JAM CITY
Dream a Garden
(Night Slugs)
Słuchając płyty "Dream A Garden" naprawdę trudno uwierzyć, że jej autorem jest Jack Latham aka Jam City - ten sam artysta, który 3 lat temu błysnął świetnym klubowym albumem "Classical Curves", i który chwilę później podbijał parkiety znakomitymi ghetto-grime'owymi produkcjami w ramach serii "Club Construction".
Jego nowy, drugi autorski krążek to materiał zaskakująco popowy, wręcz piosenkowy. Materiał tym razem z głową w chmurach, a nie ze stopami na parkiecie. Co prawda w samych beatach , czuć pewną mechaniczność charakterystyczną dla poprzednich dokonań naszego bohatera, tempo, przekaz i sam charakter nowej muzyki jest jednak zupełnie zupełnie inny.
Brytyjczyk chwycił tym razem za gitarę. Zaczął nawet również śpiewać. I choć gitarzysta wybitny z niego nie jest, wokalista pewnie jeszcze słabszy, to zdecydowanie nadrabia i ujmuje szczerością, sercem oraz emocjami. Pomaga sobie również produkcją - swój głos spycha na drugi plan, eksponuje klawisze i partie gitary, a całość spowija echem, pogłosami oraz psychodeliczną brzmieniową mgiełką. Sporo tu odniesień do lat 80: do purpurowych syntezatorowych brzmień z nagrań Prince'a, do onirycznej melancholii spod znaku 4AD i Cocteau Twins, nawet do muzyki The Cure z okolic "Disintagration" (partia gitary w "Crisis").
Co ciekawe, to dźwiękowe wycofanie, ten ewidentny odwrót od klubowego świata, odbywa się pod patronatem londyńskiej firmy Night Slugs, czyli jednej z najbardziej postępowych i opiniotwórczych klubowych wytwórni na rynku. Jeśli wsłuchamy się w słowa, nieśmiało wyśpiewywane przez Lathama, jeśli zestawimy je z notką dołączoną do albumu (patrz niżej), wówczas okaże się, że "Dream A Garden" to romantyczny protest wobec otaczającego nas świata - przytłaczającego, opresyjnego i napastliwego (oraz takiej również kultury i muzyki). To także próba - a przynajmniej nawoływanie do - wykreowania, wyśnienia własnej, lepszej i piękniejszej rzeczywistości. Jeśli będziecie mieli z tym problem, wciśnijcie po prostu "play".
4/5
Marcin "Harper" Hubert