Miło widzieć jak dorastają, rozwijają i uniezależniają się od swoich mentorów kolejne pokolenia artystów, ale aż trudno uwierzyć, że ta utalentowana młodzież urodziła się w latach 90-tych. Warto pamiętać, że Robert Etheridge, ukrywający się pod pseudonimem Dimension, urodził się w tym samym roku, w którym Andy C wystartował ze swoją wytwórnią RAM Records, DJ Hype wyprodukował słynny "Shot In The Dark", a Grooverider z Justinem Robertsonem przygotowali drugą kompilację z serii Mixmag Live! (na kasecie!). Jest więc bardziej niż pewne, że początki gatunku jak i późniejsze jego upadki i wzloty Dimension obserwował z perspektywy nocnika, ewentualnie soundtracków do gier komputerowych. Dzisiaj ma dużą szansę przejąć schedę po starszych kolegach z branży i popchnąć kramik z połamanymi rytmami w przyszłość.
Oceniając wydany właśnie dwustronny singel "Digital World/Detroit" sądzę, że będzie to raczej kierunek radosno-imprezowy. Nie bez znaczenia jest pewnie fakt, że Dimension publikuje w autorskim labelu Cyantifica, który swoją markę wypracował w stajni Hospital. "Digital World" jest więc lekki, łatwy i wpadający w ucho, a wokale ozdabiające utwór nie wnoszą niczego charakterystycznego d całości - ot tak w sam raz, żeby coś pomruczeć pod nosem.
Świat pozbawiony takich piosenek byłby dużo trudniejszy do zniesienia, ale nie sposób oczekiwać, aby tego typu produkcje wchodziły do kanonu gatunku. Raczej krótkometrażowo zapowiada się kariera tej EP-ki - akurat tyle, ile potrwa jeszcze lato. Jest jednak szansa, że Dimension w przyszłości spełni pokładane w nim oczekiwania i wykorzysta medialny szum jaki towarzyszy mu od kilku miesięcy w lepszej sprawie. Zatem - poczekajmy na rozwój wypadków i cieszmy się słońcem:)