Lekiem dla osłabionej unijnej gospodarki ma być kwota 315 mld euro. Pieniądze będą przeznaczone m.in. na innowacje i infrastrukturę. - Chodzi o infrastrukturę energetyczną, interkonektory, aby można było uruchamiać rewersy, a gaz mógł wędrować w każdą stronę. Jest też bardzo wiele do zrobienia w dziedzinie infrastruktury teleinformatycznej - wyjaśnia europoseł PO Michał Boni.
Państwa członkowskie UE zgłosiły ok. 2 tys. projektów o wartości przekraczającej bilion euro. Polska zaproponowała m.in. rozbudowę sieci drogowej. - Polskie projekty poprawiłyby połączenia drogowe z Niemcami, Czechami, Słowacją, Litwą, Rosją i Ukrainą - mówi europoseł SLD Janusz Zemke.
Problem jednak w tym, że na razie tak dużych pieniędzy nie ma. Europejski Fundusz Inwestycji Strategicznych będzie miał początkowo do dyspozycji 21 mld euro w formie gwarancji z unijnego budżetu Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Reszta ma pochodzić z sektora prywatnego.
Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi europoseł PiS Marek Gróbarczyk. - Jest to wirtualny program, bo nikt dzisiaj nie obieca, że prywatne pieniądze zostaną zainwestowane i multiplikują do 315 mld euro - uważa deputowany do PE.
Komisja Europejska oczekuje, że kraje członkowskie UE dołożą się do funduszu. Niewykluczone, że pierwsze deklaracje padną w tej sprawie już dziś, podczas szczytu UE w Brukseli - plan inwestycyjny Junckera ma być głównym tematem obrad. Obradom po raz pierwszy będzie przewodniczył nowy szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
polskieradio.pl, tj