nie najlepiej - dodaje.
Pojawiły się nawet głosy, że Rosja cieszy się w UE szczególnymi względami. Poseł Rosati przekonuje jednak, że to nieprawda. - UE poza szybkimi decyzjami dotyczącymi pomocy humanitarnej obiecała Ukrainie 11 mld euro wsparcia. Zaoferowała też dostęp do największego rynku na świecie - tłumaczy europoseł Rosati.
Natomiast poseł Krasodębski przyznaje, że są też kwestie w których UE nie chce pomóc Ukrainie. - Ukraina potrzebuje wzmocnienia militarnego. To temat tabu, o tym w UE się nie mówi - zauważa Krasodębski.
Część polityczna umowy zacznie obowiązywać od 1 listopada 2014 roku.
polskieradio.pl, tj