W czwartek rano na Majdanie znów słychać było strzały. Według ukraińskich mediów zginęło co najmniej 30 osób. Natomiast ukraińskie MSW poinformowało o ponad dwudziestu rannych milicjantach.
Zdaniem wiceprzewodniczącego PE Jacka Protasiewicza, wyczerpała się polityka oczekiwania na porozumienie. - Dopóki nie było ofiar, dopóty można było liczyć na porozumienie na Ukrainie. Ponieważ nie potrafią, albo nie chcą się porozumieć, a zamiast tego giną na ulicach ludzie to trzeba podejmować twarde decyzje - powiedział Protasiewicz.
Tego samego zdania jest szef komisji spraw zagranicznych europarlamentu Elmar Brok. - Musimy dać odpowiedź. Nie możemy do Ukraińców kierować jedynie oświadczeń prasowych. Musimy też kontynuować dyplomatyczne wysiłki, ale wierzę, że nadszedł czas na zastosowanie sankcji wobec konkretnych osób - powiedział niemiecki polityk.
Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>
O tym, że dyplomatyczne kroki na tym etapie konfliktu są niedorzecznością przekonywała też w Parlamencie Europejskim ukraińska piosenkarka Rusłana Łyżyczko, która do czasu nałożenia przez Brukselę sankcji na ukraińskie władze podjęła głodówkę. - Nie ma już na co czekać. Chcę, by europejscy politycy wreszcie stali się realistami. Sankcje to jedyna metoda by, pokazać, że Europa nie popiera dyktatury - przekonywała Rusłana.
Z kolei europoseł Ryszard Czarnecki tłumaczył, że sankcje trzeba było wprowadzić dużo wcześniej. - Brak tej groźby spowodował, że Janukowycz czuł się bezkarny. Teraz mamy tego efekty. Im szybciej UE wprowadzi sankcje, tym lepiej - powiedział Czarnecki.
Również zdaniem eurodeputowanego Bogusława Sonika najwyższy czas zacząć działać. – Ludziom, którzy stawiają opór i walczą należy dać jasny sygnał, że z nimi jesteśmy – powiedział Sonik.
Decyzje ws.nałożenia sankcji na Ukrainę mają podjąć jeszcze w czwartek ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej.
polskieradio.pl, tj